Witryna Czasopism.pl

nr 14 (240)
z dnia 20 lipca 2009
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

JEŚLI NIE MONOGAMIA, TO CO?

„Krytyka Polityczna” jest ideowo tak wyraźna, że aż przewidywalna. Dlatego też jej najnowszy, wakacyjny numer 16-17 (2009) nie zaskoczy czytelnika ani tematem przewodnim, ujętym w formie pytania „Jeśli nie monogamia, to co?”, ani zawartością. Znaleźć w nim można teksty Deleuze’a i Guattariego, wywiady z Houellebecqiem i Sloterdijkiem, rozważania o homoseksualizmie i kondycji (nie tylko) polskiej lewicy. Nie oznacza to jednak, że najnowszej „Krytyki Politycznej” nie warto przeczytać. Powiedziałbym nawet, iż trzeba ją znać, a to z tego powodu, że pod warstwą opisów i anegdot skrywa się w niej normatywna wizja rzeczywistości, charakterystyczna dla tej części rodzimej lewicy, która związana jest z omawianym periodykiem. Normatywizm ten najpełniej i najbardziej otwarcie dochodzi do głosu w tekście Kingi Dunin, zatytułowanym Etyka związków poligamicznych. Jako że wskazany artykuł pełni – w moim odczuciu – kluczową funkcję w całym numerze, właśnie jemu poświęcę trochę uwagi.


***


Punktem wyjścia rozważań Dunin jest krytyka monogamii i związanej z nią symbolicznej przemocy, blokującej „potencjał czułości i bliskości między ludźmi niepołączonymi więzami seksualnymi i niespokrewnionymi”, a także poświęcającej mało uwagi „rozmaitym wariantom przyjaźni”. Autorka posuwa się nawet do stwierdzenia, iż „monogamia – w sensie ścisłym, jeden jedyny partner na całe życie, jak u gęsi kanadyjskiej – po prostu nie istnieje”. Oznacza to według Dunin, że „deklarowane przywiązanie do tradycyjnego małżeństwa i zamiłowanie do białych sukien i welonów nie idzie w parze z realnością moralnych odruchów”, zaś ów stan niemoralności utwierdza jeszcze Kościół Katolicki, promujący wizję monogamii jako jedynego właściwego modelu życia.

Przemoc związana z monogamią powoduje, że trudno uważać tę drugą za przykład relacji etycznej, przez którą rozumie Dunin relację „wolną od wszelkich form przemocy (również tej ukrytej, symbolicznej)” i łączącą się „z gotowością do przyjęcia odpowiedzialności za partnera”. Autorka twierdzi dalej, że „odpowiedzialności sprzyjają (…) wszelkie formy życia wspólnotowego, a także ich instytucjonalizacja dodająca do zobowiązań moralnych zobowiązania prawne”. Przeciwstawiając „szczegółowej, normatywnej i coraz bardziej oderwanej od realiów życia etyce konserwatywno-katolickiej (…) własny projekt etyki uniwersalnych zasad”, proponuje Dunin takie uregulowanie przestrzeni społecznej, które sprzyjać będzie powstawaniu nowych form związków (wydaje się, że o dowolnej liczbie i płci partnerów) i podejmowaniu przez ludzi wzajemnych zobowiązań, w tym również adopcyjnych. Niejako ilustrację potwierdzającą słuszność przedstawionych przez nią tez stanowi artykuł Krzysztofa Tomasika pt. Małżeństwo we troje. Opisując dzieje związków Boya, Krzywickiej, Dygata, Jędrusik, Witkacego i Wisłockiej, autor dokonuje małej apologii związków niemonogamicznych.


***


Jestem przekonany, że kontrowersyjność poglądów Dunin pociągnie za sobą falę krytyki. Obawiam się tylko, że ich konserwatywny charakter (rozumiem przez to między innymi argumentoodporną obronę małżeństwa heteroseksualnego w imię prawa natury) przesłoni to, co w promowanych przez „Krytykę Polityczną” poglądach wydaje mi się najbardziej niebezpieczne. Zwrócę tu uwagę na pięć spraw. Po pierwsze, błędna wydaje mi się dokonana przez Dunin seksualizacja miłości i związków międzyludzkich. „Seks, erotyka, miłość (…) stanowią w dużej mierze podstawę interesujących nas tutaj związków”, pisze autorka. Nie wiem, do jakich „nas” się odnosi, dla mnie bowiem seks i erotyka nie jest żadną podstawą związku, aczkolwiek jest jego częścią. Nie rozumiem też, dlaczego erotyka i seks mają stanowić wyróżnione wartości w ludzkim życiu. Po drugie, nie wiem, w jaki sposób idea związków niemonogamicznych przełożyć się ma na etykę odpowiedzialności. Problemy z odpowiedzialnością za jednego partnera raczej powiększą się, niż znikną w momencie, gdy tych partnerów będzie więcej. Po trzecie, przeraża mnie zarówno sama próba uwrażliwiania sumień za pomocą regulacji prawnych, jak i naiwność tej propozycji. Uprawianie filozofii już dawno pozbawiło mnie złudzeń, że taka droga moralnej naprawy świata jest możliwa. Po czwarte, mocno niepokoi mnie uniwersalność, jaką Dunin przypisuje swoim roszczeniom. Zakłada się tu bowiem, że monogamia rzeczywiście nie istnieje, a ludziom, którzy akceptują ją jako model życia, wmawia się, że są co najmniej gorsi, jeśli nie nienormalni. Taka już jest przypadłość naszej lewicy. Kto nie podziela jej poglądów, lewicowy być nie może; tak samo jak ktoś, kto nie żyje swoją orientacją seksualną, nie lubi Judith Butler, nie uprawia gender i teorii queer, nie może być osobą homoseksualną. Warto zapytać, w czyim imieniu mówi tak Dunin, jak i „Krytyka Polityczna”? Po piąte, można również pytać, czy podjęta przez autorkę próba sankcjonowania status quo nie jest sprzeniewierzeniem się z jednej strony ideałom socjologii, z drugiej zaś krytycznej tradycji lewicowej? (Chodziło w nich przecież o to, by świat zmieniać, a nie tylko opisywać czy akceptować).


***


Celowo nie rozwijam postawionych przeze mnie pytań. Nie chodzi mi bowiem o to, by promować tu moje spojrzenie na kwestie społeczne. Nie próbuję też odmówić wartości poglądom Dunin i środowiska „Krytyki Politycznej”. Chciałem tylko pokazać, ile istotnych pytań rodzi się w trakcie lektury tekstów pomieszczonych w wakacyjnym numerze pisma. A przecież w każdym z czytelników pojawią się inne jeszcze wątpliwości i niepokoje. Od tego, jak podejdziemy do tych kwestii i jak je rozwiążemy, zależy to, w jakim kraju przyjdzie nam żyć. Myślę, że to wystarczający powód, by zachęcić Państwa do lektury tego periodyku.

Marcin M. Bogusławski

Omawiane pisma: „Krytyka Polityczna”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
DWA LATA DLA SIERAKA, A ILE DLA STOKFISZEWSKIEGO?
„DIALOG”: TERAPIA WSTRZĄSOWA
MIĘDZY DOSTOJEWSKIM A HOLLYWOOD

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt