Witryna Czasopism.pl

Nr 29 (111)
z dnia 22 października 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

POZYTYWNIE BEZ PEZYTYKÓW

Czy znają Państwo jakieś ciekawe zastosowania pinezki prócz tych najbardziej popularnych – wiadomo, można nią przypiąć coś do tablicy lub położyć na krzesło i liczyć na chwilę rozrywki? Przyznam, że nic oryginalnego nie przychodzi mi w tej chwili do głowy. Jeśli i Państwo nie mają niczego w zanadrzu, proponuję wpisać w wyszukiwarkę internetową rzeczone słowo i sprawdzić wyniki. Na pewno trafią Państwo wówczas na stronę comiesięcznika z domieszką absurdu „pinezka.pl”. Proszę nie zwlekać i wejść do tego świata, będzie przyjemnie i swobodnie.

Proponuję zacząć od poznania tajemnicy słowa „pezytyki”. „Masz pezytyki i chcesz się ich pozbyć? To jesteś we właściwym miejscu. Nie wiesz, czy masz pezytyki, bo nie wiesz, co to jest? To jesteś we właściwym miejscu. Masz pezytyki i chcesz się ich pozbywać? Nie wierzymy. Nie ma takich ludzi. Enjoy:))).” – oto zdania ze strony głównej, po ich kliknięciu ukaże się coś na kształt wstępniaka. Nie będę pozbawiać Państwa zapowiadanej zabawy („enjoy”), proszę sprawdzić samemu, w zamian opowiem, czego doświadczyłam na stronie „pinezki.pl”.

Bardzo ucieszył mnie widok obrazków, zwłaszcza że niektóre nawet się poruszały. Gdyby internetowy miesięcznik pozbawiony był ilustracji, byłby smętną imitacją tradycyjnego czasopisma. Tymczasem „pinezka.pl” nie tylko nie rezygnuje z elementów, z jakimi mamy do czynienia w wersjach papierowych, ale także wykorzystuje możliwości sieci i dodaje animacje. Niektóre z nich są śmieszne, na przykład ruchomy jednoelementowy komiks: „Mój tato był saperem, a potem dorabiał jako taksówkarz. Wylali go, gdy wysadził jednego gościa”, inne absurdalne: „W sieci można znaleźć naprawdę fajne rzeczy. Ostatnio znalazłem muchę i dwie biedronki”, jeszcze inne nastrojowe, jak ta ze strony home, przypominająca, że „pinezkę.pl” czytamy w jesiennym miesiącu (październik).

Po wnikliwej lekturze obrazków postanowiłam sprawdzić, co kryje się pod, nierzadko zabawnymi, tytułami działów. Przypominały mi one czasem dowcipne menu restauracji, które śmiesznymi nazwami chcą zwrócić uwagę na specjały kuchni. Czyż Pan Tofelek nie brzmi uroczo? A taki Szamotnik codzienny, czy nie zachęca do tego, by sprawdzić, kto lub co się szamocze albo czy czasem bohaterem tekstu nie jest sepleniący samotnik? Są też tytuły poważniejsze: Per pinezkam ad astram, a także dwuznaczne: Jaki. Widać, że autorom comiesięcznika wymyślanie nieszablonowych nazw sprawiało przyjemność. Być może w przyszłości pojawią się jeszcze ciekawsze wersje już istniejących, chętnie bowiem widziałabym coś innego w dziale Per pinezkam ad astram, poświęconym recenzjom książek, płyt i filmów. Biblionezka mi się podoba, Krople do uszu, mimo skojarzeń aptecznych, nie rażą, natomiast tytuł Do zobaczenia uważam za mało oryginalny.

Kiedy już pożeglowałam sobie dowolnie po działach, miałam jako takie pojęcie, czego będę mogła się spodziewać w przyszłym miesiącu. Wiem zatem, że po zaparzeniu szatana (Mała czarna) poczytam felietony na różne tematy, na przykład podpowiadający, jak nabrać zdrowego dystansu do własnej osoby, gdy u boku ma się partnera, który nie podziela naszego zdrowego entuzjazmu do sprzątania, zmywania i tym podobnych bezdyskusyjnych przyjemności (Się, Ewok). Dowiem się czegoś o najnowszej modzie i o tym, jak dbać o urodę. Niektóre porady są naprawdę cenne, wiedza o tym, w co warto ubrać mężczyznę, może się mi się przecież przydać w każdej chwili (ABC męskiej szafy – ubiór formalny, jj). Zajrzę też sobie do Makutry, żeby przekonać się, że porzucone kiedyś ambicje kulinarne warto wskrzesić, bo i mnie w końcu zacznie wychodzić gotowanie, a mój, powiedzmy, spinellowiec według Drozdiki oczaruje ukochanego (Dyniowy raj, Anna Drozd i sp.). A kiedy na dnie filiżanki zostanie już tylko kilka kropel małej czarnej, rzucę jeszcze okiem na Pinezka sobie radzi i skruszona, że do tego smolistego napoju zjadłam furę ciastek, wczytam się w relację z walki z nadwagą autorstwa mooniki_l (Siedmiomilowe kroki). Na ostatni łyk kawy zostawię sobie lekturę Jaków, czyli tekstów zapowiadanych hasłem Jak żyć i inne jaki. W tym miesiącu natrafiłam na wielce pouczający jak ydoriusa pt. Jak nakręcić film klasy B?. Ponieważ zdarza mi się obcować z dziełami filmowymi klasy B, od dziś łatwiej mi będzie pojąć ich głębię.

Kawa się skończyła, a jedyny ślad po niej to wyraźne rozbudzenie w ciele i na umyśle, teraz spokojnie (choć po szatańskim espresso) mogę przejść do działu Wibracje, w którym m.in. znajduje się wspomniany już zestaw recenzji (Per pinezakam ad astram) oraz Pryzmat, zawierający interesujące artykuły na tematy z różnych dziedzin. W tym miesiącu do poczytania jest m.in. druga część rozważań o cyberprzestrzeni (Sieć – Cyberpunk cz.2), tym razem w kontekście SI, czyli Sztucznej Inteligencji. W Wibracjach pojawia się także przywoływany już Pan Tofelek, który zawiera krótkie formy prozatorskie: Pan Tofelek – Weranda Anny Fudymy czy Miniaturki Jana Jana Śliwy. Mnie się spodobała mini-miniaturka taka oto: „Poziomki – przeciwieństwo pionków”. Krótkich i dłuższych kawałków literackich mieści się w dziale Wibracje jeszcze wiele, można je znaleźć w Fikcjach, Zaświatach i Marach X (w tych ostatnich – poezję).

Pod koniec mojej żeglugi po „pinezce.pl” parzę sobie jeszcze jeden napój (Zielona herbata) i oddaję się lekturze tekstów o wojażowaniu (Podróże), zwyczajach innych kultur (Kuchennymi drzwiami) i sprawach dla ciała i ducha (Był sobie człowiek). Jest mi przyjemnie i cieszę się, że znalazłam w sieci miejsce, do którego mogę wracać. Nikt mi nie podłożył pinezki, przeciwnie – to raczej ja przypnę pinezką do tablicy korkowej informację, żeby zajrzeć do „pinezki.pl” ponownie w listopadzie.

Agnieszka Kozłowska

Omawiane pisma: „pinezka.pl”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
I TO JEST TA MANIPULACJA
KTO JEST OSAMĄ BIN LADENEM ANTOLOGII NAJMŁODSZEJ POLSKIEJ POEZJI?
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt