– „Rita Baum” –
Ile Rita (ściślej „Rita Baum”) zawdzięcza filmowej postaci Diane (Selwyn)? Monolog dwóch bohaterek z najnowszego filmu Lyncha, zamieszczony na jednej ze stron [dokładnie 76 nr 5(2002)] w konwencji napisów z filmów epoki kina niemego: „Betty: Mówiłaś, że jesteś Rita…/ Rita: Nie. Jestem Diane Selwyn”, podsuwa niedwuznaczną odpowiedź, że zawdziecza tyle samo co rzeczywistość pozorowi, prawda - udawaniu, a życie – literaturze. Na tej niewidocznej i trudnej do uchwycenia granicy najnowszy numer „Rity Baum” objawia się i przedstawia, ustanawiając jednocześnie jako temat niemożliwą do oddzielenia dialektykę mirażu i realności we wszystkich zakresach: filozofii, literaturze, muzyce, plastyce i tańcu. Samej twórczości wreszcie. A więc zadbano i o praxis, i o meta. Bo też kluczowe miejsca w tekstach obsadzone są refleksją nad aktywnością twórczą człowieka, i wokół niej wszystko, czyli zainteresowanie nasze i nie nasze, tutaj krąży.
„Ricie Baum”, anonsowanej przez kinową hybrydę, patronuje znakomity zestaw filozofów i wizjonerów: Nietzsche, Blake, Levinas, Kierkegaard, i – główny bohater w tej odsłonie – Charles Fourier. Główny, bo w przeciwieństwie do pozostałych nie tylko omówiony, ale i dopuszczony do głosu. Miłość w cywilizacji tłumaczy Krzysztof Matuszewski, a Analogię i kosmogonię – Damian Leszczyński, przekornie powątpiewający w swoim tekście Furia Fouriera w celowość i potrzebę „odświeżania” Fouriera. Drzewo genealogiczne dadaistów i surrealistów, w którym obok Sade’a, Bellmera i Lautreamonta znalazł się i Fourier, tworzy w Kompanach Fouriera Mar Czer. Tym samym dopełnia popularyzatorski tekst poprzednika i uchyla grę słów zainicjowaną podaniem znaczenia cząstki nazwiska „fou” – znaczy tyleż co „obłąkany” - bo swego bohatera Mar Czer traktuje z powagą i szacunkiem. Widać, że zainteresowanie „kompanów” Fourierem dotyczy raczej wyboru z jego myśli niż systematycznego wykładu i odbywa się na zasadzie zbierania tego, co podobne. A podobne wydają się sprawy traktowania miłości i wyobraźni, krytyka języka i utopijne nadzieje cywilizacyjne. Czy zestawienie Bretona i nieco obłąkanego osiemnastowiecznego filozofa wydało mi się nieporozumieniem, jak to w dedykacji dla tych, którym tak się wyda, sugerował autor? Ani trochę. Na tym jednak historia surrealistów w „Ricie” się nie kończy. Bo Ewa Sonnenberg zaserwowała nam paryski Cocteau coktajl. Całkiem smaczny. I bardzo kolorowy.
Artykuł Ryszarda Różanowskiego Największy niemiecki artysta od czasów Dürera rozpoczyna serię tekstów przypominających przygasłą już gwiazdę neoawangardowych działań artystycznych – ruch Fluksus, którego Joseph Beuys – przedmiot tegoż artykułu Różanowskiego – był współtwórcą. Rzecz cała w tamtych latach sprowadzała się do zaprzeczania różnicy między życiem a sztuką, upodobnianiem jednego do drugiej, co objawiało się różnego rodzaju działaniami parateatralnymi: happeningami, performance, mail-artem. Na ten temat – sztuki jako terapii osobowości i świadomości, twórczej wolności kontestującej normy społeczne – możemy poczytać jeszcze u Agnieszki Kosterki (Joseph Beuys wobec antropozofii Rudolfa Steinera), u Agnieszki Kłos (Fluksus, czyli wymazywanie tradycji) oraz u Tadeusza Zielichowskiego-Woyniłłowicza (Kilka uwag o Fluksusie). Całkiem sensownie o historii tego, zrodzonego pod koniec lat pięćdziesiątych, ruchu opowiada w Trans-Meetingu Andrzej Dudek-Dürer (przedstawiany jako grafik, performer, artysta multimedialny, kompozytor muzyki elektronicznej, autor filmów video, uczestnik mail-artu) w rozmowie z Mar Czer. Hasła Beuysa: Każdy jest artystą (i zresztą wszystkie działania z kręgu Fluxusu) w jakiejś mierze wyprzedzały ruch hippisowski, pokazywały sztukę jako sposób bycia: kontestację i prowokację jednocześnie. Wychodziły naprzeciw temu, co znosi granicę między udawaniem, reżyserowaniem, teatralizacją a szczerością i autentycznością. Rezerwowały dla siebie przestrzeń heterotopiczną, rozwarstwioną, w której działania artystyczne ujawniają problematyczność m.in. istnienia kulturalnych instytucji, wyznaczania granic tego, co jest sztuką, a co nie, rozluźniają przedziały między polityką, żartem, utopią i działaniami interwencyjnymi, wyraźnie zaangażowanymi w społeczno-polityczną rzeczywistość.
A potem już mamy nie bloki tematyczne, a kawałki eksperymentatorskie: zabiegi Jerzego Olka i jego uczniów wokół fotografii, feministyczne głosy m.in. o kobietach do zjedzenia Izy Kowalczyk (to kanibalistycznej epopei z „Czasu Kultury” ciąg dalszy) oraz muzyczne i taneczne „terapie duszy” (na przykład opowieść o muzycznej grupie „Faust” w tekście Piotra Paschke C’est Rien de Faust, czyli szalona terapia duszy czy Tango. Opowieść o niespełnieniu w wydaniu Karoliny Królikowskiej). W pewnym sensie granica w tych tekstach między dyskursywnym tekstem a praxis artystyczną staje się mocno podejrzana i ambiwalentna. A pisanie – jednocześnie inscenizowaniem tego, co zapisywane. Tak jest z pewnością w manifestach i fotografiach Jerzego Olka, swoistych rozrachunkach z potocznym wyobrażeniem o rzeczywistości i naszym jej postrzeganiu. Ciekawe są te eksperymenty na percepcji, w których zachwianiu ulega pewność, co do tożsamości, jednorodności osoby i zewnętrznego świata, gdzie żadne obrysowania i odgraniczenia nie gwarantują całości i formy, bo – jak pisze autor w nie-neo i nie-post – „Czyż nie żyjemy w świecie złudzeń – rozmaitych iluzji, omamów i zwidów, które obudowując nas coraz bardziej rozczłonkowanym labiryntem, zdają się obiecywać nieograniczone możliwości, choć tak naprawdę doprowadzają do nieuniknionej konstatacji, że wyboru właściwie nie ma” (s. 82). Zaczynała „Rita” od utopijnych projektów człowieka twórczego – zwłaszcza w programie Beuysa, surrealistów i Fouriera, by dojść do współczesnego obrazu człowieka i świata – zmultiplikowanego, iluzorycznego ze wszech miar? Gdzie Rita to Diana, a Diana to Rita? Bo jesteśmy nie w odbiciu, ale w odbiciu udającym ciągle inne odbicia – jak sugeruje Jerzy Olek.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
|
|