Witryna Czasopism.pl

nr 10 (212)
z dnia 20 maja 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | teraz o… | wybrane artykuły | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

IDEAŁY UPADŁY, NIECH ŻYJĄ IDEAŁY

Arkadiusz Wierzba

Z nowoczesnymi transpozycjami bukolicznego mitu w naszej, ponoć odczarowanej, epoce spotykamy się na każdym kroku: w filmach, książkach, w pouczeniach rodziców. I nic w tym dziwnego lub nagannego. Ale gdy bukoliczne danie serwuje nam historyk idei i filozof, czyli ktoś, kogo słuch powinien być szczególnie wyczulony na dźwięk pasterskiej fletni, można czuć się zaniepokojonym. Tym bardziej, gdy bukoliczne fantazje nazywa się „myślami konserwatywnego Polaka” [Maciej Urbanowski, Myśli konserwatywnego Polaka, „Europa” nr 20/2008].

 

KTO SIĘ BOI SPOTKANIA ZE ZJAWĄ?

Anna Ryguła

W kulturze nic nowego nie może być powiedziane. Wszyscy siedzimy na wielkim wysypisku myśli i słów i uprawiamy recykling. Chętnie, niechętnie lub nieświadomie. W każdym tekście, który właśnie powstaje, a jutro wyjdzie do druku, pełno będzie porównań. Oplata nas gęsta sieć odniesień i kontekstów. Ale „Spotkania z Zabytkami” (nr 5/2008) obroniły się przed wszechogarniającą „recyklingowością” słowa. Nie wiem, gdzie ukrywali się autorzy tekstów, gdy nastała era rządów braci: „Jak”, „Podobny” i „Jakby”, ale wydają się być zupełnie wolni od opresji tych trojga. I to jest właśnie oldskul.

 

MASŁOWSKA RZĄDZI, CZYLI CO BY BYŁO, GDYBY MALINOWSKI WYMYŚLAŁ MI TYTUŁY

Grzegorz Wysocki

Na początek wstępniak naczelnego – z numeracji wynika, że mamy do czynienia z jubileuszową, bo pięćdziesiątą „Lampą” [5 (50) 2008], więc wypadało, by Dunin-Wąsowicz poświęcił temu faktowi kilka zdań. Oczywiście, stali czytelnicy miesięcznika wiedzą, że niezupełnie jest to 50. numer, bo zdarzały się numery łączone, ale – oddajmy sprawiedliwość – zdarzały się one stosunkowo rzadko. Dunin skromnie przyznaje: „Nie strzelamy korkami od szampana. Nie zażeramy się tortem z bakaliami. Wydajemy kolejny normalny numer”.

 

TANDETA W SZTUCE

Magdalena Galas

W jakiej jeszcze zaskakującej formie może objawić się kicz, pokazuje Olaf Cirut w artykule pt. Niko Pirosmani [„-grafia” nr 3-4 (20-21) 2007/2008]. Portretuje w nim artystę gruzińskiego, malującego swoje obrazy na – uwaga! – czarnej ceracie. Wynikało to zapewne z jego ubóstwa, gdyż większość zleceń wykonywał za butelkę bimbru lub za jedzenie. Cirut pisze o tym anonimowym dla nas twórcy, że: „wkroczył w niezwykłe rejony abstrakcji, syntetycznego języka znaków, umownej przestrzeni, którą teraz po dziesięcioleciach przypisujemy dokonaniom Picassa czy Braque'a”.

 

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt