Witryna Czasopism.pl

nr 14 (216)
z dnia 20 lipca 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

MĘSKIE SPRAWY

Nie będę ukrywać, że więcej wiem o współczesnych kobietach niż o mężczyznach, ale niekoniecznie musi to być dowód mojej ignorancji. Dyskurs społeczny ostatnich lat zdominowały postulaty i idee feminizmu, które nikogo już nie dziwią; tymczasem temat „równouprawnienia mężczyzn” zapewne u wielu spowodowałby obojętne wzruszenie ramion. A przecież pozycja panów w społeczeństwie, a co za tym idzie – w mediach, jakościowo się zmienia.

Jestem przekonana, że do takiego stanu rzeczy przyczyniły się również kobiety, a konkretnie – krytykowany przez wielu panów feminizm. Żeby nie być gołosłowną, przytoczę opinię naukowca. W Polsce badania na ten temat są stosunkowo nowe, więc konieczna jest pomoc angielskiej antropologii. Jak się dowiadujemy od Michaela Herzfelda z tekstu Na czym polega różnica między nauką o mężczyźnie jako człowieku a studiami nad męskością, zamieszczonego w pierwszym tegorocznym numerze kwartalnika „(op.cit.,)” [nr 1 (38) 2008], w anglojęzycznej antropologii już w latach 50. ubiegłego wieku miało miejsce przejście od studiów nad kobietami do gender studies. Dyskusje o kobietach przestają wystarczać, bowiem opisują tylko fragment rzeczywistości. Tu jednak okazuje się, że opis męskiego świata nie jest łatwym zadaniem. Portret współczesnego mężczyzny nie jest tak jednorodny, jak mogłoby się nam – zwłaszcza w Polsce – wydawać.

Zacznijmy od tacierzyństwa. Termin to wciąż dość nowy i może wywoływać uśmiech na twarzach niezorientowanych. Jego powstanie wynika z naglącej potrzeby wyodrębnienia i nazwania nowych zjawisk. Ostatnio na przykład za sprawą akcji „Gazety Wyborczej” wiele mówi się o urlopach tacierzyńskich. Miałyby one nie tylko odciążyć młode mamy, ale przede wszystkim zwiększyć udział ojców w wychowaniu ich dzieci. O tym, jak to jest ważne, wiedzą już panowie z Klubów Kangura. Ich wypowiedzi znajdziemy w opcitowej sondzie Agnieszki Dudy pt. Prawdziwi faceci noszą dzieci. Znaleźli oni sposób na bliższy kontakt z dzieckiem i odkryli, jak bardzo on wzbogaca.

Jeszcze ciekawiej przedstawia się kwestia stosunku do macierzyństwa u panów o średniej wieku – lat pięćdziesiąt, którzy nie mają już możliwości osobistego, praktycznego udziału w wychowaniu dziecka i najwyraźniej bardzo tego żałują (Macierzyństwo – męskie doświadczenie, Klaudyna Świstow). W czasach ich młodości inaczej rozumiano rolę mężczyzn w procesie wychowywania potomstwa. Nikt nie miał pretensji o to, że mężczyźni zwykle są nieobecni w domu, bo zajmują się czymś „innym”. Po latach próbują zatem nadrobić braki, m.in. stosując duchową adopcję. Bronią życia poczętego z pełnym zaangażowaniem, dążąc do całkowitej delegalizacji aborcji. Są przekonani o jedynie pozytywnym wpływie ciąży i macierzyństwa na kobietę. Jeden z cytowanych przez Świstow panów jest pewien, że w ramach łaski odczuwał bóle porodowe (porównuje je do bólu korzonków...). Całej tej akcji de facto towarzyszy brak zrozumienia dla sytuacji kobiet, które chcą się poddać aborcji. Panowie przyznają, że nigdy nie rozmawiali z żadną z nich.

Jednak problemy współczesnych mężczyzn wiążą się nie tylko z macierzyństwem. Z poruszanych w kwartalniku tematów najlepiej rozpoznawalny na naszym rodzimym gruncie jest metroseksualizm, czasem utożsamiany z syndromem Piotrusia Pana. Ci, którzy szukali definicji dla tego zjawiska, jako cechę szczególną metroseksualistów podawali nadmierną dbałość o wygląd. Zwraca na nią uwagę także Alicja Peszkowska (Balsam a osobowość), jednak ciekawszy w jej tekście wydaje mi się wątek budowania męskiej tożsamości – autorka korzysta z terminologii teatralnej, mianowicie przywołuje pojęcie widowiska teatralnego. Panowie walczą o swoje miejsce w wielkomiejskiej dżungli (pamiętajmy, że metroseksualizm dotyczy mężczyzn zamieszkałych w metropoliach) i w tym celu narzucają sobie jakąś rolę do odegrania. Żeby zaistnieć, muszą wysyłać wyraźne komunikaty, nieustannie zwracać na siebie uwagę. Wykorzystują przy tym doświadczenia płci pięknej i skupiają się na najlepszym medium, jakie mają, a więc na ciele.

Interakcja między kobiecością a męskością to zjawisko, które dotyczy też innej grupy mężczyzn, a mianowicie transwestytów. W Polsce są oni często utożsamiani z transseksualistami i przez swoją inność pomijani są w dyskursie publicznym, dlatego nie wiemy o nich zbyt wiele. Choć źródłem ich działań są zaburzenia w postrzeganiu własnej seksualności, to celem transwestytów nie zawsze jest operacja zmiany płci. Złożoność tego problemu uświadamia nam Maria Dębińska w artykule Księżniczki i ich Perełki. Z życia transwestytów w Polsce. Transwestyci doświadczają rozszczepienia osobowości, porównywalnego do schizofrenii. Mówią o sobie zarówno jak o mężczyźnie, jak i o kobiecie. Codzienne funkcjonowanie w tym dwójmyśleniu nie przychodzi łatwo i samym mężczyznom, i ich otoczeniu (np. potencjalnym partnerkom). Autorka wkracza w opisywany świat o tyle głęboko, że korzysta z wypowiedzi samych transwestytów. Z tego powodu jej artykuł wart jest uwagi.

Nie zabrakło też na łamach czasopisma miejsca dla opisu tradycyjnie pojmowanej męskości, definiowanej w opozycji do cech kobiecych. Taki wizerunek mężczyzny jest na tyle silny w naszej kulturze i obyczajowości, że właśnie w oparciu o niego odbywa się nauka do wychowania w rodzinie. Po zbadaniu wybranych podręczników do tego przedmiotu Kaja Kojder (Naukowcy i odkrywcy. Jak szkoła chce wychowywać chłopców) doszła do bardzo krytycznych wniosków. Podstawowa wada książek, którą podała w artykule, to brak neutralności. Autorami podręczników są zwykle księża i osoby silnie związane z Kościołem katolickim. Mężczyznę przedstawia się w nich jako istotę kierowaną niepohamowanymi żądzami, dlatego najważniejszym zadaniem edukacji seksualnej byłoby hamowanie popędu i kształtowanie osobowości chłopców zgodnie z moralnością postulowaną przez rzeczoznawców. W sprawach seksualności podkreśla się konieczność identyfikacji z własną płcią, a więc „przyjmowanie określonych wzorców roli płciowej”. Autorka zarzuca tego typu podręcznikom ograniczanie mężczyzny do roli ojca i żywiciela rodziny, a pomijanie innych ról społecznych oraz krytykowanie wszelkiej odmienności. Omówione wcześniej problemy dowodzą przecież, że takie podejście prędzej czy później przestanie się sprawdzać w konfrontacji z rzeczywistością.

Współcześni mężczyźni stoją przed wieloma wyzwaniami. Wynikają one ze zmiany podejścia do ról, które dotąd odgrywali oraz z potrzeby odnalezienia się w nowych rolach. Wydaje się jednak, że rozwój ich tożsamości w największym stopniu zależy od zmiany pozycji kobiety w społeczeństwie. Interakcja pierwiastków męskich i kobiecych chyba nigdy nie była tak silna jak dzisiaj. Wzajemne czerpanie z różnic osobowościowych wzbogaca relacje kobiet i mężczyzn. Z drugiej strony, może doprowadzić do rozmycia się granic i pogłębienia poczucia kryzysu tożsamości, czego dowodem jest przypadek transwestytów. Przemiany, które obserwujemy, zarazem fascynują, jak i niepokoją. Czyni to gender studies coraz bardziej aktualnymi i potrzebnymi.

Marta Chmielewska

Omawiane pisma: „(op.cit.,)”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
Rzeczy, światło
CZY LITERATURA KATOLICKA JEST DO ZBAWIENIA KONIECZNIE POTRZEBNA?
ROSNĄCY PROCENT SZEŚĆDZIESIĘCIOLATKÓW

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt