nr 30 (147)
z dnia 22 października 2005
powrót do wydania bieżącego
zapraszamy | przeglądy prasy | autorzy | archiwum
Najnowsza „Dekada Literacka” (3-4/2005) niemal w całości poświęcona została Nowej Fali, między innymi przynosi rozmowy z autorami tworzącymi w latach 60. i 70. tę formację: Stanisławem Barańczakiem, Adamem Zagajewskim, Julianem Kornhauserem, Ryszardem Krynickim, Ewą Lipską i Stanisławem Stabrą. W części krytycznej zaś, otwierającej numer, na postawione przez redakcję „Dekady Literackiej” pytanie Co nam po Nowej Fali? odpowiadają Leszek Szaruga, Joanna Orska, Marian Stala, Tomasz Cieślak-Sokołowski, Krzysztof Biedrzycki i Tadeusz Nyczek. Większość z nich skupia się na literackiej charakterystyce formacji, w zasadzie jedynie Tadeusz Nyczek z Nową Falą wiąże zjawiska nie tylko literackie i opisuje działalność plastycznej grupy „Wprost”.
Z zamieszczonych tekstów krytycznych najbardziej zachęcają do dialogu teksty Joanny Orskiej Subtelne rewolucje, czyli o Nowej Fali i niektórych poetach debiutujących po roku 1989 i Tomasza Cieślaka-Sokołowskiego Parę przypuszczeń krótkofalowych. Oboje autorzy bezpośrednio i szeroko odnoszą się do kwestii wypływu Nowej Fali na młodszych twórców. Natomiast Marian Stala w szkicu Byłem tutaj. O jednym wierszu Ryszarda Krynickiego i Krzysztof Biedrzycki w tekście Vilanelle Stanisława Barańczaka interpretują konkretne wiersze. Tym samym oczywiście wskazują na doniosłość poezji – odpowiednio – Krynickiego i Barańczaka, nie przesądzają wprost o atrakcyjności ich formuły dla późniejszych „dziedziców”. Zapewne dla Stali i Biedrzyckiego pozycja autorów analizowanych wierszy nie podlega dyskusji, ale jednocześnie nie bardzo wiadomo, wobec czego orientują krytycy to nowofalowe arcydzielne dziedzictwo, choć bardzo możliwe, że wobec całej poezji polskiej. Słusznie jednak Tomasz Cieślak-Sokołowski w swoim tekście zauważa, że na przykład po roku 1990 to nie Barańczak ani Krynicki czy Zagajewski uważani byli za patronów młodych. Zamiast nich wymienia Bohdana Zadurę i Rafała Wojaczka; wskazywać zaś można jeszcze Witolda Wirpszę czy Piotra Sommera.
Dziedzictwo nowofalowe nie jest więc wcale takie pewne. Nie wiadomo też, kto tak naprawdę uważa się za dziedzica lub kto, wypierając się pokrewieństwa, staje się kontynuatorem. Dobrze byłoby odnaleźć te zagubione dzieci Nowej Fali. Ale jak myśleć o spadku, gdy nie bardzo wiadomo, co należy rozumieć pod pojęciem Nowa Fala? W dodatku wiadomo nie od dziś, że to, co przedostaje się do świadomości poetyckiej późniejszych pokoleń, to dokonania indywidualne. Dlatego większość wypowiadających się w „Dekadzie Literackiej” krytyków opowiada się za rezygnacją ze zbiorowego modelu poetyki nowofalowej i podkreśla, że połowa lat 70. to w zasadzie koniec festynu grupowych wystąpień. Odpowiadając przeformułowanym pytaniem na pytanie redaktorów pisma, Leszek Szaruga w swoim tekście Co mi zostało po Nowej Fali? pisze: „Gdy się zastanowić, okaże się, że Nowa Fala była wspólnotą krótkotrwałą i w żadnej mierze nie połączoną wspólnym programem artystycznym, chyba że za wspólny mianownik uznać bunt moralny wobec wydarzeń lat 1968-70”. Podobne podejście prezentuje w swoim tekście Cieślak-Sokołowski.
Wyjście z tego historycznoliterackiego impasu znajduje Joanna Orska. Autorka szkicu Subtelne rewolucje, czyli o Nowej Fali i niektórych poetach debiutujących po roku 1989 akcentuje przede wszystkim odmienną sytuację społeczną twórców poezji nowofalowej i twórców poezji po roku 1989. Jest to według niej różnica zasadnicza, która powoduje, że języki obu formacji muszą odznaczać się mniejszym pokrewieństwem, niż zwykło się sądzić. Orska dyskutuje w ten sposób z Jackiem Gutorowem, widzącym w nowofalowym światopoglądzie początek wielu późniejszych zmian w poezji. W gruncie rzeczy jej szkic jest próbą nie tyle szukania dziedzictwa i dziedziców Nowej Fali, co stwierdzenia, na ile zjawiska w poezji pojawiające się po roku 1990 są faktycznie nowe i na czym ich nowość polega.
Orskiej udaje się wskazać i uzasadnić różnice między obiema formacjami, zwłaszcza w przestrzeni socjologiczno-teoretycznej. Nad wyraz przekonująco brzmią jej argumenty dotyczące zmiany kontekstu społecznego, w jakim przyszło działać poetom nowofalowym i późniejszym. Dowodzi bowiem, że dopóki literatura jest instytucją narodową – a taką niewątpliwie była w czasach Nowej Fali – poezja może być uznana za wyrazicielkę idei wspólnotowych. „Tymczasem świadomość językowa poety lat 90. pozostaje (przynajmniej w pewnych wypadkach) nie tyle świadomością etycznie inspirowanego dialogu, a raczej anarchistycznego buntu, posiadającego już inne niż romantyczne, właściwe polskiej literaturze zaplecze”. Zmianę widzi też w sposobie funkcjonowania literatury w społeczeństwie, wiąże ją z procesami urynkowienia i rozprzestrzenienia się kultury masowej na nieznaną do tej pory skalę. Jej tezy o większej zależności poezji od czynników zewnątrzliterackich znajdują odbicie w drugiej części jej tekstu, w której przystępuje do analizy związków między poezją wczesnego Zagajewskiego a utworami Marcina Świetlickiego. Jednak sprawa okazuje się skomplikowana – z analiz tych, bardzo interesujących zresztą, wynika także, że Świetlicki nie jest rzecznikiem nowej jakości w poezji, raczej w atrakcyjny dla współczesnych sposób kontynuuje to, co możemy znaleźć w bardzo tradycyjnej poezji przed rokiem 1989.
Można przypuszczać, że nieco inaczej wyglądałoby dziedzictwo Nowej Fali, gdyby Joanna Orska wybrała innego debiutanta z początku lat 90. na egzemplifikacje swojej tezy o zmianie. Gdyby zaś wybrać innego poetę niż Świetlicki i innego niż Jacek Podsiadło, może dałoby się uzasadnić tezę, że – kto wie? – zmiana w poezji jest jednak radykalna i uwarunkowana nie tylko tak zwaną socjosferą.
Omawiane pisma: „Dekada Literacka”.
buduj Witrynę | © 2004 Fundacja Otwarty Kod Kultury | pytania? | kontakt