Witryna Czasopism.pl

nr 10 (260)
z dnia 5 sierpnia 2010
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

KALKOWANIE RZECZYWISTOŚCI

Doskonale pamiętam moje zaskoczenie – a może raczej osłupienie – kiedy parę lat temu trafiłem w internecie na „pierwszą polską powieść hipertekstową”, czyli Blok Sławomira Shutego. Literatura w sieci nie była wtedy niczym nowym – funkcjonowały już tzw. e-booki czy audiobooki w formacie mp3. Tekst Shutego oferował jednak więcej: to odbiorca decydował o chronologii poznawanej fabuły. Czytelnik (a może raczej uczestnik?) jednym kliknięciem myszy wybierał bohatera, którego chciał poznać, „pukał” do poszczególnych drzwi w tytułowym bloku i wskazywał, według jakiego scenariusza potoczy się historia. Ta interaktywność wzbudziła we mnie mieszane uczucia; z jednej strony byłem zafascynowany nowymi możliwościami (wyższy stopień „gry” z czytelnikiem) oraz efektownością formy, z drugiej zaś – nie wiedzieć czemu – mocno przeraziła mnie myśl o śmierci literatury w klasycznej postaci. Mimo trudności z ustosunkowaniem się do problemu jednego byłem pewien: że na przestrzeni kilku lat będziemy świadkami jeszcze wielu prób wykorzystania „sieciowości” w kulturze.

Temat sieci podjęto w najnowszym numerze kwartalnika „Opcje” [1 (78) 2010], co przyjąłem do wiadomości raczej entuzjastycznie, ponieważ mimo pewnej „nadobecności” w kulturze wciąż wydaje się on niewyczerpany. Blok tekstów poświęconych temu zagadnieniu otwiera artykuł Edwina Bendyka pt. Krytyka rozumu cyfrowego, w którym autor w dosyć przystępny sposób przedstawia historię wpływu internetu na sprawy polityczno-gospodarcze. Wpływu – na co wskazuje już tytuł – negatywnego: „Żyjemy [...] w społeczeństwie sieciowym, które straciło samosterowność. Do starej gospodarki przemysłowej nie ma już powrotu, nowa gospodarka niematerialna okazała się mrzonką”. Publicysta skupia się na – konsekwentnie realizowanej przez światowy rynek od lat 90. XX wieku – modyfikacji systemu ekonomicznego, związanej ze znacznym wzrostem wartości dóbr niematerialnych. Rezultat tej przemiany, będącej następstwem masowego sukcesu internetu, wszystkim wydawał się na początku pozytywny: jako że w wirtualnym świecie popyt i podaż będą nieograniczone, źródła kryzysu przestaną istnieć. Wówczas, zdaniem ekonomistów i maklerów giełdowych, władzą w „nowym porządku” stać się miała wiedza, a co za tym idzie, informacja i komunikacja. Bendyk natomiast słusznie zauważa, że dziś układ ten się kompromituje. Wartość kształtowana w niematerialnej gospodarce nie ma bowiem odniesienia do rzeczywistości. „Umysł to ciało, a racjonalność to tylko wąskie pasmo przetwarzanych informacji [...]. Cyfrowa władza traci zdolność oddziaływania na umysły swych społeczeństw, gdy [...] spektakle zamachów samobójczych przeprogramowują [...] globalne sieci komunikacyjne i medialne”. Wynika z tego jasno, że „rozum cyfrowy” – czyli wiedza bez realnego „pokrycia”, stanowiąca jedynie towar handlowy – nie sprawdził się. Ostatecznie musi podporządkować się człowiekowi, a w związku z tym także rzeczywistości materialnej.

Zupełnie inny punkt widzenia na „sieciowość” zaproponowany został w tekście Baza danych jako skrypty biograficzne Moniki Górskiej-Olesińskiej oraz Anny Nacher. Powołując się na takie zjawiska, jak portal społecznościowy (którego bardzo rzetelnie opracowanym przykładem jest tutaj Facebook) czy projekty netartowe, autorki opisują silne relacje pomiędzy indywidualną pamięcią i kolektywem kultury, relacje powstające przy udziale medialnych technologii (głównie internetu). Udział ten to nic innego jak ułatwiające komunikację pośredniczenie na płaszczyźnie jednostka-grupa. Pojedynczy użytkownik i zbiorowość pozostają tu w „kłączowym związku”, co oznacza, że poszczególne figury rozrastają się w wielowarstwową sieć figur. W ten sposób w artykule przedstawiona została inicjatywa „Communimage”, przez jej autorów określana jako wirtualna, kolektywna rzeźba: „wiele zdjęć i grafik konstytuujących mapę »Communimage« można uznać za obiekty mediowanej pamięci. W tym kontekście zwracamy uwagę na prezentację siebie [...]. Jedną z wielu strategii jest umieszczanie własnych wizerunków, [...] fotografii swoich nowo narodzonych dzieci, prywatnych, amatorskich zdjęć z wakacji i podróży”. Przedstawienie własnej tożsamości jest zatem jednocześnie jej kreowaniem. Dobór poszczególnych obiektów wprowadzanych przez osobę do projektu stanowi najczęściej – nie do końca świadomą – próbę wiernego odwzorowania siebie i swojej pamięci. Podczas lektury tekstu uświadomiłem sobie, że próba ta ograniczona jest zawsze do „tu i teraz” osoby uczestniczącej w „Communimage” (do chwili umieszczania danych w internecie), co w pewnym sensie wyklucza obiektywne i „globalne” spojrzenie na siebie. Podaje to w wątpliwość autentyzm takiej autoprezentacji, gdyż zawsze zostaje ona przetworzona przez niebezpiecznie deformującą maszynę subiektywizmu. Idąc tym tropem, chciało by się wręcz postawić pytanie: czy samoświadomość w ogóle może być zgodna z tym, co przedstawia rzeczywistość?

Jeszcze jeden tekst – moim zdaniem najciekawszy w całym numerze – dotyczy kwestii autoprezentacji w sieci. Andrzej Górny i Agata Zygmunt w artykule Para w sieci dokonali analizy związku zachodzącego między internetem a relacjami natury towarzyskiej (relacjami rzeczywistymi i cybernetycznymi). Tekst rozpoczyna – raczej mało odkrywcza, ale bez wątpienia potrzebna – teza określająca internet jako istniejący w wirtualnej rzeczywistości model społeczeństwa, o czym świadczyć mają typowe procesy społeczne przebiegające w jego strukturach („zawiązywanie przyjaźni, rodzenie się miłości” itp.). W zachodzeniu tych procesów – w środowisku cybernetycznym – szczególną zasługę autorzy przypisują portalom randkowym i czatom erotycznym, w których w pełni satysfakcjonujące uczestnictwo gwarantować ma – wspomniana wcześniej – umiejętna autoprezentacja. Do rzeczywistości wirtualnej autorzy „dostrajają” rozwiniętą przez Ervinga Goffmana (w pracy Człowiek w teatrze życia codziennego) metaforę świata społecznego jako wielkiego teatru, w którym umiejętności aktorskie (czyli umiejętności autokreacji) poszczególnych jednostek decydują o pozycji, jaką zajmują w relacjach towarzyskich. Górny i Zygmunt w niezwykle trafny, ale i naturalny sposób rozszerzają paradygmat Goffmana; prezentują oni trzy możliwe modele rozwoju sytuacji, w której dwie indywidualności spotykają się w cyberprzestrzeni. Pierwszy z nich to „komedia”: aktorzy – korzystając ze swobody świata wirtualnego – manipulują wrażeniami innych, dokonując poważnych eksperymentów ze swoją tożsamością. Druga możliwość to „romans”: obydwie indywidualności, poszukując prawdziwych wrażeń (tj. wrażeń w świecie rzeczywistym), nie kreują swojego wizerunku za pomocą sztucznych „rekwizytów”, lecz starają się zaprezentować właśnie w rzeczywistym świetle. „Tragedia” jest trzecim modelem: jeden z aktorów „przymierza różne kapelusze”, drugi zaś szuka prawdziwej relacji, co kończy się rozczarowaniem.

Choć nowy numer „Opcji” czyta się bardzo dobrze, czegoś w nim brakuje – ujęcia filologa, który przeniósłby omawiany temat na grunt literaturoznawczy. Uwzględnić można by tu na przykład współczesne koncepcje interaktywnej poezji czy chociażby zjawisko przesunięcia, jakie dokonało się w „rytuale” czytania fizycznie istniejącej książki na czytanie e-booków, funkcjonujących w wirtualnej przestrzeni.

Dręczy mnie też pytanie, na które nie jestem pewien, czy chcę poznać odpowiedź: co się stało z działem poetyckich debiutów?

Dawid Kujawa

Omawiane pisma: „Opcje”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ZATRZYMAĆ SIĘ – TO PORUSZYĆ ZIEMIĘ
POLSKIE RZECZPOSPOLITE LUDOWE
Koan: przekraczanie granic, które nie istnieją

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt