nr 8 (186)
z dnia 20 kwietnia 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | wybrane artykuły | przeglądy prasy | teraz o… | autorzy | archiwum
Czesław Robotycki
Do niedawna patriotyzm nie był w modzie, bo między innymi antropologia kulturowa i politologia nieustannie mówiły o poprawności politycznej i wielokulturowości. Padają wśród badaczy tezy stwierdzające, że przy współczesnym mieszaniu się migrującej nieustannie ludności coraz trudniej mówić o narodach w dotychczasowych pojęciach. Ale widać, że teraz jakby wahadło się przesuwa, a przekonanie o tym, że naród jest pewnego rodzaju wartością, zaczyna się przejawiać nie tylko w Polsce. Moim zdaniem naród jako kategoria nie zginie, ani miłość do niego, czyli patriotyzm; będzie tylko niezwykle trudno wyznaczyć, jak on ma funkcjonować.
Grzegorz Mucha
Pismo „Teraz Rock” (nr 4/2007) nazwałbym spadkobiercą linii prezenterów radiowej Trójki. Tak się bowiem składa, że prowadzący audycje muzyczne w latach 70. i później, mieli olbrzymi wpływ na kształtowanie się gustów muzycznych w społeczeństwie, znacznie większy od ich kolegów na Zachodzie. Czego nie zaprezentował na antenie pan Kaczkowski, tego na ogół ludzie nie znali. Nawet nieliczni, którzy wyjeżdżali za granicę, nabywali przede wszystkim płyty zasłyszane wcześniej w Polskim Radiu. Oczywiście, dziś sytuacja jest zupełnie inna. Żadna stacja radiowa czy pismo muzyczne nie kształtuje już gustów. Ale słuchacze dawnej Trójki do dziś tworzą sporą, zamkniętą grupę fanów rocka.
Grzegorz Wysocki
Największe wrażenie w archiwalnym już „Dialogu” (nr 1/2007) zrobiła na mnie jednak wstrząsająca sztuka Kop, napisana przez Andresa Veiela i Gesine Schmidt: przerażająca, przechodząca ludzkie pojęcie historia o zamordowaniu przez swoich rówieśników chłopaka z sąsiedztwa, o morderstwie ukartowanym przez znajomych z jednej wioski, wśród których bohater przez lata dorastał, chodził do szkoły i budował domki na drzewach. Kop to – jak go określili w tytule tekstu Włodzimierz Nowak i Friederike Lippold – „sceny codzienne z Dolnej Brandenburgii”, przygnębiający, bolesny, depresyjny obraz współczesnych Niemiec Wschodnich skażonych biedą, ksenofobią i nacjonalizmem.
Grzegorz Tomicki
Czy koniecznie musimy wobec miłości przyznawać się do poznawczej klęski? A może powinniśmy? Czy drobiazgowo analizowana miłość w istocie jej nie niszczy? Czy miłość nie jest ułudą, która rozpoznana jako ułuda właśnie przestaje być ułudą, a tym samym miłością? Być może tak jest. Być może jednak prawdziwej miłości nie są w stanie zagrozić jakiekolwiek intelektualne roztrząsania, natomiast brak wiedzy na temat mechanizmów działania tego najpiękniejszego i najbardziej pożądanego z uczuć może doprowadzić i w istocie doprowadził już do niejednej tragedii. Dlatego nie bójmy się przystawiać do uczuć miary rozumu, miejmy tylko przy tym na względzie pewną niezbywalną nieadekwatność, nieprzystawalność obu tych sfer naszego życia.
M.K.E. Baczewski
Z religijnego punktu widzenia sytuacja Księcia Egipskich Ciemności jest nie do pozazdroszczenia. Nikt nie włączy jego imienia do litanii, nie mówiąc już o ofierze na tacę. Za jego czarną duszę nikt nie da na mszę (chyba że na czarną). Co najwyżej należy mu się ogarek, i to tylko od zapobiegliwych. A przecież skłonni bylibyśmy przyznać, że pełni jakąś tam funkcję i rolę, choćby nawet iluzoryczną, i że za to pełnienie ponosi wysoką cenę. Płaci zbawieniem duszy. Wiekuistym potępieniem.
Czy Szatan może być zbawiony? W świetle augustyńskiej koncepcji wolnej woli odpowiedź na to pytanie brzmi następująco: wpierw musiałby zechcieć.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt