Witryna Czasopism.pl

nr 20 (102)
z dnia 22 lipca 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

CHWYTANIE BYKA ZA ROGI

Często pomysł najprostszego rozwiązania przychodzi na samym końcu, i to z największym trudem. Dzieje się tak być może dlatego, że nierzadko sama zewnętrzna efektowność działania jest dla nas ważniejsza od jego skuteczności. Na dźwięk słowa „globalizacja” pogrążamy się w domysłach albo ogarnia nas strach, jakby brakowało nam odwagi wziąć byka za rogi. A tymczasem jest rzeczą zadziwiającą, w jak nieoczekiwanych miejscach pojawiają się myśli, które wprowadzają od razu na arenę globalizacyjnej corridy…

Czytając lipcowe wydanie „Nowych Książek” natrafiłem na recenzję Wprowadzenia do historii cywilizacji Wschodu i Zachodu Jana Kieniewicza, autorstwa Krzysztofa Byrskiego (Tożsamość przyszłych Europejczyków). Stronę dalej na omówienie Zaangażowania i neutralności Norberta Eliasa, autorstwa Krzysztofa Wieleckiego (Socjolog, który nie zaimponował środowisku). Na kolejnej znowuż stronie przeczytałem tekst Agnieszki Papieskiej (Zakład Todorova) o wydanej u nas niedawno książce Tzvetana Todorova Ogród niedoskonały. Trudno przypuszczać, by te trzy teksty znalazły się obok siebie z powodów innych niż podział na kategorie tematyczne. Mimo to stanowią zdumiewająco spójny ciąg myślowy, który, być może nawet wbrew zamiarom wszystkich, podsuwa wskazówki, pozwalające zmienić optykę debaty nad zagadnieniami globalizacji. Zresztą, sens i racja bytu pism typu „Nowe Książki” tkwi właśnie w tym, by zasypanemu gigantyczną ilością publikacji czytelnikowi dać możliwość wglądu także w to, czego sam – z przyczyn czysto psychofizycznych – nigdy nie przeczyta, a o czym, niewykluczone, dowiedzieć się powinien, jeśli zależy mu na wszechstronnej wiedzy. Oczywiście materiał podsuwany przez recenzje jest już jakoś zorganizowany, ale to należy uznać za zaletę, nie wadę takiej formy prezentacji. I to w tym większym stopniu, że owa filtracja stwarza ciekawą sytuację, w której możemy obcować z dwiema warstwami tekstu jednocześnie: z nim samym oraz jego komentarzem.

Krzysztof Byrski wyławia z książki Kieniewicza następujący wniosek: „charakter konfrontacji między cywilizacjami zależy »od zdolności do określenia przynależności. A zatem od przekonania o własnej tożsamości«. Takie przekonanie daje poczucie pewności i siły, które konfrontację zmienia w spotkanie – optymalną relację »między cywilizacjami wymagającą silnych partnerów«”. Takie stwierdzenie w czasach mody na antropologiczny relatywizm i powszechną tolerancję narodów ryzykuje oskarżeniem w najlepszym przypadku o etnocentryzm, a w najgorszym o ksenofobię. Jednakże rzecz w tym, że wyjściowym warunkiem konstruktywnego dialogu cywilizacji jest właśnie uprzednie kulturowe samookreślenie partnerów. Lewitowanie w aksjologicznej próżni, na jakie skazuje relatywizm etniczny, prowadzi prędzej czy później do utraty zdolności empatii. Jeśli bowiem nie wiem, kim jestem, i nie podejmuję żadnych wysiłków w celu samodefiniowania, nie będę nigdy w stanie pojąć starań podejmowanych przez innych w celu utrzymania lub rozwijania własnej tożsamości. Jeśli chcemy, by globalistyczna dyskusja przynosiła jakiekolwiek rozwiązania, to powinniśmy najpierw uszanować siebie i zadać sobie trud zrozumienia, w imieniu jakich wartości i tradycji występujemy. Utrzymywanie, że nie ma centrum i że wszystkie kultury są jednakowo wartościowe, prowadzi – wbrew dobrym zamiarom – do wzajemnego zobojętnienia, do zablokowania komunikacji. Natomiast jeśli wiem, ile znaczy dla mnie mój świat, to uszanuję świat innego, bo dla niego znaczy zapewne tyle samo. I nie będę już z taką niefrasobliwością żonglował hasłem terroryzmu… Lecz kulturowa samoświadomość nie spada z nieba i nie ma co czekać na cud, że oświecenie nastąpi w wyniku spontanicznego pragnienia poznania. Jeśli ma być możliwy międzycywilizacyjny dialog, to z naszej strony potrzebna jest nie tylko postawa racjonalnego europocentryzmu, lecz także wola szerzenia takich postaw. Słowem, idzie o przełamanie intelektualnego elitaryzmu i oświecony prozelityzm. Tym bardziej, że, jak czytamy w kolejnej recenzji: „na poziomie globalnym nie istnieje żadna skuteczna władza zdolna regulować te procesy integracji i panować nad ich konsekwencjami dla uwikłanych w nie grup… Coraz większe są wymagania stawiane – przez toczący się proces rosnącej integracji na poziomie ludzkości – zdolności samoregulacji, a w szczególności samoograniczenia się państw, plemion oraz przywódców”. Ten fragment pochodzi z omówienia Krzysztofa Wieleckiego, którego tematem jest książka Norberta Eliasa Zaangażowanie i neutralność, a konkretnie – z samej książki. Wielecki zwraca uwagę na jeszcze jedną wypowiedź Eliasa: „społeczeństwa bez trwałej autokratycznej władzy centralnej mogą funkcjonować i co więcej, trwać w tej formie przez długi czas, jeśli względnej słabości i chwiejności władzy centralnej, głównej zewnętrznej instytucji regulatywnej, towarzyszy względna siła i stabilność samoregulacji jednostek – członków tych społeczeństw”. Płynący z tych ustępów wniosek jest oczywisty. Globalizacja zmienia instytucjonalny model władzy, w związku z czym nie można już liczyć na to, że przebiegiem międzykulturowego dialogu pokieruje jakaś nadrzędna instancja w rodzaju organizacji międzynarodowych. W obliczu rozpadu klasycznej, narodowo rozumianej państwowości sprawa tożsamości, jej budowania i konfrontowania staje się prywatną sprawą każdego z nas. Przyszłość tożsamości kulturowej, a więc także dialogu cywilizacji, będzie zależeć od względnej siły i stabilności samoregulacji jednostek – członków globalnego społeczeństwa. Tym słowom przychodzi w sukurs recenzja Agnieszki Papieskiej, która wydobywa z tekstu Todorova następujące stwierdzenie: „Ludziom trzeba pozwolić na kierowanie własnymi sprawami nie dlatego, że są dobrzy lub inteligentni (bo nie są), lecz dlatego, że nikt tego za nich nie zrobi. Rozum jest słaby i zawodny, lecz mimo wszystko wart jest więcej niż ślepe posłuszeństwo wobec tradycji”. Czy można wyobrazić sobie lepsze podsumowanie tych rozważań…?

Igor Kędzierski

Omawiane pisma: „Nowe Książki”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
RYBAŁCI ZNAD NIEWIAŻY
PLANETA PRL
NOISE: MUZYCZNA OBRZYDLIWOŚĆ?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt