Nr 5 (87)
z dnia 12 lutego 2004
powrót do wydania bieżącego
 
  przegląd prasy       
   

TYLKO DLA PAŃ?
     
   

     „Bridget Jones to ja” – deklarowało tysiące kobiet, gdy powieść Helen Fielding święciła triumfy na całym świecie. Sama na taką deklarację się nie zdobyłam, nie tylko dlatego, że nie przekroczyłam jeszcze kobiecego Rubikonu 30. urodzin, jednak powieść przeczytałam z przyjemnością, mając przy tym świadomość, że nie obcuję z wielkim dziełem literackim, a sympatycznym czytadłem niepozbawionym pewnego pazura. Autorka dowcipnie opisała męki współczesnej kobiety, która po prostu musi być doskonała w każdej dziedzinie swojego życia, co wmawiają jej kolorowe pisma i w czym pomóc mają rozmaite poradniki. Tylko że nijak do tej doskonałości nie da się dojść, bo przecież nie jesteśmy cyborgami. I daleka od ideału jest Bridget – ani specjalnie ładna, ani błyskotliwa – a w związku z tym bliska wielu kobietom, które walczą z nadwagą, a szukając partnera na całe życie, wciąż trafiają na emocjonalnych popaprańców. Ciekawe, że gra z popkulturowymi stereotypami kobiet nie dla wszystkich jest w książce Fielding widoczna, stąd np. niektórzy polscy krytycy – i to kobiety – brali pamiętnik panny Jones bardzo na serio, widząc w niej idiotkę czystej krwi. Oczywiście sukces powieści pociągnął za sobą określone konsekwencje. Po pierwsze, bestseller został zekranizowany. I to nie do końca szczęśliwie – film Sharon Maguire z Renée Zellweger to typowa komedia romantyczna wyprana z humoru i ironii literackiego pierwowzoru, na dodatek – za sprawą Colina Firtha w roli Marca Darcy’ego – pozbawiona szeregu aluzji do Dumy i uprzedzenia Jane Austen i serialu powstałego na jej podstawie. Po drugie, popularność pamiętnika trzydziestolatki musiała – w wielu krajach – zaowocować jego klonami, i to zarówno tymi rzeczywiście naśladującymi powieść Fielding, jak i książkami, którym taką etykietę przyczepiono na siłę. Ten drugi przypadek to „polska Bridget Jones”, czyli Nigdy w życiu! Katarzyny Grocholi, powieść, której adaptację niebawem zobaczymy w kinach. Właśnie z tej okazji w lutowym „Filmie” Agnieszka Gortatowicz przedstawia kulisy powstawania filmu i - co odzwierciedla tytuł 4 kobiety i film – prezentuje sylwetki kobiet, mających udział w jego powstaniu. Aż chciałoby się zapytać, czy w końcu mamy do czynienia z polskim kinem kobiecym?
      Nie można się dziwić protestom Katarzynie Grocholi, gdy nazywano jej bohaterkę, Judytę, polską Bridget Jones, bo nikt nie chce być uznany za koniunkturalistę. Poza tym podobieństwa między dwiema paniami są w istocie powierzchowne – bo cóż z tego, że obie po trzydziestce, z problemami sercowymi, a w finale znajdują swojego księcia? Historia zdradzonej przez męża żony, która musi sama wychowywać córkę, wybudować dom, a w międzyczasie realizować się zawodowo, ujęła polskie czytelniczki optymistycznym przesłaniem – że można wszystko zacząć od początku i żyć lepiej. Bajka? Trochę, z tym że jej autorka nie jest naiwnym dziewczęciem – imała się w życiu różnych zawodów, samotnie wychowywała córkę i wygrała walkę z rakiem. Sporo życiowych zakrętów ma za sobą także scenarzystka filmu, Ilona Łepkowska, zresztą otwarcie twierdząca, że tej historii nie mogła wymyślić młoda dziewczyna bez doświadczenia. W tym kontekście trochę dziwi pierwotne powierzenie roli Judyty Agnieszce Krukównie – trudno ją sobie wyobrazić w roli matki nastolatki. Dziwne też, że Danuta Stenka, która ostatecznie tę postać zagrała, została zaproszona na zdjęcia próbne ostatnia, bo twórcy filmu uznali, iż nie ma w niej ciepła. Kariera aktorki to też jakaś wersja historii Judyty – w kinie pojawiła się późno, a najlepsze role dostaje po czterdziestce, gdy większość jej koleżanek wysyłana jest na emeryturę. Sama Stenka jest wielbicielką powieści Grocholi, głównie z powodu optymizmu książki, podobnie jak czwarta kobieta, Dorota Rakowska–Kośmicka, producentka. Pisarka, scenarzystka, producentka, aktorka – same kobiety, skąd zatem reżyser mężczyzna?
      Ponoć dla równowagi. Wkrótce przekonamy się, czy istotnie Ryszard Zatorski jest reżyserem, który rozumie kobiety. Wielbicielki – a może i wielbiciele, kto wie – powieści muszą być przygotowane na pewne zmiany, zresztą niepokojące samą pisarkę. O ile bowiem książkowa Judyta nie zawsze wygląda jak spod igły i nie należy do finansowej elity, o tyle w filmie jej świat jest kolorowy i dosyć luksusowy, co twórcy tłumaczą wymaganiami widowni, która chce oglądać ładne wnętrza i dobrze ubranych bohaterów. Czy aby na pewno? Skąd wiadomo, że ludzie chcą oglądać świat ze spotów reklamowych? Może nie mieliby nic przeciwko domieszce realizmu? Z zamieszczonej w numerze recenzji Nigdy w życiu! wynika, że mamy do czynienia z komedią romantyczną, gatunkiem u nas ciągle dosyć egzotycznym i generalnie bardzo skonwencjonalizowanym. Przewidywalność intrygi jest na tyle duża, że niezbędny jest jakiś haczyk na widza, żeby go zaintrygować, na krótko zwieść – np. przy okazji filmu Mój chłopak się żeni okazało się, że nic tak nie ożywia schematu jak atrakcyjny i dowcipny gej. Czym zaskoczy nas Zatorski? Może panią Elizą i panem Sułkiem, czyli Martą Lipińską i Krzysztofem Kowalewskim w rolach rodziców bohaterki? Na pewno nie zaskoczył obsadzeniem Artura Żmijewskiego w roli Adama, bo która Polka nie marzy o szlachetnym doktorze Burskim? Szkoda, że aktor powieli to emploi, a widz nie będzie zaskoczony przebiegiem fabuły. A przede wszystkim szkoda, że – jak pisze w swojej recenzji Helena Miłkowska – reżyser nie wykorzystał szansy pokazania na ekranie świata kobiet, słabo obecnego w polskim kinie. Bo przecież kino kobiece wcale nie musi być robione wyłącznie przez kobiety – ale powinno być o kobietach, ich problemach, a nie stereotypach. I niekoniecznie tylko dla pań. Nigdy w życiu! jako komedia romantyczna to chyba raczej kino babskie, oparte na przeświadczeniu, że kobiety takie bajkowe historie chcą oglądać. Czy naprawdę chcą, okaże się po premierze 14 lutego (konieczny był ten kontekst walentynkowy?), ja nie będę wzorować się na swoim ulubionym polityku, uwielbiającym wypowiadać się w imieniu polskich kobiet, mimo że do nich należę. Jeśli po filmie Zatorskiego wyjdą z kina wypełnione pozytywną energią, z przekonaniem, że kobieta jest jak odradzający się z popiołów feniks, to Nigdy w życiu! spełni pożądaną funkcję terapeutyczną, bo w końcu życie nas nie rozpieszcza. A jeśli już mówimy o kobietach, to od stycznia to one kierują „Filmem” – mam nadzieję, że pismo będzie nie tyle „tylko dla pań”, ile po prostu dla ludzi. Myślących.
     





wersja do wydrukowania

zobacz w najnowszym wydaniu:
Może się zacznie robić ciekawie…
Ukąszenie popowe
Co myśli dziewczyna, która unosi sukienkę?
„Dlatego” bardziej „Tylko Rock”
Rokendrol w państwie pop
KAKTUS NIE Z TEJ CHATKI
POTOP POP-PAPKI
WIĘCEJ NIŻ DWA ŚWIATY
Czas kanibalów
Przystanek „Paryż”
Spodziewane niespodzianki
Złudny i niebezpieczny
Faszyzm czai się wszędzie
OD KOŃCA DO POCZĄTKU
O muzyce do czytania i gazecie do słuchania
Dreptanie wokół czerwonej zmory
Rozkoszne życie chełbi
Emigranci, krytycy i globalizujące autorytety
Zielono mi
Roczniki siedemdziesiąte?
Od rytuału do boiska piłkarskiego
O potrzebie rastryzmu
Sen o Gombrowiczu
Pozytywnie
Manewry z dźwiękami
Kochajmy zabytki (czasopiśmiennictwa) – tak szybko odchodzą
Co tam, panie, na Litwie?
Literatura – duch fartowny czy hartowny?
Nostalgiczne klimaty
Wyostrzony apetyt
Szanujmy wspomnienia
Papier kontra ekran
Nie zagłaskać poety
Papier czy sieć?
Rutynowe działania pism fotograficznych
Papiery wartościowe
Kolesiowatość
MODNA MUZYKA NOSI FUTRO
Semeniszki w Europie Środkowo-Wschodniej
Zimowa trzynastka
Popkultura, ta chimeryczna pani
Patron – mistrz – nauczyciel?
Rita kontra Diana
Słodko-gorzkie „Kino”
O produkcji mód
Gorące problemy
GDY WIELKI NIEMOWA PRZEMÓWIŁ
Bigos „Kresowy”
W TONACJI FANTASY Z DOMIESZKĄ REALIZMU
KRAJOBRAZ MIEJSKI
Z DOLNEJ PÓŁKI
KINO POFESTIWALOWE
MATERIALNOŚĆ MEBLI
ŹLE JEST…
NOSTALGIA W DRES CODZIENNOŚCI UBRANA
MŁODE, PONOĆ GNIEWNE
WIEDEŃ BEZ TORTU SACHERA
JAZZ NIE ZNA GRANIC
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
KINO I NOWE MEDIA
PO STRONIE WYOBRAŹNI
AMERYKAŃSKIE PSYCHO
CZEKAJĄC NA PAPKINA
MUZYKA, PERWERSJA, ANGIELSKI JĘZYK
SZTUCZNE CIAŁA, CIAŁA SZTUKI
IKONY, GWIAZDY, ARTYŚCI
MÓWIENIE JĘZYKIEM TUBYLCÓW
CZAS OPUŚCIĆ SZKOŁĘ
MAŁA, UNIWERSALNA
Baronowie, młodzi zahukani i samotny szeryf
ROZBIĆ CODZIENNOŚĆ, ALE NAJPIERW JĄ WYTRZYMAĆ
TECHNO, KLABING, REKLAM CZAR
NASZE ULICE
Z SOPOTU I Z WIĘCBORKA
KRAJOBRAZ PO GDYNI
O TZW. WSZYSTKIM – W „POZYTYWNYM” ŚWIETLE
KOMPUTER DO PODUSZKI?
NA USŁUGACH CIAŁA
WALLENROD Z KOMPLEKSAMI
PARADA STAROŚCI
INKOWIE A SPRAWA POLSKA
CZAROWNYCH CZAROWNIC CZAR
POSZUKIWACZE ARCHITEKTURY OBIEKTYWNEJ
2002 W KINIE
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE
Widoki z pokoju Morettiego
NIE REWOLUCJA, CHOĆ EWOLUCJA
CZAR BOLLYWOODU
ALMODOVAR ŚWINTUSZEK, ALMODOVAR MORALISTA
NIEJAKI PIRELLII I TAJEMNICA INICJACJI
W BEZNADZIEJNIE ZAANGAŻOWANEJ SPRAWIE
GANGSTERZY I „PÓŁKOWNICY”
WYRODNE DZIECI BACONA
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
BYĆ JAK IWASZKIEWICZ
MŁODY INTELIGENT W OKOPIE
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
JEDNI SOBIE RZEPKĘ SKROBIĄ, DRUDZY KALAREPKĘ
ZJEŚĆ SERCE I MIEĆ SERCE
DON SCORSESE – JEGO GANGI, JEGO FILMY, JEGO NOWY JORK
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES
ANTENOWE SZUMY NOWE
BOOM NA ALBUM
O BŁAZNACH I PAJACACH
EKSPRESJA W OPRESJI
BARIERY DO POKONANIA
UWAŻAJ – ZNÓW JESTEŚ W MATRIKSIE
NATURA WYNATURZEŃ
ZABAWNA PRZEMOC
DLATEGO RPG
WIEKI ALTERNATYWNE
CZARODZIEJ MIYAZAKI
DYLEMATY SZTUKI I MORALNOŚCI
WYMARSZ ZE ŚWIĄTYNI DOBROBYTU
MUZA UKRYTA I JAWNE PRETENSJE
BO INACZEJ NIE UMI…
PORTRET BEZ TWARZY
BYĆ ALBO NIE BYĆ (KRYTYKIEM)
MODLITWA O KASKE
ZA KAMERĄ? PRZED KAMERĄ?
CZY PAN KOWALSKI POJEDZIE DO WARSZAWY?
OSTALGIA, NOSTALGIA, SOCNOSTALGIA
TORUŃSCY IMIGRANCI
OFFOWA SIEĆ FILMOWA
BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA...
O femme fatale i innych mitach
Z GAŁCZYŃSKIM JAK BEZ GAŁCZYŃSKIEGO
KONFERANSJERKA
CZYTANIE JAKO SZTUKA (odpowiedź)
BERLIŃSKIE PRZECHADZKI
GRY WOJENNE
WYDZIELINY NADWRAŻLIWOŚCI
ŚMIERĆ ADAMA WIEDEMANNA (polemika)
MIĘDZY MŁOTEM A KILOFEM
DEMONTAŻ ATRAKCJI
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
W CIENIU ZŁOTYCH PALM
3 X L – LIBERATURA, LESBIJKI, LITERNET ALBO LOS, LARUM, LITOŚĆ
(a do tego: pracy precz!)
WSZYSCY Z HRABALA
NA CZYM GRASZ, CZŁOWIEKU?
FILM W SZKOLE, SZKOŁA W FILMIE
MARTWA NATURA Z DŹWIGIEM
ROGI BYKA, NERWICE I ZIELONY PARKER
ZMIERZCH MIESIĘCZNIKÓW
CZARNOWIDZTWO – CZYTELNICTWO
DALEKO OD NORMALNOŚCI
NIE-BAJKA O ODCHODACH DINOZAURA
ŁYDKA ACHILLESA
DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?
LIBERACKI SPOSÓB NA ŻYCIE
PRORADIOWO, Z CHARAKTEREM
KOSZMAR TEGOROCZNEGO LATA
KRAKOWSKIE FOTOSPRAWY
PROBLEMY Z ZAGŁADĄ
CZAS GROZY
KOMU CYFRA?
APIAT’ KRYTYKA
NASZA MM
UWIERZCIE W LITERATURĘ!
W POSZUKIWANIU UTRACONEJ TOŻSAMOŚCI
ZA GÓRAMI, ZA DECHAMI…
FRAZY Z „FRAZY”
TARANTINO – KLASYK I FEMINISTA?
UTRACIĆ I ODZYSKAĆ MATKĘ
WIELE TWARZY EUROCENTRYZMU
IRAK: POWTÓRKA Z LIBANU?
NIEPOKOJE WYCHOWANKA KOMIKSU
I FOTOGRAFIA LECZY
STANY W PASKI
MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU
POŻYTKI Z ZAMKNIĘTEJ KOPALNI
CZACHA DYMI...
DYSKRETNY UROK AZJI
PODZIELAĆ WŁASNE ZDANIE
FORUM CZESKIEGO JAZZU
NADAL BARDZO POTRZEBNE!
KONTESTACJA, KONTRKULTURA, KINO
PIĘKNE, BO PRZEZROCZYSTE
DEKALOG NA BIS
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
WYBIJA PÓŁNOC?
A PO KAWIE SADDAM
TRZECIE OKO
ANGLIA JEST WYSPĄ!
CO W ZDROWYM CIELE
CHASYDZKI MCDONALD JUDAIZMU?
PEJZAŻE SOCJOLOGICZNE
SZTUKA CODZIENNOŚCI SZUKA
PASJA
KOGO MASUJĄ MEDIA?
DWAJ PANOWIE A.
NOWA FALA Z ZIARENEK PIASKU
ULEGANIE NA WEZWANIE
BERLIN PO MURZE
I WCZORAJ, I DZIŚ
MOJE MIASTO, A W NIM...
WYNURZAJĄCY SIĘ Z MORZA
TAPECIARZE, TAPECIARKI! DO TAPET!
NIE TAKIE POPULARNE?
FOTOGRAF I FILOZOF
MODNIE SEKSUALNA RITA
KONTAKT Z NATURĄ KOLORU
MATKI-POLKI, PATRIOCI I FUTBOLIŚCI
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI PO HUCULSKU
NARODZINY SZPIEGOSTWA
ZJEDNOCZENIE KU RÓŻNORODNOŚCI
NIEPEWNI GRACZE GIEŁDOWI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
MADE IN CHINA
Proza pedagogicznych powikłań
„NIE MA JUŻ PEDAŁÓW, SĄ GEJE”
MY, KOLABORANCI
zobacz w poprzednich wydaniach:
WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
PONIŻEJ PEWNEGO POZIOMU… ODNOSZĄ SUKCES