Witryna Czasopism.pl

nr 28 (145)
z dnia 2 października 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

PRZECHADZKA PO LITEWSKIM LESIE

Nie jestem ani znawcą, ani miłośnikiem psychologii głębi, ale lektura najnowszego numeru „Dekady Literackiej” (2/2005), poświęconego tematowi „literatura litewska dziś”, dała mi dużo do myślenia. Zaintrygowało mnie, jak przedziwnie obecne są we współczesnej literaturze litewskiej reminiscencje sowieckiej przeszłości. Oczywiście, tu i tam przewinie się Lenin, jakiś wiec, widmo kołchozu czy ciotka szlachcianka prześladowana za pochodzenie – w tych nawrotach pamięci nie ma nic dziwnego. Zastanawia tylko sposób ich istnienia. Stały się one mitologią, i nie ma w tym paradoksu, zważywszy, że były mitologiczne, a raczej mitotwórcze od samego początku. Cała ceremonialna oprawa stalinizmu była na wskroś wotywno-rytualna, miała swoich bogów (Lenin, Stalin, Mao), swoje zbuntowane anioły (Trocki), swoje ołtarze, swoje ofiary, zaklęcia (optymizm ludu pracy) i klątwy (zapluty karzeł reakcji). Nie należy jednak zapominać, że była to ukryta twarz komunistycznej rzeczywistości. Jej oficjalny grymas był na wskroś naukowo-techniczny, daleki od zabobonów i wrogi „przednaukowym” formom myślenia. Historia wykazała się jednakże rzadkim poczuciem sprawiedliwości, ponieważ po tej zbiorowej halucynacji nie pozostał nawet ślad. W świadomości Litwinów komunizm zachował się właśnie w tej wersji, którą pragnął ukryć najbardziej – jako mit. Wspomnienie jego wymiaru „powierzchniowo-historycznego” zachowało się w przedziwnie szczątkowej postaci, jak np. w wierszu Z historii wiary Eugenijusa Ališanka:

[...] w blasku pochodni prawomyślni tańczyli
taniec świętego wita niegodziwcy krwawili i płakali jak zawsze było ich mniej wiatr chwytał płomienie
i hulał z nimi po dachach było pięknie jak w wieczór
zaduszny na grobach rewolucja przetoczyła się
w ciągu jednej nocy a może tak mi się tylko zdawało
może minęło pół stulecia [...]

W tym fragmencie rewolucja niewiele różni się statusem od pozostałych mitów z litewskiej przeszłości. Jest jednym z wielu mikroelementów współtworzących osad zbiorowej nieświadomości, mikroelementem o bardzo „momentalnej” ontologii. Być może historia ujawnia tu swoją niewiarygodną siłę, trudną do zdefiniowania zdolność transsubstancjacji, która zamienia coś, co zdawało się wieczne i niezniszczalne, w jeden z wielu epizodów. Vladas Braziūnas w ankiecie przeprowadzonej przez „DL” opowiada, że „od najmłodszych lat wpajano nam jakieś głupoty. Oto przykład: ktoś z rodziny opowiadał, że będąc małym chłopcem, stanowczo twierdziłem, że mam trzech dziadków, jednego żyjącego – tatę mamy i dwóch umarłych – ojca taty i Lenina (wniosek: jestem wnukiem Lenina). Dziwne, że nie zastanawiałem się, kim mogłaby być moja trzecia babcia”. Możemy zgadywać, że pewnie Krupską... Wielki charyzmatyk rewolucji październikowej został tutaj wpisany w prywatną kosmologię i postawiony na równi z kimś w rodzaju Dziadka Mroza czy Kniazia Igora. Epizodyczność, momentalność i wtopienie w archetypalną glebę zbiorowej nieświadomości tego kawałka dziejów przejawia się również w inny sposób, mianowicie w tym, że po ponad półwieczu krzewienia radzieckiej kultury świadomość społeczna z zadziwiającą lekkością w ciągu zaledwie kilkunastu lat powróciła na dawne pozycje – do pradawnych pierwiastków wyobraźni ludowej, do baśniowości i mitycznego obrazu świata. Nie ma jednak podstaw, by popadać w naiwne uogólnienia, Litwini nie są narodem dziewiętnastowiecznych chłopów w sapogach i samodziałach, których ominął wiatr modernizmu i postmodernizmu. Obie te formacje kulturowe odcisnęły na literaturze litewskiej swoje piętno, ale bynajmniej nie stały się wyznaniem wiary – modernizm dlatego, że jego losy splotły się z komunizmem, postmodernizm zaś wyznaniem wiary z istoty swej być nie może, jego misją jest raczej tworzyć przestrzeń wielowyznaniową. Skoro modernizm się skompromitował, a postmodernizm ma charakter ramowy, to nic nie stoi na przeszkodzie, by powrócić na dawne pozycje, co często dokonuje się nieświadomie, krach ideologii po prostu wywołuje z podziemi stare archetypy, pozornie zapomniane mity i motywy. Próbką tego były już partie przytoczonego wiersza Ališanka, równie wymowny jest Sigitas Parulskis, który we fragmencie prozy pod tytułem Choroba opisuje, jak to „leżąc na lodzie, można godzinami gapić się na błądzący w trawach na dnie wodny świat, im więcej w nim lodu, tym mniej tlenu i skrzela wielkich płoci nie wytrzymują, ryby próbują wypłynąć na powierzchnię, a tam lód spowija je w swój całun z twardego kryształu i teraz mam przed oczami najdziwniejszą na świecie martwą naturę, w galerii przyrody żywej eksponowany jest fragment przyrody martwej, ryby w lodzie, lodowe ryby. [...] Dużo później, na Kaukazie, w Republice Kabardyńsko-Bałkarskiej, na jednej z przełęczy znów będę leżał z twarzą przyciśniętą do lodu, a w dole nie będzie ryb, tylko strzelcy alpejscy, którzy tkwią tutaj od czasów wojny, w pełnym ekwipunku, z mocno zaciśniętymi szczękami, z ustami zabetonowanymi ciszą, z zamkniętymi oczami pełnymi ciemności i mrozu, w całunie z wiecznego lodu [...]. Strzelcy alpejscy będą musieli zostać w pamięci lodu przez resztę czasu”.

U Ališanki pojawia się podobny trop:


[...] twoje miejsce wśród tych co się nie nauczyli
oddychać płucami
zapuścili rybią łuskę
i przewracają się w mętnym śnie
twoje miejsce i w zimie i w lecie jest pod lodem
nawet pod bardzo cienkim nawet
pod nieistniejącym

Do współczesnej literatury litewskiej powraca (nieuchronnie przekształcony, ale mimo to pokrewny) szerokim łukiem motyw, który korzeniami tkwi głęboko w tradycji ludowej. Chodzi tu o motyw podwodnego królestwa, którego strukturę i funkcję badali rosyjscy formaliści. Jest to wątek bardzo często przewijający się przez rosyjskie legendy, byliny i baśnie. Życie pod wodą, zamknięty, przejrzysty, bezpiecznie ukryty świat, do którego nikt z zewnątrz nie ma dostępu. Bezpiecznie ukryty świat, schowany przed kataklizmami historii, ale też świat, w którym panuje powolność i bezruch bliski śmierci. Mit zagubionego w głębinach księstwa, w którym panuje pokój, dostatek i praworządność, sugeruje jakby, że taki upragniony stan urzeczywistnić się może tylko poza doczesnym życiem, w podwodnej przestrzeni, w której instynkty i prawa ludzkiego świata tracą swoją moc. W tekstach litewskich pisarzy odżywają i mity nowsze, jak w opowiadaniu Czyste serca Juozasa Erlickasa, gdzie pojawia się w pełnej krasie l’homme de la nature Rousseau, tutaj w postaci małżeństwa staruszków, których „przez przypadek” nie podłączono do internetu i którzy przez to zachowali dziewiczość umysłów i wyobraźni. Z kolei w opowiadaniu Birutė Januškaitė Trzy łuski odradza się swoisty mit egzotyzmu w postaci wujka oficera z Polski, co parę lat przybywającego do rodzinnej wioski bohaterki, dla której jest stuprocentowym wcieleniem Innego.

Trudno powiedzieć, jak to się dzieje, że czytając czeską czy polską literaturę współczesną, nie odczuwam z taką intensywnością mitologicznego podglebia jak w przypadku literatury litewskiej. Być może wyjaśnienie nie jest takie trudne, Litwa to dla mnie wciąż terra incognita, nie znam dobrze ani jej historii, ani tradycji literackich. To dlatego, jak sądzę, widzę las, ale nie dostrzegam drzew. I bardzo mnie to cieszy, chciałbym, żeby tak zostało, ponieważ wiem, że gdybym zaczął rozpoznawać poszczególne drzewa, straciłbym z pola widzenia las. A to zepsułoby całą przyjemność przechadzek...

Igor Kędzierski

Omawiane pisma: „Dekada Literacka”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ANTENOWE SZUMY NOWE
ULICZNICE
Powinny nas różnić idee

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt