nr 19 (197)
z dnia 5 października 2007
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | teraz o… | przeglądy prasy | teraz o… | autorzy | archiwum
Michał Choptiany
Ukazanie się „Dekady Literackiej” (nr 2/2007) nie przeszło pod Wawelem bez echa: arbitralność ujęcia niektórych tematów, sam fakt pojawienia się takiego wydania, podobnie jak publikacja kilka miesięcy temu KRK. Książki o Krakowie Magdaleny Kursy i Rafała Romanowskiego, zmusza do przewartościowania własnego doświadczenia tego miasta, osobistego spojrzenia na miejski krajobraz (w bardzo szerokim rozumieniu). Muszę jednak przyznać, iż – choć trochę czasu na temat „Dekady” przegadałem – dopiero ukazanie się nowych „Kontekstów” (2/2007) zmusiło mnie do takiego eksperymentowania.
Maciej Stroiński
Otóż w Ego i id Freud po matczynemu bierze stronę ego, tego żałosnego popychadła, które nieustannie robi w gacie przed silniejszymi od siebie potęgami id, superego i zasady rzeczywistości. To ego właśnie niesie najbardziej ludzki pierwiastek w skomplikowanym życiu popędowym podmiotu: ego – słowami Freuda – po prostu „chce żyć i być kochane”. Ego to zlękniony maminsynek i dlatego nie znajduje zrozumienia u Lacana, który po cichu sączy mu do ucha: „więcej się po tobie spodziewałem”... Freud natomiast głaszcze ego po głowie w głębokim przekonaniu, że lęk jest całkiem OK („Kronos” 2/2007).
Grzegorz Wysocki
Tym razem do reakcji sprowokował mnie już materiał okładkowy, czyli duży wywiad z Violettą Villas, ozdobiony ekscentrycznymi, utrzymanymi w „villasowej poetyce”, fotosami („Machina” nr 17/2007). Lektura tekstu zatytułowanego Nie mam im tego za złe! poraża. Life-stylowe pismo dla młodych ludzi bezczelnie wykorzystało specyficzną fotogeniczność Villas, opublikowało obszerną z nią rozmowę, dzięki której czytelnik może się albo pośmiać z tego, co Villas ma dziennikarce do powiedzenia, albo utwierdzić w przekonaniu, że Villas nie jest osobą pełnosprawną psychicznie.
Beata Pieńkowska
Lękając się o nadmierne „obywatelskie” ukierunkowanie mojego pisania zainspirowanego lekturą dwumiesięcznika (redakcja w numerze 5/2007 „Obywatela” nie pozwala czytelnikowi odetchnąć kulturą rozumianą jako wytwory sztuki), na koniec polecam recenzję Remigiusza Okraski z książki Davida Osta Klęska „Solidarności”. Mam nieodparte wrażenie, że duch analizy zmian, jakie zaszły w Polsce po 1989 roku, dokonanej przez amerykańskiego lewicowego socjologa i politologa, unosi się nad sporami toczonymi na marginesie zbliżających się wyborów, dlatego za wstyd trzeba poczytać nieznajomość tej pozycji.
Aleksandra Kędziorek
„Notes.na.6.tygodni” (35/2007), gdyby zadbać o większą reklamę, miałby wszelkie predyspozycje do stania się wśród, jak nazywa tę grupę w wywiadzie z Rajkowską Bogna Świątkowska, „młodych tzw. kreatywnych” pismem niezwykle modnym. Samą formułą pisma-kalendarza, sygnalizowaną już w tytule, subtelnie przeciwstawia się uładzonym, zwyczajnym czasopismom. Pokazuje niszowe wydarzenia, które do takiej właśnie grupy są często kierowane; pojawia się w miejscach ich najczęstszego pobytu: klubach, kawiarniach i galeriach.
Michał Choptiany
Bardzo interesujący jest fakt, że z dwóch kluczowych dla ostatniego numeru „[fo:pa]” (12/2007) artykułów autorstwa Jerzego Szyłaka i Macieja Parowskiego (Podstawy komiksu oraz Syzyfowe prace) wychodzą na wierzch nadal te same problemy, o których można było deliberować kilkanaście lat temu. Komiks wyłania się z nich jako zjawisko wciąż niezrozumiane, nierozpoznane przez większość społeczeństwa. Wprawdzie już trudno mówić o prześladowaniach za domniemane starcze zdziecinnienie, które miałoby być przyczyną czytania komiksów w wieku powyżej 15. roku życia, niemniej jednak społeczny odbiór komiksu pozostawia wiele do życzenia.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt