Witryna Czasopism.pl

nr 17 (243)
z dnia 5 września 2009
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

NOWE JĘZYKI − NOWE ŚWIATY?

1.

Najnowszy numer „Czasu Kultury” (3/2009) otwiera projekt artystyczny („wystawa na papierze”) zrealizowany przez izraelską artystkę Yael Bartanę, którego kuratorem jest Sebastian Cichocki. Spożytkowano w nim zdjęcia artystki z cyklu The Missing Negatives of the Sonnenfeld Collection (2008), mapę sytuacyjną okolic, w których w przeciągu kilku lat ma powstać warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich, wreszcie – tekst Sławomira Sierakowskiego i Kingi Dunin, który został wykorzystany w prezentowanym w ubiegłym roku w Polsce video Mary Koszmary. W filmie tym redaktor naczelny „Krytyki Politycznej”, ubrany w standardowy strój komunisty z okresu powojennego (czerwony krawat, skórzana kurtka, rogowe okulary), wykrzykuje przemówienie ze Stadionu Dziesięciolecia. Nie dziwi mnie właściwie fakt wykorzystania samego projektu Bartany i Cichockiego. Czarno-białe zdjęcia, tzw. „zaginione negatywy”, oprócz tego, że pokazują pracę żydowskich osadników i przez to są nośnikiem historycznej narracji, mogą się po prostu podobać. Długo będę na przykład pamiętał zdjęcie młodej Żydówki z kiścią winogron, niezwykle proste w formie, ale promieniujące wielką, pomnikową siłą, jaka wydobywa się z tego trywialnego wręcz obrazu. Plan Warszawy też można czytać w kluczu konceptualnym, próbować łączyć go z resztą materiałów i w ten sposób tworzyć własną interpretację całości, doświadczając estetycznej i intelektualnej satysfakcji. Do podobnych gier pojęciowych może skłaniać nawet użycie logo Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce: orzeł z polskiego godła, zza grzbietu którego wystaje Gwiazda Dawida (nie bójmy się kiczowatych skojarzeń: niczym druga para skrzydeł...).


Na marginesie tej konstrukcji graficznej należy jednak postawić pytanie: dlaczego pracy Bartany nie zaprezentowano ze względu na nią samą, tylko włączono do głównego bloku pisma, zatytułowanego „Nowe języki”? Pierwsza nasuwająca się odpowiedź jest banalna: nowe języki to także nowe języki artystyczne. Bartana, wspierana przez Cichockiego, próbuje zderzać różne porządki, techniki artystyczne, tworzy konceptualny kolaż, więc zasadniczo może się w kategorię „nowych języków” swoją pracą wpisywać, nawet jeśli z punktu widzenia krytyki artystycznej nie wywołuje rewolucji formalnej. Odpowiedź ta okazuje się jednak wielką prowizorką w zestawieniu z pozostałymi tekstami: nie o nowe formy wyrazu artystycznego bowiem chodzi, ale o nowe języki w najściślejszym słowa tego znaczeniu, o nowe systemy językowe, którymi zaczynają się posługiwać mieszkańcy zarówno odległych od Polski rejonów świata (Tajlandia, Chiny), jak i tych relatywnie lub nawet bardzo bliskich (Słowenia, Rumunia). Jaki zatem byłby sens „żydowskiego motywu” w takim bloku?


2.

Jestem skłonny upatrywać tegoż sensu-łącznika w kilku frazach tekstu Sierakowskiego i Dunin, który notabene jest świetnym przemówieniem, zbudowanym z bardzo ciekawych elips i obrazów, a przy tym − połamanym składniowo, programowo niedoskonałym i prorocko-biblijnym zarazem. Chodzi mi tutaj o zdania:

Z jednym językiem, nie umiemy mówić.
Z jedną religią, nie umiemy słuchać.
Z jednym kolorem, nie potrafimy widzieć.
Z jedną kulturą, nie potrafimy czuć.

Żydzi, w ogromnej masie zdziesiątkowani podczas wojny, a pozostali – wygnani w wyniku nacjonalistycznej nagonki zorganizowanej przez komunistyczne władze w marcu 1968 roku, są dla Dunin i Sierakowskiego najbliższym możliwym Innym, którego brak po części ukształtował nasze dzisiejsze społeczeństwo. Faktem jest wprawdzie, że nie wszyscy jesteśmy katolikami, że mamy różne poglądy, zapatrywania, preferencje, lecz mimo oczywistych różnic żyjemy w społeczeństwie, którego struktura nie ma nic wspólnego czy to ze strukturą społeczną Polski międzywojennej, czy też strukturą innych współczesnych, wielokulturowych i polifonicznych społeczeństw. Brakuje oddechu w postaci odmiennego języka, odmiennych rysów twarzy − rozpaczliwy antysemityzm, każący szukać Żydów w momencie, gdy nie ma już kogo piętnować i przeganiać, jest na to diabelskim i paradoksalnym dowodem. I właśnie ten brak języka innego niż polski, brak nie-polskiego elementu, brak możliwości przejrzenia się polskiej mentalności, kultury, polskiego języka w innej kulturze, w innym spojrzeniu na otaczające nas realia, wydaje mi się otwierać furtkę, przez którą można próbować przejść do pozostałych tekstów zgromadzonych w numerze. Gdybyśmy (zgodnie z eksperymentem myślowym zaproponowanym przez Michała Bilewicza kilka tygodni temu w „Tygodniku Powszechnym”) znaleźli się w społeczeństwie, w którym owe 3 miliony Żydów nagle wróciły na swoje miejsce, to, owszem, zgadzam się z Bilewiczem, formy antysemityzmu, o których w tej chwili możemy tylko czytać, zapewne by się odrodziły. Ale pojawiłby się na horyzoncie statystycznego Polaka Inny, w którego twarzy można by się przejrzeć i zobaczyć inny punkt widzenia, inny model świata – zamkniętego w innym języku.


3.

O takich zderzeniach dwóch sposobów doświadczania, a w konsekwencji − wyrażania świata (z tą tylko różnicą, że nie hipotetycznych, a prawdziwych) traktuje najnowszy „Czas Kultury”: wszystkie teksty, od pasjonującego wywiadu z prof. Alfredem F. Majewiczem po szkic Joanny Nowak Lunfardo, dotykają problemu zetknięcia się kultur i budowania językowych pomostów. Po lekturze numeru okazuje się, że sytuacje komunikacyjne, w których przedstawiciele dwóch różnych kultur, dwóch różnych języków muszą się ze sobą dogadać, sprzyjają narodzinom nowych form językowych. Wprawdzie stają się one skandalem w oczach językowych purystów, ale dają tertium comparationis niezbędne do tego, by dwie, czasami diametralnie różne semantyki mogły się ze sobą spotkać.

W różnych okolicznościach powstają nowe języki: czasami jest to całkowicie naturalny proces wynikający z kontekstu kulturowego − występujący u naszych wschodnich sąsiadów „surżyk” (pisze o nim w swoim tekście Łukasz Małecki) jest mieszaniną ukraińskiego i rosyjskiego, co − mimo że sam autor już w tytule, dyskretnie przy tym waloryzując omawiane zjawisko, sygnalizuje, iż mamy do czynienia z „językową anomalią” − jest całkowicie uzasadnionym fenomenem, jeśli wziąć pod uwagę sytuację narodowościową na wschodniej Ukrainie. Czasami do powstania takich mieszanek przyczynia się polityka. „Čefurščina”, co do istnienia której sam prof. Majewicz zgłasza wątpliwości w rozmowie przeprowadzonej przez Waldemara Kuligowskiego (Język angielski się rozpada), jest mutacją językową powstałą w kontekście sztucznych podziałów w republikach, które wyłoniły się z dawnej Jugosławii, i jest używany w Słowenii przez społeczności imigrantów przybyłych z tychże republik. Historia tego tworu jest o tyle ciekawa, że same języki, nazwijmy je roboczo „post-jugosłowiańskimi”, rodzą się poniekąd na siłę, poprzez drobne różnice fonetyczne.

Wydaje się więc, że odżywa romantyczna wizja języka jako nośnika ducha narodowego. Pisał o tym w XIX wieku Herder. Koncepcja ta, w różnych teoretycznych opracowaniach pojawiała się i znikała w ciągu dwustu lat refleksji nad językiem, a tutaj oto widać jak na dłoni: żeby wyłonił się autonomiczny naród, w bólach musi się narodzić jego język, choćby różnice między nim a innymi ościennymi językami miały być wprowadzane na siłę, w sposób sztuczny. Jednocześnie jednak następuje ruch odwrotny: tworzą się pidżiny, które te sztuczne przepaście mają zasypywać i pozwalają na kontakt z kimś, kto jeszcze kilkanaście lat wcześniej nie byłby tak bardzo odległy, przynajmniej językowo.


4.

Na świecie dawnych języków ubywa, wymierają plemiona, których języków już nigdy nie poznamy, nie skatalogujemy, nie utrwalimy, bo do części z nich nie dotarli nawet językoznawcy. Ale naprzeciw tej tendencji wychodzi tendencja druga, sprzyjająca narodzinom nowych kodów językowych, mutujących na bazie języków już istniejących, ciągle jednak jeszcze mających formę kaleką, dziwaczną, nieoficjalną. Zubożona gramatyka, urągająca językom wyjściowym, kuriozalna leksyka takich etnolektów jak używany w Indiach hinglish (zresztą Indie są prawdziwym skarbcem, jeśli chodzi o liczbę języków, choć Chin i... Papui Nowej Gwinei pod tym względem i tak nie wyprzedzą) − to wszystko jest dopiero punktem wyjścia, od którego społeczności używające tych nowych kodów komunikacyjnych mogą dotrzeć do poziomu języka skreolizowanego: nieco bardziej ustabilizowanego, mającego swoją własną, choć nadal jeszcze świeżą strukturę i normy.

Okazuje się zatem, że teza o radykalnej nieprzekładalności języków, sformułowana przez Edwarda Sapira i Benjamina Whorfa, nie znajduje potwierdzenia w leksyce. Koszmary filozofów języka, mające dowodzić nieprzekładalności dwóch semantyk, też można włożyć między bajki (o żelaznym wilku i czarnej wołdze). Jeśli semantyka ma być przełożona na inną semantykę, to sposób zawsze się znajdzie, zadecyduje o tym potrzeba chwili. Nie są też chyba nawet konieczne takie konstrukcje, jak sztuczne twory teoretyczne mające ułatwiać przekładalność za pomocą językowych uniwersaliów. Uniwersaliów takich na pewno nie mają dzieci, a w wywiadzie z Majewiczem pojawia się przykład, w którym dziecko dogadało się z drugim dzieckiem, mimo że żadne z nich nie znało języka drugiej strony − stworzyły po prostu własny.


5.

To, że w niektórych rejonach świata mamy w tej chwili do czynienia z bezkształtną lingwistyczną magmą, że nawet − jak stwierdza profesor Majewicz − język angielski, nasza lingua franca, rozpada się na systemy niemające nic wspólnego ani z BBC English, ani z normami amerykańskimi, może się też stać zaczynem do wytworzenia nowych sposobów ujmowania świata. Nawet jeśli języki są przekładalne, jeśli można stworzyć ich syntezę na potrzeby dwóch komunikujących się stron, to nie zmienia to faktu, że każdy język w jakiś sposób kształtuje widzenie świata. Nie jest przecież tylko nośnikiem dla jednoznacznych znaczeń słownikowych, ale także formą, w której przekazywana jest cała kultura społeczności używającej tego języka: a zatem i system wartości, historia, wiedza, osiągnięcia.

Długa jeszcze droga do momentu, w którym zaczną w tych formach językowych powstawać arcydzieła, ale na przykład hinglish już zadomawia się w hinduskiej popkulturze, piosenki z bollywoodzkich filmów są właśnie w tym języku pisane, a nie w pendżabi. Pojawiły się też próby odważniejsze, jak na przykład prezentowana w przekładzie Tomasza Łukaszewicza proza Gorana Vojnovicia Čefurzy raus!. Zaryzykuję stwierdzenie, iż Vojnović jest o krok od napisania czegoś, co ma szansę stać się słoweńską Wojną polsko-ruską, na co najlepszym dowodem są translatorskie problemy, jakich oba teksty nastręczają. Zarówno Masłowska, jak i Vojnović, mając doskonały słuch językowy i uważnie rejestrując, co w języku się aktualnie dzieje, utrwalają jego formy zdegradowane, nieoficjalne, w jakiś sposób wstydliwe, bo mające charakter knajpiano-dresiarskiego argotu, a nie języka społecznych elit. Oboje robią to jednak z taką maestrią, że język w ich tekstach wprost z anarchicznego karnawału leksyki i składni trafia na półki księgarskie i dostępuje paradoksalnej nobilitacji wśród tej części społeczeństwa, która takim językiem nie mówi i która, co jest akurat dosyć zabawne, literacką transformację weźmie zapewne za zapis nieomal etnograficzny...


* * *

Obraz, jaki można wyczytać z tekstów zgromadzonych w tym numerze, jest fascynujący − dzięki „Czasowi Kultury” można zobaczyć, jak działa wielkie językowe koło fortuny: języki spadają w przepaść niepamięci, ale nadchodzą inne, nowe, jeszcze trudno ocenić, czy lepsze. Tak było i będzie zawsze. Zmienia się postać świata, zmienia się i nasz tego świata językowy obraz. Może kiedyś, gdy Innych znów wokół nas przybędzie, i naszym udziałem stanie się historia hinglish lub lunfardo.

Michał Choptiany

Omawiane pisma: „Czas Kultury”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
LUKSUS PORZUCENIA
felieton ___TA OKROPNA DEMOKRACJA
KASA

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt