nr 24 (106)
z dnia 2 września 2004
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | wybrane artykuły | konkursy | autorzy | archiwum
Robert Ostaszewski
A to się porobiło! Wszystko wskazuje na to, że najlepszy dodatek społeczno-kulturalny w naszej prasie codziennej ma obecnie gazeta… „Fakt”. Mam na myśli „Europę. Tygodnik Idei”, którego numer dwudziesty drugi pojawił się 1 września. Tak właśnie, to nie „Gazeta Wyborcza” czy „Rzeczpospolita”, ale właśnie „Fakt” – brukowiec straszący tandetną grafiką, artykulikami o aferach i życiu gwiazd rozmaitego formatu, a także fotkami rozebranych panienek na ostatniej stronie – zafundował sobie ambitny, z głową redagowany dodatek.
Agnieszka Kozłowska
Słońce przygrzewa, ciekawość świata utrzymuje się na wysokim, wakacyjnym poziomie, moją uwagę zwracają więc dwaj panowie prawiący sobie komplementy w miłej pogawędce. Rozmowa toczy się nie w przykawiarnianym ogródku, ale na łamach „Kultury Popularnej” 2004, nr 2. Rozmówcami są profesor Zygmunt Bauman i profesor Wojciech J. Burszta, a bohaterką pogawędki jest kultura popularna.
Igor Kędzierski
Uwolnienie mas od pracy, spowodowane poszerzeniem sfery czasu wolnego, uczyniło możliwym ich udział w kulturze. Pod wpływem naporu mas kultura dostosowała swój profil do poziomu wymagań masowego odbiorcy. Bunt mas doprowadził do kryzysu kultury wysokiej, opartej na ciągłym niepokoju i poszukiwaniu. To wszystko brzmi przekonująco, ja jednak nie podzielam pesymizmu Ortegi y Gasseta.
Miłka O. Malzahn
Nie ulega wątpliwości: w portrecie jest moc (patrz: Portret Doriana Graya) albo słabość (patrz: wiele innych portretów), jest prawda o przedstawionym człowieku, lub kłamstwo, albo prawda o malarzu (lub kłamstwo), albo prawda o pewnej epoce, która była tak namacalna jak teraz farba na płótnie (nie dotykać eksponatów)! A kiedy się jeszcze popatrzy na portret okiem antykwariusza, to… ho, ho! Zatem polecam: „Gazeta Antykwaryczna. Rynek sztuki i antyków”, nr 7-8/2004.
Mieczysław Orski
Podkreślając dotkliwy i rażący brak ogólnokrajowych trybun wymiany myśli artystycznej i promocji twórczości – w tym zwłaszcza tygodników kulturalnych (nie zastąpi tej luki jeden, poświęcający się też innym celom i problemom „Tygodnik Powszechny”) – trzeba prostować pojawiającą się często u nas w dyskusjach nad stanem „wysokiej” kultury myśl, że jest to nieuchronny koszt zmiany ustrojowej, że w ten sposób płacimy frycowe naszego zbliżania się do Zachodu. Życzyłbym nam nawet jednej trzeciej tego procenta budżetu, jakie kraje europejskie przeznaczają na kulturę…
Konrad C. Kęder
Moje ryzykowne uwagi o centrum, ryzykowne jak wszystko, co w literaturze abstrakcyjne, bo nieco bardziej oddalone od konkretu, na przykład książki-przedmiotu, rozpocznę od postawienia pytań. Jakiż to kształt ma centrum? Rozszerzając zaś kwestię: czy centrum postrzegane jako proces może mieć w ogóle kształt? Są to pytania, na które będę szukać odpowiedzi, zacząć jednak wypada od jeszcze innego: czy centrum w ogóle istnieje?
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt