Witryna Czasopism.pl

nr 25 (178)
z dnia 20 grudnia 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

POWIE CI TAK SOCJOLOG

Mieszczę się w przytłaczającej liczbie Polaków, którzy oglądają telewizję. Jest nas szacunkowo 99,8%. Poświęcamy średnio 4 godziny i 9 minut dziennie na wpatrywanie się w ekran, co przelicza się na 9 lat, jeśli doczekamy zaawansowanego wieku emerytalnego (czyli, powiedzmy, 75 lat). Co siódma osoba z tej grupy twierdzi, że nie wyobraża sobie życia bez telewizji. Socjolodzy podsumowują ten fakt eufemistycznym określeniem „przyssani do ekranu”, które zastępuje mocniejsze stwierdzenie „niewolnicy telewizji”.

Obraz polskiego społeczeństwa wpatrzonego w domowy ekran telewizora posłużył za punkt wyjścia do refleksji nad kondycją narodu postawionego wobec nowych mediów w artykule Przyssani do ekranu Tomasza Kulickiego („Obywatel”, 6/2006). Po przełożeniu na realia dnia powszedniego wyników badań przeprowadzonych przez studio badań rynkowych 4P Research Mix faktycznie można się przerazić: wizja masy ludzkiej osłabionej strumieniem informacyjno-rozrywkowym w telewizji, który w wymiarze indywidualnego doświadczenia prowadzi do bierności umysłowej i fizycznej, osłabienia koncentracji i zwiększonej nerwowości, a w wymiarze społecznym do homogenizacji oraz infantylizacji sposobu postrzegania i interpretowania świata, zapowiada rychłą apokalipsę.

Autor daje pod rozwagę kolejne przykre skutki uzależnienia od szklanego ekranu: jego destrukcyjny wpływ na więzi społeczne – zamiast fatygować się do znajomych na pogaduchy, siadamy przed odbiornikiem TV i wchłaniamy treść rozmów toczonych przez telewizyjne gwiazdy; rezygnujemy z aspektu życia społecznego, który wyróżniał Polaków na tle mało butnych narodów zachodnioeuropejskich, czyli z potrzeby polemizowania (dominujący w telewizji szybki sposób informowania nie daje czasu na zastanowienie i wyrażenie krytyki, wskutek czego „poglądy społeczeństwa są kalką poglądów najbardziej wpływowych mediów”, konstatuje Tomasz Kulicki). Ponadto wychowujemy dzieci w (telewizyjnej) kulturze obrazkowej, skazując je na częściowy analfabetyzm oraz skłonność do zachowań aspołecznych, a przede wszystkim zwyczajnie marnujemy czas, ponieważ nie edukujemy się, nie odpoczywamy i nie zdobywamy informacji – telewizja po prostu nas wciąga i uzależnia (typowy proces wpadania w nałóg, jak u narkomanów lub alkoholików) i z czasem staje się niezarejestrowanym w urzędzie (choć obciążonym abonamentem) członkiem rodziny.

Mam jedno podstawowe zastrzeżenie do analizy Tomasza Kulickiego – została oparta na nadmiernej wierze w statystyki, które mają to do siebie, że przedstawiają świat „uśredniony”, po odrzuceniu marginesów badanego zjawiska, czyli sytuacji niepoddających się uproszczeniu. Ciekawy i oddający prawdziwy stan rzeczy opis zjawiska powinien te marginesy uwzględniać, a do zadań badacza należy zweryfikowanie otrzymanych danych statystycznych, tak by nie przekłamać rzeczywistości. Wtedy okaże się, że część osób mieszczących się w magicznym procencie 99,8 ogółu Polaków niewiele łączy z opisaną grupą „średnio 4 godziny 9 minut dziennie”– ani pogląd na świat, ani życiowa aktywność, ani sposób komunikowania się ze społeczeństwem. Co najwyżej fakt posiadania odbiornika TV.

(Na marginesie: osobom zainteresowanym historią nowych mediów, w tym głównie telewizji, polecam ostatnią książkę Krzysztofa Teodora Toeplitza „Dokąd prowadzą nas media”, Warszawa 2006, która w sposób przystępny i ciekawy, choć w warstwie refleksji nie do końca oryginalny, sumuje różne „procesy medialne” oraz bada stan dzisiejszy).

Autorzy „Obywatela” coraz częściej opierają artykuły na analizie socjologicznej. Dzielący środowisko katolików oraz hierarchię kościelną temat Rodziny Radia Maryja, który w ostatnich miesiącach jakby przycichł, został podjęty na nowo przez Łukasza Kutyłę w artykule Populizm religijny. Radio Maryja – wyklęty lud ziemi?. Do odpowiedzi na pytanie postawione w tytule, autor dochodzi przez przywołanie koncepcji Immanuela Wallersteina, który zaproponował podział przestrzeni społecznej na peryferie i centrum. Obie kategorie zostały przez jego kontynuatorów zaadaptowane na potrzeby analizy źródeł napięć i konfliktów istniejących w społeczeństwie. Podział na elitę, która modeluje ogólne wzory kulturowe według własnych potrzeb, a później dąży do ich „utwardzenia” w życiu społecznym, oraz dużo liczniejszą „masę” jest powszechnie znany i odczuwany. Aby wizja nie wydawała się nadmiernie uproszczona ani jednoznacznie pesymistyczna, socjolodzy dają masie prawo do działania, które zmieni narzucone z góry interpretacje. Podjęcie się tego zadania czyni z grupy buntowników tzw. klasę kontestującą.

Wyróżnikiem Rodziny Radia Maryja na tle innych ruchów o charakterze „religijnych lub narodowych populizmów” jest zdaniem Łukasza Kutyły fakt, że do głosu doszli zmarginalizowani, którzy „zamiast haseł o internacjonalizmie czy braku własności prywatnej na sztandarze mają wypisane zgoła odmienne slogany, takie jak Naród-Rodzina-Religia”. Rodzina Radia Maryja jest więc szczególna z tego względu, że nie można jej utożsamić z tradycyjną lewicą, która zazwyczaj stanowi kuźnię przywódców prowadzących klasę kontestującą do walki „o lepsze jutro”. Do jej badania nie wystarczają typowe socjologiczne narzędzia, co otwiera pole dla wyobraźni naukowców z innych dziedzin. Może antropolodzy o zacięciu religijnym się skuszą? Bardzo na nich liczę.

„Obywatel” zwiększa objętość od następnego numeru – do czytania dostaniemy 100 stron. Już dziś trudno zmieścić w jednym omówieniu wszystkie interesujące artykuły, ale polecam na koniec lekturę działu Z życia obywateli, z jego tematem wiodącym: refleksją nad kondycją współczesnego pracownika fizycznego A.D. 2006. Ścierają się oceny i poglądy skrajne, jest naprawdę gorąco. W sam raz na dzisiejszą aurę.

Beata Pieńkowska

Omawiane pisma: „Obywatel”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
CO TY WIESZ O KINIE ISLANDZKIM?
SCHIZOFRENIA REDAKTORA
OPOWIADANIE JAKO GATUNEK UPOŚLEDZONY

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt