Nr 2 (84)
z dnia 12 stycznia 2004
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
     
   

     „Gadki z Chatki” mają tę niewątpliwą zaletę, że przypominają autentyczne gadki z chatki. Artykuły są dalekie od suchego, ciętego zawodowstwa; pozwala się autorom na dłużyzny, emocjonalizmy, prostotę, szczerość oraz wszystko to, co czyni z Gadek zestaw raczej uroczych pogadanek. Nie znaczy to oczywiście, że pismo nie zajmuje się folklorem profesjonalnie, wręcz przeciwnie! Lecz każdy czytelnik tego dwumiesięcznika z pewnością doceni jego swojskość i przyjacielskie nastawienie do świata. Najnowszy numer zaś wyjątkowo sprzyja owej „pogadankowatości”, poświęcony jest bowiem huculszczyźnie, z którą zapoznać się można w sposób szczególnie gadkowy, czyli taki, jakby paru znajomych opowiadało przy zastawionym stole o przygodzie swojego życia.
     
     Hucułka z okładki
      to stara kobieta, w malowniczym stroju ludowym, sportretowana klasycznie, ze skrętem w ustach i uważnym, spokojnym wzrokiem skupionym na czytelniku. Jest naprawdę piękna. Zdjęcie wygląda na równie stare, jak ona sama. Agnieszka Kościuk w odredakcyjnej notce przypomina, że już pod koniec XIX w. Polacy ze Lwowa namiętnie jeździli w huculskie góry, a za Drugiej Rzeczypospolitej turyści chętnie zachwycali się połoninami pod Czernyhorą. „Gadki z Chatki” proponują wyprawę w huculską przeszłość oraz teraźniejszość za pomocą tekstów o kolędowaniu, wyprawianiu wesel i artystycznej ceramice. Przy czym akcent postawiono na związek „tego, co teraz” z wciąż jeszcze żywym tam – „kiedyś”. Dla prawdziwych fanów Karpat Wschodnich przygotowano także listę płyt i książek, które koniecznie należy poznać, jeśli się pragnie wiedzieć więcej. Samych mniej oraz bardziej poważnych książek jest jedenaście, ale i
     
     Huculska muzyka
     nie zaginie – i taki tytuł nadała swojej rozmowie z muzykiem Romanem Kumłykiem Agnieszka Matecka. Znaleźć tu można mnóstwo ciekawostek obyczajowych i wspomnienie Historii, która dość boleśnie zahaczyła o bohatera tekstu. Wniosek z rozmowy jest jednak optymistyczny, a brzmi tak: regionalne śpiewy to podstawa każdego muzykowania. Przy okazji barwnie opisano trudny zawód muzyka weselnego. Bo huculskie wesela to okazja do wspólnych śpiewów i tańców, w których biorą udział absolutnie wszyscy, z ogromną ochotą i bez namawiania. A taka weselna publiczność potrafiła dać się grającym we znaki, musieli więc oni stosować – i robią to nadal – pewne triki zupełnie nieznane polskim grajkom (z oczywistych przyczyn). Kumłyk wspomina to tak: „często muzykanci, kiedy weselnicy śpiewają ukraińskie pieśni, co jakiś czas podwyższają tonację, żeby śpiewacy szybko zachrypli. Innym fortelem jest szybka kołomyjka (..)”. I gotowe! W epilogu rozmowy uzasadnienie żywotności huculskiej muzyki jest następujące: „czy na Rolandzie, czy na Jamasze Hucuł musi grać muzykę ludową. Inaczej nikt go nie słucha, nikt go na wesele nie zaprosi”.
     W innym tekście Agnieszka Matecka opisała kolędowanie, zwyczaj, dzięki któremu również możliwa jest podróż w przeszłość : „Patrząc na rozbuchany, ludyczny, ludowy karnawał u stóp Czernhory można sobie wyobrazić, jak to niegdyś bywało na polskich wsiach”. I czytelnik ma tu pole do popisu dla własnej wyobraźni. Pomoże mu w tym także opis huculskiej chaty wyglądającej dokładnie tak jak sto lat temu, opis zwyczajów wigilijnych niezmienionych przez ani tv, ani przez kulturowe lenistwo. Kolędowanie Hucułów to poważny proceder, gospodarzy czeka cała seria wizyt kolędników. W zależności od wielu czynników, m.in. od dnia świątecznego, zjawiają się albo małe dziewczynki, by przynieść płodność gospodarstwu, albo kawalerowie z herodami…
     Podróż w przeszłość jest możliwa także dlatego, że czas zakarpacki różni się od naszego czasu, jest trochę nieprzewidywalny. Nic dziwnego, że kolędniczy karnawał wygląda prawie tak samo jak w opisach etnograficznych z początku XX wieku. Tu czas czasem pozwala sobie nie upływać. I jak nie ulec urokowi tych ziem?
     
     Więc turysta dziennik pisze
      ulegając nie tylko urokowi ziem, ale starając się zarazić swoim zachwytem także czytelnika. W „Gadkach” umieszczono kilka dzienników zawierających notatki z wypraw na huculszczyznę. Autorką jednego z nich, sumiennie prowadzonego, jest Joanna Zarzecka. Stworzyła ona dziennik turystyczny w pełnym tego słowa znaczeniu, dając zbiór wrażeń, obrazków rodzajowych, opisów przemoczonych plecaków, wesołych autobusów itp. Niemniej czytelnik może odnaleźć tu także kilka ważnych podróżniczych wskazówek.
      W tym samym klimacie, ale dużo barwniej, opisuje swoje wprawy młody reżyser-dokumentalista Waldemar Czechowski. Styl ma on nieco młodopolski, emocjonalno-sentymentalny, co tekstowi tylko na plus wychodzi, i dość bezpośrednio, choć może mimowolnie, łączy czytelnika z przeszłością. Autor nie pierwszy raz gości na opisywanych ziemiach, więc ze swadą i znawstwem opowiada o swoich znajomych, o obrzędach, o tradycji przyjmowania gości, nie ginącej po huculskich wsiach, i o codzienności mniej barwnej, lecz dla Polaka wciąż nieco odświętnej: „Tu jednak, pod Czarnyhorą liczą się wciąż wartości z tamtej strony wieku, prawieku”, pisze Czechowski. Opowiadający także o tańcach do białego rana, z których czerpie się tu moc, energię i radość życia. A wszystko w zgodzie z bajkową pointą: „i ja tu byłem, miód i wino piłem”.
      Na weselu Hucułów naprawdę była (miód i wino zastępując miejscową horiłką) Jaonna Kijowska, dawna solistka Orkiestry św. Mikołaja. Za mąż wychodziła wówczas siedemnastoletnia dziewczyna, co dla polskich gości już samo w sobie było egzotyczne. Weselisko trwało kilka dni, a żaden gość nie ociągał się w zabawie, wspólnym śpiewaniu czy w ludowych, gorących tańcach. Nasze współczesne, krajowe wesela to szczyt smętnej komercji w porównaniu z huculskim żywiołem. A co do wspólnych śpiewów, mówić możemy najwyżej o Sto lat, a potem ewentualnie Gorzko i tyle. Rozmaitość i umiłowanie zwyczaju wśród Hucułów mogą niejednego zachwycić, o inspiracji jednak chyba nie może być już mowy. Niby poważna sprawa takie wesele, a poczucie humoru świętujących nie opuszcza. Kijowska wspomina, jak drugiego dnia wesela rodzina panny młodej przebrała dwoje starszych krewnych za parę młodą i biesiadowała z nimi, żartując i śpiewając do późnego wieczora. Parodia wesela nikogo jednak nie uraziła.
      Wszystkim „gadkowym” autorom huculszczyzna wydała się miejscem trochę zaczarowanym, pierwotnym, niezwykłym. We wspomnieniach można wyczuć najprawdziwszą, najszczerszą tęsknotę. Z tego powodu nawet zaraźliwą lekko, więc ukoić ją wypada osobiście, zaglądając do chatki z gadkami lub nawet wyprawiając się na Ukrainę.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TYLKO DLA PAŃ?
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
PO STRONIE WYOBRAŹNI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI