Witryna Czasopism.pl

Nr 33 (115)
z dnia 2 grudnia 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | wybrane artykuły | konkursy | autorzy | archiwum

SPORE TĄPNIĘCIE

Klara Kopcińska

Zaczęłam czytać „artPAPIER” w listopadzie, gdy jeszcze działów poszukiwało się w oryginalnym labiryncie na stronie głównej, i porzuciłam go na chwilę, by dokończyć lekturę w grudniu, a tu – co za zaskoczenie: całkowita zmiana wizerunku…

 

OSOBY, MASKI I JEDNO WAŻNE WIDMO

Robert Ostaszewski

Przyznam od razu, że trochę się zdziwiłem, gdy wziąłem do ręki nowy numer krakowskiego dwumiesięcznika („Studium” 2004, nr 4-5): już z okładki można było się dowiedzieć, że jego głównymi bohaterami będą tym razem między innymi Witold Gombrowicz i… Jerzy Pilch. Jak na czasopismo, które zajmuje się przede wszystkim promowaniem debiutantów i tzw. młodej literatury, to dosyć nietypowy zestaw nazwisk.

 

CO ZA TYGRYS? CZYLI RUBRYKA DWUDZIESTOLATKÓW

Agnieszka Kozłowska

Nie chcieli szokować, tylko zrobić coś wspólnie. Połączył ich konkurs na esej pt. Wyzwania XXI wieku rozpisany przez miesięcznik „Znak”. Potem zrodziło się internetowe forum młodzieżowej grupy doradców „Znaku”. A dziś można zajrzeć do ich rubryki w krakowskim miesięczniku. Rubryka poświęcona jest ważnym sprawom pokolenia i nazywa się rubryką dwudziestolatków.

 

WARSZAWSKIE REMINISCENCJE

Katarzyna Wajda

Legendarna niechęć warszawiaków do krakowian (i odwrotnie) to jeszcze fakt czy już tylko mit? Nie wiem. Na pewno mieszkańcy Krakowa i innych miast mogą zazdrościć stolicy Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, który w tym roku obchodził 20. urodziny. Niby nic łatwiejszego, wsiąść do pociągu nie byle jakiego i pojechać, biorąc jednak pod uwagę, że w ciągu kilkunastu dni pokazano 110 filmów, trzeba by było zaplanować prawdziwy urlop z elementami szkoły przetrwania…

 

PILOT

Wiesław Godzic

…pojedyncze, wyeksploatowane do granic możliwości erefenowskie gruchoty, przywożone pod koniec dekady coraz smutniejszego Gierka, miały jedną zaletę: posiadały przewodowe (rzadziej) lub bezprzewodowe urządzenie, które wyłączało, zmieniało kanały i ściszało (choć częściej: dawało czadu). Było tak: jeśli wysłużony Grundig posiadał takie urządzenie, to pomimo całkowitego braku kontrastu i mizernych kolorów, był wyżej ceniony od całkiem niezłego jakościowo polskiego Szmaragda, w którym jednak zmianę kanału powodowało przyciśnięcie szarego przycisku. Dzisiaj jestem coraz mniej przekonany, że w tym wszystkim najważniejsza była zmiana kanału i regulacja głośności. O co więc chodzi z tym pilotem? Co z nami robił, jak go używamy i co się z nim stanie?

 

literackie, plastyczne, muzyczne...

opracowała: J. C.


buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt