Witryna Czasopism.pl

nr 21 (103)
z dnia 2 sierpnia 2004
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

W „EPOCE KAMIENIA RZUCANEGO”

Najnowszy numer feministycznego pisma „Zadra” (nr 2/2004) jak zwykle bardzo dużo miejsca poświęca tolerancji, a właściwie jej brakowi w sytuacjach, w których byłaby jak najbardziej wskazana. Tym razem chodzi nie tylko o przypadki jawnego bądź sprytnie zawoalowanego dyskryminowania kobiet, ani też o specyficzne położenie lesbijek, które w społeczeństwie w większości heteroseksualnym muszą walczyć o prawo do normalności. Bezpośrednią przyczyną podjęcia refleksji na temat nietolerancji, braku wolności i społecznej agresji stały się tym razem bardzo konkretne wydarzenia, a mianowicie majowy przemarsz gejów i lesbijek kończący festiwal Kultura dla Tolerancji, który odbywał się w Krakowie z inicjatywy Kampanii Przeciwko Homofobii.

Beata Kozak w tekście pod znaczącym tytułem Epoka kamienia rzucanego ironicznie komentuje zachowanie przeciwników demonstracji: „W końcu nikt tu nie zginął, a te kilkanaście osób zranionych kamieniami czy ostrymi przedmiotami po prostu wytarło sobie krew i dało założyć szwy. Wielkie rzeczy, prawda?” I dalej stawia tezę, która uświadamia szerszy kontekst wydarzeń krakowskich: „Ale w Krakowie pod kamieniami i butelkami rzucanymi przez faszystów pod dowództwem radnych Polskich Rodzin znalazła się demokracja i tolerancja. (…) Festiwal kultury gejów i lesbijek stał się – zanim jeszcze się rozpoczął – bodźcem do zorganizowania festiwalu nienawiści, faszyzmu, pogardy dla ludzi i dla demokracji.” Dziwi mnie i szokuje ogromna tolerancja dla nietolerancji, pochwała zamachu na wolność zgromadzeń czy akceptujący ton wielu wypowiedzi wobec takich działań jak rzucanie kamieniami czy nawoływanie do umieszczenia homoseksualistów w obozach koncentracyjnych. Równie poruszający jest brak potępienia ze strony Kościoła dla tak jaskrawego przykładu nienawiści. Słuszna jest więc obawa Marty Szostkiewicz i Andrzeja Brzezickiego, których wypowiedź przytacza Beata Kozak: „Słowom krytyki pod adresem uczestników marszu nie towarzyszyło na Skałce ani jedno słowo potępienia dla przemocy. Obawiamy się, że wypowiedzi partii deklarujących chrześcijańskie wartości, przemoc i brak jej potępienia przez Kościół mogą wywołać błędne wrażenie, że chrześcijaństwo jest religią kamienia i pięści”. To, co miało miejsce blisko trzy miesiące temu w Krakowie, można by uznać za incydent, gdyby nie fakt, że w podobny sposób zareagowali członkowie Ligi Polskich Rodzin, kiedy przypłynął do Polski holenderski Langenort.

Dział Co się dzieje to na szczęście nie tylko przygnębiająca relacja Beaty Kozak, ale także opisy marcowej Manify, odbywającej się w różnychmiastach Polski. Feministyczne świętowanie Dnia Kobiet, jak się okazuje, zatacza coraz szersze kręgi i stanowi pełną radości próbę zaakcentowania kobiecego widzenia świata. Mamy tutaj relacje z Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Poznania, Krakowa i Gdańska. Znaczący i budujący wydaje się zwłaszcza komentarz Magdaleny Hamer: „Manifa była wydarzeniem energetycznym i barwnym, choć podejmowała tematy, o których »nie wypada« mówić. Dawała poczucie siły i wiarę w to, że siłę wykorzystamy tworząc rzeczywistość, jakiej potrzebujemy”.

Inne artykuły, jakie odnaleźć możemy w „Zadrze”, także odwołują się do hasła tolerancji i obnażają trudności z wyegzekwowaniem prawa do bycia sobą. Przykładem może być tekst Anny Gruszczyńskiej Stowarzyszenie umarłych dziewcząt, poświęcony tematowi anoreksji i bulimii. Przecież to właśnie brak akceptacji ze strony otoczenia wymusza dążenie do rzekomo idealnego, w tym wypadku chorobliwego, wyglądu. Albo tekst Baszki von Hanff Ja, lesbijka, zakończony mało radosną konkluzją: „Z ogromnym przerażeniem patrzę na sposób funkcjonowania w Polsce prawa i demokracji. Słucham wypowiedzi polityków i myślę sobie: nie daj Boże żyć w takim kraju! Coraz częściej pojawia się myśl o wyjeździe z Polski do innego, bardziej tolerancyjnego kraju. I myślę z goryczą: czy po to wchodziliśmy do Unii?” Z zupełnie innego powodu, ale także uświadamiającego ignorancję wobec kobiet uniemożliwiającą im bycie sobą wypływa żądanie obecne w tekście Agaty Żylińskiej Chcę nowego mitu. Autorka pokazuje na przykładzie kolorowej prasy kobiecej, jak budowane są fałszywe mity kobiece, które naprawdę niewiele mówią o samych kobietach, ale za to dużo o oczekiwaniach mężczyzn. Okazuje się więc, że nawet prasa kobieca (tak zwana prasa kobieca, należałoby od razu dodać) w bardzo znikomym stopniu toleruje kobiecą wolność.

Gdyby temat był mniej poważny, w konkluzji można by się było pokusić o stwierdzenie, że doskonale pasuje on do gorącej (choćby z założenia) pory roku. Jednak trudno o taki optymizm. Tym bardziej, że problem nie skończył się wraz z umilknięciem mediów, żyjących przez pewien czas perypetiami demonstrantów. Zaakcentowany mocno na łamach „Zadry”, wymaga szerszej dyskusji, także nad stanem polskiej demokracji i gwarancją praw obywatelskich. Bo przecież, by powtórzyć metaforę Beaty Kozak, nie chcemy chyba żyć w epoce kamienia rzucanego?

Bernadetta Darska

Omawiane pisma: „Zadra”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ANAGRAMOWA CHOREOGRAFIA MAI DEREN
felieton ___TA OKROPNA DEMOKRACJA
JAK TO SIĘ ROBI W MOSKWIE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt