nr 21 (223)
z dnia 5 listopada 2008
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | wybrane artykuły | autorzy | archiwum
PRAGNIENIA STARSZYCH PANÓW W KABARECIE JEREMIEGO PRZYBORY
Eksterytorialna Kraina, miejsce wykreowane przez Jeremiego Przyborę, to twór idylliczny. Nie ma tu zła (które w swojej karykaturalnej wersji staje się po prostu odbiciem dobra), nie ma większych trosk i zmartwień. Odwołanie do krainy marzeń niesie ze sobą jednak nieoczekiwane rozwiązania w zakresie tęsknot i pragnień bohaterów. Zaskakujący musi się wydać fakt, że mieszkańcy sielskiej Eksterytorialnej Krainy właściwie bez przerwy tęsknią, a ich pragnienia nie mogą zostać zrealizowane.
Wolno przypuszczać, że w świecie utkanym z rojeń i fantazji, w świecie, w którym w dodatku główni bohaterowie stanowią podbarwione komizmem alter ego twórców, ziszczą się najskrytsze marzenia. Tego przecież wymagałaby vis comica Starszych Panów; sielankowa atmosfera znieczulająca serca i umysły odbiorców otworzyłaby drogę śmiechotwórczym działaniom. Tymczasem Jeremi Przybora odwołuje się do scen, które nierzadko budzić mogą litość — jednego z większych wrogów komizmu1. Wiele działań podejmowanych przez bohaterów kończy się porażką, sprytnie maskowaną przez liryczny uśmiech bądź niespodziewaną dominację dalszoplanowych wątków. Szczęśliwość Starszych Panów widoczna w ich zachowaniach i zauważalna w optymistycznej postawie czy wyrażanych poglądach także oddala poczucie klęski, a tym samym wyklucza współczucie. Zaprzecza również wizji nienasycenia, pragnienia, które przecież spełnione zostać nie może.
Z przebogatej galerii postaci zaludniających Eksterytorialną Krainę, ze zbioru nietuzinkowych osobowości wybieram zaledwie dwóch bohaterów: Starszych Panów, których z uwagi na ich dobrotliwy stosunek do świata dałoby się potraktować jako jeden typ charakterologiczny. Możliwe jest odczytanie krainy ciągłej szczęśliwości jako ironicznej i przewrotnej analizy prawdziwego życia. Mielibyśmy wówczas do czynienia z ironią ukrytą na wyższym poziomie odbioru, a Starsi Panowie reprezentowaliby nieco zmodyfikowany typ ironii samouwłaczającej2. Są oni jednakowo naiwni, może lekko infantylni i pełni radości życia. Panowie różnią się w zasadzie tylko intensywnością przeżyć: Pan B — Przybora — znacznie częściej pada ofiarą własnych pragnień. Pan A nabiera w tekstach Kabaretu cech Wasowskiego: jest mądry, uprzejmy, dystyngowany i stateczny. Nietrudno się domyślić, że to grany przez autora sztuk Pan B będzie wielokrotnie doznawać zawodu w związku ze swoimi mglistymi i nierealnymi marzeniami.
Humorystyczne wykorzystanie motywu pragnienia nie należy do częstych, ani tym bardziej do prostych rozwiązań artystycznych. Głównej przyczyny upatrywać trzeba w istocie pragnienia, zrodzonego z pewnego braku, niedającego się wypełnić — tkwi w tym niejako tragizm ludzkiego istnienia. Można wywoływać wesołość przy pomocy hiperbolizacji czy automatyzacji, przez prezentowanie równoznacznego z nałogiem natręctwa pragnień, wiecznego nienasycenia. To jednak sposób nieprzystający do subtelnego humoru Jeremiego Przybory. Przesadnia w tym wypadku nie sprawdziłaby się; konieczne stało się poszukiwanie innych rozwiązań.
Zastanawiająca może się wydać poetyka braku w zestawieniu z arkadyjską wizją Eksterytorialnej Krainy marzeń. Ta sprzeczność, sama w sobie humorystyczna, nie wyklucza małych ludzkich dramatów, akcentowanych najczęściej w lirycznych piosenkach. Jeremi Przybora w swoim kabarecie atutem i znakiem rozpoznawczym, niepodkreślanym przez badaczy, uczynił nostalgiczny śmiech z samego siebie. Śmiech refleksyjny, nie do końca beztroski, raczej zaprawiony melancholią, chwyt rzadki w literaturze humorystycznej i spajający tragizm i komizm, w Kabarecie Starszych Panów pozwala na eksponowanie pragnień.
Starsi Panowie z definicji nie uczestniczą już w misterium wiosny3 – poważni i rozważni, raczej kontemplują, niż przeżywają. A przecież nie unikają strzał Amora. Jedna z bohaterek, upatrując przyczyn ich sercowych niepowodzeń w braku porozumienia, mówi:
Ciężko jest spotkać człowieka, który by był również człowiekiem, a jednocześnie diametralnie różnej płci. [KSP I, 18]
Od czasu do czasu na horyzoncie pojawia się kobieta, na której widok Starszym Panom mocniej bije serce. Postać szybko wkrada się do najczęściej platonicznych uczuć bohaterów, potrafi zawładnąć ich umysłami i stać się przedmiotem skrytych pragnień. Tak jest z Jesienną Dziewczyną — tajemniczą i piękną nieznajomą, dostrzeżoną przypadkiem przez Pana B. Czekaniu na Jesienną podporządkowany jest cały wieczór zatytułowany Smuteczek. Pan B jednak nie wyraża swojej tęsknoty bezpośrednio, przyznaje się tylko do nietypowego stanu:
ze wzrokiem na zakręcie,
za którym jest już jesień
wciąż czekam nieugięcie,
że ona mi przyniesie
Jesienną Dziewczynę,
odmienną niż inne,
Dziewczynę z chryzantemami. [KSP I, 45]
Pan B celowo nie artykułuje chęci spotkania Jesiennej wprost, jego pragnienie przybiera formę zawoalowaną — szczęście przyniosłaby sama obecność kobiety, łatwo się więc domyślić, że mamy do czynienia z mocno idealizowanym uczuciem. Programowa naiwność Starszego Pana w zestawieniu z marzeniem o Jesiennej Dziewczynie śmieszy, śmieszy tym bardziej, gdy uświadomimy sobie siłę pragnienia, nieproporcjonalną do obiektywnie ocenianych efektów.
Pragnienie — według Lacana nieświadome i niemające charakteru wolicjonalnego — nie może zostać zrealizowane: tu znowu ujawnia się tragizm postaci. Pan B długo czeka na Dziewczynę z marzeń, lecz kiedy ta nadchodzi, bohater jej nie rozpoznaje. Chociaż całuje ją, odgrywając rolę ukochanego, chociaż później korzysta z pomocy utajonej Jesiennej przy prozaicznym przyszywaniu guzika, nie dostrzega w niej swojego ideału. Wieczór kończy się sugestywną sceną:
Pojawiają się Jesienne Dziewczyny. Wiele Jesiennych Dziewczyn. Wchodzą z różnych stron. Wszystkie piękne i każda z chryzantemami. Pan B chce którąś zatrzymać, ale nie wie, którą. Jest oszołomiony i zdezorientowany. Waha się, ale ta chwila wahania wystarcza, żeby dziewczyny odeszły tak nagle, jak przyszły. [KSP I, 73]
Pragnienie najpierw nie może zostać spełnione przez brak odpowiedniej dziewczyny, potem – przez nierozpoznanie jej, wreszcie przez zmultiplikowanie wymarzonej postaci. Przegrana wpisana jest w sedno pragnienia. Mimo że Pan B dość łatwo godzi się z porażką, to przecież należy pamiętać, że — jak zauważa Hanna Stępniewska-Gębik — „Dla pragnienia podmiotu nigdy już nie będzie powrotu do owego mitycznego zaspokojenia, kiedy to pożądany obiekt i podmiot pożądający tworzyli jedno” 4.
Kabaret operuje często mocnymi, wyrazistymi obrazami, odwołuje się do urzeczywistnionej wyobraźni. Ikoniczność pomaga w przedstawianiu niejawnych treści. Tak na przykład w Nieznanych sprawcach — ile razy Starszy Pan zamarzy o jakiejś kobiecie, tajemniczy osobnicy podrzucają mu hrabinę Tyłbaczewską, związaną i zakneblowaną. Ponieważ pragnienie opiera się na braku, a tu widnieje pewien niechciany nadmiar, wyraźnie zaznacza się komizmotwórcza, a i kreacyjna siła humoru Jeremiego Przybory. Oczywiście nie ma mowy o spełnieniu rojeń, raczej, posługując się językiem twórcy, możemy mówić o antyspełnieniu. Zamiast urzeczywistnienia pragnienia wyświetla się odbiorcom jego karykatura. W takim wypadku śmiech rodzi się z zestawienia marzeń i ich kontrastowej realizacji, pragnienie nie da się wprowadzić w rzeczywistość — o tym bohaterowie dowiadują się przez wyraźne, choć niewytłumaczalne racjonalnie sygnały.
Wykorzystywanie quasi-hologramowych ilustracji do pokazania skrytych pragnień powraca jeszcze w Kabarecie Starszego Pana:
Marzenie Starszego Pana przybiera postać apetycznej damy w czerni, z dekoltem w kształcie serduszka, która w powiewach tiulowych welonów śpiewa:
O samotny jesienny mężczyzno (…)
Z jedną myślą przebiegasz ulice:
gdyby wdówkę tak ciepłą napotkać…
Nim ta zima chwyci znów –
żeby tak coś z ciepłych wdów!
Ciepła wdówka na zimę,
zawieruchę i mróz
to jest szczęście olbrzymie,
co, jak kwiat, będziesz niósł! [D, 38–39]
Wprawdzie włączenie tej sceny do refleksji o pragnieniu może zostać uznane za wykroczenie wobec awolicjonalnego tworu (nie)świadomości, lecz fakt, że o marzeniu Starszego Pana opowiada postać z jego wyobraźni, a nie on sam, przekonuje, że jest to po prostu sposób na ujawnienie utajonych nadziei. Chwyt ten daje możliwość poinformowania widzów o „intymnych” pragnieniach bohatera bez wprowadzania niedyskretnych wyjaśnień. Wizja tylko pozornie wypełnia puste miejsce, owo rozdarcie między wyobrażeniem rzeczywistości a samą rzeczywistością.
Uświadomione pragnienie przeradza się w potrzebę, artykułowana potrzeba to domaganie się. Ale przecież twórczość Jeremiego Przybory tym uwagom zaprzecza. Bo kiedy Starszy Pan śpiewa
Już tyle lat
przełykam jeno ślinkę
pod oknem twym,
zamkniętym wciąż na spust.
Ach, zlituj się
i wreszcie spuść drabinkę, (…)
bym wziął i wspiął
się do twych ust [D, 158],
to nie liczy na jakikolwiek gest ze strony wybranki serca. Pragnienie staje się pretekstem do wykonania piosenki — do literackiego popisu wokalnego. Wykluwa się, owszem, z niedosytu, ale jest to niedosyt twórczy pod względem satyrycznym. Bo oto niemożność spełnienia pragnienia trwa przez długie lata. Kiedy Starszy Pan przemienia się w starczego pana, wyznaje:
Dziś, stary grat,
miast skryć się pod pierzynkę,
reumatycz-
nie trzeszczę tu jak chrust.
Czekając wciąż,
że spuścisz mi drabinkę. [D, 159]
Tworzy się tu parodia pragnienia, pragnienie wyolbrzymione aż do wizji ośmieszającej, bliskie wynaturzeniu i nieprawdopodobne w realnym życiu. Pragnienie zastąpione bezsensownym oczekiwaniem uwidacznia się w nieszczęśliwej postawie bohatera.
Jeremi Przybora operuje miłosnymi przypadkami z ogromną pomysłowością, komizm wydobywa z najbardziej nawet nieprawdopodobnych rozwiązań. Wykorzystuje w swojej Eksterytorialnej Krainie prawa logiki, podporządkowane jednak nie prawdziwemu życiu, a sferze wyobraźni. W romantyczne porywy serca wplata nieubłagany racjonalizm, zamiast nieuświadamianego pragnienia wprowadza ekonomiczne „chcenie”. Postuluje5 na przykład:
dopasujmy nasze marzenia (fictio venerabilis) do obiektu, skoro obiektu do marzenia nie sposób. [KSP I, 194]
Znajduje więc niezawodną receptę na nieporozumienia i troski, wprzęga rozum (czy nakazuje jego wprzęgnięcie) do sfery pragnień i uczuć. Planuje rzecz niemożliwą, panowanie nad zachciankami i nieświadomymi życzeniami, nadając w dodatku pomysłowi rangę naukowego wywodu, który zrewolucjonizuje ludzkie pragnienia.
Przybora ucieka się do prezentowania pragnień Starszych Panów przez spojrzenia czy wypowiedzi innych postaci Kabaretu. Dzięki wprowadzaniu nowych, mało znaczących bohaterów, do których odbiorcy nie zdążyli się jeszcze przywiązać, mogą Starsi Panowie „wyznawać” niedookreślone smutki i tęsknoty zaprawione melancholią ustami innych. „Ja bym panu zaproponował piosenkę o bezradności jednostki ludzkiej wobec upływu czasu”6 — wyznaje Pan A, po czym zaczyna grać. Sceneria zmienia się i Dama z Piosenką śpiewa:
Jak zatrzymać ten zegar w pół kroku,
co mu świerszcz cichym jest sekundnikiem?
Jak zatrzymać ten pośpiech obłoków
i – ten wyraz twych oczu, nim zniknie? Jak? Jak?
Jak zatrzymać wszystko to?
Nie dać, żeby zaszło mgłą? [KjSP, 68]
Jeżeli w Kabarecie Starszych Panów nie wolno było — z uwagi na komizm — wprowadzać w kwestie tytułowych bohaterów nostalgicznej refleksji o przemijaniu, tym bardziej okazywało się to niemożliwe w reaktywowanym po dwudziestu latach7 widowisku. Starsi Panowie byli już faktycznie starszymi panami, wiele dawnych ról oddawali młodszym aktorom. Mimo to piosenka Jak zatrzymać tę chwilę jesienną wykonywana przez Kalinę Jędrusik wyraża nieco minorowe nastroje Pana A i Pana B. Trudno w tym wypadku mówić o komizmie, to liryczny utwór przynoszący raczej zadumę nad upływem czasu. Egzystencjalne przygnębienie oddalane jest natomiast przez obcość śpiewającej bohaterki: przybywa ona z mgły (z wyobraźni Pana A) i w mgłę po zakończeniu występu się rozwiewa. Znów Przybora ukazuje skryte pragnienia Starszych Panów, tym razem dotyczące swoistego unieśmiertelnienia, odsuwając jednocześnie żal przez wprowadzenie anonimowej, niebudzącej tkliwości artystki8. Niewypowiedziane pragnienie przyobleczone zostało przez metaforyczną liryczną piosenkę i choć nie wywołało śmiechu – jest rodzajem niespełnionego marzenia, wspólnego dla twórców i odbiorców.
W satyryczno-lirycznych obrazach przyszłości przewija się widok sielskiej rzeczywistości, egzystencji niezagrożonej upływem czasu. Marzy Starszy Pan:
Odjadę z tego peronu
za parę krótkich lat,
gdy jesień złoto z jesionów
wytopi akurat.
Na małą po mnie stacyjkę
dziewczyna wyjdzie, co
dziewczęta inne to przy niej
zupełnie zwykłe są. [D, 11]
Trzeba przyznać, że takie wyobrażenie może urzekać samego bohatera właśnie ową upragnioną szczęśliwością. Metafora odjazdu (odejścia), zwykle łączona z przemijaniem, tu na powrót traci swoje przenośne znaczenie: chociaż dwuznaczny sens wciąż współgra z dosłownością, tworząc humorystyczne napięcie. Dopiero puenta wieszczenia odwraca wcześniejsze odczytania:
Bukiecik da mi kwiatków,
czym wzruszy mnie do łez
i cicho szepnie: „Dziadku,
to fajnie, żeś już jest!” [D, 11].
Tym razem pragnienie wyzyskał Przybora satyrycznie: skojarzenie z kolejnymi podbojami sercowymi zestawione z „prozą życia” – wizją sympatycznej wnuczki w miejsce kochanki wzbudza śmiech. Komizm rodzi się z wcześniejszego złudzenia, błędnego odebrania intencji autora. Niemożliwe do spełnienia pragnienie zamienia się w zwykły rodzinny obrazek. Wart podkreślenia jest fakt, że tęsknota Starszego Pana okazuje się niewspółmierna do jej rezultatów: pragnienie dotyczy rzeczy błahej i łatwej do realizacji. Także w tym połączeniu upatrywać można źródeł komizmu. Idylliczny pomysł na niedaleką przyszłość zaprzecza lacanowskiej istocie pragnienia. Przez nagromadzenie scen dotyczących chwili odjazdu podkreśla Przybora wagę tego działania, a przy tym jego nieuchronność. Przygotowuje też odbiorców w zawoalowany sposób na rozstanie z graną przez siebie postacią. Liryczną i melancholijną atmosferę przekreśla puenta wywodząca się z satyry i przemieniająca pragnienie w zwykłą nadzieję. Ale w Kabarecie pragnienia bywały bardziej wysublimowane i mniej powiązane z realnym życiem.
Wieloma bohaterami Kabaretu kieruje pragnienie powiększenia sobie wyobraźni. W świecie stworzonym przez Jeremiego Przyborę takie rozwiązania są możliwe i przyjmowane bez zdziwienia. Choć wydaje się, że żyjący w idyllicznym (k)raju mają wszystko, o czym mogą zamarzyć, odczuwają jednak pewien brak – autor Kabaretu pozwala im na ulepszanie swoich życiorysów i charakterów oraz podnoszenie kwalifikacji. Samo w sobie powiększanie wyobraźni mogłoby oddziaływać humorystycznie – przez kontrast z realnym życiem (czy nawet ponurą socrealistyczną codziennością). Bawiłby wówczas i sam naiwny pomysł zapanowania nad sferą fantazji, i motywacje postaci, chcących z nietypowej usługi skorzystać. Przybora sięga po jeszcze inne źródła komizmu. Starsi Panowie odmawiają powiększenia sobie wyobraźni. Na pytanie – zresztą dwuznaczne i frywolne – czy niczego nie chcieliby sobie powiększyć, odpowiadają, że jeżeli już – to dochody9. Ich pragmatyzm razi na tle ulotnej, baśniowej oferty, bywa także sprzeczny z ogólnym wizerunkiem Starszych Panów, jaki rysuje się po lekturze Kabaretowych tekstów.
Jest świat wykreowany przez Przyborę odpowiednikiem wyobrażeniowej Arkadii, odpowiedzią na proces poszukiwania szczęścia, ukłonem w stronę wyobraźni i skrywanych pragnień. Przypomnieć warto w tym miejscu spostrzeżenie Tatarkiewicza:
Rzeczy nierealne, będące jedynie przedmiotem wspomnień lub marzeń, nie tylko mogą być źródłami szczęścia, ale nawet mają pewną przewagę nad innymi. Bo podczas gdy realnych nie możemy przekształcać do woli, to marzeniami i nawet wspomnieniami możemy operować swobodnie; w nich świadomość odrywa się od życia i wchodzi w świat wyidealizowany, dostosowany do pragnień człowieka10.
Propozycja powiększania wyobraźni łączyła się zatem u Przybory również z ukrytym zapewnieniem o możliwej szczęśliwości.
W zestawie zwyczajnych zachcianek bohaterów-przyjaciół niemal bez przerwy przewija się pragnienie spokojnego życia. Tęsknota za sielską codziennością ujawnia się na przykład w wyznaniu:
Sami pragniemy wypocząć nad morzem. Takie choćby Piaściki Morskie. Osada rybacka nad pełnym morzem. Rybak tam prosty, z twarzą wichrami chłostaną. W oczy patrzy szczerze, a od siennika bierze niedrogo. [KSP II, 135]
Przybora konsekwentnie zespala niewygórowane marzenia z przyziemnymi okolicznościami ich ewentualnej realizacji. Obniża ton wypowiedzi, odbierając tym samym rangę pragnieniom: z tęsknych wizji przeradzają się one w zwykłe kalkulacje. Naturalną konsekwencją tego postępowania staje się odsunięcie terminu realizacji marzenia na bliżej nieokreśloną przyszłość – w domyśle: niebyt.
Przybora przemyca wizje szczęśliwości w rozmaitych, często na pierwszy rzut oka prostych i niewyszukanych, życzeniach. Jakby wychodząc z założenia, że szczęście polega także na małych przyjemnościach, składa swoim rodakom życzenia:
Niech sny ci się przyśnią
porosłe drzewami w złotówkach.
Złotówki jak liście na wietrze
czeredą unoszą się całą.
Garściami pakujesz je w kieszeń,
a resztę taczkami – w PeKaO!
Aż prosisz, by rząd ulżył tobie
i w portfel zapuścił ci dren (…)
Ojczyzno (…) niech ci się przyśnią
pogodni, bogaci Polacy!
Że luźnym zdążają tramwajem
wytworną konfekcją okryci.
I darzą uśmiechem się wzajem,
i wszyscy do czysta wymyci.
I wszyscy uczciwi od rana
od morza po góry aż hen! [D, 51 – 52]
Z jednej strony wiadomo, że zamknięte zostały w tych słowach niewielkie pragnienia wielu ludzi, z drugiej – Tatarkiewicz nadaje tym życzeniom nowe znaczenie:
(…) małe przyjemności nie są przyjemnościami dla ludzi nieszczęśliwych. Troska odbiera zdolność cieszenia się nimi. (…) Trzeba mieć coś ważnego w życiu, by nieważne rzeczy cieszyły. Trzeba mieć coś, co cieszy trwale, by móc się cieszyć przelotną chwilą. Trzeba mieć w życiu stałą podstawę szczęścia (…). Przyjemności przyczyniają się do szczęścia, ale i odwrotnie, szczęście dopiero pozwala odczuć naprawdę przyjemności i cieszyć się nimi11.
Widać zatem wyraźnie, że Przybora, być może podświadomie, koncentrując się na dających radość drobiazgach, nawiązał do ogólniejszego poczucia szczęścia. Wykryte w ten sposób pragnienie potwierdza, że dla bohaterów Kabaretu osiągnięcie stanu pełnego zadowolenia bywa bardzo ważne. Nie ma recepty na uzyskanie szczęśliwości, Starszy Pan próbuje zatem rozmaitych sposobów, od zupełnie nierealnych w prawdziwym życiu, po malutkie, błahe i ulotne codzienne przyjemności. Zaspokojenie doraźnych potrzeb ma przynieść bohaterom szczęście. Niekiedy jednak może to rzeczywiste szczęście przesłonić: wydaje się, że dlatego obietnice dobrobytu i luksusu wprowadził Przybora we śnie „życzeniobiorców”.
Jeremi Przybora wyzyskuje humorystycznie pragnienie szczęścia na wiele różnych sposobów. Z rzadka definiuje szczęście (czy przynajmniej zadowolenie) jako nieobecność cierpienia. Starszy Pan zwierza się:
Lubię spędzać wieczory w poczekalniach dentystów (…). Ponieważ sam nie podlegam tego rodzaju cierpieniom, wiele radości czerpię z tego faktu. Kiedy przychodzi moja kolej, mówię: „Nie, panie doktorze. Ja tylko tak, a zęby mnie nie bolą. Do widzenia”. I wychodzę, nucąc pogodnie. W ogóle tu, w poczekalni stomatologicznej, znajduję raz jeszcze potwierdzenie dla tezy, że jedyne dostępne nam szczęście to nieobecność cierpienia. [D, 86]
W filozoficznie pogodnej Krainie taka postawa może szokować – choć jest jedynie przewrotną analizą ludzkiej natury. W przypadku bohatera pragnienie szczęścia staje się silniejsze niż kulturowe normy zachowania. Dla zrealizowania swojej potrzeby postać rezygnuje z optymistycznego spojrzenia na świat, przemieniając się w szydercę. Nie jest to, rzecz jasna, przemiana trwała, a dowód na moc, jaką niesie ze sobą pragnienie. Komizm wywołuje Przybora przez paradoksalne zestawienie znanego ze swej łagodności i dobroci bohatera z egoistycznym i niespodziewanym jego zachowaniem. Pragnienie to zamienia się w niebezpieczne czy przykre dla innych odczucie. Wyzbycie się empatii stanowiło tu jedynie środek, nie cel w osiągnięciu dwuznacznego moralnie szczęścia. Sytuację łagodzi (i wydobywa z niej żart) fakt, że to jednostkowe rozwiązanie podporządkowane zostało po prostu rozwojowi akcji.
Pragnienia mają charakter subiektywny, co uszczęśliwia jednych, nie musi przypaść do gustu innym. Dlatego też fiaskiem kończy się propozycja Ambasadora, który chce zapewnić Starszemu Panu pozycję klasyka w swoim kraju. Pomińmy humorystyczny aspekt nadania artyście rangi klasyka, nominowania go na literata pierwszej kategorii. Propozycja wiąże się z niewątpliwymi korzyściami materialnymi:
Osiadłby pan w naszym kraju na dobrych warunkach materialnych za życia, a po śmierci gwarantujemy pomnik i dzieła zbiorowe w półskórku. Sześć tomów. [D, 119]
Zapewne wielu twórców skusiłoby się na podobną ofertę: byłoby to równoznaczne z oddaleniem kłopotów finansowych i braku uznania. Starszy Pan nie chce jednak skorzystać z dobroduszności Ambasadora i tłumaczy:
Nazbyt jestem związany z moim krajem, aby stać mnie było na rozstanie się z nim – z rzeźbą jego powierzchni, jego siecią wodną, jego gospodarką, tak rolną jak i przemysłową, średnią opadów… Nie mówiąc już o skromnej pozycji mojej w tym kraju, do której przywiązałem się również. [D, 119]
Przez odrzucenie upragnionej i wymarzonej dla artystów posady znów konstruuje Jeremi Przybora satyryczne napięcie. Pokazuje też przy tym, jak różne mogą być wizje szczęśliwego życia i poglądy na własną egzystencję. Starszy Pan jest bliżej idylli niż ci, którzy tęsknią za nie zawsze możliwymi do zrealizowania opcjami – sławą, bogactwem czy talentem. Zadowolony z tego, czym dysponuje, nie rozwija w sobie zbędnych potrzeb. Realizuje tym samym stoickie zalecenia.
Potrzeby bowiem nie zawsze można zaspokoić, a cierpi ten, kto ich nie zaspokoi (…) zaspokojenie jednych potrzeb rodzi zaraz drugie, a przez to potrzeby nigdy nie mają końca, nie ma naprawdę możności ich zaspokojenia. A niezaspokojenie ich sprawia nieraz więcej przykrości, niż zaspokojenie sprawia przyjemności12.
Rozważania o wielorakich typach pragnień i filozofii szczęśliwości Starszych Panów wypada zakończyć bardziej dosłownym akcentem, motywem, który sam w sobie jest humorystyczny. Jeśli bowiem pragnienie będziemy rozumieć dosłownie – jako chęć zaspokojenia fizjologicznej potrzeby – trafimy na utwór, którego sygnał muzyczny stał się wyróżnikiem Kabaretu. Starsi Panowie wyznają w piosence:
O, jakżeś bliska, chwilko,
jesienne pachną kwiaty…
a my pragniemy tylko
ach, tylko już herbaty. [D, 104]
Wyznanie to łączyłoby się z banalnym, łatwym do zrealizowania pragnieniem. Ale że to zasadzać się powinno na braku, trzeba było Starszym Panom uniemożliwić dostęp do ulubionego napoju:
Tak wdzięczni, że nas darzysz
pod koniec już sezonu
o tobie będziem marzyć
twój zapach czule chłonąć.
A potem, syci woni,
poprzestaniemy na tym,
bo doktor nam zabroni
picia mocnej herbaty. [D, 104]
Pragnienie zyskuje dwojaki wymiar. Może być odbierane jako chęć napicia się herbaty (sam dobór napoju ma tu wydźwięk komizmotwórczy), ale także jako niespełnione marzenie. Aromatyczny płyn stanowi bowiem pomost łączący świat miniony z pozbawioną niemal wszystkich przyjemności starością bohaterów. Herbatka urzeczywistnia większość życzeń, jej brak jest tym bardziej dotkliwy, że bez wysiłku dałby się odwrócić. Zwykłe pragnienie – tęsknota za filiżanką herbaty – to jednocześnie wyraz swoistego zniewolenia, poczucia klęski. Herbatka przypomina o wszystkich zakazanych już przyjemnościach, pragnienie jej – to pragnienie powrotu do młodości.
Ale można też zrozpaczone wołanie („I po co nam żyć, kiedy nie będzie nam wolno już pić herbaty!”) odczytywać zupełnie inaczej: jako przewrotny żart Przybory, kpinę ze starości (więc i oddalenie lęku przed przemijaniem). Skoro Starsi Panowie nie mają już jak korzystać z życiowych przyjemności, z ich zestawu mogliby wybrać dowolne zakazane pragnienie. Decydują się jednak na podkreślenie drobiazgu, wyolbrzymiają go, dowcipnie przedstawiając wyrzeczenia podeszłego wieku.
Jeremi Przybora wyzyskuje pragnienia i potrzeby w celach komizmotwórczych. Żartuje z niemożności spełnienia zachcianek, nie pozwala swoim bohaterom na urzeczywistnianie dążeń. Przez zmianę optyki – hiperbolizowanie błahostek i umniejszanie naprawdę ważnych życzeń — wzbudza śmiech odbiorców. Odwołując się do subiektywnych wrażeń, podejmuje ze stworzonymi przez siebie postaciami grę, próbuje odnaleźć wartości najważniejsze w życiu. Satyryczne rozwiązania, jakie proponuje w Kabarecie, można odczytywać na dwa sposoby: jako przedstawienia komiczne, których celem jest śmiech, ale i jako melancholijne postawy i zachowania budzące refleksję nad kondycją współczesnego człowieka. Nie da się tych dwóch elementów rozdzielić, są one nierozerwalnie połączone z tematyką pragnień Starszych Panów.
W utworach Pana B niezwykle ważnym składnikiem staje się filozofia szczęścia, będącego zwieńczeniem wyjawianych i utajonych pragnień. Porażki w spełnianiu marzeń mają wymiar humorystyczny, służą – między innymi – rozbawieniu publiczności. Lecz nie są przecież przeszkodą w osiągnięciu pełni zadowolenia, a czasami nawet w tym pomagają. Jak pisał Tatarkiewicz:
Wiele pragnień ma swe źródło po prostu w nieznajomości tego, czego się pragnie (…). Rzecz upragniona to rzecz wyobrażona, a wyobrażenie przekształca własności rzeczy, zdolne jest uchwycić niektóre własności, a inne pomija. (…). Dlatego spełnienie pragnień tak często sprawia zawód (…). A niespełnienie pragnień nie zawsze jest przeszkodą w szczęściu13.
Warto zauważyć, że sukcesy i niepowodzenia we wcielaniu w życie kolejnych pomysłów nie wpływają praktycznie na postawy Starszych Panów: niezależnie od rozwoju sytuacji, są oni zadowoleni z siebie. Ulegają złudzeniom utopijnych wydarzeń, nie pozwalają jednak, by żądze nimi zawładnęły. „Ludzie pragną szczęścia, ale nie pragną go stale; stała jest w nich tylko dyspozycja do pragnienia szczęścia”14 – notuje Tatarkiewicz. Jeremi Przybora kreuje bohaterów, którzy pragną szczęścia i wiedzą, jak je osiągnąć. Między innymi dlatego nie ma tu pragnień negatywnych15, marzenia Przybory nikogo nie krzywdzą. Wyidealizowane pragnienia doskonale wpisują się w sielską atmosferę Eksterytorialnej Krainy.
Przypisy:
1H. Bergson: Śmiech. Esej o komizmie, przeł. S. Cichowicz, Kraków 1977, s. 48 n.
2Por. D.S. Muecke: Ironia: podstawowe klasyfikacje, w: Ironia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2002, s. 73: „ironista jak gdyby wprowadza na scenę samego siebie pod postacią osoby niedouczonej, łatwowiernej, szczerej bądź tchnącej nieuzasadnionym entuzjazmem”. Oczywiście kategoria wprowadzona przez Mueckego nie do końca odzwierciedla zasadę konstruowania postaci w Kabarecie Starszych Panów — bohaterowie jako ironiści nie udają tu głupszych, starają się za to wpoić innym swój idealizm i naiwne spojrzenie na świat jako strategię poznawczą. Określenie „samouwłaczający” traci więc w tym wypadku zabarwienie pejoratywne.
3KSP II, s. 132. W dalszej części artykułu na oznaczanie cytatów z książek Jeremiego Przybory używać będę skrótów: KSP I (Kabaret Starszych Panów. Wybór, Warszawa 1970), KSP II (Kabaret Starszych Panów. Wybór drugi, Warszawa 1973), D (Divertimento, Warszawa 1976), TN (Teatr Nieduży, Warszawa 1980), KjSP (Kabaret jeszcze Starszych Panów, Warszawa 1980) i numeru strony.
4H. Stępniewska-Gębik: Pedagogika i psychoanaliza. Potrzeba – pragnienie – inny. Konteksty epistemologiczne dla pedagogiki w świetle psychoanalitycznej koncepcji Jacques’a Lacana. Kraków 2004, s. 88.
5Pisząc „postuluje”, mam na myśli słowa wypowiedziane w Kabarecie przez Docenta, realizujące jednak filozofię (także „sceniczną”) Jeremiego Przybory.
6KjSP, s. 68.
7Por. KjSP, s. 11.
8Ma na to wpływ tempo wprowadzenia jej do sztuki, bez wstępów i przedstawień.
9KSP II, s. 91.
10W. Tatarkiewicz, O szczęściu, Warszawa 1962, s. 311.
11Tamże, s. 171.
12Tamże, s. 350.
13Tamże, s. 352–354.
14Tamże, s. 493.
15Por. W.B. Irvine: O pragnieniach ludzkich. Dlaczego chcemy tego, czego chcemy, przeł. M. Zagrodzki, Warszawa 2007, s. 43.
Artykuł pochodzi z czasopisma „Mêlée” nr 2-3 (2-3/2008).
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt