Witryna Czasopism.pl

nr 2 (252)
z dnia 20 stycznia 2010
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | teraz o... | autorzy | archiwum

…O PISMACH SIECIOWYCH

„Literatura i czytelnictwo żyją w Internecie” – donosi Instytut Książki, propagując Dyskusyjne Kluby Książki i comiesięczny konkurs na recenzję zamieszczoną na internetowej stronie DKK. Wspaniale, w takim razie nie jest tak źle z naszym czytelnictwem. Może przygnębiające wyniki badań dotyczą tylko tych, którzy nie mają Internetu i dlatego nie czytają (przypominam, 44% Polaków). Kto wie – gdyby przepytywać obywateli naszego kraju, ile miesięcznie przeczytali książek i czasopism w Internecie, okazałoby się, że 80% – aż mi zadrżała ręka z entuzjazmu – czyta. Czyta..., czytasz ty, czytam ja, czyta pan, pani, wszyscy czytamy. Niepohamowany entuzjazm gasi informacja opublikowana na portalu www.ksiazka.net.pl (rozpropagowana zresztą przez wiele innych serwisów): Polska na szarym końcu w Europie w dostępie do Internetu: „Pod względem poziomu penetracji internetu Polska jest piąta od końca w Europie Środkowo-Wschodniej – wynika z danych Gemiusa i IAB”. Kolejna niepocieszająca wiadomość: „W Polsce na 100 mieszkańców przypada 10 szerokopasmowych łączy internetowych, co plasuje nasz kraj na czwartym od końca miejscu w Europie Środkowo-Wschodniej”. Ach – westchnęłam i posmutniałam – dla kogo literatura i czytelnictwo żyją w Internecie, skoro niewielu może z niego korzystać? Kto czyta choćby napisy w filmach i ploteczki? Brak dostępu do Internetu znacznie osłabia siłę zdania, którym postanowiłam się podzielić z czytelnikami „Witryny”. Zapaliła się jednak iskierka nadziei: a może Instytut Książki nie tylko postanowił okrasić koordynowaną przez siebie akcję chwytliwym hasłem, ale zapowiada, że w tym roku odwróci tendencję i hojnie wspomoże dofinansowaniem czasopisma w Internecie. Czasopisma to literatura, czasopisma to czytelnictwo, wszystko się powinno zgadzać – mają żyć w Internecie, to powinny z czego żyć. Za kilkadziesiąt dni Instytut Książki opublikuje wyniki, kto i ile dostanie pieniędzy w ramach pierwszego naboru wniosków w programie Wydarzenia artystyczne, priorytet 5. Czasopisma, nie ukrywam, że liczę na proroczość hasła i że „Witryna” pożyje w Internecie także dzięki ministerialnej dotacji. Nie tylko zresztą „Witryna”, ale kilkanaście innych pism sieciowych: „artPAPIER”, „Esensja”, „Fahrenheit”, „KZ”, „Kultura Enter”, „Mroczna Środkowo-Wschodnia Europa”, „Purpose”, „Verte”, jeśli oczywiście ubiegają się o dofinansowanie. Nie wymieniłam wszystkich tytułów, nie umiałabym zresztą stworzyć kompletnej listy, bo sieciowy krajobraz znaczniej mniej jest jednostajny niż nasz zimowy; pisma powstają, mutują, zamykają się, zawieszają działalność itp. Jedno jest pewne – dla osób z dostępem do Internetu, rozsianych po całej Polsce, w miejscach znacznie oddalonych od bogato zaopatrzonych saloników prasowych, dla tych właśnie osób, które chcą czytać pisma kulturalne, sieć wydaje się błogosławieństwem, jedyną drogą dotarcia do treści kulturalnych nieformatowanych pod wymogi działań komercyjnych. Posługuję się tutaj skrótem myślowym, ale chcę podkreślić, że w pismach kulturalnych znajdziemy idee, poglądy czy nazwiska inne niż w mediach wysokonakładowych, karmiących się przede wszystkim tym, co może przyczynić się do sprzedaży – ma być nie za długo, na czasie, z prostym, jednoznacznym przekazem. Pisząc te słowa, zakładam, że w ogóle są tacy, którzy chcą czytać, brać udział w wymianie myśli, wchodzić w dialog, na przykład z redakcjami pism kulturalnych przez – prosty wydawałoby się – gest sięgania po kolejno wydawane numery.

Zaglądam na stronę Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego (zakładka Uczestnicy) i widzę piękną pomarańczową mapę Polski, obsypaną niczym nocne, bezchmurne niebo, plejadą punkcików. Te punkciki to biblioteki i filie, bastiony czytelnictwa, azyle dla poszukujących wiedzy i wyciszenia od zgiełku tego świata. Skoro jest, a przynajmniej tworzy się, infrastruktura, pozostaje zadbać o dwie sprawy: o czytelników, czyli tych, którzy będą przychodzić do biblioteki po książki i czasopisma, oraz o wartościową zawartość komputerów, a właściwie Internetu. Odwiedzający bibliotekę będzie miał do dyspozycji komputer, w nim dostęp do sieci i chęć w sobie, by czerpać ze znajdujących się tam zasobów intelektualnych, dajmy na to – treści publikowanych zwyczajowo przez pisma kulturalne, a tych nie będzie. Pozostaną tylko serwisy przewidujące pogodę, spsiałe plotkowiska, witryny wróżek i e-handlarzy; księżycowy krajobraz usiany dołami i pustką. Dlatego trzeba myśleć holistycznie: biblioteki – tak, ale w nich czytelnicy; komputery i Internet – tak, ale w sieci bogata oferta, także dla wymagających intelektualnie. Mam więc nadzieję, że na liście opublikowanej przez Instytut Książki wspartych pieniędzmi pism kulturalnych znajdą się też pisma sieciowe. Wszak literatura i czytelnictwo żyją w Internecie!

Agnieszka Kozłowska

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
KAMPania
SPORE TĄPNIĘCIE
BOOM NA ALBUM

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt