Witryna Czasopism.pl

PIERWSZY KWIETNIA 2007
z dnia 1 kwietnia 2007
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

NAJLEPSZY PRZYJACIEL PSA

Mam siostrę, Marzenę, która ma syna, Kajtka, który z kolei ma psa, Kubka. Kubek, który jako jedyny z tej trójki nie gościł jeszcze na łamach „Witryny Czasopism”, jest sznaucerem średnim o owłosieniu barwy czarnej złamanej „pieprzem i solą”. Uformowano go au naturel, bez majstrowania przy uszach i ogonie, z drobnym ustępstwem na rzecz wizyt u fryzjera. Tak jak swoi opiekunowie, Kubek nie przepada za pinczerami i pudlami, z jeszcze większą rezerwą odnosząc się do psich „miłośników”, którzy z miłości tej zaganiają swoje utapirowane ruchomości na branżowe wystawy i konkursy, z czego niezły ubaw mają psy właścicieli wyluzowanych bądź żadnych, czyli bezpańskie. Zdrowiej jest wyjadać ze śmietnika niż z miski snoba i frustrata.


Kubek to pies swoich czasów, nowoczesny, nad laptopem panujący, w czym nie ustępuje mu dziecko swoich czasów, Kajtek. Ten drugi pokazał mi ostatnio zapis sieciowych wyczynów tego pierwszego. Otóż, naoglądawszy się psiej pornografii (ach, ta bulterierzyca, ta rottweilerówna, ta jamniczka szorstkowłosa!), Kubek zechciał zainwestować w intelekt swój i odwiedził stronę wydawnictwa „Wesz w amoku”. Z oferowanych druków cyklicznych wybrał miesięcznik „Psia Mać” i zamówił jego roczną prenumeratę za pobraniem. Kajtkowi udało się przechwycić pierwszy przysłany numer (4/2007) tego głęboko niszowego pisma, dzięki czemu mogę zdać tu oto relację z lektury.


W kwietniowym wydaniu „Psiej Maci” blok tekstów z sesji naukowej zorganizowanej w lutym przez Polski Związek Kynologiczny pod hasłem Pieski żywot: psychopatologia. Jednym z błyskotliwszych wystąpień konferencyjnych jest referat Stefana Rębacza Alieny. Psy jako wygnańcy metafizyki. Rębacz wychodzi od małpy, konkretnie – od sportretowanego w filmie Być jak John Malkovich szympansa Eliasza. Kto widział, ten wie, co uczyniło z Eliasza szympansa domowego: w bodaj jedynej w historii kina retrospekcji z punktu widzenia małpy Eliasz wraca do wspomnienia ludzkiej inwazji na swoją rodzinę. Człowieki postanowiły uszczęśliwić małpkę swoim szczęściem i tako wytrąciły ją z metafizycznej i geograficznej pozycji, jakiej się była dorobiła. Psy, oprócz dingo, mają tak w ogólności: tworzą gatunek udomowiony, czyli uczłowieczony. Rębacz twierdzi, że wydarcie psów ze „stanu natury” zapadło w nie głęboko, tak głęboko, że nadal sobie w nich spoczywa i nie gnije wcale. Gdyby objawił się taki np. psi Herbert Marcuse, autor, powiedzmy, Erosa i domestykacji oraz Psa jednowymiarowego, no, to byśmy się doigrali: psy odkryłyby wreszcie, jak znalazły się na swojej obecnej pozycji (czyli u boku człowieka, tudzież w pobliżu kapci jego) i co je tam trzyma. Zachodzi obawa, że tą wiedzą pokrzepione, zechciałyby zerwać z wizerunkiem najlepszych przyjaciół człowieka i zagryzłszy, kogo trzeba, gromadnie wyjechałyby na Majorkę ku nieustającym wakacjom. Karol Marks z rodziny psowatych wysunąłby tedy słuszną tezę, że świadomość określa byt.


„Wizerunek rottweilerów jako kocich zabójców to robota lobby pilotowanego przez ratlerki, które, oczerniając współbraci, zamierzają wybielić siebie” – wyjawia w tekście pt. Ratlery i „sprawa kocia” Marzanna Masełko. Masełko przygląda się ratlerskiej organizacji „Cat Watch”, prowadzącej w sieci stronę do zwalczania tych pręgowanych „zdrajców rasy” (której?!). „Cat Watch” głosi, że koty postanowiły u zarania obłudnie wkupić się w łaski ludzi, urabiając ich przy okazji po swojemu: tak, żeby uznali święte kocie prawo do tzw. chodzenia własnymi drogami, co sfrustrowanym ratlerkom nigdy nie przysługiwało. „CW” nie ogranicza się tylko do akcji wirtualnych; działa również w terenie, organizując tzw. „ustawki”, czyli dopadając i kiereszując niewinne kocięta, co następnie przypisuje Ramasowi, radykalnemu skrzydłu Palestyńskiej Partii Rottweilerów. Tak naprawdę, wywodzi Masełko, rottweilery do kotów nic nie mają, bo to psy honorne i trzymające się swojej kategorii wagowej, natomiast na boje w randze „kieszonkowej” jak najbardziej załapują się pinczerki i spółka. Sam ich wygląd zdradza skłonność do skrytobójstwa. W przypadku zwierząt o posturze parówek jakakolwiek konfrontacja wprost faktycznie mogłaby okazać się niewypałem. Pozostaje wydawanie i kolportaż broszur w stylu Po czym poznać kota? (w pierwszym punkcie tejże oznajmia się demaskatorsko, że kocia zdolność do upadania zawsze na cztery łapy to zasługa posiadania diabelskich raciczek, które koty wysuwają w razie potrzeby).


„Psia Mać” jest pismem interdyscyplinarnym, przeto zawiera również kącik roślinny – z cyklu Wiedz, na co lejesz. Dział ten ma już swoją historię, więc opisuje przypadki coraz bardziej specjalne. Tym razem – pomidory. Wyobraźmy sobie idącego ścieżką polskiego owczarka nizinnego, który postanawia podlać drabinkę z pnącymi się łodygami tychże roślin. Czemu jedne z owoców pomidorów są czerwone, a drugie uporczywie zielone? – pyta się w duchu owczarek. Kącik dostarcza mu podpowiedzi psychologicznej. Najnowsze badania, powiada, dowodzą, że ziarna, z których wyrastają przyszłe pomidory, jeśli przetrzymywane w ciemności, odbierają oseskom pomidorowości wszelką nadzieję i chęć do wzrostu. Przetrącony na starcie pomidor wcale nie chce dojrzeć i podręcznikowo marnieje. Taki los.


Redakcja „Psiej Maci” zna profil swojego odbiorcy, który nie samą wiedzą żyje. Nie zapomina zatem o uczuciowo-towarzyskich potrzebach psiego targetu, gromadząc i drukując ogłoszenia drobne. Pierwsze z brzegu dwa: (1) „Trzyipółletni cocker spaniel, odrobaczony, z angielskim rodowodem, pozna rasową spanielkę – najlepiej odpchloną i bez zobowiązań – do wspólnych wieczorów na werandzie i wspólnej opieki nad małym (jeszcze) chow chowkiem (ślini się i poszczekuje żałośnie, ale to dobry szczeniak). Obroża w ćwieki i inne akcesoria na miejscu”; (2) „W środę, 25 kwietnia, na lokalnym wysypisku – «pod figurką» – spotkanie koła Anonimowych Pchlarzy. Naszą maksymą jest anonimowość. Pchły zachowują ją bez trudu, my też mamy do niej prawo! A wstyd podduszamy śmiechem”.

Maciej Stroiński

Omawiane pismo: „Psia mać”

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
KANON, HIPOTEZA KONIECZNA*
DYSKRETNY MISTYCYZM ABSTRAKCJI
ROZDARTE „PRO ARTE”

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt