nr 21 (174)
z dnia 20 października 2006
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | wybrane artykuły | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Piotr Zawojski
Dawny, modernistyczny podział na tych, którzy „produkują”, i tych, którzy wyłącznie „konsumują”, coraz częściej jest po prostu nieaktualny. Społeczności wykorzystujące nowe media cyfrowe jako podstawowe narzędzia własnej aktywności współtworzą fenomen nazywany „kulturą DIY”. „Do It Yourself”, „zrób to sam” – nie tylko dla siebie, ale i z pożytkiem dla innych. Vaneigem w Rewolucji życia codziennego trafnie przewidywał, iż zadaniem na przyszłość jest nauczenie się bezinteresownego ofiarowywania i obdarowywania innych. „Musimy na nowo odkryć przyjemność dawania: dawania z nadmiaru, ze zbytku. Społeczeństwo dobrobytu będzie jeszcze, chcąc nie chcąc, świadkiem niejednego pięknego potlaczu, kiedy entuzjazm młodych pokoleń odkryje zasadę czystego daru”.
Agata Jakubowska
Przemysł rozrywkowy powstał, by zapełnić nam wolny czas, dostarczając przyjemnych zajęć, ale my czerpiemy niewiele z tego satysfakcji. Problem tkwi w naszej nieumiejętności korzystania z dostępnych możliwości. I nieumiejętności dostrzeżenia źródeł prawdziwej przyjemności w niezorganizowanych formach aktywności czy codziennych, banalnych działaniach. Tymczasem coraz więcej pojawia się głosów próbujących nas przekonać że nie jest ważne, co robimy, ale jak to robimy i że możemy odczuwać prawdziwą przyjemność z większości, może wszystkich, czynności, jakie w życiu podejmujemy. Właściwie nie musimy nic specjalnego robić, szukać żadnych specjalnych rozrywek, by zdecydowanie podnieść jakość naszego życia poprzez zamienienie wszystkich jego elementów w bardziej satysfakcjonujące doświadczenia.
Beata Pieńkowska
„Przegląd Powszechny” podjął kwestię relatywizmu we współczesnym świecie. „Ze swojej natury relatywizm nie jest ekspansywny, misyjny, rozwojowy”, piszą jezuici. Odarty ze sztafażu symboli i słownych ozdobników okazuje się mało wyrazisty, słaby, abstrakcyjny i nudny. Zasadniczy problem, wpływający na żywotność zjawiska, polega więc na tym, że charakterystyczne „to zależy” wykazuje się wysoką przyczepnością do innych idei, na których żeruje. „Jak Zelig w filmie Woody’ego Allena nie ma własnego kształtu, nie ma osobowości”, za to doskonale pasuje do Tanga Sławomira Mrożka. „Błąkałby się po scenie, dołączałby do działań innych, ale (...) kończyłby jako kukiełka, o której losie decyduje jakiś brutal”.
Katarzyna Wajda
Ile lat musi upłynąć od ważnego wydarzenia, by móc zrobić o nim film, nie narażając się na zarzuty koniunkturalizmu czy szargania pamięci ofiar? Ten problem pojawia się często w kontekście piątej rocznicy 11 września, a pytania o związki kina z historią nasuwają się przy okazji sierpniowo-wrześniowych rocznic. Jedną z pierwszych decyzji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej było ogłoszenie konkursu na scenariusz fabuły lub dokumentu o powstaniu warszawskim. Andrzej Wajda podczas dyskusji na temat potencjalnego filmu wygłosił tezę, że w gruncie rzeczy nie musi on powstać. Nie ma bowiem takiej potrzeby wśród publiczności, a sam pomysł jest koniunkturalny... O historii sfilmowanej – w miesięcznikach „Kino” i „Film”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt