Witryna Czasopism.pl

nr 1-2 (154-155)
z dnia 12 stycznia 2006
powrót do wydania bieżącego

zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum

STUDIUM NAD WYRAZ ATRAKCYJNYCH TREŚCI

Zastanawiałem się już jakiś czas temu nad polityką redaktorską krakowskiego pisma „Studium”. Próbowałem, biorąc do ręki kolejne numery, odgadnąć, w którą stronę powędruje redakcja, jak realizować będzie pomysł na siebie, w jaki sposób będzie prezentować czytelnikowi „nową literaturę” (które to określenie występuje zresztą w podtytule). Z pisma zbliżonego nieco kształtem do wydawnictw akademickich (wielostronicowe szkice i eseje, dyskusje, ankiety, przypisy...) poprzez pismo młodoliterackie, swoisty przegląd tego, co w literaturze, zdaniem redaktorów, ważne i godne lektury czy omówienia, tak więc poprzez przegląd, a także obszerny dział tłumaczeń literatury innych krajów (Grecja, USA, Szwecja...) po dzień dzisiejszy. Odnowione „Studium” (patrz: tekst „Studium po liftingu” Roberta Ostaszewskiego w jednym z wydań Witryny – nr 26/2005) odchodzi od formuły pisma typowo niszowego, hermetycznego, akademickiego czy jakkolwiek by nazwać poprzednie jego wcielenia, i wychodzi naprzeciw czytelnikowi przyzwyczajonemu do kolorowych magazynów i krótkich newsów. Oczywiście nie jest tak źle, faktem pozostaje jednak, że teksty w „Studium” stają się z miesiąca na miesiąc coraz krótsze (szczególnie widać to w dziale krytycznoliterackim, który dawniej słynął z obszernych analiz, a nie tylko recenzji składających się z kilkuzdaniowego streszczenia fabuły i odautorskiej ocenę przeczytanej książki), że wprowadzono dział krótko i treściwie omawiający liczne nowości wydawnicze (choć trudno mówić o „nowościach” w przypadku tak rzadko ukazujących się pism literackich), że na planie pierwszym nie znajdują się już działy poezji czy prozy, ale jak najbardziej atrakcyjny dla czytelnika blok wywiadów z twórcami (ostatnio także pojawiły się krótkie, jednostronicowe wywiady będące uzupełnieniem twórczości danego autora; mowa o dziale Parę szybkich do), że poszczególne teksty ozdobione zostały fotografiami publikujących w piśmie autorów, że utworzono niedawno dział felietonów. Wiele z tych zmian jest spełnieniem postulatów sporej rzeszy czytelników złaknionych nowej literatury, podanej w atrakcyjnej formie i właściwie trudno mówić tutaj o znaczącym odejściu od tego, co tak bardzo rajcowało (i do dziś rajcuje) posiadaczy archiwalnych egzemplarzy „Studium”.

Głosy ewentualnych krytyków obecnego kształtu pisma ucichnąć jednak muszą pokornie w zderzeniu z jubileuszowym, bo świętującym dziesięciolecie istnienia, numerze krakowskiego wydawnictwa, który to numer [4 (52) – 5 (53) 2005] należy uznać za wyjątkowy, dający się przeczytać z nieskrywaną przyjemnością prawie w całości (a owa całość to ponad 300 stron tekstu!). Słowem – jedno z najlepszych wydań pisma w ostatnim czasie, a kto wie, czy nawet nie w całej dziesięcioletniej karierze. Aby podeprzeć przykładami ten entuzjastyczny wybuch, najlepiej by było przekleić w formie obszernych cytatów sporą część tekstów z jubileuszowego numeru – z wiadomych jednak przyczyn nie sposób tego uczynić. Ale nie sposób również pominąć milczeniem obszernych wywiadów z Krystyną Miłobędzką, Tomaszem Różyckim czy Ryszardem Krynickiem, nie sposób nie wspomnieć o poezji Jacka Dehnela, Tomasza Różyckiego czy Emila Laine’a, felietonach Radka Wiśniewskiego i Błażeja Dzikowskiego czy kolejnym fragmencie sfingowanego dziennika misternie konstruowanego przez Jakuba Winiarskiego. A pamiętać należy przecież, że zaprezentowana lista nazwisk jest zaledwie cząstką tego, co w omawianym „Studium” odnajdziemy.

Zwiewność, wywiad z Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem, to prawie dwadzieścia stron mądrej, wyjątkowo ciekawej rozmowy z jedną z najbardziej utalentowanych żyjących poetek oraz jej mężem, filozofem i prozaikiem. Warto przeczytać i zapamiętać, warto uzbroić się w ołówek i notes, do którego będzie można przepisać porozsiewane jakby mimochodem w całym tekście liczne złote myśli, bon moty, skrzydlate słowa, a gdyby jeszcze komuś było mało – duża część rozmowy tyczy się małego arcydziełka autorstwa Lewisa (Alicji w krainie czarów oczywiście). Oddajmy głos poetce: „Czasem można całe życie przeżyć i nie trafić na siebie” czy w innym miejscu: „Naturalnie mówi się przecież zawsze o bliskich i podziwianych dlatego, że się coś podobnego samemu wie i uważa za ważne. Czyta się i o kimś pamięta, i coś się ceni, bo samemu się miało takie spotkania z życiem”. Jedna z najbardziej oszczędnych w słowach poetek współczesnych, genialna minimalistka potrafi wypowiedzieć także takie zdania: „Myślę, że każdy z nas ma nie tak dużo siebie do powiedzenia. Trzeba się pilnować, żeby nie powiedzieć nic nad to, co jest tą własnością. Jeżeli tym skrawkiem chce się spotkać z kimś innym, to jest w porządku. Inaczej utonie się w powodzi słów. Podziwiam i to jest szczere podziwianie tych, którzy mają dużo do powiedzenia, ale sama nie wiem, jak to zrobić”. Niepojęte.

Ze słowem „niepojęte” od czasu wydania tomu Kamień, szron miłośnikowi poezji skojarzyć się może osoba Ryszarda Krynickiego, który na łamach ostatniego „Studium” (w rozmowie z Ewą Sonnenberg i Radosławem Li èvre’em) opowiada między innymi o tym, jak sam rozumie poetycki porządek i ciszę w wierszu („Czym innym może być pisanie wiersza, niż próbą odnajdywania jakiegoś porządku czy sensu w świecie?”; „Milczenie, cisza są środkami wyrazu. Tyle że należy je stosować z jeszcze większą rozwagą niż inne”), sztuki związane z poezją („Zresztą niekoniecznie muszą to być inne dziedziny sztuki. Żeby pozostawać sobą, poezja musi nieustannie poza siebie wykraczać. I szukać. Niekiedy nawet w matematyce czy fizyce kwantowej albo geologii”) i udziela rad młodym poetom („Radzę im [...] to, czego bym życzył sobie samemu, kiedy byłem młodym poetą: żeby ćwiczyli się w sztuce cierpliwości, nie śpieszyli się z drukiem; żeby kończyli studia, jeśli je zaczęli; żeby uczyli się języków obcych; żeby uczyli się rzeczy praktycznych. I tak dalej, i tak dalej”). Kolejny wywiad z niezłymi pytaniami i jeszcze lepszymi odpowiedziami. Nieco gorzej kwestia pytań ma się w przypadku tych zadawanych Tomaszowi Różyckiemu (notabene w numerze także bardzo dobre wiersze tego poety) – jednak rozmowy z interesującymi osobowościami mają to do siebie, że bez względu na tendencyjność i (nie)logiczność pytań, odpowiedzi bronią się same.

Na koniec wypada mi jeszcze symbolicznie tylko zachęcić państwa do uważnej (niejednokrotnie krytycznej, polemicznej, wręcz bojowej) lektury pozostałych treści tak pobieżnie tutaj omawianego numeru, a więc całego działu felietonów, wielu naprawdę świetnych wierszy młodych polskich poetów (Różycki, Dehnel, MLB, Majzel, Dąbrowski, Kuciak, Perkowski i wielu, wielu jeszcze), działu recenzenckiego (niestety, bardzo nierównego), not o książkach, recenzji muzycznych itd., itp. Gdyby wskazać punkty zdecydowanie słabsze, znalazłaby się wśród nich nierówna, momentami miałka i pseudopublicystyczna proza Joanny Wilengowskiej. Niemniej przeczytać warto. Chociażby po to, by wyrobić sobie własne, być może odmienne zdanie.

Grzegorz Wysocki

Omawiane pisma: „Studium”.

zobacz w najnowszym wydaniu Witryny:
KOMEDIA NIE JEST (POLSKĄ) KOBIETĄ
PASOLINI – REAKTYWACJA
PLANETA PRL
felieton__PiSarz i POeta
...O CZASOPISMACH KULTURALNYCH
O CZASOPISMACH OTWARTYCH I ZAMKNIĘTYCH, CZYLI O TYM, DLACZEGO KAPELUSZ MIAŁBY PRZERAŻAĆ
zobacz w poprzednich wydaniach Witryny:
ANTENOWE SZUMY NOWE
POWOLI DO PRZODU
POECI (I NIE TYLKO) GADAJĄ

buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt