Witryna Czasopism.pl

nr 8 (234)
z dnia 20 kwietnia 2009
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | teraz o… | wybrane artykuły | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

felieton__ANDRZEJ SOSNOWSKI, PAUL DE MAN I CZYHAJĄCE NA GŁUPKÓW WYRWY W CHODNIKACH

Grzegorz Tomicki

Przyjechał do mnie w odwiedziny Andrzej Sosnowski. Nie tyle też do mnie ani w odwiedziny, ile w poszukiwaniu noclegu. Tajemnicza sprawa, skoro Port z Legnicy już definitywnie odpłynął i buja się gdzieś po dalekich morzach i oceanach, tj. po wodach, kanałach i kałużach Wrocławia (bodajby został zburzony), a napis sprayem na wiadukcie – bramie wiodącej ku mrokom, tfu, ku urokom mojego osiedla – zmienił się tej zimy z „Witamy w krainie latających siekier” na „Miejsce dla obłąkanych”. Niedobrze.

 

felieton__ĆWICZENIÓWKA Z WYGNANIA

M.K.E. Baczewski

Autor Ćwiczeń z wygnania jest eseistą precyzyjnym. Bez wątpliwości. Podczas lektury tej książki przyszła mi jednak na myśl popularna niegdyś anegdota o plemniku-championie i rzeszach jego pobratymców, którym nie dane było ujrzeć metaforycznego światełka u wyjścia z tunelu. Ba! Anegdota owa nie oddaje w całej rozciągłości ponurego losu tych sympatycznych żyjątek. Cóż bowiem z tymi, które namachały się witkami, lecz w niewłaściwym tunelu? Co z tymi, które nie ujrzały tunelu wcale? Co wreszcie z peletonem nieudaczników, który pędzi co tchu do oczyszczalni ścieków?

 

BUNT W KULTURZE MASOWEJ: KOMIKS

Halina Gąsiorowska

Hybrydalna forma komiksu, łącząca sztukę rysunku i literaturę, początkowo intrygowała, a później bulwersowała, gdyż odbierano ją jako wywrotową w stosunku do tradycyjnych tekstów. Lektura komiksu wymaga bowiem zupełnie innego czytania niż to, do którego przyzwyczaiła nas tradycyjna książka. Według Jerzego Szyłaka na początku swego powstania komiks naśladował i ośmieszał wzorce literatury popularnej, był antyliteraturą. Później, gdy jego związki z utworami literackimi zostały zatarte, przestał być rozumiany jako żart i gra z konwencjami literackimi, zaczęto obawiać się wpływu komiksu na umiejętność czytania młodszych pokoleń.

 

KULTURA UKRYTYCH BOGÓW

Marcin M. Bogusławski

Lipszyc przybliża czytelnikom postać Szmuela Jozefa Agnona, pisarza żydowskiego urodzonego w Buczaczu, a działającego w Palestynie. Twórczość Agnona oparta jest o figurę aguny, czyli – jak pisze Lipszyc – „osobliwego stanu zniewolenia. »Aguną« jest mianowicie kobieta, której mąż zniknął czy zginął, nie dając jej listu rozwodowego. Jeżeli nie ma wiarygodnych świadectw, że mąż nie żyje, wówczas kobieta pozostaje przykuta do nieobecnego małżonka i nie może być uznana za wolną” („Czas Kultury” 1/2009).

 

HERBATKA O SMAKU DAWNYCH CZASÓW

Arkadiusz Wierzba

Tulli pisze o okrucieństwie i pogardzie, a wszyscy widzą w tym tylko ironiczne podważanie fabuły, kolejny wariant literatury wyczerpania. Tulli jest osobista i intymna, a świat czyta jej książki jak pastisz. I wreszcie: Tulli jest głęboko smutna, a redaktor naczelny „Pana Slawisty” (nr 1/2009) śmie z nią rozmawiać o „literackiej zabawie”. Dlatego autorka Trybów najchętniej mówi o łzach: „Mam łzy w oczach, kiedy muszę z jakiegoś powodu przejrzeć tekst”. I dalej: „Gdybym musiała się zajmować łatkami, jakie mi przyszyto, pewnie zapłakałabym się na śmierć”.

 

RUINY PEERELU

Filip Szumowski

Peerel był, chciałoby się rzec zgodnie z powyższymi ustaleniami Wawrzyńca Rymkiewicza i Ryszarda Legutki, czasem dekompozycji. Doszło więc do dekompozycji czasu historycznego, oprócz tego kultura, która przed wojną miała strukturę wertykalną (czyli dzieliła się na tzw. kulturę wysoka i ludową), w Peerelu przybrała zupełnie inną formę. Stała się mieszanką estetyki i ideologii, ekonomii i rozrywki – syntetyczną, popkulturową papką. Podobna dekompozycja miał również miejsce w sferze polityki („Kronos” nr 4/2008).

 

MÓJ PROBLEM Z HERBERTEM

Michał Wróblewski

Urodzony we Lwowie poeta, prawdopodobnie pod wpływem swojego mistrza – Henryka Elzenberga, zdecydowanie odrzucał „szalbierstwa dialektyki”. Jak podpowiada schemat znany z podręczników historii filozofii, niechęć do Hegla zazwyczaj idzie w parze z sympatią do egzystencjalizmu albo praktycznej mądrości życiowej. Ta ostatnia najmocniej kojarzy mi się z autorem Świata jako woli i przedstawienia. Herbert i Schopenhauer? Interpretacja Marcina Całbeckiego rozbudziła moją ciekawość („Topos” nr 6/2008).

 

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt