Witryna Czasopism.pl

nr 31 (148)
z dnia 2 listopada 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | wybrane artykuły | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

MISIOWIE PUSZYŚCI

Rafał Zięba

Jednym z podstawowych nieporozumień, jakie napotykaliśmy raz za razem przez całą mdłą dekadę, było opisanie etosu buntu (m.in. naszego buntu – „dzieci rewolucji punkowej”) tylko w odniesieniu do walki z komunizmem. Przez sporą część lat osiemdziesiątych wydawało się, że nasz głos jest wystarczająco silny, a sposób wypowiadania się jasny, żeby ci, co nas otaczają, przy odrobinie dobrej woli i uwagi, mogli nas zrozumieć. Myliliśmy się. Głównie co do owej dobrej woli, ale – jak się po czasie okazało – również i co do jasności naszej wypowiedzi. Zapewne sami wiele zaniedbaliśmy: na tle zmagań antykomunistycznych konspiratorów z władzą ludową, wobec patriotycznej dewocji i ZMS-owskiego (jakże dzisiaj śmiesznego i niewinnego) hedonizmu, my zbijaliśmy się w grupkę i wyniośle odwracaliśmy plecami.

 

ALTERNATYWNA HISTORIA „SOLIDARNOŚCI”

Beata Pieńkowska

Wszyscy chyba uczymy się Polski na nowo – niektórzy na lekcjach historii, z oczyszczonych z propagandy podręczników, inni na co dzień, z osobiście czynionych obserwacji rzeczywistości. Najczęściej, słuchając czy to Lecha Wałęsy, czy też Jarosława i Lecha Kaczyńskich lub autorów piszących do „Obywatela”, którzy w sierpniu tego roku zorganizowali niezależne od partii politycznych oraz administracji państwowej i unijnej obchody 25. rocznicy powstania pierwszej „Solidarności”, odnosimy wrażenie, że zasłyszane wokół głosy nie układają się w zgodny chór. Czy mamy szansę doznać iluminacji łączącej pojedyncze wypowiedzi w zwartą całość?

 

ODKRYWANIE TECZEK

Agnieszka Kozłowska

O polskich kronikach filmowych, które obok filmów fabularnych stanowiły zwierciadło socjalistycznej rzeczywistości, pisze Marek Kosma Cieśliński w tekście Realizm i kreacja. Redagowanie Polskiej Kroniki Filmowej w latach 1956-1970. Czytanie tekstu przypomina przesuwanie taśmy filmowej przed oczyma; autor opisuje konkretne sceny, żeby zilustrować nimi zmiany w tworzeniu kroniki na przestrzeni kilkunastu lat – podejmowanie nowych tematów, wykorzystanie nowoczesnych technik filmowych, wprowadzenie lżejszego tonu do komentarza. Tytuł dobrze charakteryzuje kronikę: z jednej strony opierała się na rzeczywistości, którą miała za zadanie portretować, ale jednocześnie dobór faktów i sposób ich ukazywania stanowiły czystą kreację. W dodatku była to kreacja podwójna; to nie tylko tworzenie rzeczywistości wewnątrzkronikarskiej, ale i tej pozostającej na zewnątrz niej.

 

MOŻLIWOŚCI

Maciej Stroiński

Pragmatyści mówią, że owszem, wszystko ujdzie, choć nie wszystko uchodzi. Czyli że można robić (z tekstami), co się chce, należy jednak liczyć się z tym, że to, co robimy (z tekstami), może zostać przez innych uznane za niesłuszne. Na niezgodę pragmatyści przepisują uznane panaceum: rozmowę. Niektórzy olewają pragmatystów i ich recepty; niektórzy, czyli nie wszyscy. Ja, dla przykładu, ufam im, takoż ich receptom. Jeśli więc znajduję niesłusznym (o tym, jakim go rzeczywiście znajduję, niżej) użytek, jaki Joanna Olech robi z dorastającego chłopca w artykule Mój syn nie czyta…, opublikowanym w książkowym dodatku do „Tygodnika Powszechnego” (44/2005) – „Książki w Tygodniku” – skłonny jestem zrobić pierwszy krok i rozpocząć dialog.

 

NA RATUNEK MONOGRAFII

Grzegorz Wysocki

Szczerze powiedziawszy, nie potrafię rozgryźć redaktorów tego numeru „Pro Arte”, to znaczy wpaść na pomysł, na jaki oni wpaść przecież musieli przed jego złożeniem. Nie potrafię odnaleźć klucza, który sprawiłby, że blok poznańskich tekstów łączyłoby coś ponad Poznaniem. Obawiam się, że po raz kolejny redaktorzy pisma kulturalnego po prostu nie mieli pomysłu na numer monograficzny. Zresztą takie przypadki się zdarzają – chociażby ostatni „Czas Kultury” to zbiór niepowiązanych właściwie ze sobą tematycznie tekstów, a mimo to wymyślono, że mamy do czynienia z numerem monograficznym. Inną sprawą jest jednak zebranie niepowiązanych ze sobą, ale dobrych tekstów i przypisanie im pewnej wspólnoty, a inną połączenie przypadkowych artykułów, wśród których znajdą się i te na poziomie pozostawiającym wiele do życzenia.

 

NAGI INSTYNKT

Łukasz Badula

Skoro przyszłość piśmiennictwa należy do Internetu, to może działające w sieci magazyny literackie są przedsionkiem jutra polskiej literatury? Poszukiwania nowych kiełków na polu rodzimej twórczości pisarskiej są coraz bardziej pasjonujące. Wirtualna rzeczywistość umożliwiła pisarski start pokaźnej liczbie autorów, którzy albo poprzez dywersję skandalu i prowokacji, albo też za pomocą symulacji elitarności próbują wkraść się w łaski odbiorców, nie żądając w zamian złamanego grosza. Dzięki stosowaniu metody „zrób to sam”, a także propagowaniu idei działania nie dla zysku, stają się oni nader wdzięcznym przedmiotem obserwacji i badań.

 

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt