– „Kino” –
Przed 3 laty, gdy na ekranach królował Pan Tadeusz, „Kino” przeprowadziło krótki sondaż wśród widzów na temat tego, co sądzą o filmie. Wtedy dwóch nastolatków szczerze przyznało: „Cieszymy się, że są takie filmy jak Pan Tadeusz i Ogniem i mieczem. Teraz nie będziemy musieli czytać tych nudów”. W ten sposób potwierdza się, niestety, smutna prawda: adaptacja filmowa nie zachęca do czytania literackiego pierwowzoru, tylko je zastępuje. Wspominam o tym, bo wraz z premierą Zemsty, kolejnej z serii ekranizacji szkolnych lektur, powraca pytanie o sensowność praktyk adaptacyjnych w polskim kinie.
Nie budzi wątpliwości odpowiedź na pytanie „czy adaptować?”, bo zabieg to stary jak kino, ciągle stosowany i to ze znakomitym skutkiem, czego dowodem takie filmy jak Pianistka, Intymność czy Władca pierścieni. Istotniejszy jest problem – „co adaptować?” W październikowym „Filmie” spytano naszych filmowców, jakie polskie książki warto przenieść na ekran. Propozycję padały różne – od Pamiętników Paska poprzez Hłaskę, Andrzejewskiego, aż po Tequillę Vargi czy Pod Mocnym Aniołem Pilcha. Tylko jeden z ankietowanych, Yurek Bogayevicz, radykalnie opowiedział się przeciw adaptacjom – propozycję ustalenia tego odpowiednim dekretem i zsyłki na Sybir jako kary za jego złamanie pozostawmy odpowiednim instytucjom pod rozwagę. Z tego sondażu można wysnuć jeden wniosek: literatura tak, ale nie z kanonu lektur szkolnych, a przecież głośne (i kosztowne) adaptacje ostatnich lat, jak Qvo vadis czy Przedwiośnie, do takich należą. Dlaczego? Bo są to – mimo kosztów – dosyć bezpieczne przedsięwzięcia: seanse dla szkół, niezależnie od wartości artystycznej filmu, podwyższą frekwencję, a i rodzinne wypady do kina w tym przypadku są częstsze. Niektórzy zarzucają filmowcom pójście na łatwiznę, ale przecież winni jesteśmy też my, widzowie – producenci Starej baśni jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć ogłosili, że ponad 70% Polaków chce obejrzeć na ekranie sagę Kraszewskiego. Osobiście nikt mnie o to nie pytał, ale na film Hoffmana pójdę z czystej ciekawości. Podobnie zrobią też inni m.in. dlatego, że – parafrazując bohaterów Rejsu – podobają nam się filmy, które znamy, a takimi poniekąd są filmowe adaptacje literatury. Na nich – jak na medycynie – znają się wszyscy. Tu kryteria oceny są jasne: film jest dobry, jeśli w jakimś stopniu ekranowi bohaterowie, miejsca akcji, zgadzają się z naszymi wyobrażeniami o nich i odwrotnie. O ile oczywiście znamy książkę – ale w końcu od czego są bryki?
Andrzej Wajda, w reportażu odsłaniającym kulisy powstania Zemsty („Kino” nr 10 – część numeru poświęcona jest temu filmowi), wspomina, ze gdy 57 lat temu jego profesor, Antoni Bohdziewicz, ekranizował sztukę Fredry – był przeciwny temu pomysłowi, a sam wówczas kręcił Kanał. Reżyser konkluduje: „dziś nie trzeba szukać odpowiedzi na temat dlaczego ekranizuje się Zemstę, ale dlaczego teraz nie powstaje taki film jak Kanał”. Skądinąd Kanał według scenariusza Jerzego Stefana Stawińskiego, też był adaptacją, ale podwójnie współczesną: dotyczyła stosunkowo niedawnej przeszłości i wpisywała się w klimat Października ’56.
A dziś? Dziś również sięga się po literaturę współczesną, czego dowodem chociażby Wiedźmin, niestety jako antywzór adaptacji i filmu w ogóle. Ekranizacja kultowych opowiadań Sapkowskiego to przykład niezrozumienia literackiego pierwowzoru, mechanicznego przeniesienia wątków fabularnych oczyszczonych z wszystkiego, co decyduje o wyjątkowości tej prozy, np. specyficznego humoru. Efektem jest film dla nikogo: wielbicieli Sapkowskiego zirytował, a nieznających opowiadań do lektury nie zachęcił widok białowłosego Michała Żebrowskiego jeżdżącego nie wiadomo dlaczego od jednego potwora do drugiego. Twórcy filmu co prawda pocieszali widzów, że wszystkie wątki zostaną wyjaśnione w telewizyjnym serialu, ale kilka ostatnich niedziel temu przeczy. Dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli film i serial, to też częsta ostatnio praktyka – przykład Wiedźmina skłania do konkluzji, że dla widza lepszy jest ten drugi, bo cena biletu wliczona jest w abonament, a pilot z wieloma innymi kanałami daje gwarancję przetrwania nieznośnych dłużyzn.
Za adaptowanie literatury powinni brać się entuzjaści jak Peter Jackson albo twórcy, którzy nie widzą w niej produktu (znany tytuł sprzeda się lepiej), tylko inspirację, sposób na powiedzenie czegoś ważnego o życiu czy człowieku. Takie były przecież adaptacje okresu „polskiej szkoły” – Popiół i diament czy Matka Joanna od Aniołów. Może taki będzie też film według Hanemanna Chwina, którego scenariusz ponoć napisały już Agnieszka Holland i Magdalena Łazarkiewicz. Może polską widownię poruszy ekranizacja Pornografii przygotowywana przez Jana Jakuba Kolskiego – Gombrowicz do tej pory nie miał szczęścia do filmu (vide Ferdydurke Skolimowskiego), a zestawienie jego nazwiska z twórcą Jańcia Wodnika jest conajmniej intrygujące.
Szukanie inspiracji w literaturze to nic złego, jeśli dochodzi przy tym do twórczej zdrady. Jednakże zaliczanie kolejnych pozycji ze spisu lektur to praktyka niebezpieczna: kanon wskutek reformy edukacji kurczy się, więc niedługo może rzeczywiście pozostać Reduta Ordona (Pani Twardowska już była), a poza tym – coraz trudniej o odkrywczą interpretację przerabianych przez pokolenia utworów. Drodzy filmowcy – czas już chyba opuścić szkołę, tym bardziej, że tematy leżą na ulicy, czego dowodem Edi, polski kandydat do oscarowej nominacji, szczęśliwie zrealizowany według oryginalnego scenariusza.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- Szanujmy wspomnienia
- NIE TAKIE POPULARNE?
|
|