Nr 24 (35)
z dnia 22 sierpnia 2002
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

MATERIALNOŚĆ MEBLI
     
   
– „Meble” –

     Z pewnością „Meble” nr 6 (2002) równie dobrze się ogląda, jak i czyta. Pismo zachęca do uważnych obserwacji, przyglądania się, które im szybciej zrezygnuje z bezmyślności i bezrefleksyjności, tym lepiej. Dobrze się też „Mebli” dotyka. Ich materialność to nie tylko konkret kredowego papieru trzymanego w ręce. To także kwestia tematów i poruszanych problemów: poezji konkretnej, eksperymentów internetowych, konsekwentnego mariażu słowa i obrazu. Ogólnie zaś: dążenia redakcji do – z jednej strony – zaakcentowania materialności sztuki, z drugiej – zwrócenia uwagi na jej dyskretność, wirtualność, zjawiskową naturę. Na przykład zamieszczone w „Meblach” wiersze (Michała Kaczyńskiego i Radosława Kobierskiego) dzięki zabiegom typograficznym najpierw się ogląda, a potem dopiero można sobie je poczytać. Najpierw obcujemy z fakturą, przedmiotem, później z sensem. A w interpretacji wiersza (w numerze znajduje się tekst Białoszewskiego poddawany analizie przez kogoś, kto używa pseudonimu E11) akcent jest położony na innowacyjną formę, opierającą się tradycyjnemu pojmowaniu literatury. Nie pomysł interpretacyjny bowiem przyciąga uwagę, ale jego rozpisanie, graficzne uporządkowanie na białej kartce figur, brył tekstu.
     W najnowszym numerze „Mebli”, zaopatrzonym w podtytuł „Hipertekst”, autorzy interesują się przede wszystkim rewolucjami, jakich w rozumieniu tekstu dokonał internet i nowe środki przekazu. Mówi się o cybertekście. Podsuwa nowe terminy, określające w jakiejś mierze ten rodzaj tekstu, w którym znika autor, linearność, obramowanie. Czy to oznacza, że rozstajemy się ze wszystkim, do czego byliśmy przyzwyczajeni, gdy czytaliśmy jakąkolwiek książkę? Jarosław Lipszyc, omawiając jeden z takich pomysłów tekstowych w swojej Opowieści o nowym człowieku, dochodzi do wniosku, że czas, w jakim przyszło pojawiać się takim tekstom, jest czasem bez żadnych punktów odniesienia. Jaki czas, taki tekst. Żeby internetowe teksty uprawomocnić trzeba jednak, według Lipszyca, zrezygnować z rzeczywistości jako takiej i przejść na wywód schizofrenii paranoidalnej, której logika pozostaje spójna tylko w obrębie jej samej. Jest w tym stwierdzeniu lekka przesada, bo eksperymenty tekstowe obłaskawiała już na początku wieku XX awangarda, dzisiaj więc jest nam dużo prościej przyjąć ich dalszy ciąg.
     Według Lipszyca taki rewolucyjny wobec naszych przyzwyczajeń internetowy tekst można opisać za pomocą kilku wyznaczników. Są nimi: nieograniczona władza czytelnika nad tekstem; fakt, że tekst tylko jeden raz można przeczytać w określonej postaci, ponieważ dzieje się on w czasie i jest incydentalny oraz nieograniczona liczba komunikatów, jaką można nadawać i ich symultaniczny odczyt. Wszystko razem daje rzecz, której odbiór można porównać do odbioru „animacji we flashu struktury Przybosiowego poematu rozkwitającego”. Możemy obejrzeć sobie strony internetowe z takimi tekstami, bo pismo zamieściło adresy. Do jednego z nich w „Meblach” znajdziemy wstęp, coś w rodzaju autorskiej instrukcji obsługi. Jest nią hipertekst Zambariego, studenta gdańskiej politechniki, który, jak podaje Lipszyc, zasłynął swego czasu jako autor promowanego w Radiostacji utworu Bezpieczeństwo. W tekście O hiperłączach Zambari opowiada o tym, jak wpadł na pomysł napisania swojego komunikatu: „Na początku chciałem założyć bloga. Ale to było za mało. Liniowa forma bloga narzuca ograniczenia, które choć naturalne w świecie prawdziwym, nie są wcale naturalne w świecie wirtualnym. W blogu wpisy ułożone są po kolei, chronologia zdarzeń jest kluczem. Pamiętnika pisanego ręcznie nie da się prowadzić w inny sposób, ale sieć daje nowe możliwości”.
     Naszą uwagę, skupioną na obrazie, na rozplanowaniu i zaplanowaniu przestrzeni wirtualnej i nie tylko wirtualnej (bo np. Patrycja Nowak zajmuje się w Hipertekstualnym czytaniu miasta realnymi miejscami), Jacek Staniszewski kieruje na dźwięk. Znowu skojarzonym ze słowem, bowiem temat dotyczy poezji dźwiękowej. Autor jest muzykiem, zajmującym się, jak podaje notka pod tekstem, projektami z kręgu awangardowej elektroniki. I chociaż postawiono już tezę o wyczerpaniu się możliwości poezji konkretnej, której odgałęzieniem jest właśnie poezja dźwiękowa, to obecnie, dzięki elektronice, pojawiły się próby kontynuacji tego, co zapoczątkowali futuryści, dadaiści i lettryści.
     Staniszewski zajmuje się przede wszystkim jednym z twórców tego gatunku poezji, Henri Chopinem. Daje też w miarę przejrzysty przegląd wcześniejszych dokonań związanych z dążeniami do odseparowania semantyki od fonetyki, tworząc ze swojego tekstu coś w rodzaju zbioru cytatów, centonu. Rozpoczyna od futurystycznego manifestu Marinettiego, przywołuje tradycję dadaistów, wspomina Schwittersa i jego prajęzykową sonatę, która nie odwołuje się do żadnego konkretnego języka i jest skomponowana na wzór utworu muzycznego. „Schwitters zaczął recytować utwór, podnosząc powoli głos. Brzmienie recytowanej spółgłoski było bliskie szeptu, by za chwilę wznieść się do poziomu wyjącej syreny. Wykonanie zostało zakończone szokująco głośnym warknięciem” – pisze Laszlo Moholy-Nagy, którego cytuje Staniszewski. Główną ideą Chopina jest, że w zasadzie każdy dźwięk może symulować słowny tok. A ten słowny tok nie musi być wcale związany z mówieniem o czymś, z upominaniem się o jakiekolwiek znaczenie.
     Czy jednak nie przesadzam i nie nazbyt wyolbrzymiam eksperymentatorstwo „Mebli”? W końcu za sobą mamy niezłe zaplecze czy może zgoła rupieciarnię pełną takich pomysłów. Słowa równie ważne jak obraz, obraz ważny jak dźwięk - od dawno w sztuce próbowano te relacje jakoś ustalić, namyślić się nad nimi. W „Meblach” tekst nachodzi na grafię, zrasta się z nią i rozrasta, wychodząc z tradycyjnie mu przeznaczonych ram. Kolor, rodzaj czcionki, ilustracja do jakiegoś napisanego fragmentu, fotografie przestają być dekoracją, cieszącym oko dodatkiem. Treść jest tak samo ważna w „Meblach” jak sposób jej zapisu; może nawet sposób zapisu stał się ważniejszy od treści? Jednak – mimo wszystko - sam dwumiesięcznik jest bardziej zachowawczy niż poruszane w nim teoretyczne problemy, praktyka artystyczna z braku możliwości (to jest tylko papier!) nie nadąża za teoretycznym rozpasaniem wyobraźni, realizującej się chyba w innych środkach przekazu.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Co tam, panie, na Litwie?
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
CZACHA DYMI...