Jeszcze kilka lat temu bardzo chętnie lubiliśmy opowiadać, jak to poprzedni ustrój niszczył nam życie, ograniczał rozwój, nie pozwalał mówić pełnym głosem – zabawne, że często podobne wyznania padały z ust artystów w tamtych czasach promowanych i hojnie nagradzanych. Z drugiej strony, słuchaliśmy opowieści, np. filmowców, o sposobach omijania cenzury i o wspólnocie, jaką tworzyli z widownią, porozumiewając się za pomocą swoistego języka ezopowego. Dziś te kombatanckie wspominki trochę przycichły, fala socnostalgii każe dostrzegać jaśniejsze strony PRL i pamiętać słowa Mistrza Bułata, że w całym socjalistycznym obozie Polska jest najweselszym barakiem. I musimy przyznać, że w innych demoludach było gorzej, np. nie jeździliśmy autobusami, w których szyby były zamalowane na czarno... I nie przeżyliśmy rewolucji kulturalnej jak Chińczycy, rewolucji, która przecież w praktyce oznaczała redukcję, zarówno jeśli chodzi o pewne dziedziny sztuki, jak i samych artystów.
Polscy filmowcy średniego i starszego pokolenia, wspominając swoje boje z cenzurą, mówią o intelektualnym wyzwaniu, jakie dla nich stanowiła – ciekawe, czy podobnie myślą dziś ich chińscy koledzy, dla których polityczny nadzór jest nadal codziennością, o czym pisze w styczniowym „Filmie” Elżbieta Wiącek (Kino – elektryczny cień). Pierwsze kina w tym kraju powstały wkrótce po pokazach kinematografu braci Lumière i popularnością szybko dorównały... palarniom opium. Od 1949 roku, kiedy to powstała ChRL, kinematografia podporządkowana jest reżimowi – w końcu, jak stwierdził klasyk, kino jest najważniejszą ze sztuk, a przewodniczący Mao wziął sobie to do serca. Mało kto chyba wie, że żona przywódcy, popularna aktorka operowa, inspirowała powstawanie „robotniczych musicali”. Druga połowa XX wieku w historii chińskiego kina to upaństwowienie kinematografii, kolektywne filmy propagujące komunizm i samokrytyka twórców, którym zdarzyło się nieco zboczyć z jedynie słusznej drogi. I wspomniana rewolucja kulturalna, w wyniku której stracono lub zesłano „na wieś” w celu reedukacji ponad 20 tys. filmowców. Ci twórcy, którym udało się wyjechać do Hongkongu, umocnili tamtejszy przemysł, dając kinomanom m.in. niezapomniane filmy kung-fu z Brucem Lee. Świat, zwłaszcza Europa, odkrył chińskie kino i zachwycił się nim w latach 90., za sprawą takich filmów jak Zawieście czerwone latarnie Chena Kaige czy Żegnaj, moja konkubino Zhanga Yimou – obaj twórcy to najwybitniejsi przedstawiciele tzw. Piątego Pokolenia, czyli pierwszych absolwentów Pekińskiego Instytutu Filmowego, utworzonego po rewolucji kulturalnej w 1978 roku. Paradoksalnie filmów tych nie znają ich rodacy, bo z przyczyn politycznych, jako rozrachunkowe, dystrybuowane były wyłącznie poza granicami kraju.
Wydaje się, że nam, mającym za sobą kilkanaście lat życia w nowej rzeczywistości polityczno-społecznej, trudno jest uwierzyć, że są jeszcze miejsca, gdzie rządzi cenzura – choć z drugiej strony casus Nieznalskiej pokazuje, niestety, iż, aby być skutecznym cenzorem, nie trzeba koniecznie pracować w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. W Chinach, jak pisze autorka, pomimo przemian gospodarczych i odwilży, każdy nowy tytuł musi być przedstawiony komisji Urzędu Kinematografii, która decyduje o dystrybucji. Kino nadal traktowane jest jako narzędzie służące umacnianiu ustroju, dlatego istnieją tematy tabu, których poruszać nie można, jak np. kryzys rolnictwa czy zjawisko nielegalnego rynku pracy w wielkich miastach. Dodatkowo twórcy muszą mieć na względzie fakt, że film może być obejrzany przez widza w każdym wieku, co w praktyce oznacza np. ograniczenia w sferze ekranowej erotyki. Bardziej zachowawczym i skłonnym do kompromisu filmowcom pozostaje kręcenie agitek, na które zresztą łatwiej zdobyć pieniądze, zaś reżyserzy chcący zachować niezależność po prostu robią filmy bez oficjalnego pozwolenia, w razie ulicznej kontroli przekonując urzędników, że realizują reklamę. Z pomocą twórcom przychodzi też technika cyfrowa – poręczna kamera ułatwia zdjęcia i postprodukcję, jako że laboratoria czy montażownie nadal są państwowe. Niestety, do presji politycznej dochodzi też ekonomiczna – kurczy się widownia, bo, po pierwsze, państwowe zakłady rezygnują z rozdawania pracownikom biletów (są coraz droższe), po drugie, sami widzowie wolą oglądać ocenzurowane produkcje amerykańskie niż rodzime, które według nich nie pokazują rzeczywistości i rozgrywają się w zbyt wolnym tempie...
Elżbieta Wiącek robi krótki przegląd chińskiego kina ostatnich 2-3 lat, zwracając uwagę zarówno na ciągle powielane klisze (idylliczna prowincja), jak i nowe motywy, np. emancypację kobiet, która wcale nie musi kończyć się źle. Najwięcej miejsca poświęca twórczości Zhanga Yuana, wybitnego reżysera tzw. Szóstego Pokolenia, bardziej znanego publiczności zagranicznej niż rodzimej. Jego najnowsze dzieło, Zielona herbata, jest tegorocznym chińskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, a we wcześniejszych obrazach, jak Mama czy Wschodni Pałac, Zachodni Pałac, dał się poznać jako twórca odważny, poruszający tematy tabu: dziecięcy autyzm, homoseksualizm, alkoholizm, szykanowanie artystów – nic zatem dziwnego, że w swoim kraju nie jest promowany.
Kino w języku chińskim oznacza „elektryczny cień”, a tamtejsze filmy, jak chociażby Wszyscy albo nikt czy Balzak i mała Chinka, pokazują, że mimo egzotyki – i cenzury – stawiane są w nich odwieczne pytania: jak żyć, jak być szczęśliwym? A że trudno znaleźć na nie jednoznaczną odpowiedź, więc pewnie długo jeszcze będziemy pogrążać się w elektrycznym cieniu – dobrowolnie, bo to piękne kino, na dodatek rodzące się w ciężkich warunkach. Może zatem narzekający na swój los polscy filmowcy powinni przeczytać tekst Elżbiety Wiącek i z pokorą przyznać, że niektórzy mają gorzej.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- Zimowa trzynastka
- Szanujmy wspomnienia
|
|