nr 3 (253)
z dnia 5 lutego 2010
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o... | przeglądy prasy | teraz o... | autorzy | archiwum
Joanna Wojdowicz
Przyznaję, jestem rozczarowana. Mam do tego rozczarowania prawo jako inicjatorka pomysłu, by zapytać redakcje teatralnych czasopism oraz ludzi związanych z teatrem (współpracujących z nim, piszących i uczących o teatrze) o rzecz najprostszą w świecie: do czego są nam potrzebne czasopisma teatralne w Polsce? Jak wiadomo, pytania najprostsze są najtrudniejsze dla interlokutorów i mówił o tym już szalony Sokrates. Odzew na naszą akcję okazał się zaskakująco mizerny i policzalny.
Dorota Buchwald
Ponieważ teatr zasadniczo posługuje się słowem, to tylko w słowie da się go zatrzymać, czy też bardziej poetycko „zakląć”. Zdjęcia, nagrania, druki teatralne są tylko uzupełnieniem podstawowego opisu, rozumianego zresztą bardzo szeroko, bo także jako rozmowa, recenzja, reportaż. Po to są pisma teatralne. Nie jest ich w Polsce zresztą dużo ani tym bardziej za dużo. Każde ma swoją historię i specyfikę.
Krzysztof Bizio
Rozumiem, że pisma te są niskonakładowe, docierają do wąskiego grona odbiorców i rozumiem, że decydenci skazują je na agonię, nie widząc w nich własnych instrumentów. Rozumieć, to nie znaczy zgadzać się.
Jerzy Limon
Pomiędzy wspomnianymi biegunami istnieje grupa mądrych i wrażliwych krytyków, często młodych naukowców, którzy zgodnie z własnymi przekonaniami piszą o teatrze różnorodnie, w wielu wypadkach ciekawie i wnikliwie. Można się z nimi zgadzać bądź nie, ale przynajmniej jest o co się spierać.
Grzegorz Kondrasiuk
Początek aktualnego sezonu teatralnego i festiwalowego (tak nieszczęśliwego dla „Notatnika Teatralnego”) dane mi było śledzić z pewnego oddalenia, a mianowicie – z bogatej w sady, a ubogiej w teatry miejscowości Varik. Gdzie to jest? Ano w Holandii, dokąd udaliśmy się wraz z kolegami na obóz kondycyjny dla inteligencji, czyli – mówiąc wprost i bez ogródek – po to, żeby zawodowo i namiętnie rwać jabłka, i zarabiać w tydzień tyle, co redaktor naczelny czasopisma kulturalnego w miesiąc albo i dwa.
Michał Choptiany
Honoru numeru bronią dwa teksty położone na dwu biegunach bloku poświęconego Kołakowskiemu. Pierwszym jest esej Pawła Śpiewaka Kapłan i Leszek Kołakowski, drugim zaś − studium Marcina Polaka Kapłan, błazen i wojownik − trzy wcielenia filozofa. Wydawać by się mogło, że nie ma bardziej ogranego motywu, bardziej zużytej figury związanej z filozofią Kołakowskiego niż dychotomia kapłana i błazna traktowana tradycyjnie jako metaforyczne przedstawienie opozycji doktrynerstwa i relatywizmu („Znak” 2/2010)...
Marcin M. Bogusławski
Arcyciekawy wydaje mi się szkic Michała Kozłowskiego zatytułowany Hannah Arendt: wolność, polityka i widma Marksa. Dokonując refleksji nad doraźno-politycznymi aspektami pism filozofki, pokazuje bowiem Kozłowski te fragmenty jej filozofii polityki, których ciągle w Polsce nie dostrzeżono (a jeśli, to w niedostatecznym stopniu) i nie wykorzystano („Kronos” nr 4/2009).
M.K.E. Baczewski
Wyrysujmy przed wewnętrznym wzrokiem galerię wystawienniczą w niedużym mieście Europy Środkowej. Temat nieco bukoliczny: niewinne landszafciki powisają sobie bezmyślnie na ścianach. Pomyślałby Czytelnik, że żywot pracowników tej instytucji przypomina egzystencję arkadyjskich pasterzy. Nic podobnego! Obsługa naszej placówki kulturalnej ma paskudny kłopot. Spędza jej mianowicie sen z powiek prehistoryczna toaleta. Swym stetryczałym lamperyjnym przeciwwdziękiem przybytek ten odstrasza potencjalnych wielbicieli sztuk plastycznych.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt