nr 14 (167)
z dnia 5 lipca 2006
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Na okładce czerwcowej „Więzi” (6/2006) sygnalizacja świetlna: jednocześnie zapalone czerwone i zielone światła dają do zrozumienia, że zawartość pisma pokaże dwie, prawdopodobnie wykluczające się, ale w imię „demokracji” akceptowane opcje (zachowań? poglądów? interpretacji rzeczywistości?) spotykane w rodzimym społeczeństwie. Brak żółtego światła znamionuje na ogół rezygnację z taryfy ulgowej dla działań pośrednich, a przez to moralnie dwuznacznych. Czy rzeczywiście moje przedlekturowe intuicje się sprawdzą?
Tematem numeru, plastycznie oddanym poprzez symbolikę kolorów, jest moralność i różne aspekty życia społeczno-kulturalnego oraz religijnego poddające się ocenie według kryteriów etycznych. Kwestie te, wbrew pozorom, w naszym kręgu kulturowym nie rysują się jednolicie. Przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że dzielić nas będą coraz bardziej i głębiej.
W redakcyjnej zapowiedzi znajdziemy wytłumaczenie racji, dla których warto poświęcić letni czas na podobne rozważania: życie w pluralizmie, potencjalnie przychylnym wielobarwności standardów zachowania i myślenia, w praktyce odsłania wyraźne zagubienie młodej demokracji w poszukiwaniu obowiązkowego „moralnego minimum” i wystawia nas na konieczność tłumaczenia się z samodzielnie podejmowanych wyborów oraz przedstawienia ich zracjonalizowanej linii obrony. Niestety, określonym środowiskom daje też narzędzia do uprawiania indoktrynacji, skutecznie omijającej rafy wokół innej wyspy demokracji, czyli zasady political correctness.
Tomasz P. Terlikowski w artykule Dyskursy moralnego wykluczenia na początku zarysowuje trudności spotykające ludzi, którzy dążą do podjęcia sensownej debaty publicznej na proponowane tematy „wokół moralności”. Problemem okazuje się już sam język inicjujący dialog, często niezrozumiały dla oponentów, bo zupełnie nieprzykładalny do ich świata wartości, a często wręcz wykluczający ich antropologię oraz ośmieszający inspiracje lekturowe i filozoficzne. „W efekcie funkcjonujemy w światach alternatywnych z własnymi kodami i dyskusjami, a nawet fobiami, którymi inne grupy się nie zajmują, których nie chcą zrozumieć, a niekiedy wprost odrzucają”, stwierdza publicysta.
Jako przykład podaje żywo interesujące konserwatystów kwestie tak różne jak homoseksualizm, aborcja, eutanazja oraz pamięć i polityka historyczna. Wobec tych spraw liberałowie na ogół wykazują obojętność, przedkładając do publicznej dyskusji tematy gospodarcze, skądinąd ważne, ale czy najważniejsze? Niedawno zbieraliśmy owoce unikania dialogu o obyczajach i moralności, kiedy to Unia Europejska zagrzmiała z mocnej tuby, obwieszczając światu polską skłonność do homofobii, rasizmu i antysemityzmu. A nam aż strach było przypomnieć zachodnim eurodeputowanym jawne dowody grzechów zaniechania oraz akty nienawiści w ich własnym ogródku.
Podobna dychotomia światopoglądowa naznaczyła zdaniem Tomasza Terlikowskiego sprawę (eks)ojca Stanisława Obirka oraz Radia Maryja – obie mogły zainicjować istotny dialog nad stanem polskiego katolicyzmu, lustracji w Kościele oraz granic kontestacji. Obie też w tym aspekcie spektakularnie zawiodły obserwatorów, zamieniając się „we wzajemnie wykluczające się monologi, które niekiedy ekskomunikują oponentów ze sfery sensownej debaty”, konkluduje autor.
Rozmowy o moralności, jak pokazuje praktyka, łatwiej toczyć, posługując się konkretnymi przykładami. Dlatego w dyskusji redakcyjnej z zaproszonymi gośćmi, zatytułowanej Szarganie świętości, szarganie świeckości, padały licznie nazwiska ze sfery publicznej kojarzone ze skandalami religijnymi i obyczajowym. Dyskutanci polemizowali m.in. w kwestii karykatur Mahometa zamieszczonych w „Rzeczpospolitej”, kasowej książki Dana Browna i jej filmowej adaptacji (przy okazji nawiązano do Ostatniego kuszenia Chrystusa Scorsese jako zjawiska artystycznego, które pobudziło poważny dialog o chrześcijaństwie), okładki Machiny z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej obdarzonej szlachectwem rysów twarzy gwiazdy pop Madonny (aby nie zapomniano, że obie są like a virgin…) oraz ostatnio zupełnie nie do pominięcia kazusu Doroty Nieznalskiej.
Spójnikiem łączącym wymienione zjawiska oraz ich twórców są dopuszczalne ramy obecności religii w naszym codziennym życiu oraz (re)definicja świętości i jej naruszenia. Mając na uwadze kierunek przemian cywilizacyjnych (rzekomo w stronę laicyzacji), wielu ludzi pragnęłoby zmarginalizować ten obszar do sfery indywidualnych praktyk, z którymi nie należy się afiszować w przestrzeni publicznej. W związku z tym filozof profesor Jacek Hołówka poparł stanowisko zabraniające prowadzenia agresywnej ewangelizacji w przestrzeni publicznej, a jako takowe uważa m.in. opatrzenie wież kościołów krzyżami lub ich obecność w Sejmie i w szkołach. Publicysta Paweł Lisicki na ich obronę przypomniał fakt, że wyrastają one z pewnej rodzimej tradycji, która eksponuje symbole katolickie, eliminuje zaś na przykład symbole satanistyczne („Do niczego nie zmuszamy, oczekujemy jedynie prawa do wyrażania swojej tradycji w sferze publicznej i oczekujemy wobec tej tradycji szacunku”, argumentuje w imieniu wierzących). Ksiądz Andrzej Luter jako duszpasterz zaproponował ustalenie granicy wolności w naruszaniu uczuć religijnych na obszarze kończącym się w miejscu naruszenia wolności innego człowieka, a historyk Jerzy Tomaszewski odwołał się do przyzwoitości oraz granic wyznaczonych prawnie. Czy miał na myśli prawo do wolnego obiegu słowa, leżące u podstaw myślenia o państwie w kategoriach obywatelskich?
„Wolność słowa jest fundamentem demokracji”, przypomina już na wstępie profesor Marek Safjan, prezes Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie z redaktorem Tomaszem Wiścickim (Prawo i granice wolności słowa). Instrumentem ją gwarantującym powinny być – w pragmatycznym zastosowaniu – wolne media. I tu zaczynają się schody oraz mnożą wątpliwości. Czy istnieją przekonujące jednocześnie pracowników mediów oraz ich odbiorców ograniczenia obiegu słowa? Zdaniem profesora, odpowiedź leży w rozstrzygnięciu przez społeczeństwo sporu aksjologicznego: czy broni ono bardziej wolności wypowiedzi, czy wrażliwości innych ludzi, sprzeciwiających się upowszechnianiu treści kryminalnych, rasistowskich, faszystowskich i komunistycznych? Czy wypowiedzi medialne odnoszące się do kwestii o dużej nośności publicznej mogą bulwersować, niepokoić, prowokować? Czy wystarczy, jeśli dziennikarze, przed sformułowaniem wypowiedzi krytycznej pod adresem osób publicznego zaufania, spełnią kryteria rzetelności i staranności, ale już nie prawdziwości podawanej informacji? Jak dalece można wkraczać w życie prywatne (oraz intymne) osób publicznych? Szczególnie polecam tę rozmowę, gdyż udziela przekonujących odpowiedzi na wiele wątpliwości, często fałszywie interpretowanych przez dziennikarski światek.
W lipcowej „Więzi” jej redakcja zmierzy się z oskarżeniem o współpracę z SB jej dotychczasowego asystenta kościelnego, księdza Michała Czajkowskiego. Z niecierpliwością wyczekuję wyników studiów w archiwum IPN przedstawicieli miesięcznika. Zapowiada się bowiem ciąg dalszy dyskusji o moralności. Dlatego warto być już po lekturze czerwcowego numeru pisma.
Omawiane pisma: „Więź”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt