Podczas ubiegłorocznych egzaminów wstępnych pewien młody człowiek pragnący zgłębiać tajniki filmoznawstwa z zapałem opowiadał o swoich filmowych fascynacjach, a poproszony o jakieś przykłady z klasyki, stwierdził: „Klasyka, klasyka… To pewnie coś starego – Tarantino?” Anegdota krąży po uczelni, jednych bawi, innych trochę oburza, ale przy okazji prowokuje do zadania przewrotnego pytania: czy aby Quentin Tarantino istotnie nie jest już klasykiem?
Wkrótce minie dziesięć lat od tryumfu jego Pulp Fiction na canneńskim festiwalu, czego wielbiciele Kieślowskiego zapewne do dziś Amerykaninowi nie wybaczyli – Czerwony był przecież uważany za głównego faworyta w wyścigu po Złotą Palmę. Zwycięstwo Tarantino w Cannes było swego rodzaju cezurą, bo po raz pierwszy nagrodzono tam film należący do kina popularnego. Pulp Fiction dzisiaj uznawane jest za arcydzieło, jeden z najważniejszych filmów lat 90., więc może jego twórca zasłużył sobie na miano klasyka, zwłaszcza, że przestało ono już chyba być komplementem, kojarząc się, szczególnie młodszym widzom, z akademizmem i nudą. Zaskakujące jest jednak to, że zazwyczaj arcydziełami okrzykuje się filmy w jakimś stopniu nowatorskie, oryginalne, tymczasem Pulp Fiction jest z zamierzenia wtórne, oparte na schematach i świadomie kiczowate, ale, paradoksalnie, w efekcie również awangardowe.
Skłonność Tarantino do filmowych cytatów objawiła się już w przypadku jego filmowego debiutu, Wściekłych psów, które – jak pisze w kwietniowym „Filmie” Elżbieta Ciapara (Obsesje Tarantino) – są kalką z Killing Stanleya Kubricka i City on Fire Ringo Lama. Oczywiście kopiując fragmenty cudzych filmów, twórca musi się liczyć z zarzutem plagiatu (a Tarantino, o czym przypomina tekst Ciapary, nie tylko się liczy, ale i do kopiowania przyznaje), ale w przypadku Tarantino jest to efekt autentycznej fascynacji kinem. Reżyser, choć nie ukończył nawet ogólniaka, o szkole filmowej nie wspominając, to prawdziwy znawca kina, do czego w pierwszym rzędzie przyczyniła się matka, z którą przeniósł się z Knoxville do Los Angeles. Zabierała syna do kina, zbytnio nie przejmując się, czy film jest odpowiedni dla dziecka, czego dowodem fakt, iż dziewięcioletni Quentin obejrzał Deliverance z drastyczną sceną homoseksualnego gwałtu, którą zresztą powtórzył w Pulp Fiction. Prawdziwym filmowym uniwersytetem okazała się wypożyczalnia kaset video, w której przez lata pracował. Tutaj zaczęła się fascynacja zarówno kinem hollywoodzkim, jak i europejskim – Tarantino m.in. deklaruje się jako wielki fan Godarda, czego dowodem nazwa firmy – Bande A Parte – będąca tytułem filmu francuskiego twórcy. W swoich filmach oddaje hołd ulubionym aktorom, jak Charles Bronson (rozmawiają o nim bohaterowie Wściekłych psów) czy Pam Grier. Ta ostatnia była gwiazdą blaxploitation, czyli filmów klasy B z lat 70., tworzonych przez czarną ekipę (reżyserzy, aktorzy, kompozytorzy) dla czarnej publiczności. Obrazy te były pełne przemocy i erotyki, a postaci grane przez Pam Grier, jak chociażby Foxy Brown, stanowią prototyp współczesnej bohaterki kina akcji. Specjalnie dla aktorki Tarantino napisał scenariusz Jackie Brown, oparty na powieści Rumowy poncz Elmore’a Leonarda. Inną filmową fascynacją reżysera, której daje wyraz w swojej twórczości, zwłaszcza w Kill Bill, jest kino azjatyckie, przede wszystkim kung-fu oraz japońskie filmy gangsterskie i samurajskie. Autorka wymienia tylko kilka aluzji, którymi naszpikowany jest ostatni film Tarantino, jak logo Show Brothers, wytwórni z Hongkongu, gdzie produkowano filmy kung-fu, dedykacja dla Kenjiego Fuksaku, twórcy klasycznych filmów gangsterskich, czy żółty trykot Czarnej Mamby będący kopią stroju Bruce’a Lee z Game of Death.
A jeśli już jesteśmy przy Czarnej Mambie, to nie sposób zapomnieć o kolejnej obsesji Tarantino, którą są stopy grającej tę postać aktorki – Umy Thurman. Reżyser szczerze przyznaje się do tej fascynacji, dając jej wyraz poprzez eksponowanie owych stóp w swoich filmach, czego najlepszym przykładem taniec Mii w Pulp Fiction. Uma Thurman należy do grona tych aktorów, z którymi twórca najchętniej pracuje, są wśród także Harvey Keitel (w dużej mierze dzięki niemu debiut reżysera był takim sukcesem), Samuel L. Jackson, Steve Buscemi, Tim Roth, Bruce Willis, Michael Madsen czy… Quentin Tarantino, który, wzorem klasyka Hitchcocka, występuje w większości swoich filmów.
Znakiem rozpoznawczym filmów Tarantino jest muzyka – uwielbiany przez niego klasyczny rock & roll (reżyser ten jest jednym z niewielu twórców niekorzystających z usług hollywoodzkim kompozytorów) – i przemoc, której obecność, a zwłaszcza zabawna forma, ściąga na niego zarzuty o epatowanie okrucieństwem. Dla samego reżysera ekranowa przemoc – jak twierdzi: zabawna i emocjonująca – jest jeszcze jednym gatunkiem filmowym. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że jej powszechność, zwyczajność, jest jakimś znakiem naszych czasów, współczesnego zobojętnienia na agresję, do czego może Tarantino nieco się przyczynił, ale niesprawiedliwym uproszczeniem byłoby obarczanie go całkowitą winą, zwłaszcza że kreowany przez niego ekranowy świat jest cały z kina.
Elżbieta Ciapara, pisząc o obsesjach Tarantino, wspomina także o jego ulubionych tematach – lojalności i zemście, które pojawiają się również w Kill Bill, wyjątkowej pozycji w filmografii reżysera, chociażby z tego względu, że oto w męski świat poprzednich filmów wkraczają kobiety – twarde, okrutne i silne. Czyżby Tarantino stał się feministą? Nie – odpowiada Wojciech Kałużyński w tekście Kobiety Tarantino: słaba silna płeć – to po prostu kolejna, postmodernistyczna, można by rzec, gra reżysera, polegająca na skonstruowaniu czterech postaci kobiecych na wzór herosów kina akcji. Historie bohaterek o wężowych pseudonimach to swoista summa fabularnych motywów typowych dla azjatyckiego kina akcji, ze wspomnianym wątkiem zemsty na czele. Czy to, że – jak pisze autor – pomimo swojej umowności i przerysowania bohaterki Tarantino są nam w jakimś stopniu bliskie, jest aż tak istotne, że kibicujemy mszczącej się za nielojalność Czarnej Mambie? Wkrótce nadarzy się okazja, by się o tym przekonać – premiera Kill Bill vol.2. Klasyk Tarantino wraca.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- PARADA STAROŚCI
- NASZA MM
|
|