Witryna Czasopism.pl

nr 3 (253)
z dnia 5 lutego 2010
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | teraz o... | autorzy | archiwum

PO CO NAM CZASOPISMA TEATRALNE?

Pytanie jest z gatunku irytujących – no, bo o czym to świadczy, że trzeba tłumaczyć i usprawiedliwiać fakt istnienia czasopism poświęconych czy też dedykowanych teatrowi? Do czyich potrzeb, wiedzy i poziomu refleksji należałoby się odnosić i w związku z tym jakich używać argumentów? Jak wyjaśniać rzeczy oczywiste? Na przykładzie szczoteczki do zębów? Też można bez niej żyć.


Regularnie ukazujące się, periodyczne pisma poświęcone teatrowi pojawiły się w Europie, i w Polsce oczywiście także, wraz z powstaniem scen narodowych, w XVIII wieku, a więc w sytuacji, kiedy uznano scenę teatralną i to, co się na niej dzieje, za rzecz niezwykle w a ż n ą. Ważną nie dla kilku osób czy niewielkiego środowiska, ale dla całego narodu, którego tożsamość buduje kultura. Kultura zaś kształtuje się za pomocą literatury, sztuki, muzyki etc. Pisma teatralne powstały więc w uznaniu rangi tego zjawiska, po to, żeby o tej właśnie dziedzinie kultury rozmawiać poważnie i głęboko, żeby sztukę teatru analizować, oglądać krytycznie, badać, towarzyszyć jej i opisywać fachowo – to znaczy ze znawstwem przedmiotu. Powstały po to, żeby publikować nie tylko chwilowe opinie, ale przede wszystkim żeby wymieniać myśli, które nie tylko badaczom i miłośnikom, ale także teatrowi są potrzebne. Po to powstały i po to są i dziś. Przepraszam za ten patos i podkreślone słowa, ale trudno tłumaczyć rzeczy oczywiste inaczej niż „dużymi” literami.

Gdyby nie było dziś pism teatralnych, to w czym miałby się przeglądać polski teatr? Kto miałby go traktować poważnie i podstawiać mu pod nos „lustro” (czy je weźmiemy od Shakespeare’a, czy od Lacana, to bez znaczenia), żeby od czasu do czasu skontrolował swoje oblicze i żeby miał w kimś oparcie? Tabloidy pełne plotek o aktorach i kreujące „gwiazdy” na potrzeby komercyjnego nakładu? Gazety codzienne, w których recenzje umieszczane są w pobliżu ogłoszeń drobnych i nie mogą być ani zbyt długie, ani zbyt „głębokie”, bo gazeta jest do innych celów? Tygodniki, które już dawno kulturę sprowadziły do wymiaru „inteligentnego” komiksu i noty na 100 słów długiej? Kto i gdzie ma się zajmować niepolityczną i niekomercyjną refleksją, bez której za jakiś czas pilot od telewizora przyrośnie nam do ręki?


I z drugiej strony. Gdyby nie było dziś pism teatralnych, to co zostałoby jutro po polskim teatrze? Łatwa odpowiedź – tony makulatury, w której jest i o ślubach, i rozwodach, o gotowaniu i zakupach, o depresjach jesiennych i euforiach wiosennych, o kolorze sukienek i szkieł kontaktowych... Trochę przesadzam, ale naprawdę tylko trochę.

Piszę to wszystko jako osoba potrójnie zaangażowana, więc samokontrolująca obiektywizm: jako redaktor jednego z pism teatralnych, jako autorka tekstów drukowanych w różnych pismach teatralnych i jako osoba od wielu lat zajmująca się dokumentowaniem współczesnego teatru, pracująca w największym archiwum teatralnym. Prawda jest znana i oczywista od zawsze – teatr, najbardziej chyba ze wszystkich sztuk, aby przetrwać w swej ulotności, musi być opisany. Porządnie i z talentem. Nie ma doskonalszego sposobu. Ponieważ teatr zasadniczo posługuje się słowem, to tylko w słowie da się go zatrzymać, czy też bardziej poetycko „zakląć”. Zdjęcia, nagrania, druki teatralne są tylko uzupełnieniem podstawowego opisu, rozumianego zresztą bardzo szeroko, bo także jako rozmowa, recenzja, reportaż. Po to są pisma teatralne. Nie jest ich w Polsce zresztą dużo ani tym bardziej za dużo. Każde ma swoją historię i specyfikę. Nie wchodzą sobie w drogę – każde poświęca swoje łamy spojrzeniu na teatr z innego kąta. Najbardziej ogólnie rzecz ujmując, „Dialog” drukuje sztuki teatralne, specjalnością „Teatru” jest recenzenckie towarzyszenie nowym premierom, „Didaskalia” starają się komentować bardziej akademicko i naukowo wybrane spektakle, zjawiska i wydarzenia. „Notatnik Teatralny” wyspecjalizował się w numerach monograficznych poświęconych twórcom teatru, „Scena” zajmuje się amatorskim ruchem teatralnym, traktując teatr przede wszystkim jako narzędzie edukacji, „Teatr Lalek” pisze o teatrze lalek, a w „Pamiętniku Teatralnym” drukowane są artykuły poświęcone starszej i nowszej historii teatru. Dla 40 mln społeczeństwa, dla którego pracuje 120 zawodowych, instytucjonalnych scen teatralnych i 330 innego typu zespołów i grup, to chyba nie jest nadmierna oferta.


Bez szczoteczki do zębów, sztućców i pasty do butów da się żyć, ale wtedy w ogóle niewiele będzie do życia potrzebne. Co należało dowieść.

Dorota Buchwald

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ZNAK ZAPYTANIA
POWRÓT RYCERZY
O NAŁOGU PISANIA

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt