nr 16 (194)
z dnia 20 sierpnia 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
„W numerze – ‘triumfalny’ powrót malarstwa” – ogłasza Andrzej Saj w słowie wprowadzającym do najnowszego wydania „Formatu” [nr 1 (51) 2007 – pismo ukazało się w lipcu 2007]. Nie pytamy, „czy malarstwo ma jeszcze siłę przebicia w sztuce zdominowanej przez najróżniejsze, przechodzące płynnie jedne w drugie techniki i media. Ponieważ wiemy, że ma” – deklarują Patrycja Sikora i Piotr Stasiowski (Malarstwo: prąd zmienny). „Czy to się podoba kuratorom, krytykom oraz dyrektorom, czy też nie, malarstwo wróciło do łask, stało się trendy, cool i sexy, znowu zawróciło w głowach publiczności i kolekcjonerów, znów zachwyca swoimi nieograniczonymi możliwościami”, dodaje Krzysztof Stanisławski (Powrót malarstwa).
Ostatnio wiele mówiono o kondycji malarstwa. Były ku temu dobre okazje. Kolejne wystawy, organizowane na przełomie 2006 i 2007 roku, takie jak: Nowi dawni mistrzowie – wystawa przygotowana przez Donalda Kuspita w gdańskim Muzeum Narodowym (i wydana z tej okazji jego książka Koniec sztuki), Malarstwo polskie XXI wieku w warszawskiej Zachęcie, wreszcie Nowe tendencje w malarstwie polskim w Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy, prowokowały do stawiania zasadniczych pytań. Dyskusje, zwłaszcza w przypadku gdańskiej wystawy, wyszły dalece poza zacisza pism specjalistycznych. Spierano się na łamach pracy codziennej, co jest raczej rzadkim w Polsce obyczajem (patrz: dyskusja wokół książki i wystawy Kuspita na łamach „Dziennika”).
Czy mówienie o triumfie malarstwa nie trąci przesadą? Czy nie jest to „chciejstwo” niektórych autorów „Formatu”? Czy nie doszło do przypadkowego zbiegu kilku mniej lub bardziej medialnych wystaw? Nie minęło wiele czasu i Artur Żmijewski swoją książką Drżące ciała oraz „manifestem” ogłoszonym na łamach „Krytyki Politycznej” rozpętał bardziej zasadniczą dyskusję dotyczącą funkcji sztuki, nie sprowadzając całego problemu do rozmowy o wyższości jednej techniki nad drugą. Także uczestnicy dyskusji „Czy Polacy potrzebują sztuki najnowszej?”, toczącej się obecnie na łamach „Tygodnika Powszechnego”, spierają się o różne kwestie, ale nie o rangę malarstwa (jak dotąd wzięli w niej udział: Dorota Jarecka, Izabela Kowalczyk, Adam Mazur, Maria Poprzęcka i Agnieszka Sabor). Pytanie o kondycję malarstwa zdaje się nie tyle nieistotne, lecz źle postawione. Spór, zwłaszcza wokół propozycji Kuspita, odszedł w niepamięć. Być może sprawiła to owa nieszczęsna wystawa. O ile o książce Koniec sztuki warto było rozmawiać, to ekspozycja w Muzeum Narodowym okazała się – by powtórzyć opinię Krzysztofa Stanisławskiego – kompromitacją wszystkich tez autora. Zamiast płócien Luciana Freuda oglądaliśmy smętne naśladownictwa odległych akademizmów (z jedną różnicą: wydatniejszym ukazaniem narządów płciowych), uzupełnione o twórczość lokalnych, gdańskich artystów. Gorzej, niektórym się marzyło, że Nowi dawni mistrzowie staną się fundamentem założycielskim pod nową sztukę, godną nowej, IV RP. Przesadzam? Inaczej niż Andrzej Saj, przeczytałem dołączony do książki Kuspita tekst ówczesnego dyrektora Narodowego Centrum Kultury, które tak hojnie wsparło organizację tej wystawy.
Polecam jednak lekturę najnowszego „Formatu”, nie tylko dla przypomnienia niedawnych sporów. Ponowne zainteresowanie malarstwem jest faktem, ale ten proces można obserwować od kilku lat, o czym przypomina tekst Krzysztofa Stanisławskiego. Także w Polsce o podobnym zjawisku można mówić od jakiegoś czasu, by tylko wspomnieć o zainteresowaniu, z jakim spotkała się twórczość grupy Ładnie, ale też Dominika Lejmana i wielu innych artystów. Dzisiaj nazwisko Wilhelma Sasnala jest odmieniane nieustannie i przez wszystkie przypadki. Skąd to oczekiwanie przełomu, przebijające się w niektórych wypowiedziach w „Formacie”? Zdaje się, że dla wielu zwolenników wystawy i książki Kuspita, powrót malarstwa ma oznaczać potępienie nowych mediów i wszystkich „nieklasycznych” form wypowiedzi. Dla tych stale za-wczoraj-wczorajszych podstawą jest podział na media „dobre” (czytaj: malarstwo, rzeźba, grafika) i „złe” (fotografia, wideo, instalacje, performance). Oni nie zgadzają się na połowiczność, na brak potępienia. Stąd ich zachwyt nad Kuspitem. Może upraszczam, ale czy takich głosów w Polsce nie można usłyszeć? Tymczasem rzeczywistość sztuki stale się zmienia, proste wyróżniki zdają się przemawiać do niewielu. Ostatnie wystawy Darrena Almonda w Centrum Sztuki Współczesnej i Billa Violi w Zachęcie zebrały pochwały nawet od stałych „kwękaczy”. Jedynie Barbara Majewska w ostatniej „Więzi” wycedziła „Niestety, nie Rembrandt z tego wynika” (Żart, zgroza i blask, nr 7-8/2007).
Jak zauważa Grzegorz Dziamski w tekście poświęconym twórczości Gerharda Richtera Malarstwo w czasach pluralizmu: „Malarz może dzisiaj malować jak Grzegorz Sztwiertnia i jak Leon Tarasewicz, jak Ignacy Czwartos i Dominik Lejman, Jakub Adamek i Wojciech Leder, Jacek Dłużewski i Łukasz Huculak. Może malować, jak chce. Czy to oznacza, że malarstwo straciło sens […]? Nie. Jeżeli jednak malarz chce przywrócić malarstwu znaczenie, musi wyjść poza malarstwo”. Wiele takich prób można było zobaczyć na obu wspomnianych już wystawach w warszawskiej Zachęcie i bydgoskim BWA.
W tym poszukiwaniu miejsca malarstwa warto sięgnąć po jeszcze jeden tekst z aktualnego wydania „Formatu”. Tomasz Załuski pisze w nim o przekraczaniu granic medium (Jednostkowa wielość wideomalarstwa). Przykłady dzieł Dominika Lejmana, Konrada Kuzyszyna czy Anny Orlikowskiej wskazują na zjawisko „przenoszenia się i upartego pozostawania na terytorium sztuki ‘nowych mediów’ pewnych nawyków lub dyspozycji twórczych, określonej logiki twórczego myślenia, specyficznej wrażliwości oraz sposobu ujmowania świata czy wreszcie zbioru szczegółowych zagadnień ukształtowanych na gruncie ‘warsztatu’ malarstwa i rzeźby jako tradycyjnych dziedzin lub mediów sztuki”. Ale też malarstwo (i rzeźba) uzyskują nowe, większe możliwości.
Jaka jest przyszłość malarstwa i samej sztuki? Warto jeszcze, za Stanisławskim, przywołać słowa Marii Poprzęckiej. „Co zrobić, żeby zatrzymać ideał? […] Przede wszystkim nie dawać posłuchu katastroficznym lamentom. Spojrzeć na sztukę. Ma się dobrze”.
Omawiane pisma: „Format”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt