nr 6 (256)
z dnia 20 marca 2010
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | autorzy | archiwum
W odpowiedzi redaktorowi Markowi Jędrasowi
Opublikowany w „Witrynie” list redaktora „Siódmej Prowincji”, Marka Jędrasa, skłonił mnie do nakreślenia kilku zdań komentarza. Od razu jednak pragnę zaznaczyć, że choć z uwagi na moje zajęcia jestem uwikłany w „prywatne” porachunki z Instytutem Książki oraz MKiDN, to chciałbym, aby ten głos w dyskusji był traktowany jako głos witrynowego recenzenta, obserwatora ruchu wydawniczego, nie zaś jako stanowisko którejś z redakcji, z którymi jestem związany.
Diagnoza postawiona przez Marka Jędrasa jest niewątpliwie słuszna. Rozdźwięk pomiędzy regulaminem a ostatecznymi wynikami konkursu, a także dysproporcja w wysokości dotacji przyznanych poszczególnym periodykom wskazują na to, że logika ministerialna oparta jest na myśleniu według zasady: „kto już ma, temu będzie dodane”. Co gorsza, w tym roku wyniki nie zostaną już poddane korekcie, bowiem wyczerpana została pula pieniędzy przeznaczonych na konkurs z programu „Promocja czytelnictwa”.
Wydaje mi się jednak, że redakcje nie powinny się teraz wymieniać otwartymi czy zamkniętymi listami, ale stworzyć wspólny front, który mógłby doprowadzić do konsultacji społecznych wokół mechanizmów przyznawania dotacji dla czasopism kulturalnych. Rozumiem, że sytuacja wielu czasopism może być w tej chwili, eufemistycznie mówiąc, niewesoła, a czerwona księga, o której w grudniu w kontekście problemów „Notatnika Teatralnego” pisała w „Witrynie” Joanna Wojdowicz, być może zacznie w tym roku puchnąć w tempie geometrycznym. Jest to czarny scenariusz, który niestety trzeba brać pod uwagę, co bynajmniej jeszcze nie oznacza, że trzeba się na niego godzić.
Dyskusja w zamkniętym gronie to jest ostatnia rzecz, której potrzebują teraz czasopisma zagrożone. Skoro wszystkie są przekonane o swojej wartości dla kultury ogólnopolskiej i lokalnej, powinny wyjść ponad jednostkowe interesy (dostaniemy w tym roku dotację czy nie) i wejść na poziom myślenia o polityce finansowej państwa względem wszystkich czasopism.
Chwila na to jest dobra, ponieważ dopiero trzy miesiące temu został zapowiedziany nowy projekt, który miałby wprowadzić kategoryzację czasopism (listy A, B i C − od czasopism patronackich po efemerydy). Minęło już kilka tygodni od ogłoszenia wyników konkursu. Skoro pierwsze żale zostały wylane w redakcjach, nadszedł może moment dobry na to, by zacząć razem lobbować w sprawie takich mechanizmów, które uczyniłyby bardziej czytelnymi kryteria finansowania i oczekiwania ministerstwa względem czasopism kulturalnych.
Pluralizm inicjatyw czasopiśmienniczych w Polsce jest niewątpliwie cennym zjawiskiem, wartym pielęgnacji, ale pod warunkiem, że będzie to pielęgnacja przy udziale samych zainteresowanych. Może to jest właśnie szansa, która stoi zarówno przed zwycięzcami konkursu, jak i przed jego przegranymi − by wspólnie, w oderwaniu od aktualnych wyników programu, wypracować model, który pozwoliłby stworzyć sposób mierzenia i finansowania tego, co jest de facto niemierzalne, a dofinansowania wymaga: jakości czasopism kulturalnych w Polsce. Może po Festiwalach Czasopism nadszedł czas na Forum Czasopism, na którym taka koncepcja byłaby wypracowana?
Z wyrazami szacunku
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt