nr 5 (183)
z dnia 5 marca 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Całomiesięczne świętowanie różnych Dni stało się już chyba w Polsce zwyczajem. Od końca listopada, tuż po tym, jak gasną świeczki po... Halloween, możemy cieszyć się Wesołymi Świętami i Szczęśliwym Nowym Rokiem; w styczniu trwa karnawał, więc zasadniczo każdy dzień jest świąteczny, a poza tym gra nam Wielka Orkiestra. Luty upływa w atmosferze Miłości, potem jest Miesiąc Kobiet, dalej Święto Wiosny, Jajek i Kurczaczków, w maju czcimy nasze Matki, w czerwcu Dzieci i Ojców. W miesiącach letnich celebrujemy Odpoczynek, we wrześniu świętujemy Patriotyczne Rocznice, w październiku doceniamy trud Nauczycieli. Marzec, jak wspomniałam, upływa pod znakiem Dnia Kobiet. Panie ochoczo korzystają z okazji i w ramach „babskiego dnia” udają się do kosmetyczki, fryzjera, kupują nową maskarę, idą z przyjaciółką na kawę. Panowie, z szacunku dla świeckiej tradycji, obdarowują je kwiatami, czekoladkami, zabierają do kina. Trzeba jednak przyznać, że na marginesie tego raczej komercyjnego zainteresowania kobietami ma miejsce ważna dyskusja na temat kobiecości, sytuacji kobiet, kobiecych postaw i poglądów. Ta dyskusja przybiera chwilami postać sporu, a czasem nawet kłótni. Istotne wydaje mi się jednak to, że ścierające się ze sobą opinie należą do kobiet, że coraz częściej i głośniej właśnie kobiety, z pozycji podmiotu, mówią o świecie. Że ten kobiecy głos ma znaczenie.
Znaczną część marcowego numeru miesięcznika „W drodze” (nr 3/2007) poświęcono właśnie kobietom, a dokładnie – zagadnieniu kobiecej kruchości i agresji. Znamienne wydaje mi się, że teksty dotyczące tego tematu poprzedza blok zatytułowany Zła się nie ulęknę, nawiązujący do bieżącego okresu liturgicznego w Kościele, czyli Wielkiego Postu. Wśród artykułów tam zamieszczonych znajdziemy omówienie filmu Grbavica Jasmili Žbanić, napisane przez Katarzynę Jabłońską, oraz fragment Objawienia Bożej miłości średniowiecznej angielskiej mistyczki Juliany z Norwich. Całemu numerowi patronuje zmarła niedawno aktorka Krystyna Feldman. W swoim felietonie żegna ją ojciec Jan Góra.
Spośród tekstów z części Kobieca kruchość i agresja na szczególną uwagę zasługuje artykuł Konkubina z Gibka francuskiego dominikanina Philippe’a Lefebvre. Jest to zapis wykładu wygłoszonego podczas dominikańskiego kongresu teologicznego „Teologia wcielenia dzisiaj”. Autor, odwołując się do Ksiąg Starego Testamentu, dowodzi, że sposób, w jaki traktowana była kobieta, odpowiadał stosunkowi człowieka do Boga i że ciało kobiety „konstruuje” Biblię: „Tempo historii świętej to ciało kobiet-z-Bogiem, który jest jego dawcą. Życie Racheli tworzy punkty odniesienia w czasie, wytyczające jej własną historię i historię jej bliskich, ale od tej pory także historię całego Izraela. Stary Testament regularnie nawiązuje do tej kobiety”. Dalej czytamy, że Bóg przejawia się w ciałach kobiecych „tak, jak przejawia się we wszystkim, na co patrzymy złym okiem albo czego w ogóle nie dostrzegamy”. Następnie Lefebvre przytacza historię z Księgi Sędziów, w której Lewita, chcąc samemu uniknąć gwałtu, oddaje napastnikom swoją towarzyszkę. Kobieta jest gwałcona całą noc, umiera nad ranem, Lewita natomiast rozcina jej ciało na dwanaście części i wysyła do dwunastu plemion Izraela. Ten gwałt pociąga za sobą inne zbrodnie, w tym gwałty na wielu kobietach. Autor podaje kolejne przykłady pohańbionych kobiet i zestawia je z fragmentami, w których mowa o stosunku mężczyzn do Boga. Wskazuje na analogię, jaka zachodzi między zgwałconą konkubiną, której ciało podzielono, a Chrystusem, dzielonym w Eucharystii: „Ciało niewinnego, pohańbione, pogwałcone, wydane na pastwę zgrai mężczyzn, którzy dla swojej uciechy odzierają je z szat: to właśnie przeżywa Jezus po tym jak wydał swoje ciało.” Konkubina z Gibea jest zatem antycypacją przemocy zadanej Jezusowi, kobiecą prefiguracją jego ofiary. Interpretacja dominikanina, niewygodna, bo w ogóle przywołująca krzywdę kobiet, skojarzyła mi się z Penelopiadą Margaret Atwood. W książce, będącej przepisanym na nowo mitem o Odyseuszu i Penelopie, autorka zastanawia się nad przyczynami powieszenia dwunastu służek królowej Itaki. „Oficjalna” wersja głosi, że poniosły one karę za nierząd z zalotnikami swojej pani. Jako czytelniczka Odysei nigdy na te powieszone dziewczęta nie zwróciłam uwagi. Zdumiewające, jak wiele zupełnie pomijanych w popularnym przekazie historii gwałtu i przemocy na kobietach leży u fundamentów naszej kultury.
O tym, że niewinna ofiara kobiet nie jest tylko wyrafinowaną metaforą, ale ponawianym wciąż faktem, świadczy Esma, bohaterka filmu Grbavica, o którym pisze Katarzyna Jabłońska w artykule Piękno, które zbawia. Autorka zwraca uwagę na aspekt trudnego piękna w historii kobiety. Przemilczany dramat oddziela Esmę od ludzi, oddala ją od córki, owocu bestialskiego gwałtu serbskich żołnierzy. Jednak jest coś, co je dla siebie ocala, co w ogóle pozwala im być razem: miłość, która narodziła się z doświadczenia piękna. „Zapomniałam, że na świecie istnieje piękno” – opowiada Esma o swoim spotkaniu z nowo narodzoną córeczką, którą zamierzała oddać. Maleńka Sara (...) zachwyciła swoją matkę bezbronnością i pięknem.”, pisze Jabłońska. O ile w biblijnych opowieściach kobiety są bezimienne i nie mają prawa głosu, przez co uosabiają Boga milczącego, o tyle w Grbavicy możemy je usłyszeć: „Ściszony ton tej porażającej opowieści brzmi głośniej od bomb. Sama zaś opowieść jest niejako głosem zhańbionych ofiar”, stwierdza autorka.
Zło nie zawsze jest czynem, czasem tym, co zadaje najdotkliwsze rany, jest bierność. Opowiada o tym Bartosz Wieczorek w tekście poświęconym dziełu Ingmara Bergmana Tam, gdzie rosną poziomki. Bohaterem filmu jest profesor Izaak Borg, pozornie dobry człowiek, wspaniały naukowiec. Na jego życiu kładzie się jednak cień, który powoduje, że człowiek ten nie żyje w pełni. Skazą okazuje się emocjonalny chłód Borga, jego obojętność. To one zniszczyły przed laty jego małżeństwo i nieustannie trują innych bliskich mu ludzi. Odkrycie prawdy o sobie i uznanie swojej winy jest dla bohatera uwalniające. Wieczorek za Martinem Buberem twierdzi, że tylko aktywne przyjęcie odpowiedzialności za własne życie i obraną drogę może uczynić człowieka szczęśliwym.
Spośród reszty tekstów godny polecenia jest artykuł Elżbiety Wiater Twarz Boga. Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, co natura kobiety, rozpatrywana tylko z perspektywy fizjologicznej, mówi o boskiej naturze. Maja Jaszewska w tekście 200 procent normy porusza problem kobiecej ambicji, która nierzadko prowadzi do wyparcia cech uznawanych tradycyjnie za kobiece i przejęcia męskich, takich jak agresja czy skłonność do rywalizacji. Elżbieta Sujak w tekście poświęconym kobiecemu kierownictwu duchowemu mówi o różnicach między męską i kobiecą ascezą, pułapkach, w jakie wpadają osoby przewodzące duchowo kobietom oraz o sensie i potrzebie takiego duchowego kierownictwa. Interesujący jest również felieton jezuity Dariusza Kowalczyka Dobry ksiądz, to eksksiądz?, komentujący ostatnie głośne odejścia znanych kapłanów.
Powiedziałabym o „W drodze”, że jest pismem, które nie ściga się ze światem pędzącym z zawrotną prędkością. Niewątpliwą zaletą miesięcznika jest to, że z zalewu rozmaitych faktów i fakcików wybiera te niekoniecznie najbardziej jaskrawe i głośne. Nie ma w marcowym, bardzo przecież kobiecym numerze, odniesienia do burzliwej medialnej debaty zwolenników i przeciwników aborcji. Wszystko, co ważne, rozgrywa się głęboko pod powierzchnią, media pokazują zaledwie wierzchołek góry lodowej. Żeby dotrzeć do sedna problemu, potrzeba chyba więcej wrażliwości. „W drodze” uczy, że warto czasem chodzić drogami mniej uczęszczanymi i pokazuje, jak to robić. Polecam to pismo wszystkim spragnionym nowych widoków i tym, którzy nie lubią chodzić na skróty.
Omawiane pisma: „W drodze”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt