nr 22 (200)
z dnia 20 listopada 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | teraz o… | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Anna Bajor-Ciciliati
W najnowszym, listopadowym wydaniu „Dialogu” (11/07) na plan pierwszy wysunięty zostaje temat współczesnego heroizmu. Numer przynosi skromny, oparty na materiałach archiwalnych Ośrodka KARTA, tekst Mateusza Sidora Stefek partyzant. Młody dramaturg z dużym wyczuciem formy i języka ukazuje niezbyt dobrze znane (bo mało chlubne) aspekty działalności Armii Krajowej. Zgodnie z najnowszą wiedzą historyczną o czasach wojennych i powojennych dekonstruuje mit polskiej armii, prezentując obraz „bohatera na opak” naszych czasów.
Arkadiusz Wierzba
Na horyzoncie nie widać sposobu uzgodnienia kakofonii głosów, które odzywają się, gdy ktoś tylko poruszy problem kanonu. Powiada się: kanon nie istnieje, istnieją tylko kanony. Kanon istnieje, tworzy go rynek. Kanon nie istnieje, to uniwersytecki fantazmat. Sienkiewicz należy do kanonu, Gombrowicz nie... Potrzeba hierarchii wciąż jest jednak niezwykle silna i umotywowana społecznie. Ten frapujący rozgardiasz postanowił nieco uporządkować Jerzy Franczak, który na łamach najnowszego numeru „Kresów” 3/2007 omawia dzieje dotychczasowego sporu wokół kształtu kanonu najnowszej literatury polskiej (Przemysł kulturowy czy symulacja).
Maciej Stroiński
Dzieła omawiane w pierwszym wydaniu działu ideowego „artPAPIERU” nr 22/2007 są sobie bliskie tak tematycznie, jak „towarzysko”. Derek Attridge (Jednostkowość literatury), Maurice Blanchot (Literatura ekstremalna), Michał Paweł Markowski (Nieobliczalne) – wiadomo, dekonstrukcja. Guy Debord (Dzieła filmowe) i Jacques Rancière (Estetyka jako polityka) – francuscy marksiści „z tamtych lat”. Polski tłumacz Attridge’a i Rancière’a – Paweł Mościcki – to zarazem komentator-redaktor Blanchota i uczeń Markowskiego; Rancière’a i Blanchota wydał zaś w Polsce eks-szef oficyny, która opublikowała książkę Deborda, czyli Piotr Marecki. Tak więc wszystko w rodzinie.
Katarzyna Wajda
Te trzy seriale to tylko część tego, co dał Kuba polskiemu kinu. Kuba – bo tak nazywają go przyjaciele – czyli Janusz Morgenstern, reżyser znany i uznany, choć zazwyczaj w cieniu kolegów – Wajdy, Kutza, Munka. 16 listopada skończył 85 lat i ów jubileusz to świetna okazja, by przypomnieć, ile rodzima X Muza mu zawdzięcza. „Jako reżyser chciałem opowiedzieć o wydarzeniach, które wpłynęły na biografię moją i mojego pokolenia” – mówi na łamach listopadowego „Kina” (nr 11/2007, Opowiadałem zawsze o wydarzeniach z mojej biografii – z reżyserem rozmawia Piotr Śmiałowski).
Aleksandra Kędziorek
Zdecydowana większość pism poświęconych sztukom pięknym to publikacje dla zwykłego czytelnika – „popatrz,” mówią, „mój drogi, pokażę ci ładne obrazki, nie zanudzę tekstem, a prosto wytłumaczę to, do czego inni używają słów wyłącznie wielosylabowych”. Zdecydowana mniejszość to czasopisma stricte naukowe, które czytelnika spoza kręgu wtajemniczenia zniechęcają artykułami o kilku centymetrach malowidła w nieznanej nikomu miejscowości. Na tym tle pozytywnie wyróżnia się Kwartalnik Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego „Quart”.
Grzegorz Wysocki
Co tu dużo kryć: kolejny numer „Literatury na Świecie” (5-6/2007) to kolejny świetny numer „Literatury na Świecie”. Poświęcono go dwóm niezwykłym twórcom: poecie amerykańskiemu, Jamesowi Schuylerowi, i angielskiemu, W.H. Audenowi. Głównym bohaterem numeru uczyniono tego pierwszego, poświęcając mu całe trzysta stron, podczas gdy Audenowi w udziale przypadło ich niespełna sto. Nie zmienia to jednak faktu, że i w drugiej części pisma, skromniejszej objętościowo, sporo się znajdzie rarytasów.
Marcin Bałczewski
Jan Kurowicki przeciwstawia brudowi nie czystość, a sterylność – rozumianą jako pewną wadę, płaskość, nijakość. Sterylni bohaterowie to ci, których autorami są grafomani czy trzeciorzędni pisarze. Bohaterowie muszą mieć skazy, czyli muszą być po części ubrudzeni. Powiem jeszcze, że Jan Kurowicki dywaguje w eseju na temat Doliny Rospudy, dość ostro, aczkolwiek racjonalnie i trzeźwo [„Autograf” nr 3 (97) 2007]. Wszystkie strony sporu mogłyby dużo wynieść z jego słów, gdyby tylko przeczytały ten szkic i trochę pomyślały.
Magdalena Galas
Tatiana Tołstoj w Kysiu na tle zagłady atomowej, która doświadczyła Moskwę, poza ludźmi dotkniętymi masową amnezją, jedzącymi myszy, pokazuje człowieka, który pamięta czasy sprzed wybuchu i za wszelką cenę chce, aby ta pamięć przetrwała dla kolejnych pokoleń: z uporem maniaka ku zupełnej konsternacji ludzi stawia w ogródkach tabliczki z nazwami „dzielnic”. Fotograf zamiast tabliczek ma film ze światłoczułą substancją lub matrycę, na której piksel po pikselu zapisuje pamięć swoich czasów. W ostatnim numerze czasopisma „Camera Obscura” [2 (4) 2007] przedstawione zostały różne relacje zachodzące między fotografią a pamięcią.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt