Witryna Czasopism.pl

nr 12 (165)
z dnia 5 czerwca 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

KOCIARA I INNE

Filmy Sofii Coppoli (z tych Coppolów). Nie jest tak, że ich nie cenię. Ja ich żywcem nie znoszę. Coppola zwykła być żoną Spike’a Jonze’a. On jest geniuszem kina, ona – niekoniecznie. Ten artystyczny mezalians, excusez la franchise, nie miał szans z przyczyn estetycznych. Może z Coppoli-artystki coś by było, gdyby dany był jej scenarzysta pokroju Charliego Kaufmana, współpracownika eksmałżonka. Kaufman próbował w Adaptacji (w reżyserii Jonze’a) wmówić w nas istnienie swojego brata bliźniaka – bezskutecznie, gdyż dobrze wiemy, że drugiego takiego nie ma (notabene, tzw. Akademia, czyli rozdawca Oscarów, tj. nagród Akademii, rozkosznie uwierzyła Kaufmanowi na słowo, przyznając „braciom” nominację w kategorii „scenariusz adaptowany”). Toteż Zofia Coppolanka przemieniła się w Zosię Samosię, poczynając samodzielnie bazgrolić scenariusze do dzieł swych. Co z tego wyszło, każdy widzi – Oscar za scenariusz filmu Między słowami. Zgroza.

Coppola wciąż nie może przestać z kinem: na tegoroczny festiwal w Cannes upchnęła swój nowy twór, film o Marii Antoninie pt. Maria Antonina. Czerwcowy „Film” (6/2006) milczy o tem, bo jeszcze za wcześnie, żeby nie milczeć. Powstaje obawa, że w lipcu już nie zmilczy. Ale to dopiero za miesiąc.

W stronę przyszłego miesiąca wybiega to, co na końcu pisma, czyli tym razem wywiad z Krystyną Czubówną (Czuję się głosem). Jeśli czasem żałuję, że nie mam telewizora (tj. mam, ale zepsuty i nie mój), to tylko w przystępie nostalgii za głosem Czubówny, który podobno nadal sprawia, że emitowane w telewizji publicznej programy przyrodnicze jest po co oglądać. Wywiad udzielony prasie – „Film” to prasa taka sobie, ale zawsze jakaś – nie przyniósł mi ukojenia, jak można się domyślić, a to dlatego, że dostajemy tu tylko zapis tego, co Czubówna mówi – niezdolny oddać tego, jak mówi. Ona sama, jak powiada, „czuje się bardziej głosem niż postacią”. Ale koniec narzekań, przecież to, co mówi wywiadowana, też się liczy. Z ust jej pada taki oto bon mot: „Nie jest grzechem zarabiać pieniądze, tylko je kraść”, a oprócz tego wyznanie, że bardzo smakuje jej kruszonka na cieście (mnie również!). Dowiadujemy się przy okazji, że Czubówna jest „kociarą”, a serial Siedem życzeń (za sprawą głosu Macieja Zembatego, który obdarza mową serialowego kota) „ma bardziej w uchu niż w oku”. Jeśli wolno się przyznać, ja mam go tam, gdzie mam koty w ogólności.

W dziale recenzji „Filmu” natrafiam na wypowiedź Łukasza Maciejewskiego o Biletach w reżyserii Ermanna Olmiego, Abbasa Kiarostamiego i Kena Loacha. (Owszem, tego ostatniego ledwo co nagrodzono Złotą Palmą w Cannes, ale nie za nowelkę z Biletów, rzecz jasna). Znam i lubię kogoś, kto zna i lubi filmy Kena Loacha. Ja natomiast je kocham – w większości na kredyt, bo mało z nich widziałem. Tenże mój znajomy twierdzi, że Loach się zaciął, bo stale stuka takie same filmy, czyli filmy wyborne. Loachowska nowela z Biletów jest zaiste znakomita, tak bardzo znakomita, że rzeczony znajomy uznał cały film za jedno z trzech arcydzieł kina nowego stulecia (obok tureckiego Uzaka i francuskiego Nieodwracalnego). Recenzent „Filmu”, który nie jest moim znajomym, przyznał Biletom cztery tylko gwiazdki, czyli tyle, na ile trzy strony dalej wyceniono Mission: Impossible III. Nie skorzystał z możliwości dania pełnych gwiazdek pięciu, ale nie gniewam się, wszak wspaniałe filmy bronią się same. Nie odmówił sobie natomiast dwu prztyczków, jednego wymierzonego w partię rządzącą (w Polsce, żeby była jasność), drugiego – we współrządzącą. Takie kuksańce chyba się przejadły.

W gazetach i czasopismach najbardziej liczę na felietony. W „Filmie” mamy dwa do wyboru: pióra Lecha Kurpiewskiego (Prawie jak Rambo) i pióra Bartosza Żurawieckiego (Wszyscy artyści to oportuniści?). Szkoda. Z tej rozpaczy zabrałem się do działu z zapowiedziami, drążony przeczuciem, że kiedyś będzie lepiej. I, uwierzcie, będzie! Bo Almodóvar nowy film nakręcił, co się Volver zowie, a do kin wejdzie z pierwszym dniem września. Miał za niego Złotą Palmę dostać. Nie dostał. Tzn. dostał, ale nagrodę za scenariusz i dla aktorek. Pedro młody wciąż i żwawy, to jeszcze Palmę dostanie. A ja z chęcią do kina na film jego się wybiorę. Nie wiem, co to jest, ale jest niewątpliwie: Almodóvar robi z aktor(k)ami cuda. Taka Pénelope Cruz, gwiazdka pierwszej wody i pełną gębą, w jego filmie – jak to sobie wyobrażam na podstawie opisu – otrząsa się z gwiezdnego pyłu, stając się kelnerką zwykłą a zabawną. Zaryzykuję tezę, że w filmie Almodóvara pokochałbym nawet Scarlett Johannson na spółkę z Arturem Żmijewskim. Przeczuwam jednocześnie, że sekret tkwi w tym między innymi, że Almodóvar nie próbowałby zawracać Wisły kijem i na tę parę machnąłby zaraz w przedbiegach.

Na 55. stronie „Filmu” Krzysztof Demidowicz wypytuje o to i o tamto Artura Reinharta (Jeszcze zrobię coś wystrzałowego), autora zdjęć do filmów Doroty Kędzierzawskiej, a ostatnio do hollywoodzkich Tristana i Izoldy. Reinhart jest, jakem rzekł, operatorem filmowym i, co istotniejsze, nie jest reżyserem. (Kino polskie zna jednego co najmniej operatora, co się za reżyserię chwycił, i klops). O tym, jak rozpocząwszy studia reżyserskie, reżyserem nie został, Reinhart opowiada tak: „Zrozumiałem, że tak naprawdę najważniejszy jest dla mnie obraz. Układając swoje szkolne historie, myślałem przede wszystkim o rozwiązaniach wizualnych. Poza tym jestem wyleczony z kompleksu kogoś, kto aspiruje do liderowania, przewodzenia”. Święte słowa. Terapię w tym stylu przydałoby się zaaplikować młodym artystom na szerszą skalę. Wtenczas wielu spośród nich zechciałoby się przekwalifikować. No właśnie.

Maciej Stroiński

Omawiane pisma: „Film”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
MICHAL VIEWEGH: „WY MACIE NAGRODY, JA MAM VOLVO”
SIEDEM GRZECHÓW GŁÓWNYCH, CZYLI SALIGIA NASZEJ KRYTYKI
KRYTYK NA UNIWERSYTECIE

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt