– „Meble” –
Z pewnością „Meble” nr 6 (2002) równie dobrze się ogląda, jak i czyta. Pismo zachęca do uważnych obserwacji, przyglądania się, które im szybciej zrezygnuje z bezmyślności i bezrefleksyjności, tym lepiej. Dobrze się też „Mebli” dotyka. Ich materialność to nie tylko konkret kredowego papieru trzymanego w ręce. To także kwestia tematów i poruszanych problemów: poezji konkretnej, eksperymentów internetowych, konsekwentnego mariażu słowa i obrazu. Ogólnie zaś: dążenia redakcji do – z jednej strony – zaakcentowania materialności sztuki, z drugiej – zwrócenia uwagi na jej dyskretność, wirtualność, zjawiskową naturę. Na przykład zamieszczone w „Meblach” wiersze (Michała Kaczyńskiego i Radosława Kobierskiego) dzięki zabiegom typograficznym najpierw się ogląda, a potem dopiero można sobie je poczytać. Najpierw obcujemy z fakturą, przedmiotem, później z sensem. A w interpretacji wiersza (w numerze znajduje się tekst Białoszewskiego poddawany analizie przez kogoś, kto używa pseudonimu E11) akcent jest położony na innowacyjną formę, opierającą się tradycyjnemu pojmowaniu literatury. Nie pomysł interpretacyjny bowiem przyciąga uwagę, ale jego rozpisanie, graficzne uporządkowanie na białej kartce figur, brył tekstu.
W najnowszym numerze „Mebli”, zaopatrzonym w podtytuł „Hipertekst”, autorzy interesują się przede wszystkim rewolucjami, jakich w rozumieniu tekstu dokonał internet i nowe środki przekazu. Mówi się o cybertekście. Podsuwa nowe terminy, określające w jakiejś mierze ten rodzaj tekstu, w którym znika autor, linearność, obramowanie. Czy to oznacza, że rozstajemy się ze wszystkim, do czego byliśmy przyzwyczajeni, gdy czytaliśmy jakąkolwiek książkę? Jarosław Lipszyc, omawiając jeden z takich pomysłów tekstowych w swojej Opowieści o nowym człowieku, dochodzi do wniosku, że czas, w jakim przyszło pojawiać się takim tekstom, jest czasem bez żadnych punktów odniesienia. Jaki czas, taki tekst. Żeby internetowe teksty uprawomocnić trzeba jednak, według Lipszyca, zrezygnować z rzeczywistości jako takiej i przejść na wywód schizofrenii paranoidalnej, której logika pozostaje spójna tylko w obrębie jej samej. Jest w tym stwierdzeniu lekka przesada, bo eksperymenty tekstowe obłaskawiała już na początku wieku XX awangarda, dzisiaj więc jest nam dużo prościej przyjąć ich dalszy ciąg.
Według Lipszyca taki rewolucyjny wobec naszych przyzwyczajeń internetowy tekst można opisać za pomocą kilku wyznaczników. Są nimi: nieograniczona władza czytelnika nad tekstem; fakt, że tekst tylko jeden raz można przeczytać w określonej postaci, ponieważ dzieje się on w czasie i jest incydentalny oraz nieograniczona liczba komunikatów, jaką można nadawać i ich symultaniczny odczyt. Wszystko razem daje rzecz, której odbiór można porównać do odbioru „animacji we flashu struktury Przybosiowego poematu rozkwitającego”. Możemy obejrzeć sobie strony internetowe z takimi tekstami, bo pismo zamieściło adresy. Do jednego z nich w „Meblach” znajdziemy wstęp, coś w rodzaju autorskiej instrukcji obsługi. Jest nią hipertekst Zambariego, studenta gdańskiej politechniki, który, jak podaje Lipszyc, zasłynął swego czasu jako autor promowanego w Radiostacji utworu Bezpieczeństwo. W tekście O hiperłączach Zambari opowiada o tym, jak wpadł na pomysł napisania swojego komunikatu: „Na początku chciałem założyć bloga. Ale to było za mało. Liniowa forma bloga narzuca ograniczenia, które choć naturalne w świecie prawdziwym, nie są wcale naturalne w świecie wirtualnym. W blogu wpisy ułożone są po kolei, chronologia zdarzeń jest kluczem. Pamiętnika pisanego ręcznie nie da się prowadzić w inny sposób, ale sieć daje nowe możliwości”.
Naszą uwagę, skupioną na obrazie, na rozplanowaniu i zaplanowaniu przestrzeni wirtualnej i nie tylko wirtualnej (bo np. Patrycja Nowak zajmuje się w Hipertekstualnym czytaniu miasta realnymi miejscami), Jacek Staniszewski kieruje na dźwięk. Znowu skojarzonym ze słowem, bowiem temat dotyczy poezji dźwiękowej. Autor jest muzykiem, zajmującym się, jak podaje notka pod tekstem, projektami z kręgu awangardowej elektroniki. I chociaż postawiono już tezę o wyczerpaniu się możliwości poezji konkretnej, której odgałęzieniem jest właśnie poezja dźwiękowa, to obecnie, dzięki elektronice, pojawiły się próby kontynuacji tego, co zapoczątkowali futuryści, dadaiści i lettryści.
Staniszewski zajmuje się przede wszystkim jednym z twórców tego gatunku poezji, Henri Chopinem. Daje też w miarę przejrzysty przegląd wcześniejszych dokonań związanych z dążeniami do odseparowania semantyki od fonetyki, tworząc ze swojego tekstu coś w rodzaju zbioru cytatów, centonu. Rozpoczyna od futurystycznego manifestu Marinettiego, przywołuje tradycję dadaistów, wspomina Schwittersa i jego prajęzykową sonatę, która nie odwołuje się do żadnego konkretnego języka i jest skomponowana na wzór utworu muzycznego. „Schwitters zaczął recytować utwór, podnosząc powoli głos. Brzmienie recytowanej spółgłoski było bliskie szeptu, by za chwilę wznieść się do poziomu wyjącej syreny. Wykonanie zostało zakończone szokująco głośnym warknięciem” – pisze Laszlo Moholy-Nagy, którego cytuje Staniszewski. Główną ideą Chopina jest, że w zasadzie każdy dźwięk może symulować słowny tok. A ten słowny tok nie musi być wcale związany z mówieniem o czymś, z upominaniem się o jakiekolwiek znaczenie.
Czy jednak nie przesadzam i nie nazbyt wyolbrzymiam eksperymentatorstwo „Mebli”? W końcu za sobą mamy niezłe zaplecze czy może zgoła rupieciarnię pełną takich pomysłów. Słowa równie ważne jak obraz, obraz ważny jak dźwięk - od dawno w sztuce próbowano te relacje jakoś ustalić, namyślić się nad nimi. W „Meblach” tekst nachodzi na grafię, zrasta się z nią i rozrasta, wychodząc z tradycyjnie mu przeznaczonych ram. Kolor, rodzaj czcionki, ilustracja do jakiegoś napisanego fragmentu, fotografie przestają być dekoracją, cieszącym oko dodatkiem. Treść jest tak samo ważna w „Meblach” jak sposób jej zapisu; może nawet sposób zapisu stał się ważniejszy od treści? Jednak – mimo wszystko - sam dwumiesięcznik jest bardziej zachowawczy niż poruszane w nim teoretyczne problemy, praktyka artystyczna z braku możliwości (to jest tylko papier!) nie nadąża za teoretycznym rozpasaniem wyobraźni, realizującej się chyba w innych środkach przekazu.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- Co tam, panie, na Litwie?
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- CZACHA DYMI...
|
|