Witryna Czasopism.pl

nr 23 (249)
z dnia 5 grudnia 2009
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

HERSTORIES

Herstories – wybór takiego tytułu dla tekstu, w którym omawia się czasopismo feministyczne, może wydać się mało zaskakujący. A jednak w przypadku najnowszego, jubileuszowego numeru „Zadry” [3-4 (40-41) 2009] jest to wybór w pełni uzasadniony. Był on podyktowany dwiema kwestiami. Po pierwsze, tytuł ten odnosi się do formy, w jakiej feminizm tym razem prezentowany jest w kwartalniku. Otóż w najnowszym numerze przeważają właśnie herstories. Ich autorki odnoszą się do ideologii feministycznej, nie robią tego jednak w sposób bezpośredni ani polemiczny, lecz pośrednio – w opowiadaniach kobiet oraz opowiadaniach o kobietach. Po drugie, sygnalizuję w ten sposób obecność tekstów prezentujących koleje losu światowego i polskiego feminizmu.


W kontekście herstories na szczególną uwagę zasługują dwa działy: Pewne Kobiety oraz Inne Kraje. Pierwszy z nich przybliża sylwetki trzech wybitnych kobiet: Piny Bausch, założycielki Teatru Tańca, pisarki Jadwigi Żylińskiej oraz Lucyny Ćwierczakiewiczowej – gotującej pisarki bądź piszącej kucharki. W Innych Krajach natomiast znajdziemy Feminizm po turecku autorstwa Katarzyny Jakubowskiej, a także feminizm z Białorusi, Nigerii, Zanzibaru i, niestety, Algierii. Dlaczego niestety? Moje rozczarowanie bynajmniej nie wynika tu z niechęci do tego zapewne urokliwego kraju, ale z niechęci do autorki, a konkretnie – jej warsztatu pisarskiego. Jak sądzę, założeniem Joanny Bagińskiej było przedstawienie Algierii widzianej z perspektywy algierskich kobiet i przełamanie, w duchu multikulturalizmu, istniejących w Polsce stereotypów dotyczących ich obrazu w krajach muzułmańskich. Idea była szlachetna, trochę gorzej z wcieleniem jej w życie. Bagińska niebezpiecznie generalizuje: na podstawie obserwacji kilkunastu czy kilkudziesięciu (autorka nie precyzuje, ile ich było) napotkanych rodzin wyciąga wnioski dotyczące całego kraju. Asekuracyjnie zaznacza, że „jak wspomniałam, moja wiedza ogranicza się do znanych mi z życia przypadków”, jednakże uprawiany przez nią styl pisania nie podkreśla wybiórczości sądów, ale potęguje efekt generalizacji. Autorka stwierdza na przykład, że „jeśli zbliżają się święta, niemal w każdym domu odbywa się kobiecy wieczorek z henną: kobiety wzajemnie malują sobie dłonie”. Nie wątpię, iż ta tradycja jest w Algierii bardzo popularna, lecz stwierdzenia w rodzaju „niemal w każdym domu” bardziej przypominają ogólniki znane z licealnych wypracowań niż dojrzały tekst w najważniejszym polskim czasopiśmie feministycznym. Co więcej, Bagińska poprzez uogólnienia stara się zatrzeć negatywne konotacje związane z patriarchalnym traktowaniem kobiet w Algierii i stworzyć z tego kraju feministyczną utopię, którą przeciwstawia polskiemu piekiełku. Czytamy zatem, że „w algierskiej rodzinie każdy rozumie, że możesz być zmęczona, źle się czuć, mieć zły humor. Nie trzeba prosić o pomoc, bo każda kobieta wie, przez co przechodzisz. (...) Rodzina jako taka zdecydowanie daleka jest od równouprawnienia czy płynności ról przypisanych płci, ale nie widziałam tam polskich obrazków pod tytułem »on przed telewizorem – ona w kuchni«”. Nie twierdzę, że autorka przedstawia nam nieprawdziwy obraz typowej algierskiej rodziny, ale wyciąganie wniosków dotyczących całego kraju na podstawie kilku bądź nawet kilkunastu przypadków wydaje mi się pochopne i nierzetelne. Błąd ten razi jeszcze bardziej, gdy popełnia się go na łamach pisma feministycznego, które a priori powinno unikać wszelkiego rodzaju uogólnień.

Interesującą przeciwwagą dla Algierskiej kawy z kardamonem jest wspomniany już tekst Katarzyny Jakubowskiej Feminizm po turecku. Autorka w bardzo przystępny i jakże ciekawy sposób prezentuje dzieje tureckiego feminizmu oraz złożoność problemów, z którymi zmagać się muszą kobiety pochodzące z tamtego regionu. Zwraca uwagę także na sytuację Kurdyjek i ich trójstronną dyskryminację za względu na płeć, narodowość oraz przez tureckie feministki, które lekceważą ich odmienność kulturową.


W drugiej części, dotyczącej historii oraz bolączek feminizmu zarówno polskiego, jak i światowego, chciałabym zarekomendować Historię płci na Uniwersytecie Trzeciego Wieku autorstwa Ali Kusiak-Brownstein. Jest to zapis wykładu wygłoszonego na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Wolsztynie. Kusiak-Brownstein umiejscawia historię tam, gdzie powinna, tj. w odpowiednim kontekście. Zgodnie z własnym założeniem, „nie przeładowuje prezentacji faktami historycznymi”, lecz umiejętnie tłumaczy nie tylko proces rodzenia się feminizmu jako takiego, ale przede wszystkim rozwój polskiego feminizmu w atmosferze katolicyzmu i propagandy PRL-u. Natomiast charakter feminizmu w wolnej Polsce dyskutowany jest w rozmowie Sławomiry Walczewskiej, Shany Penn, Beaty Kowalskiej, Ann Snitow i Małgorzaty Tarasiewicz pt. 20 lat klinczu demokracji i feminizmu. Obok roli kobiet na polskiej drodze do demokracji podejmuje się tu także inny temat – rozczarowanie Kongresem Kobiet zorganizowanym w czerwcu tego roku w Warszawie. Kongres (i zawiedzione w związku z nim nadzieje) szerzej komentowany jest też w rozmowie Beaty Kozak, Anny Lipowskiej-Teutsch i Agnieszki Mrozik pt. Kongres Kobiecistyczny. Dyskutantki zaakcentowały zdecydowaną przewagę na czerwcowej konferencji propagandy kobiecego sukcesu i jednocześnie potraktowanie po macoszemu tak istotnych kwestii, jak aborcja, przemoc wobec kobiet czy służba zdrowia. Agnieszka Mrozik zauważa, że „na kongres przyjechały kobiety raczej zamożne, często właścicielki firm, po to, aby w atmosferze sukcesu porozmawiać o minionych dwudziestu latach i przyszłości”. Anna Lipowska-Teutsch z kolei mówi o polskiej lewicy kawiorowej, „która zajmuje się Lacanem i Chantal Mouffe” oraz o lewicy zaangażowanej, „która zajmuje się konkretnymi osobami w bardzo konkretnej sytuacji i domaga się respektowania ich praw”.


Na inne problemy feminizmu (Meandry feminizmu) zwraca uwagę Monika Świerkosz: krytycznym okiem przygląda się książce Rozmowy matek i córek Deborah Tannen i krok po kroku udowadnia, jak z założenia „pro-kobiece nastawienie autorki zamienia się w istocie w antykobiece”. Wytyka ona Tannen ignorowanie różnic kulturowych, stosowanie uniwersalizujących stereotypów (takich jak w Algierskiej kawie z kardamonem), maskowanie sytuacji konfliktowych, idealizowanie kobiet i ich wzajemnych relacji oraz usilne pozbawianie kobiet uczuć negatywnych. Co ciekawe, Świerkosz uznaje te kwestie „za błędy symptomatyczne dla przynajmniej części myśli feministycznej”, błędy przyczyniające się do ujednolicenia feminizmu, a zatem do sprzeciwienia się jego istocie, jaką jest „dążenie do pluralizacji i subiektywizacji obrazu świata”.


Jubileuszowy numer „Zadry” kończy Odka do feminizmu polskiego Matki Bolki, która z właściwym sobie przymrużeniem oka komentuje dyskusję o początkach feminizmu w Polsce. Raz jeszcze ujawnia się w tej debacie – wspomniany już przeze mnie – jeden z najpoważniejszych błędów feminizmu, czyli dążenie do ustalenia jedynej właściwej wersji wydarzeń. Tym bardziej podkreślę więc, że tytuł tego omówienia nie brzmi herstory.

Marta Lupa

Omawiane pisma: „Zadra”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
felieton ___LAURY I STOŁKI, CZYLI „EMOCJE NICZYM W NAJLEPSZYCH FILMACH HITCHCOCKA”
ZMIERZCH BOGÓW?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt