Witryna Czasopism.pl

nr 13 (215)
z dnia 5 lipca 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

SACRUM, PROFANUM, SACROFANUM

Kategorie sacrum i profanum nie tylko mają długą historię, ale zadomowiły się już na dobre tak w dyskursie naukowym, jak i w sferze pozanaukowej, potocznej. Można nawet odnieść wrażenie, że stały się one kategoriami-wytrychami, za pomocą których opisać można wszystko, od rytuałów magicznych po przestrzeń centrów handlowych. Oswojenie sacrum i profanum nie oznacza jednak, że kategorie te przestały rodzić wątpliwości. Wręcz przeciwnie, wciąż budzą pytania, wciąż generują problemy. Wydaje się tedy, iż warto nieustannie podejmować wysiłek pełniejszego rozświetlenia tych ważnych i modnych kategorii.

Jedną z najnowszych prób zmierzenia się z tematyką sacrum-profanum jest ostatni numer kwartalnika literacko-filozoficznego „[fo:pa]” [15 (2008)]. Próbą – powiedzmy to od razu – nie do końca udaną. Zaproszonym przez Redakcję autorom zabrakło bowiem inwencji, przez co większość pomieszczonych w numerze tekstów powiela „prawdy” doskonale już znane i opisane. Mimo to lektura najnowszego numeru „[fo:pa]” przysporzyć może sporo radości i satysfakcji. Dzieje się tak za sprawą trzech publikacji, którym – w ramach sprawozdawczej zachęty – poświęcę nieco więcej uwagi.

Pierwszym spośród wyróżnionych przeze mnie tekstów jest szkic Bogdana Banasiaka zatytułowany Sacrum, czyli utopia uniwersalna. Autor, nawiązując do koncepcji Georgesa Bataille’a, definiuje sacrum jako „uchylającą wszelkie obowiązujące w codzienności i nią rządzące prawa (transgresja) sferę bezsensownego wydatkowania i bezcelowego marnotrawienia”. Z kolei przez profanum proponuje rozumieć „sferę opartą na prawach, normach i zasadach określających ramy funkcjonowania i komunikowania się zbiorowości, czyli zapewniających koherencję i ład, regulowaną zasadą pracy, czyli świadomej (…) i celowej (…) działalności, polegającej na reprodukcji (…) i kumulacji”. Rozróżnienie to wprowadza Banasiak tylko po to, by chwilę później podważyć jego zasadność. Poprzez rekonstrukcję rozumienia sacrum u Markiza de Sade’a pokazuje bowiem, że wprawdzie „tradycyjne sacrum nie służy trywialnej doraźności (…), to jednak spełnia posługi wyższego rzędu, służy perspektywie nieskończoności (wieczności), a za jej pośrednictwem – niejako zwrotnie – służy także” doczesności. Oznacza to, że a) sacrum jest tylko uwzniośleniem trywialnych, a spajających społeczeństwo funkcji: katartycznej, reparacyjnej, merkantylnej oraz (psycho)terapeutycznej; b) sacrum jawi się „jako znamię wydatkowania tylko wówczas, gdy ujmowane jest bezpośrednio i wyłącznie z profanicznego punktu widzenia”, a więc że nie ma charakteru autotelicznego i pozostaje relacyjnie zależne od sfery profanum. Według Banasiaka jedynie u de Sade’a „sacrum zostaje oderwane od trywialnego spragmatyzowania”, przy czym nadanie sacrum samodzielnego statusu wiąże się tu z jego desakralizacją (!). Pogląd ten wydaje mi się ciekawy, nie jest jednak dostatecznie uzasadniony. W przedstawionej przez Banasiaka argumentacji brakuje odniesień do aktualnych wyników badań religioznawczych, a przecież zakwestionowano dziś np. związki praktyk religijnych ze strachem przed śmiercią. Błędne jest również przyjmowane przez Banasiaka założenie, iż wszelkie formy rytuału zakładają chęć komunikacji z transcendencją. Niejasny wydaje mi się nadto status transgresji w myśli de Sade’a. Nie mogę zgodzić się także z twierdzeniem, że myśl Markiza pozbawiona jest wszelkiej celowości, jako że celem działań libertyna jest jego suwerenność. Wskazane wątpliwości nie są jedynymi, jakie powstają w trakcie lektury omawianego tekstu. Nie przesądzają jednak o jego wartości, gdyż najważniejszy walor szkicu stanowi próba ujęcia sacrum jako fundamentalnej dla kultury wersji myślenia utopijnego. Myślę, że to nowatorskie spojrzenie może wnieść wiele pożytku do dyskursu humanistycznego.

Drugim z tekstów, który warto wyróżnić, jest moim zdaniem scenariusz (?) Zbigniewa Masternaka zatytułowany Jezus na prezydenta. Łączą się w nim wątki religijne, polityczne oraz etyczne. Wiele tu groteski, humoru sytuacyjnego, gorzkiej ironii. Autor zręcznie posługuje się także zasadą intertekstualności, jako że scenariusz obfituje w liczne aluzje do popularnych seriali czy filmów. Poza tym charakter utworu przypomina średniowieczne teksty parenetyczne, a wykreowana rzeczywistość daje się opisać za pomocą stworzonej przez Jacka Sieradzana kategorii sacrofanum (pisze o niej w zamieszczonym w „[fo:pa]” tekście pt. Iluzje Jaźni i Boga).

Ostatnią z wyróżnionych przeze mnie publikacji jest projekt Kamili Siwińskiej pod tytułem Madonny. Składa się na niego dobrze dobrany fragment z Testamentu Rainera M. Rilkego, uzupełniony o trzy fotografie w nowoczesny sposób podejmujące tematy maryjne.

Zdjęcia Siwińskiej budowane są na podstawie różnorodnych inspiracji i odmiennych języków. Widać w nich ślady manieryzmu, „metodologię” postmodernizmu (Madonna jako Chrystus cierniem ukoronowany) czy podejście dialogiczne (atrybutami Madonn jest tu, przywołujący na myśl Szoah, drut kolczasty).

Przywołane przeze mnie publikacje wystarczają, by zachęcić PT. Czytelników do pełnej lektury „[fo:pa]”. Dodatkową zachętą niech będzie zamieszczony tam wiersz Marcina Badury. Oto on:


znowu uwierzyłem w coś, czego nie ma
choć może, skoro w ciebie wierzę, już jesteś
choć może ty wierzysz we mnie, skoro jestem i wierzę
choć raczej jesteśmy jak bliźniacze wszechświaty lub ugotowane ziemniaki

stygniemy

Marcin M. Bogusławski

Omawiane pisma: „[fo:pa]”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
SPAL ŻÓŁTE KALENDARZE
BEZ ZNIECZULENIA
2 + 2 = 4

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt