Witryna Czasopism.pl

nr 23 (225)
z dnia 5 grudnia 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | wybrane artykuły | teraz o… | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

STOS MEMÓW I ZABOBONÓW LITERATURY POLSKIEJ

Radosław Wiśniewski

Ile to razy redaktorzy czasopism, jeżeli zdarzyło im się wypowiadać publicznie, musieli odpowiadać na pytanie dziennikarzy „Gazety Wyborczej” – a jak czasopismo się sprzedaje i w ilu procentach pismo utrzymuje się ze sprzedaży? Ile razy mieli ochotę wcisnąć dyktafon w gardło redaktorów tej czy innej gazety codziennej, żyjących z tego, że są w znacznej mierze nośnikiem wielkoformatowych reklam? Tego nie wie nikt. Cud, że jeszcze żyją. Redaktorzy pism literackich i redaktorzy mediów, których ci pierwsi mogliby przecież skrytobójczo pozbawić czegoś, na przykład zdrowia, integralności cielesnej, życia.

 

felieton__GDY MOŻESZ TO ROBIĆ

Grzegorz Tomicki

Toż skoro „pan od religii” nieodnowioną kartę wędkarską od lat ma, to na co od lat łowi? I nie nad rzeką Pierdą przecież, a w samej, tfu, telewizji. Nas, rybeńki niewinne, a dobrze chociaż, że cokolwiek oślizłe, piskorzowate takie. A bo to niby twierdzi, że go „nie kręci nawracanie”, tylko „informowanie” go kręci i „dostarczanie rzetelnej wiedzy”? A bo to tym samym już nie nawraca na „rzetelną wiedzę” i „rzetelną informację”, twierdząc eo ipso tudzież implicite, iż nasza wiedza i informacja rzetelnymi nie są?

 

felieton__WYZNANIA GRAFOMANA

M.K.E. Baczewski

Przyjrzyjmy się osobliwej procesji nieudaczników. Śpiewak, któremu słoń nadepnął na ucho. Kat bez praktyki w zawodzie. Niedzielny kierowca. Sędzia kalosz. Szeroka rasa partaczy uprawiających wszelkie zawody budowlano-monterskie. Ktoś oburęcznie leworęczny. Pacykarz. Bohomaz. Brakorób. Aktor z bożej łaski. Poeta, tylko głowa nie ta. Patałach. Fajtłapa. Tandeciarz. Fuszer. Szopenfeldziarz. Wszystkie te epitety, jakkolwiek by były niechlubne, mają posmak dobrotliwie melancholijnej rezygnacji. Cóż – świat jest niedoskonały, ludzkie niedoskonałości wydają się więc nieuchronną konsekwencją niedoskonałości świata.

 

JEDNOSTKOWOŚĆ POEZJI

Michał Choptiany

Kunz rozpatruje przykład poezji Artura Szlosarka i Andrzeja Sosnowskiego („Dekada Literacka” nr 2-3/2008, Modernizm jako przestrzeń interpretacji). Wychodzi mu, że obaj są zakorzenieni w tradycji modernizmu, ponieważ wykazują dużą nieufność w stosunku do języka. Pozostała część tekstu Kunza to już protokół interpretacyjnych rozbieżności: każdy z poetów przyjmuje zupełnie inną strategię używania modernistycznego idiomu, niekiedy obarczoną pewnym ładunkiem ironii, choćby z uwagi na to, że nie podobna wejść w buty poetów urodzonych w 1. poł. XX wieku.

 

SCHMITT JAKO HAMLET

Michał Choptiany

Powikłania myśli Schmitta i jego biografii próbuje w „Kronosie” (3/2008) rozwiązać wielu autorów. Twórca Teologii politycznej stanowi bowiem orzech właściwie tak samo trudny do zgryzienia, jak Martin Heidegger wraz ze swoim akcesem do nazistowskiej polityki, odsunięciem Husserla z katedry i sprawowaniem obowiązków rektora uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim. Do Schmitta przylgnęła za to nieszczęsna etykietka „prawnika Hitlera” oraz oskarżenia o antysemityzm, którego tropy mają być rozproszone po jego pismach.

 

SEZONOWY SPADEK FORMY?

Anna Bajor-Ciciliati

Rozważania na tematy bałkańskie dopełnia przedrukowany z „Gazety Wyborczej” wywiad na temat tożsamości pokoleniowej emigrantów, przeprowadzony z socjolożką Anną Wyką. Jak sam tytuł wskazuje (O tożsamości decyduje kultura – nie granice, „Dialog” nr 11/2008) rozmówczyni Marty Strzeleckiej ma dość sceptyczny stosunek do ukutego niedawno pojęcia „eurogeneracji”. Okazuje się bowiem, że emigracja nie jest dla młodego pokolenia doświadczeniem jednoczącym na miarę wielkich momentów historycznych.

 

URBS MELANCHOLICA

Agnieszka Wróbel

Najnowszy „Tygiel Kultury” [7-9 (151-153) 2008] jest świetnym dowodem na to, że słusznie uważa się melancholię za figurę doskonale opisującą sytuację współczesnego człowieka. Periodyk ten, związany z Łodzią i zwykle poświęcający jej najwięcej uwagi, tym razem proponuje właśnie melancholijną lekturę miasta. Pokazano Łódź naznaczoną poczuciem utraty, równocześnie podjęto uniwersalną próbę „wrastania” w miejską przestrzeń dzięki temu, że przywołano jej minione, nieobecne już dziś pejzaże, zarówno duchowe, jak i architektoniczne.

 

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt