nr 34 (151)
z dnia 2 grudnia 2005
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Zdarzy się jeszcze, rzadko, bo rzadko, ale zawsze, że nazwie ktoś „Miasto Kraków” stolicą nie tylko polskiej, ale i europejskiej kultury. Zdarzy się, coraz rzadziej, że ktoś wspomni o poetyckiej atmosferze tego miasta, noblistach wędrujących po ulicach czy wierszach rozklejanych na słupach zamiast reklam pasty do zębów i ogłoszeń o nieuchronnie zbliżających się ogólnopolskich zawodach w walce w kisielu. Coraz częściej natomiast zdarza się i zapewne zdarzać się jeszcze będzie nie raz, że ktoś porozwodzi się na temat Krakowa jako pustyni kulturalnej (vide rozpisana na kilka miesięcy ankieta w miesięczniku „Kraków”), miejsca, z którym kojarzy się przede wszystkim zjawisko wysychania obfitego niegdyś źródła różnego rodzaju uniesień poetyckich, nawet jeśli tym wysychającym źródłem będzie część budżetu miasta przeznaczona na literatów parających się głównie pojedynkowaniem z głodem i biedą. Cokolwiek by jednak mówić na temat obecnego stanu rzeczy oraz (nie)fortunności użytych przed momentem porównań i metafor, warto pamiętać, że zdarza się w tym mieście odnaleźć jeszcze na półkach pisma literackie (czy szerzej – kulturalne), których redakcje rezydują właśnie w Krakowie, a w stopce redakcyjnej wyczytamy informację o wsparciu ze strony tutejszego urzędu miasta czy innych instytucji. Można tu wspomnieć o „nieco starszej z ducha” „Dekadzie Literackiej”, a z tzw. pism liczących się na rynku wymienić trzeba młodoliterackie (cóż właściwie dzisiaj oznacza ten przymiotnik?) „Studium” i „Ha!art”, którego nowy, papieski numer (21/2005) odnajdziemy właśnie na półkach
Podzielić ów najnowszy numer można by właściwie na dwie części: bohaterem pierwszej jest Jan Paweł II i wiele aspektów z jego osobą, a przede wszystkim śmiercią związanych; drugą stanowi – co nie dziwi ani nie poraża wyjątkowością w przypadku magazynu kulturalno-artystycznego – literatura, na którą składa się współczesna literatura polska, obszerny dział ze współczesną literaturą czeską, ale również teksty pomieszczone w dziale Obrazy kultury, takie jak na przykład gorąco przez redakcję polecany tekst Igora Stokfiszewskiego traktujący o pragmatycznej krytyce kultury czy teksty Eryka Ostrowskiego (o Szymborskiej) i Joanny Roszak (o Karpowiczu). Zamieszczone w numerze teksty papieskie redakcja określa mianem „kilku krytycznych tekstów o JP2”, jednak wypadałoby się zastanowić, ile w tym stwierdzeniu prawdy, a ile z(a)mysłu marketingowego. Otóż nie trzeba być nadzwyczaj bystrym i uważnym czytelnikiem, by dość szybko zorientować się, iż raczej z tekstami krytykującymi całą medialną, społeczną, marketingową i konsumpcyjną otoczką śmierci Jana Pawła II mamy tutaj do czynienia. Z poczuciem niespełnienia więc od lektury odejdzie najprawdopodobniej zdeklarowany antyklerykał, który oczekiwałby tekstów krytykujących osobę Jana Pawła II, jego pontyfikat, nauczanie czy, nie daj Boże, życie i śmierć. Tak więc nie, jak chciałaby redakcja, „kilka krytycznych tekstów o JP2”, ile raczej „kilka tekstów swoją tematyką zahaczających o osobę JP2”, lawirujących wokół niej, raz się do niej zbliżających, innym razem zdecydowaniem bliższym analizie socjologicznej, której autor posłużył się tłumami na pogrzebie papieża jako wyrazistym przykładem godnym takiej właśnie analizy.
Niekoniecznie jednak musi to być zarzut. I tak odważnym przecież krokiem ze strony redakcji „Ha!artu” jest jakakolwiek próba krytycznego spojrzenia na zjawisko, które nieważne, jak ostatecznie nazwiemy – Jana Pawła II, pokolenia JP2, stadnych zachowań narodu polskiego w chwili uczestnictwa w rytuale itd. Istotniejsze jest już samo podjęcie próby krytycznego spojrzenia, przekroczenie narodowego tabu, a przy okazji zrobienie tego na pewnym, odpowiednio wysokim, adekwatnym do opisywanych wydarzeń i faktów, poziomie, z zastosowaniem języka i stylu, którego nie odnajdziemy w skrajnie lewicowych, antyklerykalnych pismach, a którego to tematu z krytycznym, świeżym, ironicznym zacięciem darmo będzie się czytelnik doszukiwał również na łamach pozornie obiektywnej, wysokonakładowej prasy, nie wnikając już nawet w tej prasy zapatrywania ideologiczne. Jest więc ów odważny krok redakcji istotny i znamienny i warto przyjrzeć mu się bliżej, wczytując się w zaprezentowane w piśmie teksty, podchodząc do nich mniej lub bardziej krytycznie. Nie jest to może zarezerwowany dla Armstronga „wielki krok dla ludzkości”, niemniej w kraju, w którym zamyka się usta powszechnie cenionemu jezuicie za to, że ten przyrównuje Jana Pawła II do „wiejskiego proboszcza” (sprawa Stanisława Obirka SJ), seria tekstów papieskich z nowego „Ha!artu” jawi się jako ewenement, właściwie na skalę krajową i chociażby już z tego względu warto po omawiany numer krakowskiego magazynu sięgnąć.
Nie czas ani miejsce szczegółowo zajmować się konkretnymi tekstami, jako że 21. numer „Ha!artu” to bite sto czterdzieści stron drobnej czcionki formatu A4, gdzieniegdzie tylko zdobionej graficznymi dokonaniami Anny Okrasko, które zresztą również w dużej mierze są tekstem, a nie (tylko) obrazem, i które również są (krytycznym?) głosem w dyskusji tyczącej się Jana Pawła II; z racji tak dużej ilości tekstów (co nie zawsze równać się musi ilości treści rozumianej jako jakość) wypadałoby się pochylić i nad innymi działami pisma. Bez wątpienia jednak warto sięgnąć do takich mocno, moim zdaniem, w wielu miejscach dyskusyjnych „tekstów papieskich” jak na przykład: Agnieszki Morstin-Popławskiej Sacrum na sprzedaż („Decydując się na zakup poświęconego papieżowi filmiku, wchodzimy w posiadanie 60 minut wzruszeń nad tymi epizodami z jego życia i tymi jego publicznymi wystąpieniami, w których Polacy znajdują szczególne upodobanie i które w sumie składają się na żywot Jana Pawła II w wydaniu »light«: dla bardzo średnio zaawansowanych, ale za to mocno zaangażowanych emocjonalnie”), Moniki Branickiej Ikona popkultury („Wyrażanie jedynie miłości, czci i wiary sytuuje prace częściej w kręgu sztuki religijnej, kiczu i pamiątkarstwa, zaś sztuka zaczyna się tam, gdzie pojawiają się pytania”), czy Michała P. Garapicha Rytuał, rytuał i po rytuale („Prasa europejska, w której ukazywały się uwagi niepochlebne wobec Watykanu, odsądzana była od czci. Atak na Wojtyłę był atakiem na każdego Polaka, na Polskę po prostu”).
Z „działu papieskiego” dość płynnie możemy przejść do obszernego, 60-stronicowego działu zawierającego współczesną literaturę czeską, który mimo kilku słabszych punktów (proza Petra Pazdera Paynego czy ukrywającego się pod pseudonimem niejakiego Blumfelda 2001, poezja Petra Borkovca i Radka Malego itd.) uważam w sumie za najlepsze strony tego „Ha!artu”. Wspomniane powyżej przejście określiłem mianem płynnego, a to z tego względu, iż pośród wielu autorów odnajdziemy także Lukasa Jiricka i tegoż autora dwa teksty, jakżeby inaczej, związane z osobą naszego zmarłego papieża, a właściwie dniami, w których umierał, i tygodniem żałoby po śmierci. Bohater tych tekstów, Czech, ma nieszczęście przebywać w tych dniach w Polsce, a, co gorsza, w samym sercu papieskich wydarzeń, bo w Krakowie, co, jak możemy się domyślać, wiąże się z tym, że bohaterowi jest niedobrze, że narzeka i kwili, że wyśmiewa się i szydzi z pobożnych Polaków, a największym przekleństwem są dla niego zamknięte jadłodajnie (jeden McDonald’s jawi się jako pan i zbawca, który w tak trudny czas poratował biedny, zmaltretowany, wygłodzony, czeski żołądek) i odwołany koncert Petera Brotzmanna z Mikołajem Trzaską. Omawiane tutaj opowiadanie Czeski humor momentami jest zabawne i okraszone kilkoma trafnymi, szyderczymi i, jak można się domyślać, krytycznymi (i to przez swą bezpośredniość i pierwszoosobową, dość swobodną narrację dużo bardziej niż wcześniej omawiane teksty autorstwa Polaków) spostrzeżeniami, jednak razi również nieuporządkowanym, często prostackim językiem, czy tu i ówdzie pomieszczonymi banałami i truizmami. Z czeskich autorów przede wszystkim wskazać chciałbym jednak na Vaclava Kahudę, którego autorstwa, ku mojej nieskrywanej uciesze, znaleźć możemy w numerze aż trzy teksty, a i to mało, gdyż Kahuda zaprezentował kawał (a właściwie trzy kawałki) przedniej, soczystej, momentami wręcz onieśmielającej mnie prozy. Trudno wybrać mi nawet kilka fragmentów, które mógłbym w tym miejscu zacytować, dlatego odsyłam do całości, do zapoznania się ze stylem, który łączy zarówno rubaszność, czeski humor i swawolę, jak i pierwszej klasy liryzm, nienagannie prowadzoną narrację, ciekawe rozwiązania formalne czy charakterystyczną przede wszystkim dla Gęstwiny aurę psychodeliczności, surrealizmu, absurdu i wiele jeszcze innych („Wyróżniamy wiele gatunków psów. Mamy więc legawca, jest także farbiec i krzykawiec. Dalej: uciekawiec, żarciec, szczekawiec, żebrawiec, dusiciel, obszczymur – w żadnym razie jednak nie leżakowiec. Muchy to ptaszki naszych lasów. Dać dziewczynie, chwilę się ociągając, dać jej do polizania paprotkę”). Polecam, a przy okazji złośliwie pozwolę sobie zauważyć, że brak korekty i w tym miejscu daje znać o sobie, a to z tego względu, że kilkanaście akapitów Prądów przeczytać możemy dwukrotnie, jako że zostały raz jeszcze w tekst wklejone. Nie gorszym niż Khaluda twórcą okazał się Bohuslav Vanek-Uvalsky, którego Kartofel był pomarańczą mojego dzieciństwa to kolejna naprawdę dobra proza numeru, budząca czasami gromki śmiech, czasami chwilę zamyślenia, a przede wszystkim sprawiająca czytelnikowi niemałą satysfakcję z lektury.
Nie chcąc rozpisywać się w nieskończoność i przystawać przy każdym z zamieszczonych w nowym „Ha!arcie” tekstów, w dalszej części ograniczę się właściwie do skromnego wyliczenia. I tak z literatury czeskiej godne polecenia jest jak już wspominałem właściwie wszystko – w tym miejscu napomknijmy o autorach takich jak Jaroslav Rudis, Bara Gregorova i Antonin Bajaja. A to jeszcze nie wszyscy twórcy, którzy wzięli udział w stworzeniu tego działu. W części z literaturą polską odnajdziemy swoiste reklamówki, „zajawki”, próbki i fragmenty autorów wydawanych ostatnimi czasy nakładem Korporacji Ha!art., a więc znalazła się tu brygada poetów w składzie: Piotr Macierzyński, Jaś Kapela, Robert Król, Paweł Lekszycki, ale także kilkoro prozaików: Maciek Miller, Ewa Schilling, Jan Dzban (dużo śmiechu z tych dwóch stron prozy) czy Piotr Czerski i kolejny już prezentowany w prasie literackiej fragment jego prozy... papieskiej, pt. Ojciec odchodzi. Fragment swoją drogą kiepski, więc nie ma większego sensu nad tym ułomkiem dłużej się rozwodzić. Prócz tego fragmenty wydanej już w formie książkowej antologii amerykańskiej poezji gejowskiej, wywiad z Anną Okrasko i teksty o jej twórczości, cztery wywiady związane z krakowską wystawą traktującą o męskości („Boys”), w dziale filmowym m.in. wątki gejowskie w popularnym kinie chińskim. I jeszcze kilka pomniejszych. Warto sięgnąć i przeczytać.
Omawiane pisma: „Ha!art”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt