„Gadki z Chatki”
Faktem jest, że folklor z biegiem lat nie traci kolorów, po prostu je ma. Od dawna. Za to pop-gwiazdy i pop-kierunki ulegają nieskończonej ilości przefarbowań, a przecież każda dama wie, że w końcu żadna odżywka nie pomoże. Traktowanie folku jak odżywki ma swój sens, owszem, tylko że do czasu. Ale nie o tym traktuje miesięcznik „Gadki z Chatki”, lecz o tym, że miejsca bywają magiczne i o tym, czego warto posłuchać i
gdzie ładnie grają.
„Gadki z Chatki”, folkowe pismo, to taka gazeta, z której można wyczytać po co naprawdę warto sięgnąć oraz jakie festiwale są warte powszechnej uwagi. Niewiele więcej, choć są tu też teksty krajoznawcze. W sensie radości z poznawania zakątków ojczystych, co można także potraktować folkowo. I to wystarczy.
Numer 41-42 przynosi kilka spodziewanych wiadomości, parę zapowiedzi festiwalowych oraz jedno istotne tłumaczenie, z angielskiego. Tekst Andy Morgana, przetłumaczony przez Ewę Zabrotowicz dotyczy Tuwskiego zespołu Yat-Kha. Artykuł wyraźnie odbiega stylistyką od innych tekstów, co jest miłe, no i dotyczy zespołu, który natychmiast chcę się poznać „nausznie”.
Tuwa to niewielka republika należąca teraz do Federacji Rosyjskiej, w której niewiele się działo, a tradycyjną muzykę serwowało parę skostniałych zespołów z domów kultury. Ale przyszła era Gorbaczowa, okazało się, że młodzież woli punkowe brzmienia, no i pojawił się na scenie Albert Kuwezin. Zanim założył swój własny zespół, grał rocka rozmaitego, ale gdy już osłuchał się po wręby, sięgnął po rodzime brzmienia. W efekcie muzyka Yat-Kha balansuje pomiędzy grunge, wykonywanym przez garażowy zespół, a tradycyjną tuwińską finezją. Wokalista opanował tradycyjną technikę alikwotyczną – trzeba przyznać, że jest to egzotyczne nie tylko dla anglosaskiego ucha. Zespół działa już od wielu lat, wydał na zachodzie kilka płyt uznanych za wyjątkowo intrygujące, zdobywając tym samym zasłużoną popularność. Aktualnie zespół nieco się „odmłodził”, dysponuje większym instrumentarium oraz utalentowaną wokalistką. Yat-Kha gościli w Polsce nie tak dawno temu, grali w 2000 roku w Ząbkowicach Śląskich. „Gadki” pokazują kilka fotek z owego koncertu, na których widać, że na wygląd muzyków wpłynęło nie tylko zderzenie kultury azjatyckiej z europejską, ale też rockowości z ludowością. Co się zdarza nie tylko tam, ale też i tu, nie wspominając o bardziej zachodniej Europie. No więc Yat–Kha wydają się być „trendy”, tyle że na razie nigdzie ich płyt dostać nie można. Szkoda.
Za to każdy znajdzie sobie Roztocze, z pomocą mapy na przykład, krainę wartą zwiedzenia, a przez „Gadki…” zwaną Magiczną (cykl magiczne miejsca). Nie wiadomo, czy na wyrost, czy z autentycznej miłości do tej Ziemi, czy z powodu zespołu Karpaty Magiczne. Tak czy inaczej, czytelnik może poczuć się zachęcony słowami Bogdana Bracha z Orkiestry św. Mikołaja, który o Roztoczu opowiada, do poznania jego uroków.
W tym numerze w ogóle jest
wiele podróży sentymentalnych.
Na przykład w lata 60., by wysłuchać opowieści Sylwestra Kozery z Kapeli Czerniakowskiej o bandżolce, czyli odmianie banjo mandolinowego. Instrument był bardzo popularny przed wojną, potem wyparły go gitary, a teraz jest szlachetnym unikatem. Opowieść w piśmie zachowuje nieco charakterystycznej warszawskiej gwary, którą posługuje się Kozera. Główny wątek rozmowy z artystą dotyczy tego faktu, że bandżolkę można sobie zrobić samemu, co nie udaje się z wieloma innymi instrumentami. Pan Kozera bandżolkę zrobić - dla siebie lub na zamówienie - potrafi. Laik mógłby uznać niektóre akapity za instrukcję montażu bandżolki, lecz nie łudźmy się, nie można jej zrobić posługując się li tylko opowieścią pana Sylwestra, który dorzuca przy okazji kilka przygód z koncertowania bandżolkowego.
Jest też rzecz o krainie, której już nie ma – o przedwojennym Polesiu. A to z okazji wydanego przez Instytut Sztuki PAN albumu Polesie. Fotografie z lat dwudziestych i trzydziestych (1997). Kilka fotografii przedrukowano, oczywiście są czarno-białe i na takim papierze, po którym cudów nie należy się spodziewać. No i cudów nie ma, choć jest zachęcająco. Album wydaje się mieć niepowtarzalny klimat, do tego pod fotografiami znajdują się etnograficzne opisy, też historyczne, i nie za dużo współczesnych komentarzy. Kolejne rozdziały: „Kraj”, „Dom”, „Praca”, „Święto” i „Kres” tworzą ewidentnie sentymentalną podróż. I tak, świat, którego nie ma już od tak dawna, powraca. Tym razem nie za pomocą muzyki, ale obrazu.
A z cyklu „folk a sprawa polska” Tomasz Janas poleca najnowszą płytę Anuara Brahema. Płyta rzeczywiście może być warta polecenia, lecz najciekawszy jest ten oto fragment tekstu: „Łatwiej rzucać hasła, łatwiej przeglądać się w lustrze aktualnych mód, niż konsekwentnie trwać w poszukiwaniu prawdziwej jakości. Najlepiej mówić nie od siebie tylko o sobie i to – raz jeszcze – głośno. Tak uczy świat.” Jakby się jednak świat nie starał, w końcu o kimś takim jak Eminem ludzkość zapomni, tak jak o Dianie Ross, a śpiew alikwotyczny pozostanie. A może wcale nie? Brrr, precz okrutna podejrzliwości!
W każdym razie folklor na pewno nie straci kolorów, gdy tymczasem pop gwiazdy i pop kierunki zniszczą sobie fryzury ilością przefarbowań, choć każda dama wie, że w końcu żadna odżywka nie pomoże. Traktowanie folku jak odżywki ma swój sens, owszem, tylko że do czasu. Proszę zajrzeć zatem do „Gadek z Chatki”, pisma niezbyt kolorowego z racji funduszy, lecz uparcie próbującego o tych kolorach opowiadać i to, co odchodzące – ożywiać. I proszę dać się zaprosić na któryś z festiwali.
Na wszelki wypadek.
I uważać na farbowanych.
PS. „Festiwal Dialogu Czterech Kultur” będzie w Łodzi, w maju.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- MOJE MIASTO, A W NIM...
|
|