Witryna Czasopism.pl

nr 30 (147)
z dnia 22 października 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

WESPÓŁ WZESPÓŁ
CZYLI JAK SIĘGNĄĆ PALMY (ZŁOTEJ)

Ponoć z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach, ale na szczęście od każdej reguły jest wyjątek. Bliscy krewni w ekipie filmowej – pominąwszy nawet małżeństwa aktorskie czy aktorsko-reżyserskie – to nic wyjątkowego, również na polskim gruncie. Reżyserujący rodzice często angażują swoje dzieci – i vice versa – czego przykładem są Jerzy i Maciej Stuhrowie, Olaf i Edward Lubaszenkowie czy Juliusz i Jan Machulscy. Gdyby pytano o pracujących razem braci reżyserów, to na myśl automatycznie przychodzą Joel i Ethan Coenowie, którzy oficjalnie dzielą się rolami – jeden jest scenarzystą, drugi reżyseruje – choć wiadomo, że obaj w równej mierze są współtwórcami swoich filmów. Zapewne niewielu wymieniłoby braci Dardenne’ów, Jeana-Pierre’a i Luca, i nie bez powodu, bo mimo iż są najsłynniejszymi belgijskimi twórcami, należącymi przy tym – obok Emira Kusturicy, Francisa Forda Coppoli i Bille Augusta – do bardzo elitarnego grona dwukrotnych zdobywców canneńskiej Złotej Palmy, to ich kino jest u nas praktycznie nieznane. Istnieje jednak szansa, by to zmienić, bo na nasze ekrany trafiło ich nagrodzone na ostatnim festiwalu w Cannes Dziecko (w 1999 roku imprezę wygrała zrealizowana przez nich Rosetta, mimo iż konkurencja była silna – z Podróżą Felicji Egoyana i Wszystko o mojej matce Almódovara na czele) i z tej okazji w październikowym „Kinie” (10/2005) – obok recenzji – wywiad z twórcami (Nie robimy filmów na temat) znalazł się przeprowadzony przez Magdę Sendecką i Iwonę Cegiełkównę (obie panie, ku żartobliwemu ubolewaniu panów, okazały się siostrami, ale wyłącznie zodiakalnymi)

Jak łatwo się domyślić, pytaniem na które twórcy nie znoszą odpowiadać – a ciągle muszą – jest: „Jak się razem pracuje?”. I to od dawna, bo bracia – panowie po pięćdziesiątce – reżyserski tandem tworzą od niemal 30 lat. Zaczynali jednak od teatru: starszy Jean-Pierre jako aktor, a młodszy Luc – reżyser. Po epizodzie wspólnej pracy w telewizji założyli firmę Derives, produkującą filmy dokumentalne. Zarówno ich debiut dokumentalny (Śpiew słowika), jak i fabularny (Falsch) osadzone były w realiach II wojny światowej, ale żywiołem braci, po sukcesie Obietnicy z połowy lat 90., okazała się współczesność. I charakterystyczne środowisko – ich bohaterowie żyją na marginesie społeczeństwa, w biedzie. Bracia tłumaczą, że tacy ludzie są ciekawsi: muszą wykonywać proste gesty, zwykłe czynności, ich twarze, ręce, dobrze się filmuje. Poza tym, kiedy w to pozornie zwyczajne życie wkracza dramat (np. w znakomitym Synu bohater po stracie syna zatrudnia jako czeladnika jego mordercę), na przykładzie takich postaci wyraźniej go widać, łatwiej też stawiać pytania moralne. Bardzo dużo czasu, jak sami Dardenne’owie przyznają, zabierają im przygotowania do filmu. W przypadku Dziecka zaczęło się od różnych historii spisanych w specjalnym zeszycie, ale ostatecznie inspiracją było wspomnienie z realizacji poprzedniego filmu: spotykana wielokrotnie nastoletnia dziewczyna pchająca dziecięcy wózek. Robiła to tak gwałtownie, z taką furią, iż bracia zaczęli podejrzewać, że może chce się pozbyć jego zawartości albo – jeżeli w środku nic nie ma – próbuje wejść w rolę matki z dzieckiem, określając siebie w ten sposób. Okazało się jednak, że w wózku rzeczywiście spał bobas. Twórcy postanowili więc opowiedzieć historię młodej matki, szukającej ojca swojego dziecka, i tak zrodziła się opowieść, której bohaterami są Sonia i Bruno.

Kino braci Dardenne’ów jest ascetyczne i niesentymentalne – nie wykorzystują muzyki ilustracyjnej, uznając, że mogłaby zbytnio wpływać na emocje widzów, manipulować nimi. Ważniejsze dla nich są naturalne odgłosy i cisza. Tak jak inni reżyserzy zaczynający od dokumentu w swoich fabułach obsadzają naturszczyków, zresztą mają do nich szczęśliwą rękę: grający Bruna Jérémie Renier, którego wypatrzyli jeszcze jako nastolatka, powierzając mu główną rolę w Obietnicy, dziś ma w filmografii ponad 20 tytułów (zagrał m.in. w Zbrodniczych kochankach François Ozona) i – w opinii krytyki – wielką karierę przed sobą. Z kolei jednym z ulubionych aktorów braci jest Olivier Gourmet, który dopiero w ich Obietnicy zadebiutował na dużym ekranie, mimo że miał już na koncie wspaniałe role teatralne. Odtąd też stale pojawia się w filmach rodzinnego duetu, choćby nawet w epizodzie (w Dziecku np. gra inspektora policji). Bracia Dardenne’owie nie protestują, kiedy wskazuje się na związki ich kina z twórczością innego ekranowego ascety, Roberta Bressona, choć podkreślają przy tym, że bardziej inspiruje ich literatura (przy tej okazji rodzi się pytanie, czy wybór imienia bohaterki –Sonia – to nawiązanie do Dostojewskiego, ale sami twórcy twierdzą, że częściowo to przypadek). Nie zgadzają się na dolepianie im etykietki twórców kina społecznego, bo jak sami deklarują – nie robią filmów na temat, tylko zawsze opowiadają o pewnych ludziach. Oczywiście, są one mocno osadzone w rzeczywistości, ale ten aspekt społeczny pozostaje w tle. Dzięki temu filmy belgijskich twórców są wieloznaczne, otwarte na różne interpretacje. Podobnie jest w przypadku Dziecka, w którym część widzów będzie widziała krytykę nastawionego na konsumpcję świata, inni potwierdzenie tezy o kryzysie ojcostwa i rodziny czy o niedojrzałości jako syndromie czasów współczesnych, a niektórzy historię o miłości, która zmienia, o dojrzewaniu do odpowiedzialności. Bo Dardenne’owie, choć unikają sentymentalnych efektów, wierzą jednak, że ludzie mają w sobie duży potencjał dobra, a nagrody, którymi obsypywane są filmy braci, potwierdzają, że takie szczere, niezależne od lansowanych trendów, rozumiane jako forma komunikowania się z widzem kino jest potrzebne. I że z rodziną wychodzić można dobrze nie tylko na zdjęciu, lecz także na – a raczej w – filmie.

Katarzyna Wajda

Omawiane pisma: „Kino”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
felieton__BOŻY ZWIERZYNIEC, CZYLI DOŚĆ PRYMITYWNY GATUNEK SSAKÓW
CHINY TUŻ PRZED PÓŁNOCĄ
felieton__PRZEĆWICZYĆ ZACHWYT I UMRZEĆ ALBO O TYRANII RZECZY OCZYWISTYCH

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt