Witryna Czasopism.pl

Nr 2 (119)
z dnia 12 stycznia 2005
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

AKTUALNA SZTUKA W OBIEGU

Kwartalnik „Obieg” brzmieniem podtytułu sugeruje, że jego przedmiotem jest „sztuka aktualna”. Czy jest tak w istocie, można się przekonać, biorąc do ręki numer 2 (70) 2004. Po raz pierwszy zetknęłam się z nim w trakcie grudniowego festiwalu czasopism kulturalnych. Przyznaję, prawie nietknięty, przeleżał na biurku aż do teraz, czyli początków nowego roku. Czy jednak styczeń to nie dobra okazja, by sprawdzić, co kryje się pod tym intrygującym hasłem?

Posłużenie się określeniem „sztuka aktualna” oznaczać może ambicje opisywania tego, co aktualnie dzieje się w sztuce czy informowania o wartych obejrzenia wystawach i ciekawych akcjach artystycznych, ale równocześnie może wskazywać na charakter omawianej sztuki: na jej adekwatność do zmian zachodzących w rzeczywistości. Numer 70. zdaje się potwierdzać, że redakcja uwzględniła oba wyróżnione znaczenia i dobrze wywiązuje się z postawionego sobie zadania. Choć na pewno nie jest to łatwe. Po pierwsze dlatego, że – mimo narzekań na ubóstwo naszego życia kulturalnego – jednak stale coś się w kraju dzieje i trzeba dokonywać wartościującej selekcji. Po drugie – kto może zagwarantować, że to, co przed chwilą wydawało się jak najbardziej aktualne, za chwilę nie zostanie zdetronizowane przez inną nowość.

W dziale Relacje znajdziemy m.in. krytyczną opowieść o Akcji równoległej realizowanej w trakcie festiwalu filmowego Era Nowe Horyzonty w Cieszynie (Marcin Krasny, Adam Mazur: Sztuka bez właściwości). Można by pomyśleć, że wydarzenie zeszłorocznego lata jest niczym niegdysiejszy śnieg i nie warto o nim czytać, gdyby nie fakt, że autorzy artykułu proponują czytelnikowi tekst o interesującej inicjatywie, która swą drugą edycją sprowokowała ich do kilku spostrzeżeń natury ogólniejszej. W Relacjach zamieszczono też serię wypowiedzi na temat gdańskiej BHP, wystawy zorganizowanej na terenach dawnej Stoczni Gdańskiej (BHP – Zakładając nową instytucję sztuki na terenach dawnej Stoczni Gdańskiej, projekt zrealizowany przez Instytut Sztuki Wyspa). „Nie mogłam początkowo znaleźć słowa-klucza, o czym jest ta wystawa. Teraz jestem przekonana, że to wystawa o pracy, która wykonywana jest w realu, oznacza trud, wysiłek fizyczny, nie ma tu żadnych trików jak w Matrixie, że coś może być, a za chwilę nagle zniknie” – pisze Dorota Monkiewicz (Pierwsze wrażenie). Podobnie o temacie wystawy wypowiada się Grzegorz Borkowski, który zauważa, że kwestie związane z bezpieczeństwem i higieną pracy zostały przez jej autorów potraktowane w sposób poważny i ironiczny jednocześnie: „Walący w podłogę młotami pneumatycznymi robotnicy z wideo Agnieszki Kalinowskiej, żelazne (…) maszyny Adama Garnka, sakralna wymowa skrótu BHP na obrazie Marka Sobczyka, Olivera Resslera rozważania o ekonomii (niech będzie, że alternatywnej) – wszystko to było tam w 100% wiarygodne” (Z czego tworzy się instytucję sztuki?).

W projekcie BHP obecny jest jeszcze jeden wątek, o czym szerzej pisze Łukasz Guzek w tekście Pluralizm zaczyna się w stoczni. Autor podkreśla i docenia związek między wyborem miejsca wystawy (Stocznia jako kolebka zmagań o wolność) a ideą sztuki i powołaniem artysty. O tym zaś, że inicjatywa związana z powstaniem nowej instytucji w Gdańsku wciąż jest aktualna, ale również o tym, że sztuka musi dawać odpór nasilającym się praktykom cenzorskim, świadczą wiadomości sprzed kilku dni, które informowały o akcji naklejania na drzwiach galerii nalepek zabraniających oglądania wystawy członkom i sympatykom LPR.

Znaleźć też możemy w „Obiegu” esej Pawła Leszkowicza Sztuka a seksualna przebudowa polskiej przestrzeni publicznej. Igor Mitoraj i Niech nas zobaczą, w którym znów czytamy o praktykach cenzorskich, tym razem wymierzonych przeciwko akcji Kampania Przeciw Homofobii i prezentowanych w jej ramach fotografii par lesbijek i gejów, a także o próbie ocenzorowania rzeźb Mitoraja. Mitoraj ustrzegł się ostatecznie publicznego potępienia, co Leszkowicz nazywa precedensem, bo – jak twierdzi – fakt, że ktoś jest artystą, a jego prace są dziełami sztuki, w Polsce jest żadnym argumentem.

Za temat numeru uznano Ekonomie równoległe kultury. Autorzy tekstów zgromadzonych w bloku opatrzonym takim właśnie tytułem analizują związki kultury ze sferą finansów i polityki, ich wzajemne przenikanie i oddziaływanie. „Od początku wspólnej kariery artyści (Marysia Lewandowska i Neil Cumming – A. K.) zwracali uwagę właśnie na te nieciągłości w potokach informacji oraz na działania ludzi umożliwiające zachodzenie na siebie ekonomii i kultury w miejscach takich jak klub, muzeum, dom handlowy, londyńskie metro, gmina, przeglądarka internetowa – jak najwięcej miejsc, gdzie jednostki mogą się ze sobą spotykać i błyskawicznie porozumiewać, gdzie pamięć tych spotkań trwa dzięki towarom; obojętne: zgubionym, otrzymanym, nabytym, przehandlowanym, skradzionym, wypożyczonym czy wymienionym – inaczej mówiąc, zakomunikowanym” – pisze na przykład Antony Hudek (Atopiczne miejsca). Postulat spotykania się jednostek w celu wymiany idei, twórczości, dokonań itp. to sposób myślenia o społeczności w kontekście wspólnego dobra, z czego – prawie że wyczerpująco – zdaje sprawę Alek Tarkowski w Radosnej rewolucji, wolnej kulturze. „Prawie” tylko dlatego, że tematu nie da się wyczerpać; charakter opisywanych zjawisk przywodzi autorowi na myśl róg obfitości, a ten – jak wiemy – pomieścić może wiele. Kazimierz Piotrowski z kolei bada możliwości sztuki, która ma do wyboru albo poddanie się korporacyjnej kulturze, albo poddanie jej krytyce, które to wyjście może się przyczynić do usunięcia panujących w kulturze sprzeczności (Inc. Sztuka wobec korporacyjnego przejmowaniamiejsc publicznej ekpresji).

Myślę o problemach poruszonych na łamach najnowszego „Obiegu” i dochodzę do wniosku, że gdyby numer ten przyszło mi czytać z półrocznym poślizgiem, także nie czułabym zawodu, miałabym wrażenie, że to, co się w nim pisze, wciąż jest aktualne.

Agnieszka Kozłowska

Omawiane pisma: „Obieg”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
„FRAGILE” NA OSTRO
O DZIECIACH, DLA DZIECI, PRZECIW DZIECIOM
JEDNYM PROFILEM

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt