Witryna Czasopism.pl

nr 18 (171)
z dnia 5 września 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

TRAGIZM UJĘTY W RAMY WSPÓŁCZESNE

Czy po czterech miesiącach od ujawnienia faktu współpracy księdza Michała Czajkowskiego z SB, udokumentowanej w materiałach zgromadzonych w IPN, można jeszcze dodać niebanalny komentarz do sprawy? To główne pytanie, które zachęca lub zniechęca do lektury lipcowo-sierpniowej „Więzi” (7-8/2006). Numer ma wartość nie tylko doraźnego komentarza do rzeczywistości, lecz także znaczenie historyczne, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi. Opatrzony tytułem Kościół dla grzeszników zachowuje dla przyszłości zmagania współczesnych z trudnym – bo niejednoznacznym – czasem minionym. Polecam ustawić go na półce obok materiałów historycznych, bo tam jest jego miejsce.

Wracam do tego numeru po kilku tygodniach od pierwszego zapoznania się z raportem przygotowanym przez specjalnie powołany zespół redaktorów pisma. Zdecydowanie potrzebowałam minionego czasu, aby zmierzyć się z opisaną przez nich prawdą historyczną. I ponownie ogarnęły mnie sprzeczne emocje: przerażenie i smutek z powodu zawartości merytorycznej, a jednocześnie podniecenie wywołane świetnie zinterpretowanym materiałem dowodowym, który czyta się prawie jak thriller – tyle że oparty na autentycznych wydarzeniach.

Nie należę ani do grupy bliskich przyjaciół księdza Czajkowskiego, ani do jego uczniów lub zawodowych historyków. A jednak wielostronicowe opracowanie i pierwsze reakcje osób związanych prywatnie i instytucjonalnie z jego bohaterem uderzyły – choć nie zniszczyły – mojej wiary w Kościół gotowy do pokuty za błędy przeszłości. Jedne kryteria należy stosować wobec wymogu lustracji i księży agentów, drugie zaś oczekując od nich pokuty – podzielam zdanie Jacka Borkowicza, autora artykułu Kościół pokutujący. „Lustracja jest pojęciem instytucjonalnym”, pisze publicysta. „Zarówno w wymiarze kościelnym, jak i państwowym jej celem jest przejrzystość struktur. (…) Chodzi o to, aby ludzie ci [czyli oficjalni przedstawiciele Kościoła oraz urzędnicy państwowi] cechowali się osobistą wiarygodnością, na której będzie opierał się autorytet instytucji, które reprezentują”.

Naturalnie tę definicję trzeba cieniować, ale niezależnie od indywidualnego przypadku księdza poddanego lustracji mamy prawo – w imię jedności Kościoła – spodziewać się od niego aktu pokuty, czyli wyznania wynikającego z wewnętrznego i swobodnego wyboru penitenta. Czy doprowadzi ono do oczyszczenia w wymiarze ewangelicznym oraz publicznym (osób świeckich to wymaganie nie dotyczy)? „Zdaję sobie sprawę, że zderzenie ewangelicznej rzeczywistości skruchy z przyziemną praktyką lustracji stwarzać może szereg trudnych do rozwiązania kontrowersji”, podsumowuje Jacek Borkowicz, ale uchylanie się od odpowiedzialności prowadzi do całkowitego zapętlenia w kłamstwie i braku szans na pojednanie wiernych z ich nauczycielami wiary. Nie wspominając już o przeciwnikach Kościoła, którzy zacierają ręce z zadowolenia, przekonani o obłudzie nielubianej instytucji i – niestety – z konkretnymi, niepodważalnymi argumentami potwierdzającymi tę tezę.

Ludzie nieobojętni na przyszłość relacji osób świeckich z ich kapłanami wystosowali list otwarty, będący apelem do sumień lustrowanych dziś przedstawicieli Kościoła i podpisany przez prawie 120 osób, głównie prywatnych działaczy organizacji katolickich. „Zaufajcie przebaczeniu. Głos wiernych w sprawie pasterzy” artykułuje prośbę-apel do sumień zainteresowanych księży o zaufanie „przebaczeniu, które ma źródło w Bogu Miłosiernym”. Powodowani odpowiedzialnością za Kościół, ubolewając nad nieokazaniem pokory i odwagi, nie chcieli milczeć i podjęli tę obywatelską inicjatywę, świadomie uchylając się od oceny konkretnych przypadków, „zdając sobie sprawę, jak łatwo jest niekiedy pomylić się i skrzywdzić ludzi niewinnych”. Aż tyle i tylko tyle chcieli zrobić ludzie młodzi inicjujący list otwarty, pod którym można się podpisać na stronie internetowej prowadzonej przez „Gościa Niedzielnego”. Kto chce, może wykpiwać, ja z zainteresowaniem odnajduję pod listem liczne znajome nazwiska.

Wszechwładność komunistycznego „Aparatu” oraz stawiająca mu czoła jednostka – w wiodącym tekście numeru lakonicznie zatytułowanym T.w. „Jankowski”. Historia współpracy, podpisanym nazwiskami autorów Andrzeja Friszkego, Anny Karoń-Ostrowskiej, Zbigniewa Nosowskiego i Tomasza Wiścickiego, zarysowała się dychotomia między inteligentnie działającą władzą a młodym zmyślnie zaszantażowanym i zmanipulowanym księdzem, która niestety szybko traci ostrość. Czytając kolejne odsłony dramatu, coraz wyraźniej widzi się ryzyko podjęte przez księdza Czajkowskiego paktującego z diabłem. I coraz trudniej ocenić, której stronie układu przypisać pychę, a której słabość.

Czy można tę długą współpracę wyjaśnić nieostrożnością młodego księdza, skoro przełożeni i przyjaciele ostrzegali go przed jej konsekwencjami? Ogromnym pragnieniem wyjazdu na rzymskie studia, okupionym uwikłaniem się w niewygodne zobowiązania? A może potrzebą wyróżnienia się w środowisku kościelnym posiadaniem wyjątkowych „kontaktów” z komunistyczną władzą? „Analiza zachowanych dokumentów SB odsłania nam obraz człowieka uwikłanego w sieć szantażu i fałszywych obietnic. (…) Czytając te akta, dostrzegamy potężny mechanizm systemu komunistycznego, który cynicznie i z premedytacją używał ludzi do swych własnych celów, niszcząc ich moralnie i duchowo”, piszą w podsumowaniu autorzy opracowania. Odżegnują się od wydawania jedynie słusznych sądów nad księdzem Michałem Czajkowskim, nie starają się zbilansować dobra i zła w jego życiu. Dają „świadectwo prawdzie o tragicznej pułapce, w jaką wpadł konkretny człowiek”, nie spekulują nad zawartością jego sumienia i serca i oddają „pełny szacunek dramatowi człowieka – dramatowi winy i dramatowi kary, jaką przeżywa”. Na tym przykładzie (nieszczęśliwie właśnie na tym) widać, że mimo pesymistycznych wieszczeń dzisiejszych obserwatorów kultury antyczne wybory i tragedie nie odeszły do lamusa, skąd trzeba je wyciągać, oczyszczając z ciężkiej warstwy wieloletniego kurzu.

Tragiczny wymiar życia osób duchownych w drugiej połowie XX wieku i jego reperkusje w życiu społecznym, politycznym i duchowym dnia bieżącego, zgrabnie ujęte w atrakcyjne gatunkowo ramy thrillera? Wygląda nieźle jako pomysł na dobrą i ważną (!) powieść lub film w duchu post(post?)modernistycznym. Do wykonania.

Beata Pieńkowska

Omawiane pisma: „Więź”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ROZSTAJE EUROPY
O PRAWDZIWYCH ZWIERZĘTACH FILMOWYCH
GDZIE JEST WYJŚCIE Z PASAŻY?

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt