Nr 25 (72)
z dnia 12 września 2003
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
     
   

     Niedawno po raz kolejny obejrzałam dokument Jacka Bławuta Kraj urodzenia, zrealizowany w ramach cyklu Nasz spis powszechny i utwierdziłam się w przekonaniu, że przyznany mu na ostatnim krakowskim festiwalu Złoty Lajkonik był w pełni zasłużony. Film Bławuta pokazuje bardzo znaczący wycinek naszej, wcale niewesołej, rzeczywistości, na czele z bohaterem – bezrobotnym polonistą, ale robi to z ciepłym humorem. Z drugiej strony, historie ludzi odwiedzanych przez rachmistrza mogłyby posłużyć jako punkt wyjścia dla innych filmów, nawet fabularnych. Weźmy chociażby pokazane tu starsze już małżeństwo – ona przyznaje, że on nie był w jej typie (i vice versa), a jednak twierdzą, że dobrze im ze sobą, nawet teraz, gdy mąż po wylewie jest uzależniony od opieki żony. Czy to nie piękna love story, gdzie dźwiganie przez uśmiechającą się kobietę potężnego, bezwładnego mężczyzny jest bardziej znaczącym gestem miłości niż namiętny pocałunek? Albo sympatyczną blondynkę, która niegdyś zakochała się w studencie z Afryki, a potem, wraz ze swoją córką, doświadczyła na własnej skórze, że tolerancja w Polsce to ciągle postulat, a nie fakt. Kraj urodzenia pokazuje problemy społeczne – bezrobocie, ubóstwo – ale bardziej skupiony jest na ludziach, którzy sobie lepiej lub gorzej (i z pewną dozą poczucia humoru) z nimi radzą. Ten film jest też dowodem na to, że tematy – jeśli nie leżą na ulicy – to na pewno schowane są za drzwiami niejednego domu. Dlaczego zatem polscy filmowcy, zwłaszcza twórcy fabuł, tak rzadko owe drzwi otwierają?
      Banałem jest powtarzanie tezy o kryzysie polskiego kina, ale wraca ona jak bumerang w tekstach Krzysztofa Kłopotowskiego, który od roku toczy batalię z baronami polskiego kina, a dwa miesiące temu nawoływał na łamach „Filmu” do stworzenia „kina IV RP”. W lipcowym numerze jego postulaty skrytykował Bartosz Żurawiecki (Młot na kolesiów), uznając je za kaznodziejstwo godne I sekretarza KC nawołującego do stworzenia socrealistycznych agitek. Młody krytyk, momentami dosadnie, stwierdza, że demokracja polega na tym, że nie trzeba oglądać tego, czego się nie chce, a jego osobiście nie interesuje kino oparte na oczywistościach, którego przykładem byłby np. film o aferze Rywina. Żurawiecki krytykuje polskie filmy ostatnich paru lat, których twórcy kalkulowali, jak trafić w tzw. społeczne zapotrzebowanie, czyli – cytuję – „zrobić coś i zajebistego, i aktualnego.” A w efekcie powielali schematy. W tekście dostaje się i mistrzom, i adeptom, i krytykom – za intelektualną słabość, która w większym stopniu niż układy odpowiedzialna jest za kryzys naszego kina. Żurawiecki daje receptę na poprawę sytuacji: wizytę w młodym polskim teatrze, bo, jak twierdzi, to spektakle Grzegorza Jarzyny i Krzysztofa Warlikowskiego - którym patronuje twórczość Krystiana Lupy – są inspirujące i mówią więcej o mechanizmach rządzących światem niż potencjalny film o mafii paliwowej.
      W sierpniowym „Filmie” do dyskusji włącza się Piotr Zaremba (Kino uników), publicysta „Newsweeka”, lokujący się gdzieś w środku drogi pomiędzy dwoma krytykami i starający się unikać zarówno młota, którym grozi Kłopotowski, jak i kilofa, którym wymachuje Żurawiecki. Autora dziwi fakt, że oto kontrowersyjna stała się myśl, iż kino powinno zachowywać związek z rzeczywistością – także społeczną i polityczną. I rzeczywiście trudno tego zdziwienia nie podzielać, skoro w historii kina znajdziemy wiele doskonałych filmów wyrosłych na bazie niepokojów swoich czasów. Skłonna jestem zgodzić się z Zarembą, gdy pisze o uzasadnionym żalu z powodu niepodzielania i nieodzwierciedlania przez filmowców niepokojów współczesnej Polski – a tych nam chyba nie brakuje. Na ekranie widzę znowu szanownych panów posłów Rokitę i Ziobro biorących kolejnych świadków w krzyżowy ogień pytań i zastanawiam się, czy miałabym ochotę zobaczyć sfabularyzowaną wersję Rywingate? Raczej nie chcę, bo, po pierwsze, nie sądzę, by z nudnej telenoweli można zrobić interesujący film kinowy, a po drugie – któż miałby być polskim Oliverem Stone’m, który nakręci odważne political fiction? I kto mu je wyprodukuje – Heritage Films czy TVP SA?
      Czy polskie kino powinno – jak postulują Zaremba i Kłopotowski – dokonać rozrachunku z historią, zwłaszcza z komunizmem? Pewnie nie zaszkodziłoby, ale pod warunkiem, że nie byłoby to kino ilustracyjne, oparte na stereotypach. Niedawno telewizja przypomniała Człowieka z marmuru, doskonały przykład filmu rozrachunkowego, opowiadającego o historii, konformizmie, manipulacji i buncie, a równocześnie filmu uniwersalnego. Zaryzykowałabym tezę, że opowieść o Birkucie jest nam dziś bliższa niż II część trylogii – i nie chodzi mi wyłącznie o rozżalenie, z jakim, ze współczesnej perspektywy, oglądamy wydarzenia sierpnia ’80. Człowiek z żelaza był filmem robionym niejako na społeczne zamówienie, pewnie spełniającym wymogi owego „kina IV RP”, o jakie apeluje Kłopotowski – tylko, że mnie ów aspekt publistyczno-społeczny przesłania sztukę. Wajda zapowiedział powrót do dawnych bohaterów i realizację III części Człowieka... Zastanawiam się, czy rzeczywistość ekranowa, jaką zobaczę, zainteresuje mnie i czy ją rozpoznam. I czy za 20 lat będę ją oglądać z równym zainteresowaniem, jak tamtą, niegdyś pokazaną w Człowieku z marmuru?
      Czy tam, gdzie dwóch wymachuje – jeden kilofem, a drugi młotem – trzeci skorzysta? I kto (co) miałby nim być – twórcy, widzowie, kino generalnie? Bartosz Żurawiecki miał rację kończąc swój tekst apelem o umiar, bo bliskie ideału byłoby kino bliskie rzeczywistości, ale dalekie od ideologii (jakiejkolwiek) i taniej, doraźnej publicystyki, kino aspirujące do metafory. Niedługo festiwal w Gdyni – może objawi się tam obraz tej rangi, co Dług – zdecydowanie jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) filmów ostatniej dekady, którego tytuł powraca w tekstach biorących udział w dyskusji. Oby tak się stało, bo film Krzysztofa Krauzego miał premierę 4 lata temu, a nie chciałabym, żeby powoływanie się na Dług przypominało ciągłe zwalanie winy za współczesne problemy gospodarcze na komunizm.
     
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
Rita kontra Diana
BO INACZEJ NIE UMI…
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY