Witryna Czasopism.pl

nr 16 (169)
z dnia 5 sierpnia 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

PASJA CZARNEGO CHRYSTUSA NA LINII POZABOISKOWEJ, CZYLI O „CZASIE KULTURY” RAZ JESZCZE

Na parę chwil przed rozpoczęciem mundialu ukazał się „piłkarski” numer „Czasu Kultury” (2/2006). To, że pisma jak tylko mogą, starają się iść z duchem czasu (i prawdą ekranu), wiadomo nie od dzisiaj. Jak wygląda to w praktyce – wiadomo również. Pisałem już w tym miejscu jakiś czas temu o recenzowaniu sztuk teatralnych, których nie dość, że dawno po ukazaniu się danego numeru pisma z recenzją w żadnym teatrze się nie wystawia, to jeszcze teatr, w którym początkowo sztukę prezentowano, przestał istnieć. O tym pisma literackie doniosą za rok. Aktualność tychże pism to temat rzeka, jednak, coś mi się zdaje, nie ma większego sensu kopać leżącego, którego los i tak już potraktował dość okrutnie. Mamy niby informator kulturalny „Arte”, który jednak przez środowisko literackie nie jest nawet w części traktowany jako pełnoprawne pismo kulturalne (o literackim nie wspominając). Może dzieje się tak dlatego, że „Arte” jest miesięcznikiem właśnie, a miesięcznik w segmencie pism literackich to praktycznie jak dziennik w przypadku rynku informacji z kraju i ze świata. Tak, miesięcznik to zniewaga, to policzek wymierzony tym pismom, które w pocie czoła, w staraniu się o kolejne ministerialne dotacje, przygotowują „najnowszy” numer swojego wiekopomnego półrocznika.


Posucha


Jest też miesięczna „Lampa” Dunina, której znowuż zarzuca się jakąś dziką warszawskość i przesiadywanie kilku znanych z kolorowych magazynów młodych pisarek i pisarzy w kuchni młodej pisarki, Masłowskiej Doroty. „Literackości” pismu raczej się nie odmawia, a to zapewne z powodu przeszłych działań Dunia, kiedy ten pracując jeszcze w starej, dobrej „Machinie” wydawał swoją nieregularną „Lampę i Iskrę Bożą”. No tak, jest jeszcze „Odra” czy „Twórczość” – te pisma jednak często przez wielu młodych omijane są szerokim łukiem niejako z założenia. Tygodnik.art.pl z kolei, który miał być pierwszym od długiego czasu tygodnikiem literackim, zakończył swój żywot po dwóch tygodniach. Posucha, posucha. Trudno się więc dziwić tym, co pisma literackie porzucili już zupełnie i rehabilitują się obecnie lekturą działów kulturalnych w ogólnopolskich dziennikach i warszawskich tygodnikach. Temat aktualności i częstotliwości ukazywania, jak mówię, na kilka co najmniej artykułów. Podobnie jak kwestia numerów monograficznych i tematycznych.


Dlaczego piłka? Dlaczego „Czas Kultury”?


Drugiemu w tym roku numerowi „Czasu Kultury” udała się, przynajmniej w założeniu, rzecz nieczęsto na naszym rynku spotykana. Temat numeru (Footboys&Girls) nie tylko aktualny (pismo ukazało się jeszcze przed mistrzostwami w Niemczech!), ale i ciekawie potraktowany. Mnie do kupna pisma zachęciły: tematyka (nie żebym był najzagorzalszym fanem piłki nożnej – kibicem jestem niemożliwie kapryśnym i przewrażliwionym, nerwowym i sfrustrowanym, pocieszające jest to, że przymiotniki te dopasować można by do większości kibiców piłkarskich), nazwiska z okładki, które rzekomo o piłce w numerze piszą (Goerke, Stasiuk, Wiedemann) oraz pięć nazwisk reprezentujących prozę brazylijską. Miało być cudownie. Lektura numeru jednak trochę rzeczywistość zweryfikowała.


Stasiuka nie interesuje piłka nożna i tak jest w istocie


Wielka Piłka 2006 to trzypytaniowa ankieta, w której pyta się o to, dlaczego Brazylia zostanie triumfatorem mundialu (dzisiaj na pytanie to wypada wybuchnąć gromkim śmiechem – piłkarze z Ameryki Południowej zagrali niestety jak średniej klasy drużyna europejska, bez polotu, finezji, spektakularnych zwycięstw, porywającej gry, mówiąc najkrócej – bez tego wszystkiego, co miało być, a nie było), co decyduje o tak ogromnej popularności piłki na całym świecie i co sądzą ankietowani o kobiecym wydaniu futbolu. Wymienione przeze mnie nazwiska sprawiły się tak, że winić ich za szczere w końcu odpowiedzi nie sposób, ale już o umieszczenie ich nazwisk na okładce redaktorów z chęcią bym zaskarżył. Stasiuk mówi, że piłka nigdy go nie interesowała, i tak jest w istocie. Warto również spojrzeć do kilkuzdaniowej wypowiedzi Nataszy Goerke, ale nie chcąc się powtarzać, odsyłam państwa do tekstu Tomasza Charnasa o tym samym numerze „CzK” w poprzednim wydaniu Witryny. Adam Wiedemann udzielił również krótkiej, niespełna półstronicowej wypowiedzi: „Źródło atrakcyjności widowiska, na którym malutkie figurki biegają po pustym polu, są dla mnie niedocieczone. W dodatku bramki padają tak rzadko i ci wszyscy piłkarze tacy brzydcy, niezgrabni, a już, nie daj Boże, usłyszeć z nimi wywiad. Wszystko to wydaje mi się manipulacją sił dążących do tego, by uczynić z Polski słabe państwo nacjonalistyczne”. „Po Bożemu” na ankietę odpowiadają Mariusz Czubaj i Wojciech J. Burszta, który jak na antropologa kultury przystało, przewiduje nawet zwycięstwo Włochów. Co do całości ankiety, to coś mi się zdaje, że gdyby np. Wisława Szymborska odpowiedziała na ankietę słowami: „Niestety, piłka nożna w ogóle mnie nie interesuje, więc nie odpowiem państwu na ankietę”, to redaktorzy skwapliwie odpowiedź tę by wykorzystali, a nazwisko Szymborskiej umieścili na okładce pisma. Sprytna z marketingowego punktu widzenia praktyka.


Piłka nożna nie istnieje!


W dalszej części bloku piłkarskiego interesujący tekst Joanny Mieszko-Wiórkiewicz (futbolowe silva rerum) i artykuł Jacka Matuszaka o brazylijskim futbolu. Honorata Jakubowska pisze o związkach piłki nożnej i kobiet (kolejne więc pytania z ankiety odnajdują swoje odbicie w kolejnych tekstach pomieszczonych w numerze) i byłby to bez wątpienia tekst dużo ciekawszy gdyby autorka nie opierała się de facto na jednym tylko źródle, a więc dyskusji na forum gery.pl. Dla fascynatów jest też tekst o mezoamerykańskiej piłce nożnej pod intrygującym tytułem (In tlachtli in ollamaliztli). Dla szaleńców mojego pokroju, co to w chwilach smutku i zwątpienia włączają komputer i smutek swój i zwątpienie zatapiają w Fifie’99 czy którejś z kolejnych jej edycji, w „Pro Evolution Soccer” czy „Libero Grande”, tekst Mirosława Filiciaka. A tam między innymi cytat z Borgesa i Casaresa: „Nie ma scorów ani ekip, ani meczów. Stadiony są już nieczynne i rozsypują się w gruzy. Dziś wszystko dzieje się w telewizji i w radiu. Czyżby fałszywe podniecenie spikerów nigdy nie kazało panu podejrzewać, że wszystko to jest lipa? Ostatni mecz piłki nożnej został rozegrany w tym mieście w dniu 24 lipca 1937 roku. Dokładnie od tego momentu piłka nożna, podobnie jak cała gama innych sportów, jest gatunkiem dramatycznym realizowanym przez jednego tylko człowieka w kabinie czy przez aktorów w podkoszulkach przed kamerą”.


Czym jest patriotyzm i co to jest proza?


Chciałbym jeszcze o trzech rzeczach napisać, jednak rozpisałem się już nadmiernie, więc zrobimy tak: wiersze Mariusza Grzebalskiego. Co tu dużo mówić – proszę przeczytać. Wywiad z Karolem Maliszewskim – jeden z najlepszych wywiadów, jakie czytałem w ostatnim miesiącu, a kto wie, czy nie kwartale. Wywiad z Maliszewskim wart jest zachowania w specjalnej teczce. Co zdanie, to maksyma, co spostrzeżenie, to trafne i dojrzałe. Odsyłam do wywiadu i biegniemy szybko do prozy brazylijskiej, która okazała się prozą piłkarską napisaną przez Brazylijczyków i o Brazylijczyków. A i prozą nie do końca, bo wśród pięciu krótkich kawałków znalazł się felieton, fragment biografii Mane Garrinchy (bardzo dobry fragment!) oraz fragment wywiadu z Joao Saldanhą, byłym trenerem reprezentacji Brazylii. Bardziej jest wywiad czy felieton prozą niż poezją – i w tym sensie zgoda z autorami numeru, że z prozą mamy tutaj do czynienia. Pięć brazylijskich kawałków jest uzupełnieniem, dodatkiem do tekstu o brazylijskiej piłce, którego autorem jest Jacek Matuszak – i to on właśnie przetłumaczył dla polskiego czytelnika także opowiadanie Moacira Japiassu czy Renarda Pereza (ze znamiennymi słowami: „Rozumiem, co to patriotyzm – to wygrana reprezentacji za granicą”). Nie jest blok (bloczek właściwie) tych „prozatorskich” tekstów niczym szczególnie wybitnym, ale warto przeczytać, uśmiechnąć się w czasie tej lektury. Nie ulega dla mnie też wątpliwości, że gdyby Brazylijczycy grali w Niemczech, nie tylko tak jak opisany w tekście Garrincha i jego koledzy, ale gdyby grali chociażby tak, jak piszą o futbolu jego rodacy, to z pewnością osiągnęliby na tegorocznym mundialu więcej.


Euforia naszych alfonsów


Na zakończenie dwa cytaty z felietonu Nelsona Rodriguesa. Pierwszy: „Anglik po prostu gra w piłkę, za to Brazylijczyk żyje każdym zagraniem i każda piłka odciska mu się na ciele i duszy. Djalma Santos wkłada we wrzut z autu całą pasję czarnego Chrystusa”. Cytat drugi: „Nikt nie pojmie, że to wyjątkowość naszego narodu dała nam ten Puchar Świata, stojący przed nami tak dumnie w swoim złocie. Ona i mistyka naszych tanich barów, narożników naszych ulic, czkawka po naszym bimbrze i euforia naszych alfonsów”. Prawda, że urocze?

Grzegorz Wysocki

Omawiane pisma: „Czas Kultury”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
SACRUM W KINIE
felieton__ANDRZEJ SOSNOWSKI, PAUL DE MAN I CZYHAJĄCE NA GŁUPKÓW WYRWY W CHODNIKACH
RYTUAŁ, RYTUAŁ I PO RYTUALE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt