„Gadki z Chatki” mają tę niewątpliwą zaletę, że przypominają autentyczne gadki z chatki. Artykuły są dalekie od suchego, ciętego zawodowstwa; pozwala się autorom na dłużyzny, emocjonalizmy, prostotę, szczerość oraz wszystko to, co czyni z Gadek zestaw raczej uroczych pogadanek. Nie znaczy to oczywiście, że pismo nie zajmuje się folklorem profesjonalnie, wręcz przeciwnie! Lecz każdy czytelnik tego dwumiesięcznika z pewnością doceni jego swojskość i przyjacielskie nastawienie do świata. Najnowszy numer zaś wyjątkowo sprzyja owej „pogadankowatości”, poświęcony jest bowiem huculszczyźnie, z którą zapoznać się można w sposób szczególnie gadkowy, czyli taki, jakby paru znajomych opowiadało przy zastawionym stole o przygodzie swojego życia.
Hucułka z okładki
to stara kobieta, w malowniczym stroju ludowym, sportretowana klasycznie, ze skrętem w ustach i uważnym, spokojnym wzrokiem skupionym na czytelniku. Jest naprawdę piękna. Zdjęcie wygląda na równie stare, jak ona sama. Agnieszka Kościuk w odredakcyjnej notce przypomina, że już pod koniec XIX w. Polacy ze Lwowa namiętnie jeździli w huculskie góry, a za Drugiej Rzeczypospolitej turyści chętnie zachwycali się połoninami pod Czernyhorą. „Gadki z Chatki” proponują wyprawę w huculską przeszłość oraz teraźniejszość za pomocą tekstów o kolędowaniu, wyprawianiu wesel i artystycznej ceramice. Przy czym akcent postawiono na związek „tego, co teraz” z wciąż jeszcze żywym tam – „kiedyś”. Dla prawdziwych fanów Karpat Wschodnich przygotowano także listę płyt i książek, które koniecznie należy poznać, jeśli się pragnie wiedzieć więcej. Samych mniej oraz bardziej poważnych książek jest jedenaście, ale i
Huculska muzyka
nie zaginie – i taki tytuł nadała swojej rozmowie z muzykiem Romanem Kumłykiem Agnieszka Matecka. Znaleźć tu można mnóstwo ciekawostek obyczajowych i wspomnienie Historii, która dość boleśnie zahaczyła o bohatera tekstu. Wniosek z rozmowy jest jednak optymistyczny, a brzmi tak: regionalne śpiewy to podstawa każdego muzykowania. Przy okazji barwnie opisano trudny zawód muzyka weselnego. Bo huculskie wesela to okazja do wspólnych śpiewów i tańców, w których biorą udział absolutnie wszyscy, z ogromną ochotą i bez namawiania. A taka weselna publiczność potrafiła dać się grającym we znaki, musieli więc oni stosować – i robią to nadal – pewne triki zupełnie nieznane polskim grajkom (z oczywistych przyczyn). Kumłyk wspomina to tak: „często muzykanci, kiedy weselnicy śpiewają ukraińskie pieśni, co jakiś czas podwyższają tonację, żeby śpiewacy szybko zachrypli. Innym fortelem jest szybka kołomyjka (..)”. I gotowe! W epilogu rozmowy uzasadnienie żywotności huculskiej muzyki jest następujące: „czy na Rolandzie, czy na Jamasze Hucuł musi grać muzykę ludową. Inaczej nikt go nie słucha, nikt go na wesele nie zaprosi”.
W innym tekście Agnieszka Matecka opisała kolędowanie, zwyczaj, dzięki któremu również możliwa jest podróż w przeszłość : „Patrząc na rozbuchany, ludyczny, ludowy karnawał u stóp Czernhory można sobie wyobrazić, jak to niegdyś bywało na polskich wsiach”. I czytelnik ma tu pole do popisu dla własnej wyobraźni. Pomoże mu w tym także opis huculskiej chaty wyglądającej dokładnie tak jak sto lat temu, opis zwyczajów wigilijnych niezmienionych przez ani tv, ani przez kulturowe lenistwo. Kolędowanie Hucułów to poważny proceder, gospodarzy czeka cała seria wizyt kolędników. W zależności od wielu czynników, m.in. od dnia świątecznego, zjawiają się albo małe dziewczynki, by przynieść płodność gospodarstwu, albo kawalerowie z herodami…
Podróż w przeszłość jest możliwa także dlatego, że czas zakarpacki różni się od naszego czasu, jest trochę nieprzewidywalny. Nic dziwnego, że kolędniczy karnawał wygląda prawie tak samo jak w opisach etnograficznych z początku XX wieku. Tu czas czasem pozwala sobie nie upływać. I jak nie ulec urokowi tych ziem?
Więc turysta dziennik pisze
ulegając nie tylko urokowi ziem, ale starając się zarazić swoim zachwytem także czytelnika. W „Gadkach” umieszczono kilka dzienników zawierających notatki z wypraw na huculszczyznę. Autorką jednego z nich, sumiennie prowadzonego, jest Joanna Zarzecka. Stworzyła ona dziennik turystyczny w pełnym tego słowa znaczeniu, dając zbiór wrażeń, obrazków rodzajowych, opisów przemoczonych plecaków, wesołych autobusów itp. Niemniej czytelnik może odnaleźć tu także kilka ważnych podróżniczych wskazówek.
W tym samym klimacie, ale dużo barwniej, opisuje swoje wprawy młody reżyser-dokumentalista Waldemar Czechowski. Styl ma on nieco młodopolski, emocjonalno-sentymentalny, co tekstowi tylko na plus wychodzi, i dość bezpośrednio, choć może mimowolnie, łączy czytelnika z przeszłością. Autor nie pierwszy raz gości na opisywanych ziemiach, więc ze swadą i znawstwem opowiada o swoich znajomych, o obrzędach, o tradycji przyjmowania gości, nie ginącej po huculskich wsiach, i o codzienności mniej barwnej, lecz dla Polaka wciąż nieco odświętnej: „Tu jednak, pod Czarnyhorą liczą się wciąż wartości z tamtej strony wieku, prawieku”, pisze Czechowski. Opowiadający także o tańcach do białego rana, z których czerpie się tu moc, energię i radość życia. A wszystko w zgodzie z bajkową pointą: „i ja tu byłem, miód i wino piłem”.
Na weselu Hucułów naprawdę była (miód i wino zastępując miejscową horiłką) Jaonna Kijowska, dawna solistka Orkiestry św. Mikołaja. Za mąż wychodziła wówczas siedemnastoletnia dziewczyna, co dla polskich gości już samo w sobie było egzotyczne. Weselisko trwało kilka dni, a żaden gość nie ociągał się w zabawie, wspólnym śpiewaniu czy w ludowych, gorących tańcach. Nasze współczesne, krajowe wesela to szczyt smętnej komercji w porównaniu z huculskim żywiołem. A co do wspólnych śpiewów, mówić możemy najwyżej o Sto lat, a potem ewentualnie Gorzko i tyle. Rozmaitość i umiłowanie zwyczaju wśród Hucułów mogą niejednego zachwycić, o inspiracji jednak chyba nie może być już mowy. Niby poważna sprawa takie wesele, a poczucie humoru świętujących nie opuszcza. Kijowska wspomina, jak drugiego dnia wesela rodzina panny młodej przebrała dwoje starszych krewnych za parę młodą i biesiadowała z nimi, żartując i śpiewając do późnego wieczora. Parodia wesela nikogo jednak nie uraziła.
Wszystkim „gadkowym” autorom huculszczyzna wydała się miejscem trochę zaczarowanym, pierwotnym, niezwykłym. We wspomnieniach można wyczuć najprawdziwszą, najszczerszą tęsknotę. Z tego powodu nawet zaraźliwą lekko, więc ukoić ją wypada osobiście, zaglądając do chatki z gadkami lub nawet wyprawiając się na Ukrainę.
wersja do wydrukowania
- zobacz w najnowszym wydaniu:
- Może się zacznie robić ciekawie…
- Ukąszenie popowe
- Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
- „Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
- Rokendrol w państwie pop
- KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
- POTOP POP-PAPKI
- WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
- Czas kanibalów
- Przystanek „Paryż”
- Spodziewane niespodzianki
- Złudny i niebezpieczny
- Faszyzm czai się wszędzie
- OD KOŃCA DO POCZĄTKU
- O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
- Dreptanie wokół czerwonej zmory
- Rozkoszne życie chełbi
- Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
- Zielono mi
- Roczniki siedemdziesiąte?
- Od rytuału do boiska piłkarskiego
- O potrzebie rastryzmu
- Sen o Gombrowiczu
- Pozytywnie
- Manewry z dźwiękami
- Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
- Co tam, panie, na Litwie?
- Literatura – duch fartowny czy hartowny?
- Nostalgiczne klimaty
- Wyostrzony apetyt
- Szanujmy wspomnienia
- Papier kontra ekran
- Nie zagłaskać poety
- Papier czy sieć?
- Rutynowe działania pism fotograficznych
- Papiery wartościowe
- Kolesiowatość
- MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
- Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
- Zimowa trzynastka
- Popkultura, ta chimeryczna pani
- Patron – mistrz – nauczyciel?
- Rita kontra Diana
- Słodko-gorzkie „Kino”
- O produkcji mód
- Gorące problemy
- GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
- Bigos „Kresowy”
- W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
- KRAJOBRAZ MIEJSKI
- Z DOLNEJ PÓŁKI
- KINO POFESTIWALOWE
- MATERIALNOŚĆ MEBLI
- ŹLE JEST…
- NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
- MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
- WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
- JAZZ NIE ZNA GRANIC
- WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
- KINO I NOWE MEDIA
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- AMERYKAŃSKIE PSYCHO
- CZEKAJĄC NA PAPKINA
- MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
- SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
- IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
- MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
- CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
- MAŁA, UNIWERSALNA
- Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
- ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
- TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
- NASZE ULICE
- Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
- KRAJOBRAZ PO GDYNI
- O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
- KOMPUTER DO PODUSZKI?
- NA USŁUGACH CIAŁA
- WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
- PARADA STAROŚCI
- INKOWIE A SPRAWA POLSKA
- CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
- POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
- 2002 W KINIE
- GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
- Widoki z pokoju Morettiego
- NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
- CZAR BOLLYWOODU
- ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
- NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
- WYRODNE DZIECI BACONA
- CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
- BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
- MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
- O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
- JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
- ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
- DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
- PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
- ANTENOWE SZUMY NOWE
- BOOM NA ALBUM
- O BŁAZNACH I PAJACACH
- EKSPRESJA W OPRESJI
- BARIERY DO POKONANIA
- UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
- NATURA WYNATURZEŃ
- ZABAWNA PRZEMOC
- DLATEGO RPG
- WIEKI ALTERNATYWNE
- CZARODZIEJ MIYAZAKI
- DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
- WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
- MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
- BO INACZEJ NIE UMI…
- PORTRET BEZ TWARZY
- BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
- MODLITWA O KASKE
- ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
- CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
- OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
- TORUŃSCY IMIGRANCI
- OFFOWA SIEĆ FILMOWA
- BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
- Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
- KONFERANSJERKA
- CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
- GRY WOJENNE
- WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
- ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
- MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
- DEMONTAŻ ATRAKCJI
- POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- W CIENIU ZŁOTYCH PALM
- 3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
- WSZYSCY Z HRABALA
- NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
- FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
- MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
- ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
- ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
- CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
- DALEKO OD NORMALNOŚCI
- NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
- ŁYDKA ACHILLESA
- DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
- LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
- PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
- KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
- KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
- PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
- CZAS GROZY
- KOMU CYFRA?
- APIAT’ KRYTYKA
- NASZA MM
- UWIERZCIE W LITERATURĘ!
- W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
- ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
- FRAZY Z „FRAZY”
- TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
- UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
- WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
- IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
- NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
- I FOTOGRAFIA LECZY
- STANY W PASKI
- MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
- POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
- CZACHA DYMI...
- DYSKRETNY UROK AZJI
- PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
- FORUM CZESKIEGO JAZZU
- NADAL BARDZO POTRZEBNE!
- KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
- PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
- DEKALOG NA BIS
- SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
- WYBIJA PÓŁNOC?
- A PO KAWIE SADDAM
- TRZECIE OKO
- ANGLIA JEST WYSPĄ!
- CO W ZDROWYM CIELE
- CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
- PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
- SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
- PASJA
- KOGO MASUJĄ MEDIA?
- DWAJ PANOWIE A.
- NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
- ULEGANIE NA WEZWANIE
- BERLIN PO MURZE
- I WCZORAJ, I DZIŚ
- MOJE MIASTO, A W NIM...
- WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
- TYLKO DLA PAŃ?
- TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
- NIE TAKIE POPULARNE?
- FOTOGRAF I FILOZOF
- MODNIE SEKSUALNA RITA
- KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
- MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
- NARODZINY SZPIEGOSTWA
- ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
- NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
- „KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
- MADE IN CHINA
- Proza pedagogicznych powikłań
- „NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
- MY, KOLABORANCI
- zobacz w poprzednich wydaniach:
- PO STRONIE WYOBRAŹNI
- W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
- BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
|
|