Witryna Czasopism.pl

nr 22 (224)
z dnia 20 listopada 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

POINT-AND-CLICK

„Dyscyplina sztuki wymaga wolności”, jak mówi Stanisław Jerzy Lec, znany aforysta. W naszych czasach słowa te nabierają nowego znaczenia, gdyż stopniowo sztuka, uzależniona wcześniej od rozmaitych instytucji kulturalnych i ich praktyk selekcyjnych (do prezentacji wybierano tylko część produkcji artystycznej), ma szansę dotrzeć (bez)pośrednio do odbiorcy dzięki nowym mediom. Pod tym pojemnym znaczeniowo terminem kryje się cała rewolucja, dotykająca jednocześnie nauki, sztuki i technologii. Wzajemne przenikanie się tych dziedzin spowodowało powstanie całkiem nowego modelu komunikacji, w którym relacja artysta – odbiorca, poprzednio nadrzędno-podrzędna, stała się interakcją o charakterze partnerskim.


Jak zdefiniować „nowe media”? Przede wszystkim są one ekspansywne, należą do nich: witryny www, gry komputerowe, interaktywne instalacje, animacje komputerowe, cyfrowe wideo itp.

Lev Manovich w swojej książce Język nowych mediów omawia podstawowe tendencje, jakie należy uwzględnić w opisie obiektów nowomedialnych, biorąc pod uwagę ich „reprezentację numeryczną”, czyli istnienie w postaci cyfrowej: „modularność” (różne ich elementy istnieją niezależnie od siebie), „automatyzacja” (są tworzone i modyfikowane automatycznie), „wariacyjność” (istnieją w wielu wersjach) i „transkodowanie” (mogą być konwertowane na inny format). Zdaniem Manovicha, nowe media to „nowe podejście do otaczającej nas rzeczywistości”, wynikające z możliwości, jakie otwierają przed nami wszelkie „nowe technologie”. I właśnie to zjawisko jest głównym tematem kolejnego numeru krakowskiego kwartalnika „Fragile” (2/2008).


Bez wątpienia nowe technologie cyfrowe i komputerowe oraz korzystające z nich media wymuszają na odbiorcach zmianę podejścia do otaczającej rzeczywistości. Jednym z wyznaczników współczesnych metod komunikowania stały się intermedia. Intermedialność, jak pisze jak pisze Artur Tajber (Intermedia w Krakowie)to łączenie, asymilowanie, synteza różnych środków w celu uzyskania stanu niezależności i autonomii, ale ich swoistość wynika też z wykroczenia poza każde z tych mediów w kierunku konstrukcji wyższego rzędu, czyniąc powstające dzieło niepowtarzalnym. Prawdziwy przełom intermediów polega, wg teoretyka Dicka Higginsa, na przekraczaniu granic rozpoznawalnych tendencji z jednej strony i włączania w twórczość artystyczną wcześniej nie stosowanych środków, łączenia ich w niewystępujące wcześniej konfiguracje. Powstają w ten sposób produkty intermedialne, np. video-art,instalacje, performance art, sztuka site specific czy sztuka cybernetyczna.


Transformację sztuki zachodzącą dzięki nowym mediom opisuje Antoni Porczak w artykule Rzeczywistość medialna. Dokonuje się ona poprzez szereg przejść: od pigmentu do interfejsu (czyli od obrazu dotykalnego do obrazu zapośredniczonego przez ekran), od materii do immaterii (od atomów do bitów), od awangardy do sieci (czyli od poszczególnych jednostek do całego konglomeratu), od komunikacji jednokierunkowej do dialogicznej (wspomniane już interakcje między nadawcą a odbiorcą), od elitarności do egalitarności (sztuka dostępna dla nielicznych staje się dostępna dla wszystkich), od hierarchii do pluralizmu (brak zinstytucjonalizowanych aparatów selekcji, demokratyzacja sztuki), od całościowo skończonego dzieła do interakcji (przesunięcie nacisku z produktu artystycznego na sam proces jego tworzenia, przy uczestnictwie odbiorcy), od kontemplacji do operacji (czyli od pewnego namysłu do nowego sposobu percepcji). W całym tym wielotorowym procesie najważniejszy jest nowy status odbiorcy, pełnoprawnego uczestnika w kulturowym dialogu, mającego możliwość włączenia się w cały proces tworzenia, a nie tylko w konsumpcję gotowych wytworów sztuki.


Wkraczając w erę estetyki informacji (znów pojęcie Manovicha), czyli nowej kultury społeczeństwa informacyjnego, odbiorca wirtualny staje się głównym beneficjentem nowej sytuacji komunikacyjnej, zyskuje nowe pole kreacji, a nawet… może otrzymać tytuł Człowieka Roku (de facto przyznał go odbiorcy magazyn „Time” w 2006 roku, o czym przeczytamy w artykule Witamy w Twoim świecie! Czyli model kreacji w dobie mediów cyfrowych Łukasza Białkowskiego). Wystarczy wziąć pod uwagę portale typu YouTube czy MySpace, aby zobaczyć, że publiczna przestrzeń, jaką bez wątpienia jest internet, zbliża się do modelu egalitarnego i demokratycznego, gdzie rządy za pośrednictwem kliknięcia myszką (praktyka point-and-click) sprawują miliony użytkowników. Wolność twórcza rodzi jednak pewną redundancję komunikatów pretendujących do miana artystycznych (np. codziennie pojawiające się kilka tysięcy nowych filmów na YouTube, wielość bezwartościowych blogów, z których połowa nie wytrzymuje próby czasu), a co za tym idzie – często niską jakość i wtórność tego typu produktów. Co nie znaczy, że taka aktywność nie spełnia innych ważnych funkcji – np. swoistej autoterapii. Niegdyś lekarz zalecił poecie Janowi Lechoniowi pisanie dziennika, żeby zmierzył się w ten sposób ze swoimi problemami; dziś tysiące osób opisują swoje intymne przeżycia w blogach, w wirtualnych pamiętnikach. Różnica jest jednak istotna – Lechoń pisał dla siebie, blogerzy piszą dla innych. Warto się w tym miejscu zastanowić, na ile jest to twórcza ekspresja własnego ja, a na ile ekshibicjonizm emocjonalny wobec potencjalnych odbiorców. Jest to bez wątpienia fenomen socjologiczny (pisze o tym Małgorzata Lebda w Blogomanii). Oczywiście, blogi to nie tylko domena znudzonych nastolatków, nie brakuje także „literaturoblogów”, prowadzonych przez ludzi kultury – pisarzy, poetów, krytyków literackich (m.in. Ernest Bryll, Agnieszka Wolny-Hamkało), wykorzystujących to medium jako kolejną arenę, na której można się spotkać z czytelnikiem.


Być może jest tak, że „postęp cywilizacyjny, a więc i technologiczny, jest wyrazem stopniowego przejmowania przez człowieka absolutnej władzy nad światem” (Magdalena Maszkiewicz, W poszukiwaniu gorszej przyszłości – cyberpunk). A może wręcz odwrotnie, jak pokazuje literatura cyberpunkowa, postęp technologiczny zacznie nas w pewnym momencie przerastać i z „gadget lovers” (pojęcie Mac Luhana, określające wzajemną i doskonałą egzystencję człowieka i maszyny, świata biotycznego i nie-biotycznego) staniemy się „cyborgami”, a przestrzeń wirtualna zdominuje świat rzeczywisty. Pozostaje pytanie, czy to jeszcze abstrakcja, czy może już nieodległa przyszłość?

Dagna Kruszewska

Omawiane pismo: „Fragile” nr 2/2008.
zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
STREFY BEZDOMNOŚCI
MIĘDZY „PSAMI” A „DŁUGIEM”
CZY JEAN BAUDRILLARD MOŻE BYĆ POŻYTECZNY?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt