Witryna Czasopism.pl

nr 15 (193)
z dnia 5 sierpnia 2007
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

PENISY, ŚWIERSZCZYKI I ROCZNIKI OSIEMDZIESIĄTE

Z przesadnym i być może nieuzasadnionym optymizmem podchodzę do każdej nowej inicjatywy powstającej w środowisku literackim, niezależnie od tego, czy dotyczy ona cyklu spotkań autorskich w jakiejś małej knajpce za miastem, czy niszowego pisma wydawanego trzy razy do roku w miejscowości odległej od literackiego centrum. Z radością więc przyjąłem do wiadomości (i rąk własnych) drugi już numer wydawanego w Brzegu pisma literackiego „Red.” [1 (2) 2007]. Pismo wydawane jest przez Klub Integracji Twórczych „Stowarzyszenie Żywych Poetów” (czy też – jak chcą w stopce red_akcyjnej jego autorzy: „Stowarzyszenie”), a jego redaktorem naczelnym jest znany już dobrze w środowisku literackim Radosław Wiśniewski, krytyk literacki, poeta, od czasu do czasu także prozaik i animator kultury.

„Red.” jest kolejnym pismem literackim na naszym rynku, które moglibyśmy określić mianem „zbiornika na teksty wszelakie”, przy czym od razu chciałbym zaznaczyć, że nie musi być to zarzut pod adresem omawianego tutaj tytułu. W przypadku pism tego rodzaju rozwiązania istnieją właściwie dwa. Albo pismo jest zbiorem różnorodnych tekstów, które prócz tego, że zapisane czarną czcionką na białym papierze, niewiele mają ze sobą wspólnego; pismo takie jest właściwie katalogiem podesłanych do redakcji czy też wcześniej zamówionych utworów prozatorskich, poetyckich i krytycznoliterackich. Innym rozwiązaniem jest robienie każdego kolejnego numeru na określony główny temat, o którym traktują wszystkie (lub większość) zamieszczone w piśmie szkice, analizy, a także kawałki prozatorskie i poetyckie. „Red.” stara się łączyć obie te formuły: pierwsze dwa numery zawierają Blog tematyczny, który zajmuje około połowy objętości całego czasopisma; oprócz głównego tematu znajdziemy sporo innych tekstów, np. zamieszczane w Wieszaku prezentacje poetyckie, prozatorskie, eseistyczne i krytycznoliterackie, dział Recenzje (podzielony według objętości na dwa poddziały: Długa lufa i Krótka lufa) oraz inne działy stałe, a w nich artykuły popularyzujące filozofię, felietony, ploteczki albo doniesienia o jakże licznych w naszym kraju konkursach literackich. Innymi słowy: jest „Red.” czymś w rodzaju połączenia „Lampy” i „Studium” (coś mi się wydaje, że podobną uwagę odnośnie pisma prowadzonego przez Wiśniewskiego uczynił Paweł Dunin-Wąsowicz), jest pismem przypominającym pod wieloma względami formułę (a może brak formuły?) charakteryzującą pisma takie jak „Pogranicza”, „Czas Kultury” czy „Opcje” (że o krakowskim „Ha!arcie” nie wspomnę, jako że odnośnie formuły tego pisma nie wiadomo raczej nic).

W pierwszym numerze „Red.a” głównym tematem były związki muzyki i rock’n’rolla, w numerze trzecim mowa będzie przede wszystkim o związkach Boga z prozą i poezją. W numerze przeze mnie omawianym nadrzędnym tematem jest „Pornografomania”, a więc pornografia, pisanie pornograficzne, jak również grafomania płynąca z pornograficznej przesady, charakterystycznej dla wielu zapuszczających się w te grząskie rejony autorów. Właściwie jest to temat samograj, temat, którego nie sposób nigdy do końca wyczerpać, a jednak chyba się w „Red.zie” ta próba zbulwersowania czytelnika, „testowania granic pornografii” czy pokazania jej ślepych zaułków nie udała. Temat rzeczywiście, jak zauważają redaktorzy we wstępniaku, „odważny, może dla wielu zbyt śmiały”, jednak śmiałości tej w praktyce nie sposób uświadczyć. Daleko pod tym względem tekstom zebranym w „Red.zie” do tych ze słynnego, pornograficznego numeru „brulionu” (nr 9/1989), po którym posypały się liczne głosy oburzenia, a część tam piszących zerwało z pismem stosunki, daleko nawet do głośnego numeru „Literatury na Świecie” poświęconego Henry’emu Millerowi [5-6 (190-191) 1987], którego zamiarem nie było epatowanie „śmiałością”, a i tak o niebo był śmielszy, nie wspominając już o różnicy literackiego poziomu prozy Millera i prozaików z drugiego numeru „Red.a”.

Owszem, znajdziemy i tutaj autorów obcojęzycznych, ale utwory Alana Hollinghursta czy Hanifa Kureishiego są zaledwie poprawne i można darować sobie ich lekturę. Zamiast takiego chociażby Penisa Kureishiego dużo lepiej byłoby przypomnieć sobie doskonały, a pod względem fabularnym bliźniaczy, Nos Mikołaja Gogola. Ale i w samym „Red.zie” w dziale pornograficznym proponuje się nam teksty dużo od Penisa czy Uroku ciekawsze – choćby fragment Raz. Dwa. Trzy Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, zatytułowany Rosną mi cyce (pornograficzny to on również jest umiarkowanie, ale mimo to wart lektury), szkic o prozie wciąż nie dość moim zdaniem docenianego w Polsce świetnego prozaika angielskiego, Martina Amisa (oscylujący wokół „wątków pornograficznych” w utworach tego autora); wreszcie szkice poświęcone filmowej adaptacji Pornografii Gombrowicza, prozie Houellebecqa, Witkacemu i de Sade’owi. Do tego dodajmy szkic Jakuba Winiarskiego interesujący za sprawą mocno pornograficznych, „przegiętych”, grafomańskich fragmentów z dzieła Bataille’a (to ten właśnie autor był głównym sprawcą dawnego zamieszania i wstrząsu obyczajowego związanego z pornograficznym numerem „brulionu”). Szkic Artura Majera (Kręgosłup niemoralny) wart uwagi, ale chyba tylko dlatego, że rozbawić kogoś mogą fragmenty opowiadanek pornograficznych ze „świerszczyków” – sam tekst chybiony i przesadnie epatujący uogólnieniami i stereotypami. W notce odautorskiej czytam, że autor jest dziennikarzem – musiał jednak nagminnie opuszczać zajęcia z analizy zawartości czasopism, jako że nazwanie analizą czasopisma tekstu, w którym na warsztat bierze się po jednym egzemplarzu danego pisma i to nie wiedzieć dlaczego, sprzed kilku lat, jest co najmniej nieporozumieniem. Ponadto autor chyba sam obawia się i wstydzi tematu, o którym w swojej „analizie” pisze, co zdaje się zabawne i irytujące zarazem. Rozbawiło mnie też podsumowanie tekstu: „Wszystkie omawiane tu pisma operują bogatym językiem. Dobrze pisać można w każdej gazecie, czego dowodem wspomniany Sławomir Ślubowski. [...] Przypominam, że chodzi o podniecanie czytelników. Ci, których wymyślne historyjki stymulują, ulegają swoistemu rodzajowi reklamy. Z tym że tutaj promuje się nie produkt, ale seks”. Pomyślałem sobie: szkoda, że w pismach literackich autorom zamieszczanych tam tekstów nie chodzi każdorazowo o podniecanie czytelników. Tekst Majera nie podnieca w żadnym razie.

Łucja Abalar zajmuje się z kolei Matką Polską ze „świerszczyków” (Matka Polka ze „świerszczyków”: ciało jako element tożsamości kobiety). Wszystko ładnie, pięknie, znowu przeczytamy, że kobiety nawet gdy nie mają biustów, umieją zrobić tak, aby mężczyźni myśleli, że te biusty jednak są...; przeczytamy, że kobiety przejęły męską optykę dotyczącą cielesności i traktują ją jak własną. Przeczytamy też, że ciało kobiety traktujemy fragmentarycznie, że to przez mężczyzn kobiety muszą chodzić w butach na obcasach, chociaż powoduje to schorzenia kręgosłupa itd., itp. Czterdziesty już taki artykuł przeczytałem w tym roku; artykułu, w którym pochylono by się w ten sposób nad męskim losem, nie odnalazłem jeszcze ani jednego. Aż chciałoby się zakrzyknąć o równouprawnienie. Najpewniej idzie jednak o to, że mężczyźni takowych problemów nie mają, a wszystko, co złe, spotyka wyłącznie kobiety. Gdyby się na serio zastanowić, okazałoby się, jak piękny jest taki prosty świat podzielony na dwoje. Zazdroszczę pani Abalar, a co!

Co jeszcze godne odnotowania, to autorzy „Red.a”, wśród których odnajdziemy nazwiska znane i lubiane (swoje wiersze publikują w drugim numerze pisma m.in. Agnieszka Wolny-Hamkało, Bartosz Konstrat czy Juliusz Gabryel, tłumaczenia – Jacek Gutorow, prozę – Karol Maliszewski, do tego Radosław Wiśniewski rozmawia z Jerzym Sosnowskim), ale przeważają autorzy młodzi, szerzej nieznani, często debiutanci. Znajomi, z którymi rozmawiałem o nowym numerze „Red.a”, uważają, że taka zbieranina najczęściej niedoświadczonych piszących stanowi minus pisma. Ci sami znajomi uważają za minus również to, że „Red.” pochodzi z Brzegu, a nie z Krakowa czy z Warszawy, dlatego opiniami znajomych nie zamierzam się kierować. Myślę, że może się okazać interesujący eksperyment z wpuszczeniem na salony niedoświadczonych, początkujących autorów i nawet jeśli często ich teksty pozostawiają wiele do życzenia, to i tak jest to zabieg dla czytelnika atrakcyjniejszy niż przerabianie utworów wciąż tych samych kilkunastu nazwisk, których odnajdziemy w kilku innych podobnych pismach. Warto zerknąć, co też do powiedzenia na temat de Sade’a ma Przemysław Pełka (rocznik ’86), na temat Houellebecqa – Ewelina Twardoch (także ’86; autorka publikowała wiersze m.in. w „Cogito”), na temat wierszy Szymborskiej i Herberta – Aleksandra Naróg (rocznik, uwaga!, ’91; autorka w swoim zabawnym momentami tekście ostro szafuje a to Husserlem, a to Tatarkiewiczem, a to Levinasem, a to Jarzębskim, ho, ho!). W pewnym sensie można zaryzykować tezę, że „Red.” jest pierwszym pismem roczników 80. i 90. i już chociażby z tego powodu warto się publikowanym tam tekstom przyjrzeć.

Kilka ciekawostek i śmiesznostek odnalazłem również w dziale recenzji (polecam chociażby recenzję z Otwartej na 77 stronie Małgorzaty Lebdy, pt. Nowa siła w poezji, autorstwa niejakiego Andrzeja Wołosiewicza, prezentującego czytelnikom swoje święte oburzenie spowodowane „spsieniem naszego życia literackiego”), a i do lektury działów stałych serdecznie Państwa zapraszam. No i jest jeszcze wybór wierszy Karola Maliszewskiego – jako gratis do zestawu i, nieskromnie mówiąc, brutalny tekst o „Ha!arcie” autorstwa niżej podpisanego, z którym z chęcią bym dzisiaj trochę polemizował, ale w jakiejś mierze uczynił to już w „Witrynie” Michał Kasprzak (kliknij).

Grzegorz Wysocki

Omawiane pismo: „Red.”

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
LIST DRUGI
PO PROSTU „NAJMŁODSI”
felieton___Z DEDYKACJĄ DLA MIŁOŚNIKÓW MLEKA SKONDENSOWANEGO (W TUBCE)

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt