Witryna Czasopism.pl

nr 1 (203)
z dnia 5 stycznia 2008
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

REDAKTORÓW NA GWAŁTU RETY!

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia ukazał się kolejny, czterdziesty ósmy numer „Magazynu Miłośników Komiksu KZ” [48 (2007)]. Tematem przewodnim tej odsłony jest The Spectre, postać z uniwersum DC, z którego to wywodzą się również tak znani bohaterowie, a właściwie superbohaterowie, jak Batman czy Superman. Oprócz tego redaktorzy magazynu zadbali o solidną dawkę publicystyki: zarówno felietonów, omówień, jak i recenzji. A jednak, czasy świetności „KZ” ma już za sobą.

Przez kilka lat „KZ” był najważniejszym sieciowym periodykiem poświęconym w całości komiksowi. Najważniejszym, bo jedynym (owszem, funkcjonowały już wtedy działy komiksowe w „Esensji” lub w „Avatarae”, ale tylko „KZ” był pismem stricte komiksowym). Jakiś czas temu pojawiła się mocna konkurencja w postaci magazynu „Komikz” www.komikz.pl oraz serwisu (obecnie mocno podupadającego) „Below Radars” www.belowradars.com, prowadzonego przez byłych redaktorów „KZ”. A to właśnie ci uciekinierzy stanowili o sile i renomie magazynu. To ich teksty były najciekawszym punktem każdego kolejnego numeru. Mówię tu o Karolu Konwerskim, Adamie Gawędzie, Jerzym Szyłaku, Krzysztofie Lipce-Chudziku, Pawle Timofiejuku oraz o Konradzie Grzegorzewiczu, który co prawda do ekipy „Below Radars” nie dołączył, ale odszedł z „KZ” w tym samym czasie. To dzięki wymienionym osobom czytelnicy mogli obcować z omówieniami komiksów niezależnych (niezapomniany cykl Ameryka inaczej), tekstami analitycznymi czy wreszcie drapieżnymi felietonami i recenzjami. O popularności i opiniotwórczości tych artykułów niech świadczy fakt, że wydawnictwo Kultura Gniewu (wydające ambitne, niezależne komiksy) jest nieustannie zasypywane pytaniami o to, czy wyda pozycje omawiane w rubryce Ameryka inaczej.


Niestety, jak dotąd redakcja „KZ” nie zapełniła luk po byłych współpracownikach. W magazynie brakuje interesujących, sprawnie napisanych tekstów przedstawiających komiksy różnych typów. Odnoszę wrażenie, że obecni redaktorzy mocno zawęzili spectra tematyczne, wokół których obraca się publicystyka w magazynie. Dominują artykuły o mainstreamowym komiksie amerykańskim oraz o pozycjach ukazujących się na rynku polskim. Działalność felietonistów praktycznie zanikła, coraz rzadziej pojawiają się teksty o niewydanych dotąd w naszym kraju komiksach europejskich albo o niezależnych tytułach prezentowanych przez wydawnictwa amerykańskie.

Ale za podstawową wadę „KZ” uznam brak redakcji i korekty tekstów. Młodym stażem redaktorom brakuje często wprawy, by odpowiednio skomponować artykuł, tak by miał on ręce i nogi. By był ciekawy i żeby czytelnik nie mógł się od niego oderwać. Niektórym z publikujących w „KZ” brakuje również przygotowania merytorycznego do oceny bądź opisu komiksów. Jeśli ktoś próbuje parać się komiksową publicystyką, musi przyswoić sobie pewien zasób specjalistycznej terminologii, bez której nie sposób rzetelnie ustosunkować się zarówno do warstwy werbalnej, jak i graficznej, a także do specyfiki języka komiksu. Jaskrawym przykładem wszystkich zarzutów, które właśnie postawiłem, są teksty Joanny „Szyszki” Pastuszki. Artykuł zatytułowany Jirashin (opisujący serię Jirashin) jest jedną wielką publicystyczną wpadką autorki oraz redaktorów, którzy zaakceptowali ten tekst do publikacji.


Jiraishin, bardziej znany pod nazwą Ice Blade, to pierwsza manga Tsutomu Takahashi i jak to z pierwszymi mangami bywa – jest paskudna. Narzekałam przy pierwszych pracach Kazui Minekury? Oj, będę chyba musiała to odszczekać, bo to, co dzieje się w pierwszych tomikach Jiraishina to po prostu katastrofa – zero szczegółów postaci, biedne cieniowanie i jakieś takie krzywe tła. O ile jednak prace Minekury nie zmieniają się w czasie aż tak bardzo, to kreska Tsutomu przechodzi co najmniej rewolucję (jeśli nie Big Bang). Sama twarz bohatera przechodzi taką ewolucję, że gdybym komiksu nie czytała na bieżąco, to miałabym problemy, żeby go rozpoznać.”

Oto lead (czyli akapit wstępny, mający przykuć uwagę czytelnika, zainteresować, zaciekawić, przyciągnąć) rzeczonego tekstu. Autorka od razu zaznacza, że gdzieś narzekała na jakąś Kazuyę Minekurę. Pytanie tylko, gdzie? W recenzji kilku tomików mangi Saiyuki, która opublikowana została w tym samym numerze. Ale skoro kierunek przeglądania magazynu jest taki a nie inny, a więc gdy teoretycznie jako pierwszy czyta się tekst o Jirashin, oczywiste wydaje się zalinkowanie tekstu następnego (znajdującego się nota bene w innym dziale), aby nie wpędzać czytelników w konsternację i by wiedzieli oni, do czego odnosi się Pastuszka. Jestem również ogromnie ciekaw, cóż to za kryteria oceny elementów warstwy graficznej – „biedne cieniowanie”, „jakieś takie krzywe tła”. Co to znaczy? Czy to jest fachowa terminologia, której oczekuje się od recenzenta, merytorycznie przygotowanego do wydawania opinii? Pastuszka pisze także: „zero szczegółów postaci”. Ale jakich szczegółów? Takie określenia, zwłaszcza gdy są ewidentnie pejoratywnie nacechowane, muszą być bardziej precyzyjne.


Problem polega na tym, że powyższe zarzuty powinni przedstawić autorce tego tekstu jej koledzy z redakcji. To oni powinni wyłapać niezręczności i namówić Pastuszkę do naniesienia poprawek oraz do przebudowania akapitu. Podobnych, choć może nie tak jaskrawych wpadek, jest w tym numerze więcej. Autorzy popełniają błędy, bo nie sprawdzają faktów, które opisują, zaś pozostali redaktorzy cudzych błędów nie wyłapują; być może nawet nie czytają tekstów przed ich publikacją. Jako przykład niech posłuży artykuł MFK – relacja z Międzynarodowego Festiwalu Komiksu, który odbył się w 2007 roku. Przemysław Mazur pisze:

„Rzecz jasna sednem imprezy już od momentu jej zaistnienia w 1991 roku był ni mniej ni więcej tylko konkurs prac rodzimych, a z czasem nie tylko, twórców gatunku. Trudno w jednym zdaniu ocenić poziom tegorocznych propozycji, niemniej niekwestionowany lider był niemal od razu dostrzegalny. Daniel Grześkiewicz, bo o nim właśnie mowa, po raz drugi z rzędu zgarnął główną nagrodę, co wcale nie dziwi.”

Mnie zdziwiło, ale coś innego. Konkurs na krótką formę komiksową, organizowany przy MFK, posiada kilka poziomów przyznawanych nagród. W kategoriach amatorów i profesjonalistów jury wybiera po trzy prace, a oprócz tego jeszcze jedną pracę, która zdobywa główną nagrodę – grand prix. Daniel Grzeszkiewicz (a nie „Grześkiewicz”, jak błędnie twierdzi Mazur) faktycznie zdobył dwa razy z rzędu nagrodę w dwóch kolejnych odsłonach konkursu. W obu przypadkach pierwsze miejsce w kategorii profesjonalistów, ale główną nagrodą było, jest i zapewne pozostanie grand prix, którego Grzeszkiewicz nie zdobył. W 2006 roku wygrała bowiem Demokracja Pawła Marszałka, Roberta Olesińskiego i Adriana Madeja, w 2007 Hikikomori Jakuba Woynarowskiego...


Zastanawia mnie, dlaczego redaktorzy magazynu nie przemyśleli i nie dopracowali tego numeru. Temat, który sobie wybrali, pozwolił na stworzenie jednego tekstu. Tylko jednego. Po co więc wybierać temat, mający być głównym punktem programu, skoro potem publikuje się tak mało związanych z nim artykułów? Owszem, tekst Mazura Od Ducha Zemsty do Anioła Odkupienia: The Spectra to przyzwoity (choć znów niewystarczająco zredagowany) kawałek publicystyki, wyczerpujący temat opisywanej postaci, ale czy nie można było dodać jeszcze osobnych artykułów, np. o twórcach postaci i dzięki temu lepiej „rozegrać” to zagadnienie? Mazur przybliża kilka etapów funkcjonowania The Spectre'a w historii amerykańskiego komiksu, można było więc go rozdzielić na kilka tekstów, z których każdy traktowałby o jednym etapie. Zasadniczo nic by się nie zmieniło, ale optycznie prezentowałoby się to dużo lepiej.

Mocno rozczarował mnie omawiany numer „KZ”. Co prawda, sytuację ratuje kilka ciekawych tekstów, jak choćby Szaleństwo jest ucieczką, czyli trzy spojrzenia na Frederica Beziana po raz drugi Arka Królaka, Illustrations from the Bible: A Work in Progress Michała Chudolińskiego czy ekscentrycznie ciekawa autoreklama Piotra Szreniawskiego Zadziwiający świat pszrena: komiksowa płaszczyzna przestrzenna. Jednak i one nie są wolne od usterek, nie zaznały bowiem ani redakcji, ani korekty. Tak nie można, panowie redaktorzy. Jeśli chce się robić „najlepszy komiksowy magazyn w sieci”, trzeba dbać nie tylko o ilość tekstów, ale przede wszystkim o ich jakość. Zarówno merytoryczną, jak i językowo-stylistyczną. Redaktorom „KZ” dobrych chęci nie brakuje, brakuje natomiast profesjonalizmu i rzetelności. I tego im w następnych numerach życzę.

Daniel Gizicki

Omawiane pisma: „KZ”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
WOLNOĆ TOMKU W SWOIM DOMKU
„KOCHAĆ” – JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ
GADKI KONIECZNIE MAGICZNE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt